FamilyFriendly
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.


Tylko dla zaprzyjaźnionych.
 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  FAQFAQ  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Sala biologiczna

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Manuela
Gołąb Śmierci
Gołąb Śmierci
Manuela

https://family-friendly.forumotion.com/t7-manuela#11

Sala biologiczna Empty
PisanieTemat: Sala biologiczna   Sala biologiczna EmptySob Gru 19, 2020 5:03 pm

Pokój należący do Schulza, nauczyciela biologii. Latem jest tu dość duszno. Oprócz dużej sali, gdzie w wielu miejscach leżą zadbane eksponaty, jak narządy w formalinie, i pomoce naukowe, jak manekin, tuż obok znajduje się też mniejsza salka, będąca gabinetem Schulza. Biolog prawie nikogo do niej jednak nie wpuszcza – zwykle jest zamknięta na klucz.
Powrót do góry Go down
Manuela
Gołąb Śmierci
Gołąb Śmierci
Manuela

https://family-friendly.forumotion.com/t7-manuela#11

Sala biologiczna Empty
PisanieTemat: Re: Sala biologiczna   Sala biologiczna EmptySob Gru 19, 2020 5:08 pm

Resztę referatu dokończyli online. Manuela obawiała się kolejnego spotkania twarzą w twarz z Fergalem, więc po prostu przygotowała samodzielnie swoją część o tyfusie, a Rekinowi wysłała suchą wiadomość, co zostało mu do opracowania na temat kanibalizmu.
Zrobi to?
Cóż, nawet jeśli nie, to ona się nauczyła. Schulz nie powinien mieć do niej pretensji. Była całkiem niezła z biologii i wiedziała, że doskonale umiała podstawowy materiał.
W ciągu tych kilku dni między spotkaniem w bibliotece a referatem u Schulza ze wszystkich sił unikała spotkania się z Fergalem w cztery oczy. Tak jak jednak myślała, w całej szkole huczało od plotek na temat ich związku, więc na korytarzu, jeśli akurat przechodził obok, nie omieszkiwała się zatrzymać i to podarować mu jakąś kupioną krew, to podzielić się notatkami. Pojawiła się nawet z dwa razy na treningach, za każdym razem stając gdzieś z tyłu, a potem w pośpiechu wychodząc tylnym wejściem. Starała się grać rolę zakochanej uczennicy, ale nie wiedziała, jak jej to wychodziło.
Jeśli jednak Rekin chciał ją gdzieś zaciągnąć, aby byli sami, niezłomnie się wykręcała. Była rozgoryczona, bo Jacob dowiedział się o tym związku i niemal zerwał z nią kontakt – a przecież nie chciała tracić kolegi! Nie jej wina, że źle zinterpretował ich relację – Maunela nigdy Jacoba nie chciała. To miał być dla niej tylko przyjaciel. Nie jej wina, że się zakochał.
Kiedy w końcu nadszedł dzień referatu, pierwsza przyszła na poddasze, gdzie Schulz miał swoją salę lekcyjną i kanciapę. Grzecznie i sucho przywitała się z nauczycielem, w czasie gdy ten przygotowywał na stole manekin.
Będę potrzebował waszych notatek jako dowodu na referat – mruknął ozięble do Manueli. Spojrzał na zegarek – Fergal miał jeszcze parę minut, aby dotrzeć. – Gdzie twój kolega? Chyba się zjawi?
Tak, będzie opowiadał o praktykach kanibalistycznych w obozie koncentracyjnym, proszę pana – odpowiedziała cicho Manuela, przeglądając swoje notatki.
Schulz wyglądał na zniecierpliwionego. Ewidentnie chciał szybko odbębnić referat i sobie stąd pójść. W końcu miał lepsze rzeczy do roboty – chciał jedynie, aby w papierach wszystko się zgadzało.


Ostatnio zmieniony przez Manuela dnia Sob Gru 19, 2020 7:54 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Fergal
Admin
Fergal

https://family-friendly.forumotion.com/t30-fergal#62

Sala biologiczna Empty
PisanieTemat: Re: Sala biologiczna   Sala biologiczna EmptySob Gru 19, 2020 7:23 pm

Nie tylko dla Sojki te kilka dni były udręką. Fergal nie potrafił się porządnie skupić na swoich ukochanych treningach. Co prawda nie obrywał naganą od Beletha, ale trener wyraźnie był zaniepokojony nagłą zmianą podopiecznego. Oczywiście był agresywny, ale nie do takiego stopnia, że aż gnoił swoich. Pogryzł dotkliwie Gustawa, pokłócił się z Andre, a dwóm rezerwowym podbił oczy. Beleth próbował z nim rozmawiać, lecz bez skutku. Schlecht zamknął się na kilkanaście spustów i nie dopuszczał do siebie nikogo. Cóż, trenerowi mogło przyjść na myśl, że chodził o pewną osobę, ale żeby aż tak wytrąciła Rekina z równowagi?
W dodatku mogły być to też kłopoty z... buzującymi hormonami. Wampir który nie wyżywa się i nie gasi każdych pragnień, staje się nerwowy, a później... wygaszony. Manuela tez mogła zauważyć te wszystkie zmiany. Ale czy domyśli się, że to z jej winy?
Przecież na każdym kroku dawała znać, że ma go gdzieś - pomijając wszystkie woreczki z krwią, albo krótkie rozmowy. Wciąż jednak nie zaspokoił żądzy pokrycia jej.
A ona wzrastała i utrudniała mu życie.
Naprawdę Mańka mogła stać i patrzeć jak jej chłopak cierpi?
Sadystka!
Cóż... Co gorsza musiał wreszcie nadejść dzień przedstawienia referatu, na który Rekin wcale ochoty nie miał i gdyby nie upartość Polki, na pewno nie skończyłby go na czas. Warto też dodać, że swój ogarnął dzięki pomocy Gustawa oraz bardzo obrażonej Chiary. Niefajnie jest dostać kosza przy uczennicy z wymiany. I zapewne gdyby nie ona, kapitan drużyny z całą pewnością byłby jej.
Nie spieszył się z przybyciem na czas. Szedł wolnym, ospałym krokiem, mijając po drodze randomowych uczniaków. Niektórzy przyglądali się z ciekawością, ignorowali zajęci swoimi sprawami, albo grzecznie usuwali się z drogi. Chociaż Schlecht obecnie nie wyglądał na takiego, który chciałby komuś przyłożyć dla zasady. Był zbyt pochłonięty własnymi myślami, a gwoli ścisłości w głowie miał obraz Mańki... bez ubrań. Uroił ją sobie, od czasu do czasu delektując się takim wyimaginowanym widokiem. Nawet podczas dotacją do sali, w głowie miał tylko i wyłącznie Polkę.
Schulz wyraźnie tracił cierpliwość, a świadczyło to zerkaniem co chwila na zegarek na rękę.
- Coś mi się wydaje, że
-Przerwał, gdyż drzwi od klasy otworzyły się. W progu stanął Fergal. Posłał nauczycielowi ponure spojrzenie, a na Sojkę nawet nie zwrócił uwagi.
- Schlecht, spóźniłeś się osiem minut.
- Korki były.
Wyjaśnił obojętnie, rzucając też niedbale plecak na podłogę. Usiadł na krześle nieopodal stolika na którym leżał przygotowany manekin. Schulz pokręcił głową, krzywiąc się.
- Coś mi się wydaje, że trener będzie musiał przegadać ci do rozumu. Zachowujesz się bardzo źle.
Wytknął Schulz, poprawiając okulary. Rekin przyjął naganę ze wzruszeniem ramion. Jego kłopotem była żądza i utrudniający życie słodki zapach Mańki. Już mrowiło go w dole brzucha.
- W porządku.
Westchnął Schulz, gdy wszystko przygotował. Ręką wskazał na manekina, tłumacząc co będzie na nim sprawdzane.
- Przejdziemy od razu do opisu choroby. Manuelo, zacznij proszę.
Uspokoił ton. Wolał być profesjonalistą, niż nauczycielem, który dał się sprowokować rugbiście. W momencie kiedy Manuela mówiła, nauczyciel siedział przed swoim biurkiem, pilnie słuchając. Obserwował również Fergala. Niemiec siedział wpatrzony nie w manekin, tylko w Sojkę. I to nie był wzrok pełen podziwu, miłości... tylko brudny, rozbierający i wygłodzony. Jakby lada moment miał się rzucić na biedulkę. I jeszcze stukał pazurami o blat ławki.
- Fergal, proszę żebyś przestał stukać pazurami. Przeszkadzasz koleżance.
Upomniał Rekina, na co ten zareagował warknięciem. O dziwo podporządkował się i wyciągnął z plecaka swój referat. Pierwszy raz w sumie do niego zajrzał... Nic przecież nie napisał.
- Manuelo. W jaki sposób - poza wstrzykiwaniem - można było zarazić się tyfusem?
Zapytał spokojnie, lecz nim Sojka odpowiedziała, do głosu wyrwał się Schlecht.
- Gdy gapiło się na zakazane Jacobowe i Gustawowe mordy.
Tak, szczyt intelektu agresywnego Fergala. Schulz chrząknął głośno i grożąc palcem, powiedział.
- Jeszcze raz odezwiesz się nie pytań, a wyproszę cię z sali. Tym samym zakończysz z oceną negatywną.
Na jakiś czas zadziałało. Rekin zaś siedział cicho, udając że czyta. Wszak w jego głowie znowu siedziała Sojka z wypiętym tyłkiem w jego stronę.
Powrót do góry Go down
Manuela
Gołąb Śmierci
Gołąb Śmierci
Manuela

https://family-friendly.forumotion.com/t7-manuela#11

Sala biologiczna Empty
PisanieTemat: Re: Sala biologiczna   Sala biologiczna EmptySob Gru 19, 2020 8:41 pm

Jasne, że Manuela widziała, co działo się z Fergalem, ale nie miała na tyle odwagi, aby zareagować. Za każdym razem, gdy tylko się mijali, wlepiał w nią głodny wzrok. Zawsze miała też wrażenie, że chciał schować się z nią w jakimś odosobnionym miejscu (w wiadomym celu), ale unikała tego, jak mogła. Czy wiedziała, że jednocześnie cholernie rozdrażniała tym Rekina?
Trochę tak. Ale nie sądziła, że brak zaspokojenia pragnienia może aż tak źle wpłynąć na jego stan.
Właściwie to się zamartwiała, ale nie dała tego po sobie poznać. W końcu sama mu powiedziała, że to tylko udawany związek, więc nie mogła się zmusić do tego, aby zapytać go o samopoczucie.
Bała się też, czy przypadkiem nie zaczął spotykać się z innymi za jej plecami, na przykład z tą Włoszką. W końcu nagle stał się taki… wyciszony.
Co jeśli już jej dłużej nie chciał? Co jeśli faktycznie postanowił zaakceptować jej odmowy? Co jeśli podarował swoje dwa… innej?
Już się poddawał?
Była cała znerwicowana. Z jednej strony nadal czuła, że nie powinna wchodzić w żadną relację z Fergalem, a z drugiej… chciała czegoś całkiem innego.
Nawet u Schulza martwiła się, czy jej partner w końcu się zjawi. Już nie chodziło o część naukową, bo i tak umiała cały materiał – po prostu dawno nie widziała Rekina na dłużej. Trochę tęskniła.
Schulz się denerwował spóźnieniem Fergala, więc w końcu wysłała mu krótkiego esemesa.
Idziesz?
Zawahała się, po czym dodała jeszcze:
Czekam na Ciebie.
Przeprosiła po raz nie wiadomo który Schulza, prosząc, aby dał rugbiście jeszcze moment. Nauczyciel był nieubłagalny – mało brakowało, a wpisałby Fergalowi ocenę negatywną… Na szczęście ten się pojawił.
Manuela spojrzała z wyraźną ulgą na swojego wybranka. Rzuciła mu nawet krótkie przywitanie i była gotowa podejść bliżej (bo przecież przed nauczycielami też mieli udawać), ale Fergal ją ignorował. Zacisnęła więc wąsko usta.
Czemu się spóźnił?
Może… Był z Chiarą? Albo Claudią?
Proszę się nie gniewać – poprosiła Schulza w imieniu Rekina. – Fergal robił, co mógł, żeby być jak najszybciej. Przepraszamy za to opóźnienie.
I odwróciła wzrok od Niemca. Skoro on miał ją gdzieś, ona jego też.
Wystąpiła nieco do przodu, stając przed Fergalem i manekinem, a następnie zaczęła opowiadać o tyfusie. Wpierw słownie scharakteryzowała chorobę oraz wskazała na jej rolę w obozach, a dopiero potem pokazywała dłonią poszczególne części manekina, dokładnie opisując przy tym objawy tyfusu.
Mimo że wszystko umiała, nie mogła się skupić. Stukanie palcami przez Fergala ją rozpraszało, a kiedy na niego zerknęła, od razu napotkała dziki, rozpalony wzrok – który pamiętała choćby z biblioteki.
Rozkojarzyło ją to na tyle, że chwilowo umilkła. Zacisnęła palce na swoim referacie, nie spuszczając z Rekina oczu.
Cholera, może jednak nie powinna była go unikać?...
Dopiero nagana i pytanie Schulza ją otrzeźwiły. Już miała odpowiedzieć, ale Fergal ją ubiegł. Wzięła głęboki wdech.
Na szczęście nikt się na takie gęby nie patrzy – mruknęła cicho w stronę swojego love boya. – Chociaż nie wiem, czy się nie przejęzyczyłeś. Może chciałeś powiedzieć o włoskich… sposobach na zakażenie się? Znasz je?
Skoro on zaczął odgrywać zazdrosne sceny, nie omieszkała się odwdzięczyć. Niezadowolone chrząknięcie Schulza jednak postawiło ją do pionu, więc powiedziała:
Przepraszam, proszę pana. Mieliśmy dzisiaj bardzo ciężki dzień. Jeśli chodzi o zakażenie, to jest możliwe na dwa inne sposoby… – wymamrotała, ale szybko zdała sobie sprawę z tego, co powiedziała, i aż potrząsnęła głową. – To znaczy, przepraszam, na więcej sposobów. Przede wszystkim…
I zaczęła wymieniać wszystkie możliwości zakażenia się tyfusem, jednocześnie karcąc się w duchu za tę freudowską pomyłkę.
Kiedy w końcu skończyła, Schulz przez moment milczał. Już miała więc zaoferować, że opowie jeszcze o kanibalizmie (bo stawiała na to, że Rekin się nie przygotował), ale na szczęście nauczyciel powiedział:
Fergal, słucham teraz twojej części referatu. – Jeśli jednak Niemiec chciał mówić z ławki, biolog go skarcił: – Wstań i podejdź do manekina. Twoja koleżanka pokazała już przebieg choroby, ale chciałbym, abyś to powtórzył. Muszę mieć pewność, że oboje się tego nauczyliście. Jednocześnie opowiadaj o dalszej części zagadnienia.
I usiadł wygodniej, nie spuszczając chłodnego wzroku z rugbisty. Manueli z kolei zrobiło się gorąco – była pewna, że Fergal nie potrafił opowiedzieć o przebiegu choroby. Znerwicowana, sięgnęła po wodę i wzięła kilka łyków. Teraz to ona wpatrywała się w sylwetkę Rekina. Co prawda nie miała tak dzikiego wzroku, ale… przypomniała sobie dach, bibliotekę i w ogóle…
Butelka wypadła jej z ręki przez to, że się rozkojarzyła. Woda wylała się na podłogę i poleciała w stronę niektórych słoików.
Schulz momentalnie się zdenerwował:
Natychmiast to zetrzyj! – Nie dał jej żadnej szmatki, więc Manuela musiała sama coś znaleźć pomiędzy półkami. – A ty, Fergal, nie ociągaj się! Mów i pokazuj! – Wskazał wściekle palcem na manekina, czekając też na referat.
Do diaska z tymi wychowankami Beletha. Żaden z nich do niczego się nie nadawał!


Ostatnio zmieniony przez Manuela dnia Nie Gru 20, 2020 5:09 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Fergal
Admin
Fergal

https://family-friendly.forumotion.com/t30-fergal#62

Sala biologiczna Empty
PisanieTemat: Re: Sala biologiczna   Sala biologiczna EmptyNie Gru 20, 2020 9:06 am

Odczytywał wiadomości nadesłane przez Manuelę, lecz nie odpisywał. Uznał, że bez sensu skoro i tak zamierzał do sali. Poza tym nie miał nawet ochoty bawić się w wymianę wiadomości. I nie, nie widywał żadnej Claudii ani żadnej innej Włoszki. Skupił się jedynie na treningach, na niczym więcej.
Gdy dotarł nie przywitał się z Sojką. Mieli udawać? Owszem. Ale Sojce szło to topornie - według Fergala - więc odczuwał względem niej złość.
Nawet jej ochrona dotycząca spóźnienia, wzbudziła w Niemcu irytacją.
- Nie prosiłem o adwokata.
Warknął w jej kierunku. Schulz nie skomentował krótkiej wymiany zdań, właściwie nie rozmyślał nad tym. Chciał jak najszybciej sprawdzić przygotowane prace, a nie przejmować się rozterkami młodych wampirów.
Wreszcie przeszli do najważniejszej części prezentacyjnej. Schulz dostrzegł brak skupienia od strony Manueli. Chyba za bardzo była zakochana w swoim chłopaku, że nie potrafiła skoncentrować się na pracy. Chociaż teorię znała, to czasami coś przekręciła. Nauczyciel zaznaczał coś w swoim notesiku. Po zadanym pytaniu, to Schlecht musiał się udzielić i tym samym rozzłościć obecnych.
Rozdrażniona Sojka nie pozostawała dłużna: szybko powiedziała to, co miała powiedzieć Rekinowi, na co ten prychnął z pogardą.
- Gadasz głupoty, Sojka. Jak zawsze zresztą.
Ileż razy Schulz chrząknie dzisiaj i uderzy lekko dłonią o ławkę. Co z tymi uczniami jest nie tak? Nie zależy im na dobrej ocenie? A może marzy im się wypad do dyrektora placówki?
Dwa inne sposoby?
Profesor uniósł brew pytająco, przyglądając się znerwicowanej uczennicy. Fergal parsknął śmiechem, bo przecież od razu skojarzyło się mu z jednym: Z jego dwoma. Czyżby Mańka miała na nie ochotę?
Na pewno.
Aż powiercił się trochę na krześle, czując ten znajomy dreszcz na plecach. Znowuż nabierał ochoty, na samą myśl iż zaraz ją dopadnie, nakręcał się za bardzo.
- Dalej, Manuelo. Czekam aż przejdziesz dalej.
Zachęcił ją suchym tonem Schulz. Nie chciał przedłużać, wszak im dłużej przebywał z tą dwójką, tym krótsza była jego droga ku utracie cierpliwości i wstawieniu negatywnych ocen.
Całe szczęście Polka ukończyła swoją część referatu, więc przyszła kolej na Fergala. Co do tego osobnika nauczyciel miał spore wątpliwości. Wyczuwał, że nie był odpowiednio przygotowany. Niemniej nie miał żadnych taryf ulgowych, nie po tym jak się zachował.
Kapitan nie chciał wstać, sięgnął leniwie po referat, przeglądając go z jawną niechęcią. Nie obeszło się jednak bez ochrzanu od biologa. Rugbista z nerwowym westchnięciem wstał i ruszył w stronę manekina. Przyjrzał się sztucznemu ciału z uwagą, starając sobie przypomnieć o czym paplała Mańka. Właściwie w jego głowie teraz taka niedobra Sojka tarzała się po ziemi zupełnie naga i oddana. Warknął coś pod nosem, posyłając jej groźne spojrzenie.
To w końcu Sojki wina. Gdyby wziął od niej to, co chciał, nie byłoby czegoś takiego. Durna Polka.
Zresztą, wylała wodę. Niemiec pokręcił głową z zażenowaniem. Nie dość, że wydłużała czas przedstawienia referatu, to jeszcze okazała się ciamajdą. Nie żeby Rekin w kwestii przeszkadzania był gorszy. Tez nie pokazał klasy.
Schulz odpowiednio nakierował Manuelę poleceniem, jak i również pogonił Schlechta. Ileż miał z nimi roboty! A to tylko głupi referat.
Niemiec zaczął.
Nie mówił wszystkiego co Sojka, czasami coś przekręcił, więc Schulz natychmiast go poprawiał, tym samym denerwując się na brak skupienia od strony ucznia.
- Czy tobie naprawdę zależy na złej ocenie, Schlecht? Skup się!
Kolejne kazanie. Ileż razy musi go ogarniać? Może naprawdę powinien zgłosić podłego rugbistę do dyrektora i przede wszystkim wytknąć Belethowi, że za bardzo naciska na wysiłek fizyczny, niż pozwolić skupić się podopiecznym na innych przedmiotach? Tak, na pewno tak uczyni.
Fergal wciąż się plątał, denerwował i groził Sojce wzrokiem. Nauczyciel złapał się za czoło.
- Dobra, Fergal. Przejdź do swojej części referatu.
Chciał mieć już za sobą spotkanie, chciał stąd wyjść i ochłonąć świeżym powietrzem. Niemiec prychnął pogardliwie pod nosem, niemniej ucieszył się trochę, że już nie męczono go tyfusem. Właściwie choroba przypominała mu adoratorów Manki. Więc może dlatego tak się bulwersował?
Część o kanibalizmie szła o wiele lepiej. Tłumaczył dlaczego, skąd w ogóle kanibalizm się wziął i tak dalej. W między czasie przyglądał się też Sojce, która zapewne wciąż walczyła z rozlaną wodą. Jej ruchy... Zaś wyobraził ją sobie, że jest przed nim... Rozochocona, napalona... Może trochę płakała, bo w końcu był to jej pierwszy raz. Aż syknął cicho.
- Fergal, czy ty potrafisz chociaż na moment skupić się na referacie, a nie na swojej dziewczynie?
Nie wytrzymał nauczyciel. Palcem wskazał na kartki trzymane przez Fergala, a później na Manuelę. Dziewczyna zapewne zawstydziła się bardzo.
Mówi się trudno, Schulz obecnie miał to gdzieś.
- Ona się nie spełnia jako dziewczyna.
Warknął w odpowiedzi, chociaż bardziej do siebie niż do profesora.
- Nie interesuje mnie to. Przedstaw swoją pracę!
Podniósł ton. Ileż można docierać do głowy kapitana? Ileż razy musiał w nią oberwać, że rekinia kopuła mało kontaktowała? Cóż... Co do kontaktowania - nie mylił się. Schlecht również był na granicy, którą niestety przekroczył. Cisną referatem w Schulza, rzuciwszy się na... manekina. W obecnym stanie wyglądał jak leżący, czekający na oskalpowanie człowiek. Nauczyciel wstał od razu, podchodząc do rozjuszonego Rekina, rozgryzającego gumowe przedramię.
- Do jasnej cholery, Fergal Schlecht! Masz natychmiast się uspokoić!
Trochę nie przewidział wydarzenia. Za bardzo nie chciał walczyć z wściekłym wampirem. Co gorsza, nie dało się nie zauważyć jak nerwowo reaguje Rekin na Sojkę. W dodatku do Niemca nic nie docierało, warknął na Schulza, obnażając zębiska.
- Dość tego! Idziemy do dyrektora!
Krzyknął, sięgnąwszy po długi, drewniany wskaźnik. Nie zamierzał dotykać wściekłego rugbisty, gdzie jeszcze obie ręce by stracił. Dźgnął za to Niemca w bok, na co ten zareagował jeszcze większa złością. Chwycił kij za koniec i pociągnął w swoją stronę. Schulz wrzasnął, upadając przy tym na kolana.
- Masz ten swój popierdolony przykład kanibalizmu! Pierdol się ty, referat i Sojka! TO TWOJA WINA!
Oczywiście ostatnie słowa do biednej Polki, która mogła być świadkiem pięknego zakończenia referatu oraz powitania negatywnej oceny. Schulz im tego nie wybaczy.
Powrót do góry Go down
Manuela
Gołąb Śmierci
Gołąb Śmierci
Manuela

https://family-friendly.forumotion.com/t7-manuela#11

Sala biologiczna Empty
PisanieTemat: Re: Sala biologiczna   Sala biologiczna EmptyNie Gru 20, 2020 5:58 pm

Gdyby nie Fergal i jego szczenięce odzywki, cały referat poszedłby jak z płatka. Manuela nie rozkojarzyłaby się obecnością rugbisty, nikt by nikomu nie ubliżał i wszyscy, wliczając w to Schulza, odbębniliby nużące zadanie.
Gadała głupoty? Jak niby miała się mu oddać, skoro bez przerwy ją obrażał? Nie na tym polega skuteczny podryw!
I jeszcze palnęła przez niego totalnie głupstwo – całe szczęście, że Schulz nie wiedział, skąd wzięło się przejęzyczenie z dwoma. Bo Fergal, niestety, zgadł od razu. I to słusznie.
Ogółem jednak jej część referatu poszła sprawnie i Manuela była z siebie nawet zadowolona. Nie popełniła żadnego dużego błędu i perfekcyjnie opisała przebieg choroby, posiłkując się gumowym manekinem do żucia. Teraz cała nadzieja w Fergalu: mimo że miał mniej materiału do opanowania, i tak się martwiła, czy podoła.
Dobrze, że nie znała jego myśli, bo całkowicie zwątpiłaby w dobrą ocenę od Schulza… Choć jednocześnie czułaby się połechtana. Rekin z każdym dniem pragnął ją jeszcze mocniej – powinien być wdzięczny, że tak długo się opierała.
W końcu co to za frajda dostać wszystko od razu? Nie lepiej poczekać, jednocześnie bardziej się pobudzając? Wtedy pierwszy raz dopiero będzie niezapomniany!
Tak się zamyśliła na ten temat, jednocześnie patrząc na szerokie bary rugbisty, że aż rozlała wodę. Musiała więc uklęknąć na podłodze i z wypiętym tyłkiem ścierać małą kałużę – trochę wody wlało się pod szafkę, więc mocno się pochylała, aby na pewno zetrzeć wszystko do sucha.
Słuchała oczywiście referatu Fergala. Już miała nadzieję, że wszystko będzie dobrze, ale Schulz musiał palnąć głupstwo.
Potrafisz chociaż na moment skupić się na referacie, a nie na swojej dziewczynie?
Ona się nie spełnia jako dziewczyna.
Manuela w okamgnieniu się wyprostowała i z zażenowaniem spojrzała na Fergala.
Robię, co mogę! Nie sądziłam, że ci ze mną źle! – syknęła z goryczą, chwilowo też ignorując Schulza.
Dopiero mordercze spojrzenie nauczyciela postawiło ją do pionu. Wydukała więc przeprosiny, czując napływ ogromnego wstydu. Co innego udawać przed uczniami, a co innego przed belframi.
Podniosła się i zaczęła rozwieszać szmatkę na kaloryferze. Ledwo wygładziła materiał, a usłyszała za sobą raban – Fergal właśnie wybrał manekina jako swój obiekt westchnień i postanowił go pogryźć.
Ją zignorował. Wolał sztuczną, gumową lalę.
A podobno to Manuela jest złą dziewczyną.
Proszę go nie dotykać! To niebezpieczne! – ostrzegła jeszcze Schulza, już idąc w jego stronę.
Nauczyciel jednak nie posłuchał. Chcąc pokazać swój autorytet, pacnął Fergala wskaźnikiem.
Błąd. Oj, duży błąd. Rekin szybko sprowadził biologa na ziemię i kto wie, jak to by się skończyło, gdyby Manuela nie znalazła się przy nauczycielu i nie odciągnęła go od Fergala na bezpieczną odległość.
Cholera, cholera, cholera, co robić?! Jej chłopak właśnie zaatakował pedagoga! Jak się z tego wytłumaczyć?!
Co jeśli wyrzucą ich ze szkoły?
Tak bardzo pana przepraszam, naprawdę! Proszę, niech mu pan wybaczy! On… on jest chory – wymyśliła nagle. – Nie panuje nad sobą, jeśli zapomni o jednej dawce leku. Błagam pana, niech się pan nie gniewa!
JAKIEGO ZNOWU LEKARSTWA, SOJKA?! Nic nie wiem o jego chorobie! W tym momencie dzwonię do dyrektora!
Ja mam przy sobie to lekarstwo, proszę pana! To substancja z metylofenidatem chlorowodorku! – Chwała niebiosom, że wkuła chemię na zaawansowanym poziomie. – Podam mu je, tylko… tylko proszę nas puścić. Potem wrócę i wszystko wyjaśnię, już na spokojnie. Nieraz przerabiałam te… ataki szału. Umiem sobie z nimi radzić. Proszę mi wierzyć – kłamała dalej, byleby tylko wykaraskać się z tej patowej sytuacji.
Schulz jednak, kuląc się przy ścianie, zaczął wstukiwać numer na komórce. Jednocześnie ze strachem patrzył na Fergala i jego szczęki… które jakże namiętnie i lubieżnie żuły gumową lalę.
Manueli się to nie podobało. Od kiedy Fergal wolał manekina od prawdziwej krwi?!
Przestań! Co ci odbiło?! – warknęła, podchodząc do Rekina z drugiej strony stołu. Zaczęła ciągnąć prawe ramię manekina, skoro Fergal akurat jadł lewe. – I jaka moja wina?! Mieliśmy tylko zrobić referat!
Z racji że oboje ciągnęli mocno, guma w końcu nie wytrzymała – manekin rozerwał się na stole i wszystkie sztuczne wnętrzności posypały się na podłogę. Nerki nawet uderzyły Fergala w głowę.
To dodatkowo rozjuszyło Schulza. Wysłuchując akurat sekretarki, która oznajmiała, że dyrektor dzisiaj już poszedł do domu i będzie dostępny dopiero z rana, ruszył ku drzwiom.
Sprawdził przelotem godzinę. Jasny gwint, był spóźniony! A zanim wyjaśniłby sprawę z tą dwójką i zaprowadził ich do szkolnego psychologa, minie przynajmniej z godzina. U dyrektora wszystko poszłoby sprawniej ze względu na mniejszą papierologię. Ale skoro Hira nie było…
Dość tego! – ryknął. – W S Z Y S T K O  macie posprzątać! Rozumiecie?! Każda część manekina ma wrócić na swoje miejsce! – zażądał, wściekle oddychając.
Poprawił okulary, przyglądając się parze. Czy Fergal już się uspokajał? Jeśli na razie nie rzucał się na nic ani na nikogo więcej, Schulz wziął to za dobrą monetę i zwrócił się do Manueli:
Podaj mu lekarstwo i przypilnuj, żeby ogarnął ten bałagan! Jesteś na siłach? Czy jednak się boisz i wolisz stąd iść? – spytał sucho, chociaż bez szczególnej troski. – A o referacie porozmawiamy jutro… w gabinecie dyrektora.
Niezbyt przejmował się uczniami samymi w sobie. Po prostu regulamin wymagał, aby dbał o ich zdrowie i dobre prowadzenie się. Póki jednak nic nie wydarzało się na jego oczach…
Cóż, czego nie widać lub nie słychać, tego nie żal.
Na razie planował po prostu nakablować na Schlechta… oraz Beletha.
Manuela stanęła bliżej Fergala i niby czule schwyciła go za szyję, ale w rzeczywistości wbiła pazury w jego kark – ot, aby przynajmniej chwilowo go unieruchomić i powstrzymać przed dalszym rozbojem. Kiwnęła głową do Schulza, błagając w myślach, aby już sobie stąd poszedł.
Jeśli Fergal wytrzymał bez darcia się, to puściła go dopiero, gdy Schulz zniknął z sali. Przymknął lekko drzwi, dając nastolatkom możliwość wyjścia. Manuela zamknęła więc je na klamkę (nie na klucz), aby przypadkiem nikt nie słyszał kolejnych wrzasków.
Co to miało być?! Masz jakieś spaczone zwyczaje żywieniowe? Gryziesz manekiny? – wykrzyczała cicho, podnosząc z podłogi akurat model wątroby.
Podeszła do Fergala i mocno wcisnęła mu atrybut w ręce.
Sprzątamy to i bądź już cicho, bo Schulz pewnie jeszcze stoi obok i podsłuchuje, czy rzekome lekarstwo pomaga – powiedziała cicho. – Nie możesz znowu się drzeć i go tu ściągnąć!
Sama zaczęła zbierać pozostałości po manekinie, którego korpus leżał teraz smętnie przy szafkach. Z obrzydzeniem trąciła go stopą.
Naprawdę Fergal wolał gryźć TAKIE COŚ?
Powrót do góry Go down
Fergal
Admin
Fergal

https://family-friendly.forumotion.com/t30-fergal#62

Sala biologiczna Empty
PisanieTemat: Re: Sala biologiczna   Sala biologiczna EmptyPią Gru 25, 2020 12:03 pm

Jakby Mańka przestała odwalać w chwili, kiedy Fergal próbował się do niej dobrać, nie byłoby takich sytuacji. Ale nie. Wolała udawać niedostępną, wyzywać i ciągle, ciągle odmawiać. Miała jeszcze czelność puścić kłamstwo w obieg. Że niby są parą, tak? Szkoda, tylko, że Manuela w żaden sposób nie chce się z tego wywiązać. Zatem cała akcja w salce była wyłącznie z jej winy - tak właśnie Fergal myślał. Przecież on chciał jedynie ofiarować miłość. Pomijając to, iż przez cały ten czas zachowywał się jak żywcem wyciągnięty z jaskini dzikus, nie widzący kobiety od... zawsze.
Dlatego tak namiętnie ją komentował, przyglądał się i zwalał na nią. Chociaż Schulz miał głęboko gdzieś ich sprawy prywatne. Mieli tylko i wyłącznie odbębnić referat. Co prawda nauczyciel od zawsze czuł poczucie dumy, kiedy przyszpilał uczniów do ściany, wymuszając na nich naukę o cudownej dziedzinie. Gorzej jednak gdy nie przywiązywali uwagi. Wtedy bardzo się denerwował.
Tak jak teraz.
Nie przewidział jednego - szału. Przeważnie skarceni pracami uczniowie denerwowali się, ale nigdy nie zdarzyło się, że napadli na manekina.
Biedny sprzęt otrzyma brzydkie blizny po rekinich zębiskach - swoją drogą bardzo ciekawe uzębienie.
Fergal wciąż wściekle szarpał manekinem: wgryzał się głęboko w gumę, przeżuwał ją i warczał głośno, jak tylko któreś z nich podeszło bliżej. Schulz zdecydował użyć wskaźnik. Bez skutku. W dodatku poszkodowany profesor sam wylądował na podłodze. Zapewne gdyby Manuela się nie wtrąciła... Jakby mogłoby się to skończyć? Na pewno udałby się po dyrektora i trenera, a wtedy Sclecht na sto procent miałby kłopoty. Oczywiście istniało też ryzyko zaatakowania przez Fergala.
Schulz MUSIAŁ więc przystać na to, co wymyśliła Sojka. Skoro wiedziała jak okiełznać tą rekinią bestię. Proszę bardzo.
Kiedy nauczyciel próbował się z kimś skontaktować, Sojka podjęła się pierwszych kroków do uspokojenia.
Naprawdę myślała, że cokolwiek zdziała?
Zaczęła się szarpać z Fergalem, a ten w odwecie pociągnął mocniej manekina w stroją stronę. Szarpał się niczym pies, powarkując i posyłając Sojce mordercze spojrzenie. Nie odpuścił. W końcu manekin został rozerwany. Wszystkie organy wyleciały w górę, a wraz z nimi cierpliwość Schulza. Wrzeszcząc skarcił podopiecznych Jak widać spotkanie z dyrektorem i tak pozostaje nieuniknione. Fergal zamiast się uspokoić groźbą, wciąż trzymał w paszczy kawałek ręki manekina. Gryzienie gumy okazało się takie wspaniałe.
Jak tylko profesor wyszedł, Manuela ponownie spróbowała zwrócić się do Rekina. Ten obdarzył ją lekceważącym wzrokiem. Dopiero gdy szczeki zaczęły trochę boleć, wypluł przedmiot.
- Że co?! NIE! TO TWOJA WINA!
Od razu podjął się grzecznego wytłumaczenia. Poza tym gryzienie manekinów wpadło mu w gust. Oblizał się i przyjrzał swojemu dziełu: kilka wielkich śladów na niesmacznej gumie.
Odebrał od niej kawałek wątroby, który też musiał zostać posmakowany. Wykrzywił się w obrzydzeniu.
- Przestań pierdolić, Sojka.
Syknął, zerknąwszy w stronę drzwi. Schulz już poszedł, nie wyczuwał go. Dlatego też odrzucił model wątroby i podszedł do Manueli. Objął ją w pasie, przyciągnąwszy do siebie. Pośladkami otarła się o jego krocze.
Już mocno nabrzmiałe.
- Chce mi się. Teraz. Chodź. Tutaj. Ławka. No już.
Prymitywny Fergal zaczął nawet mówić jak prymityw. Jeśli Manuela się szarpała, popchnie ją mocno na ławkę. Nie da jej szansy na ucieczkę. Od razu przygniecie ją swoim ciałem. Nogi zablokuje w taki sposób, żeby nie mogła kopać. Położył się na plecach Sojki, ocierając twardym torsem. Zaczął już dyszeć i intensywnie się ślinić.
- Już za długo czekałem. Dzisiaj już NIC nam nie przeszkodzi.
Na potwierdzenie słów ogarnął jej dolne ubranko. Co gorsza... majtki też zsunął w dół. Szponiaste palce powędrowały ku intymności, pchając się do środka. Z gardzieli wampira wydobył się wredny, chrapliwy rechot.
- Jesteś mokra na sam mój dotyk. Ale teraz już dość. Przywitaj się z NIMI!
Jeśli jakoś Sojka nie zareaguje, Fergal wydobędzie swój podwójny oręż i póki co jednym pomiział delikatną kobiecość, by wreszcie się wbić.
Szkoda, że Schulz tego nie widzi! Miałby idealny pokaz kopulacji wampirów.
Powrót do góry Go down
Manuela
Gołąb Śmierci
Gołąb Śmierci
Manuela

https://family-friendly.forumotion.com/t7-manuela#11

Sala biologiczna Empty
PisanieTemat: Re: Sala biologiczna   Sala biologiczna EmptyPią Gru 25, 2020 9:28 pm

Koniec końców okaże się pewnie, że to manekin – nie Manuela – będzie największą ofiarą dzisiejszego spotkania w salce. Użyty jako gryzak, pozbawiony wnętrzności i rozerwany na dwie części, z pewnością nie mógł być zadowolony. Przeżył pod okiem Schulza tyle lat, a teraz wszystko miało się skończyć!...
Manuela jednak manekina miała gdzieś. Była wściekła, że Fergal znowu wszystko spaprał i zachował się jak niedorozwinięty troglodyta. Całe szczęście, że udało jej się wyratować Schulza. Gdyby jej chłopak jeszcze pogryzł nauczyciela… to naprawdę mogłoby skończyć się fatalnie. Biolog był w końcu nieustępliwy.
Teraz pozostało tylko mieć nadzieję, że dostaną jedynie naganę. I ewentualnie tymczasowe zawieszenie.
Po wyjściu Schulza spróbowała zapanować nad sytuacją. W nerwach nawet nie przejmowała się tym, że Fergal mógł jej coś zrobić. Sprzątała jedynie kawałki manekina, klnąc pod nosem. W końcu wcisnęła Rekinowi do łap wątrobę.
Niech się nią udławi albo niech pomoże w ogarnięciu tego bajzlu.
Moja?! – fuknęła. – Mieliśmy TYLKO zrobić referat! A tobie znowu odbiło!
Z wyraźnym obrzydzeniem przyjrzała się kawałkowi gumy, który zwisał spomiędzy szczęk Fergala. Jezus, czemu chodziła (nawet jeśli na niby) z kimś, kto pasjonował się w jedzeniu sztucznych manekinów?
Może jeszcze je gwałcił?
Chociaż co do gwałtu – Manuela znalazła się w dość niebezpiecznej sytuacji. Zrozumiała to, gdy Fergal ją objął i gdy poczuła jego wzwód.
Nie, coś ty, nie teraz! Nie tutaj! – zaprotestowała, szarpiąc się.
Cóż, to nie jej wina, że Fergal ZAWSZE wybierał złe miejsca i że w ogóle zawsze źle zaczynał. Przecież znajdowali się w sali Schulza! Każdy mógł tutaj wejść i ich przyłapać!
Warknęła, kiedy wylądowała na ławce, tej samej, na której jeszcze niedawno leżał manekin. Spróbowała uciec, ale Fergal przygwoździł ją swoim ciężarem. Ponownie poczuła na pośladkach jego krocze. Przy uchu usłyszała przyspieszony oddech, a na ramię skapnęła jej rekinia ślina.
Dobierał się do niej, ale tym razem wyglądało na to, że faktycznie nikt mu nie przerwie. Manuela nie słyszała ani nie czuła nikogo w pobliżu. Schulz był w dodatku na tyle nielubiany, że mało kto kręcił się w pobliżu jego sali.
Fergal, naprawdę, przestań. Ja tego nie chcę – syknęła, nie przestając się pod nim szamotać. Nie była jednak w stanie go zrzucić. – Zrozum, że nie w taki sposób. Dlaczego nie możemy…
być normalną parą – chciała powiedzieć, ale nie dokończyła, bo pozbył się jej bielizny i wepchnął w jej kobiecość pazury. Krzyknęła cicho – to nie było przyjemne. Pierwszy raz ktoś ją tam dotykał.
Słyszała, że rozpiął spodnie. Z przerażeniem więc się obejrzała. Tradycyjnie, Fergal mógł już dostrzec w jej oczach łzy. Bała się.
Czy to się naprawdę działo? Tym razem już nie było odwrotu? Zmusi ją do stosunku?
Nie jestem mokra – wykrztusiła, chociaż prawda była taka, że wcześniej, jeszcze zanim ją zaatakował, miała na tyle niesforne myśli, że zaczęła wariować tam na dole. Fergal mógł więc poczuć, jak była wilgotna. – Boże, ty naprawdę masz dwa… – przeraziła się, widząc duże członki Rekina.
Trudno jej było w to uwierzyć. Przecież to wbrew wampirzej anatomii.
Nie miała jednak jak dłużej się dziwić, bo poczuła, jak otarł się jedną męskością o jej intymność, a następnie mocno w nią wszedł. Krzyknęła z bólu i zaczęła płakać. To nie było delikatne. Nie wyobrażała sobie, co by było, gdyby próbował użyć obu naraz – chociaż czy to w ogóle możliwe?
Raczej nie. Pewnie drugi będzie cały czas ocierał się o jej udo i pośladki. Nie ma szans, aby też się zmieścił. Była zbyt ciasna
Zacisnęła paznokcie na ławce, robiąc w niej małe dziury. Zduszając krzyki i płacz, rozłożyła się na tyle wygodnie, na ile mogła, na blacie. Nigdy by nie pomyślała, że zgwałci ją kolega ze szkoły, jednocześnie odbierając jej dziewictwo.
Nie miała jak go kopać, a szarpnięcia tułowiem tylko drażniły jego krocze i pewnie jeszcze bardziej pobudzały, więc pozostawały jej ręce… i zęby. Jeśli Fergal położył niedaleko jej głowy swoją dłoń, to zacisnęła na niej mocno pazury i boleśnie się w nią wgryzła. Drugą ręką sięgała do tyłu i z całej siły odpychała od siebie kochanka. Chciała go z siebie zrzucić, zanim dojdzie w jej środku.
Robiła wszystko, aby się wyrwać. A raczej prawie wszystko, bo jak zawsze – nie wołała o pomoc, mimo że okno było uchylone. Byłoby jej wstyd, gdyby ktoś ich przyłapał. Musiała sama uciec. Zresztą oficjalnie ze sobą chodzili – pewnie nikt by nie uwierzył, że to gwałt. Każdy by mówił, że szkolna para schowała się w sali biologicznej na szybki numerek.
W momencie gdy sięgnęła po wskaźnik, który leżał tuż obok ławki (chciała nim dźgnąć Fergala w podbrzusze), usłyszała ciche głosy na dachu. Momentalnie zastygła, wstrzymując oddech.
Daj fajkę – powiedziała jakaś dziewczyna. – Ten kutas Schulz mnie wkurwił. Dzisiaj podczas lekcji…
Cicho! – syknął jakiś chłopak. – Przecież on ma salę pod nami!
Nie ma go tam. Mijałam się z nim. Na pewno jest pusto. – Krótka przerwa na dymek. – Wiesz, za co wlepił mi pizdę?
I parka w salce biologicznej mogła teraz przysłuchiwać się rozmowie na temat lekcji u Schulza. Gwałcona Manuela ze wszystkich sił powstrzymywała jęki. Odwróciła nawet głowę do Fergala i wyszeptała:
Błagam, bądź ciszej. Nie chcę, aby ktokolwiek nas nakrył. Może zatrzymaj się na moment, a zaraz… zaraz dokończysz…
Nie wierzyła, że to powiedziała, ale tak – z dwojga złego wolała, żeby nikt ich nie nakrył. I tak Fergal już ją miał. Tego nie cofnie. Niech po prostu się na niej wyżyje. Niech to już przestanie boleć.
Zakryła dłonią usta, aby uciszyć własne odgłosy. W międzyczasie para na dachu dopaliła papierosy… i zaczęła się namiętnie całować. Dziewczyna nawet zaproponowała coś więcej, ale chłopak zaśmiał się czule:
Nie tutaj, mała! Nie jestem jak ci niewyżyci rugbiści! – Najwyraźniej w całej szkole już roiło się od plotek. – Chodź, jedźmy do mnie. Rodziców nie ma.
I w końcu zwinęli się z dachu. Można w cywilizowany sposób zaprosić swoją dziewczynę na seks? Można!
Manuela powstrzymywała jeszcze krzyki, dopóki parka nie minęła ich sali i nie poszła w głąb szkoły. Dopiero wtedy cofnęła swoją dłoń.
A Fergal? Dał radę uciszyć się chociaż na tych kilka minut?


Ostatnio zmieniony przez Manuela dnia Pon Gru 28, 2020 6:33 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Fergal
Admin
Fergal

https://family-friendly.forumotion.com/t30-fergal#62

Sala biologiczna Empty
PisanieTemat: Re: Sala biologiczna   Sala biologiczna EmptyNie Gru 27, 2020 6:28 pm

Sojka niestety nie sprostała zadaniu i nie uspokoiła Fergala, tak jak chciała. Niestety. Niemiec po brutalnym zagryzieniu manekina, uznał iż to jest najlepsza pora na okazanie prawdziwej miłości. Byli sami, napaleni (głównie Fergal, Manuela niekoniecznie) i otaczający się szczerym uczuciem. Szkoda tylko iż Schlecht nie znał innego sposobu na wyrażenie uczuć, niż atak, wymuszenie oraz groźby. Cóż, każdy ma swój sposób na podryw. Sojka jeszcze doceni starania swojego chłopaka.
Mogła zapomnieć o sprzątaniu oddzielonych części, albowiem rekin przeszedł do działania. Dla niego nie istniało coś takiego jak referat.
- Pieprzyć ten jebany referat!
Jak zwykle krzykiem dał znać do zrozumienia, że dla niego prezentacja się zakończyła. Przeszedł do najważniejszej czynności, mianowicie pokrycie ukochanej. Po walce i pogryzieniu sztucznego ciała, przeszedł na Sojkę. Mimo iż wyrywała się, nie przestawał. Właściwie nakręcił się jeszcze bardziej i czym prędzej musiał do niej dopaść.
Nie tutaj!
Schlecht nie słyszał tych słów. Dla niego KAŻDE miejsce jest idealne, kiedy odczuwa silne pożądanie. Dla niego w takich chwilach nie istniało coś takiego jak prywatność. Na co ona komu? Przecież zwierzęta zabawiały się ze sobą otwarcie i miały w nosie czy ktoś na nie patrzy. Na co więc Sojce ustronne miejsce? Szkolna ławka nie wystarczy?
- MORDA!
Ryknął, kiedy kolejny raz Polka próbowała się zapierać. Wiedziała doskonale, że to nic nie da i nie udobrucha w żaden sposób Niemca. Mogła jedynie czekać aż się wbije i skończy swoje.
Przygotowywał się do natarcia, podczas gdy Sojka wciąż się wiła. W końcu przytrzymał ją mocno, przygwoździwszy bardziej do powierzchni ławki. Syknął złowieszczo, obnażając zębiska. Nie musiał używać słów, wszak w tej chwili były one zbędne. Totalne zezwierzęcenie.
Kolejne piski, krzyki, protesty, a Fergal robił swoje. W końcu wydobył oręż na wierzch i zdecydowanym ruchem zatopił się jednym. Niech zna jego litość!
Nie kontrolował już otoczenia, ani tego z jaką siłą penetrował dziewczynę. Krew wydobywająca się na zewnątrz z pomiędzy ud nakręcała jedynie do mocniejszych ruchów. Aż biedaczkę musiał przytrzymywać, żeby nie upadła czy coś. A na dodatek boleśnie ugryzł ją w ramię. Ot, zamiast malinki.
Wyłączony kapitan brnął dalej w swój miłosny występek. Lecz gdy dostrzegł po co sięgnęła Manuela, szybkim ruchem ręki pozbawił ją wskaźnikowej broni. Odrzucił go na bok i łypnął na jej załzawioną twarz. Oczywiście i do niego dotarły... głosy. Jakaś parka znajdowała się na dachu. Co prawda Rekin aż tak nie przykładał uwagi do treści dialogu, wszak był skupiony na miłosnym uścisku z Manuelą, więc nie chciał się rozpraszać.
- Zamkniesz się w końcu?
Znowusz uciszył płaczącą Manuelę. Uciszała go? Przecież to ona pochlipywała, jęczała i piszczała, nie on!
I oczywiście doszło do komentarza na temat rugbistów. Cóż, jak widać większość wiedziała jaki m.in. taki Schlecht bywa w stosunku do innych. Wbił się mocniej w Sojkę.
- Pierdolony mały kutas. Co on wie o... - musiał złapać oddech, gdyż nadeszła fala wkurwa i dopiero po czasie zdołał dokończyć - Pieprzeniu! Jebać! Kurwa!
Dokładnie tak. Fergal jak zwykle w błyskotliwy sposób przedstawił swoje zdanie na temat Normalnej randki z dziewczyną. Dla niego nie istniały czułe słówka, całuski... Dla niego istniała jaskinia, maczuga i samica. Ot. Tak się zachowuje 200% samiec alfa, a nie jakiś wypłosz, który myśli, że jak pali papierosy w młodym wieku to jest fajny. Co to, to nie. Fergal nauczyłby go jak wygląda życie: PIĘŚCIAMI!
- Jak... Jak skończę. Dorwę gnojka i. I dam mu w ryj! Zobaczy jak to jest! Skurwiel!
Zaczął wyzywać, przyciskając Manuelę co raz mocniej. I co dalej? Zmienił kolegę! Teraz drugi musiał przestać miziać uda, tylko wślizgnąć się do zakrwawionej koleżanki. Dopiero po kilkunastu uderzeniach zwolnił. No i był bliski dotarcia na szczyt. Więc kolejny raz zacisnął szczęki na ramieniu partnerki i doszedł. Kij z tym, że ujebał ławkę. Mańka posprząta.
Wreszcie opuści Sojkę, odsunąwszy się od niej. Dopiero gdy złapał kilka wdechów, poprawił spodnie. Wytarł też usta oraz brodę... Tak się bardzo zaślinił!
Oczywiście to wszystko z winy Sojki. Niemniej odczuł ulgę.
- W końcu na coś się przydałaś.
Taki komplement na zakończenie bliskiego spotkania. Żyć, nie umierać!
Powrót do góry Go down
Manuela
Gołąb Śmierci
Gołąb Śmierci
Manuela

https://family-friendly.forumotion.com/t7-manuela#11

Sala biologiczna Empty
PisanieTemat: Re: Sala biologiczna   Sala biologiczna EmptyPon Gru 28, 2020 7:18 pm

Skoro Fergal czuł się jak zwierzę, niech zachowuje się jak zwierzę, proszę bardzo. Ale czy musiał wciągać do tego Manuelę? Czy zgwałciłby ją nawet na oczach Schulza?
Umilkła w strachu, kiedy ją uciszył i aż potulnie zastygła w miejscu. Co prawda po chwili znowu zaczęła się wyrywać, ale z mniejszą siłą. Po prostu nie czułaby się dobrze sama ze sobą, gdyby pozwoliła mu do siebie dopaść bez żadnych sprzeciwów – ale już wiedziała, że go nie powstrzyma.
Szybko przeszedł do działania. Najwyraźniej nie potrzebował wiele, aby się nakręcić. Pozbawił ją cnoty i nie bacząc na jej ból, zaczął się brutalnie poruszać. Nieprzyjemne ugryzienie w ramię tylko pogłębiło rozpacz biednej Polki.
To tak bardzo boli – załkała. – Nie tak mocno, proszę! Zlituj się!
Jak tamte dziewczyny mogły marzyć o seksie z Fergalem? Manuela teraz tego nie pojmowała. Ranił ją, powodował krwawienie, nie baczył na jej płacz i protesty, posuwał ją zdecydowanie zbyt mocno jak na pierwszy raz… One serio tego chciały?
Nie sądziła, że to może być aż tak bolesne.
Nie przejmował się jej drapnięciami i ugryzieniami, wytrącił jej też z dłoni wskaźnik, więc znowu była bezsilna. Miała nadzieję, że parka na dachu nieco go przystopuje i chociaż na moment zwolni ruchy, ale tak się nie stało. Dostała tylko ochrzan, a zaraz po tym jej kochanek zaczął narzekać. Nie skomentowała tego ani słowem. Z każdym jego ruchem jęczała tylko we własną dłoń, połykając przy tym łzy.
Gdy poczuła, że z niej wyszedł, szarpnęła się i spróbowała uciec. Miała nadzieję, że to już koniec. Może doszedł? Po udach spływała jej w końcu ciepła krew, nie poczułaby spermy… Chyba?
Niestety, piekło nadal trwało. Ponownie się w nią wbił, ponownie krzyknęła. Już nic więcej nie mówiła, tylko leżała i płakała. Czekała, aż wreszcie ją zostawi.
Kiedy w końcu to się stało, osunęła się na podłogę. Zakryła od razu swój dół, próbując nasunąć bieliznę. Otarła się dłonią o nogę i poczuła na palcach wszystko, co spływało jej spomiędzy ud. Nie dała rady tam spojrzeć, bała się. To musiało wyglądać fatalnie, inaczej by tak nie bolało.
Jak w takim stanie wróci do domu? Jak przejdzie przez szkolny korytarz, jak wsiądzie do autobusu? Jak pokaże się wujostwu?
W końcu na coś się przydałaś.
Na Fergala też nie mogła teraz patrzeć. Jeszcze pochlipując, próbowała na ślepo ogarnąć swoje ubranie.
Już nigdy mi tego nie zrobisz. To koniec – powiedziała. W tym momencie go nienawidziła. – Jak mogłeś… ty… ty…
Za wiele nie powiedziała. W końcu się podniosła i oparła dłońmi o ławkę. Znowu natrafiła na spermę, przez co odskoczyła z obrzydzeniem.
Przecież nie mogą tego zostawić u Schulza!…
Kompletnie nie wiedziała, co robić. Chciała stąd uciec, ale wolałaby się nikomu nie pokazywać. Musiała pójść do łazienki. Ogarnąć się. Umyć. Może znajdzie w szatni albo w kanciapie chórowej jakieś ubranie na zmianę. Nie mogła wracać w takim stanie – rozczochrana, zapłakana, pogryziona, z rozmazanym makijażem i z pobrudzonymi ubraniami.
W dodatku podczas każdego kroku tak bardzo bolało ją między udami…
Rozdartego manekina miała gdzieś, nie będzie go sprzątać. Najwyżej Schulz ją ukaże, trudno. Ale ślady ich stosunku? To musiało zniknąć.
W końcu spojrzała z błaganiem na Fergala. Wyglądał na zadowolonego z siebie i rozluźnionego. Tak go cieszyło, że kogoś skrzywdził?
Niech więc się chociaż teraz zlituje.
To ty mnie zgwałciłeś – wykrztusiła twardo. – Więc to ty posprzątaj – wskazała na ślady krwi i spermy – chyba że chcesz, aby Schulz się dowiedział i na ciebie doniósł. Ja… ja tego nie dotknę…
Kuląc się w sobie i trzymając za krwawiące ramię, poszła w stronę drzwi. Zanim się wychyliła, przystanęła przy wyjściu. Nikogo nie słyszała. Było już po lekcjach, więc w szkole mało kto został.
Jeśli Fergal jej nie zatrzymał, to wyszła na korytarz i od razu potruchtała w stronę łazienki.
Musiała się obmyć. Musiała jak gdyby nigdy wrócić do domu i milczeć na temat tego, co się stało. Musiała być dzielna i to wytrzymać.
Powrót do góry Go down
Fergal
Admin
Fergal

https://family-friendly.forumotion.com/t30-fergal#62

Sala biologiczna Empty
PisanieTemat: Re: Sala biologiczna   Sala biologiczna EmptyPią Sty 01, 2021 9:24 am

Nic nie pomagało.
Manuela mogła jedynie czekać, aż wampir skończy i wypuści ją, co znaczyło iż nie miała innego wyjścia niż pozostać dzielną. Fergal w końcu dotrze tam, gdzie chciał i zostawi ją w spokoju. Zapewne jakby ktoś wszedł, kapitan nie przejąłby się ani na chwilę, tylko kontynuował. Nie doczekali się jednak żadnego świadka ich miłości, poza parą na dachu, która jednak i tak nie wiedziała o zaistniałej sytuacji w sali Schulza. Zapewne coś by zrobili, jakby do ich uszu dotarły odgłosy gwałtu.
Niestety nic takiego się nie wydarzyło.
Sojka wciąż przeżywała niechciane zbliżenie, a Fergal penetrował ją brutalnie i miał jeszcze czelność komentować chłopaka, który wiedział jak traktować swoją ukochaną.
Frajer.
Kiedy wreszcie doszli do końca, Schlech zostawił biedną Polkę samą. Ta próbowała się ogarnąć, wyklinając w tym samym czasie wampira. Oczywiście rugbista nie przyjmował tego do świadomości, dla niego cały ten seks był jak najbardziej potrzeby.
Dla niego.
- Daj spokój, Sojka! Nie mów, że ci się nie podobało! I powinnaś być dumna! Bo to ciebie wybrałem, a nie inne.
Wytknął jej jeszcze. Jak mogła go obwiniać albo być zła?
- Poza tym to TWOJA WINA! Nie zapominaj się! Cały czas mnie kusiłaś, prezentowałaś swoje wdzięki i się bawiłaś moimi pragnieniami!
Zaznaczył, wcale nie siląc się na jakikolwiek wyrzut. Ważne, że wreszcie się uspokoił...
No, byłoby dobrze, gdyby nie brudna ławka. Na sam widok krwi oraz spermy, skrzywił się.
- Że co? To twoja krew, więc też i twój brud! Masz w tej chwili mi pomóc!
Cóż, zaistniało też ryzyko, że Manuela coś powie. Ale czy miała odwagę? Nie wstydziła się?
Niemniej Fergal przeszedł do sprzątania: przygotował jakieś tam jednorazowe ścierki, wodę w małej misce. Z wściekłą miną zaczął wszystko ogarniać. Przy okazji pozbierał też manekina.
- Sojka, masz na mnie poczekać.
Zażądał, widząc jak Polka zbierała się do wyjścia. Rzucił szmatą na ławkę, po czym podszedł do wampirzycy. Schwycił ją mocno za ramię i wciągnął z powrotem do klasy. Usadowił na krześle przy środkowej ławce.
- Wyjdziemy stąd RAZEM! Muszę dopilnować, że wrócisz do domu. No i... Trzymaj język za zębami. Nasza miłość, nie może wyjść poza ściany tej sali. Zrozumiano?
Przeszywał ją wzrokiem na wylot. Jeśli piśnie chociaż słówko, Fergal ją dopadnie.

Kiedy uporał się z bałaganem, dopiero wtedy wypuścił Manuelę. Oczywiście nie samą; towarzyszył jej aż do samych drzwi domu. Chciał nie tylko mieć pewność, że dotrze cała, ale też, że od razu nie udała się do dyrektora czy coś... Albo co gorsza na policję. Acz według niego nie powinna tego robić, w końcu byli parą! Pary przecież robią TAKIE rzeczy, prawda?

zt x2
Powrót do góry Go down
Sponsored content




Sala biologiczna Empty
PisanieTemat: Re: Sala biologiczna   Sala biologiczna Empty

Powrót do góry Go down
 
Sala biologiczna
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Sala biesiadna
» Sala fizyczna

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
FamilyFriendly :: Główny budynek :: Trzecie piętro-
Skocz do: