FamilyFriendly
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.


Tylko dla zaprzyjaźnionych.
 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  FAQFAQ  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Gabinet Hiro

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Hiro
Admin
Hiro

https://family-friendly.forumotion.com/t49-hiro#158

Gabinet Hiro Empty
PisanieTemat: Gabinet Hiro   Gabinet Hiro EmptyNie Maj 10, 2020 9:11 am

Gabinet Hiro 19-a-gorgeous-home-office-with-black-walls-an-open-shelving-unit-and-a-mirrored-desk
Strzeżone, dobrze wyposażone biuro szefa Rady.
Powrót do góry Go down
Fergal
Admin
Fergal

https://family-friendly.forumotion.com/t30-fergal#62

Gabinet Hiro Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet Hiro   Gabinet Hiro EmptyNie Maj 10, 2020 10:28 am

A Sojka znowu o Claudii. Rekin aż wybuchł większą złością, gdy tylko usłyszał imię tej kobiety. Ewidentnie Polka była zazdrosna o dawną znajomą i chyba zbyt mocno wzięła do siebie bajeczkę z rzekomo odnalezioną córeczką. W dodatku chciała zerwania zaręczyn?
- PROSZĘ BARDZO! Myślisz, że mi się chce tkwić w tym nieistniejącym związku? I to był pomysł TWOJEGO PANA!
Dodał na usprawiedliwienie. Niech nie rzuca się na niego, tylko na szalonego Włocha, który uznał że zabawnie będzie połączyć dwóch śmiertelnych wrogów w narzeczeństwo.
Bo kto się przeciwstawi Przewodniczącemu? To tak jakby czarny miał tupnąć nogą przed białym panem.
Stracił by obie nogi, jak i całą rodzinę.
Tak czy siak, do ich mieszkania zawitał hycel. Nawet i on został zbesztany przez Rekina, lecz nie był aż zbytnio przejęty. Ab nie raz słuchał podobnych obelg na swój temat, niemniej przeważnie tacy śmiałkowie źle kończyli.
A ten Schlecht? Miał ogromne szczęście, bowiem i on był wezwany do biura.
Co gorsza Ab znalazł się w środku samej kłótni, a chciał jedynie wykonać swój obowiązek.
Podrapał się niepewnie po karku, patrząc po wściekłych wampirach. Z całą pewnością dojdzie do rozlewu krwi, jeśli jedno z nich nie odpuści, czyt. nie wyjdzie z mieszkania.
- Naturalnie. Pod budynkiem stoi samochód.
Nie zamierzał ingerować w większą dyskusje. Poza tym to miło, że Sojka przeskoczyła na Japoński, wszak Ab mimo iż znał trochę Polskiego, nie do końca był pewny swoich możliwości.
- Pan Schlecht też musi jechać.
Odezwał się, gdy wampirzyca nakrzyczała na Niemca. Zapewne jej się to nie spodoba, ale tak właśnie musiało być.
- A zamknij się już... MANUELO!
Syknął w złości, wymijając ich. Skoro też miał jechać, tak się stanie. Ale tak na serio, to uspokoił się odrobinę, gdy Sojka faktycznie nie życzyła sobie jego osoby. Coś w tam w rekiniej głowie zaczynało kiełkować i z lekka się...
Przestraszył?
Dlatego najlepiej zagrozić, wymusić ciszę i udać się we wskazane miejsce. Czyli do samochodu.
Cała trójka więc wyjechała w siną dal.

Golgota.
Nie pierwszy i nie ostatni raz gdy wampiry będą gośćmi. Schlecht aż musiał zadrzeć głowę, aby spojrzeć na upiorny, wysoki budynek w kolorze czerni. Stojące przy wejściu bram wampiry bacznie przyglądały się przybyłym. Oczywiści zostali przepuszczeniu, jak tylko przed ich oczyma pojawił się Abaddon. Oznajmił o wizycie dwójki u pana Przewodniczącego. Stąd też bez najmniejszych oporów mogli minąć ochronę i przedostać się do windy.
Wjechali na wyższe piętro, po czym opuścili kabinę. Ab podszedł do drzwi gabinetu aby zapukać...
Nie zdążył.
Zza drzwi dobiegł jęk rozpaczy, smutku i braku zrozumienia. Ktoś cierpiał, ktoś krzyczał. Zdezorientowany hycel nie czekając, od razu chwycił za klamki i pchnął drzwi.
Zastali krew?
Nie.
Zastali ból?
Poniekąd...
Przewodniczący stał oparty o krzesło, a przy jego nogach leżał blond włosy chłopaczyna: trzymał się on kurczowo nogawki szlachetnego, chlipiąc przy tym żałośnie.
- Wujku, ale proszę! PROSZĘ! Zrozum mnie... Ja nie mam gdzie mieszkać! NIE MAM! Karton po telewizorze już dawno zgnił od wilgoci. Pozwól mi mieszkać ze sobą!
Krzyk przecinał każdą. nawet najgorszą atmosferę panującą w pomieszczeniu. Hiro coś pisał w telefonie, starając się na początku zignorować płacz kuzyna. Jednak gdy dostrzegł kto przyszedł; dwójka wampirów z hyclem, gestem poprosił ich o dodatkowy czas.
- Edgarze, postaram się porozmawiać z matką Benjamina, aby zaprzestał dokuczania. Powiedz mi tylko jedno; kiedy Benjamin podtapiał cię w toalecie, gdzie był twój ojciec? Mniemam, że wszystko działo się w zamku.
Stanowczy, lecz troskliwy głos szlachetnego mógł nie tylko postawić do pionu, ale jednocześnie wzbudzić poczucie bezpieczeństwa, co oczywiście podziałało na Edgar: odrobinę się podniósł, przecierając niewidzialne łzy.
- Był tam.
Odpowiedział smutno. Hiro westchnął cicho, zachęcając do dalszej odpowiedzi:
- I co? Zareagował?
- Nie, wszystko nagrywał telefonem.
No i pies pogrzebany. Przewodniczący aż złapał się za głowę. Hycel nie musiał czekać na rozkaz, aby podejść i pozbierać Edgara z podłogi. Chwycił chłopaka niczym dywan i wyniósł z gabinetu. Ivano dopiero się odezwał, gdy para wampirów stała w środku, a drzwi za nimi się zamknęły.
- Wybaczcie za to całe małe... zamieszanie. Nigdy nie wiadomo, kiedy nadejdą rodzinne sprawy, które wymagają więcej nerwów, niż można byłoby się spodziewać.
Przyjazny ton szlachetnego jednak nie uwiódł Schlechta który od razu poczuł narastającą frustrację. Miał ogromną chęć wybuchnąć, lecz postawa Hiro... Sama jego osoba... Miała coś, co jednak trzymała wybuch wściekłości krótko. Z pomiędzy rekinich zębisk wyszedł jedynie syk.
- Wezwałeś nas tylko po to, abyśmy oglądali jak nie radzisz sobie z własną rodziną? Streszczaj się, Kuroszu. Nie mamy całego dnia!
Mimo braku krzyku, w Rekinie brakowało ogłady. Lecz czy w jakikolwiek sposób Hiro poczuł gniew? Prowokację? Nic z tego.
- Fergal. Naprawdę nie chcę żadnych kłótni ani sprzeczek. Zależy mi na tym, aby w pokojowy sposób rozwiązać wasz problem. Nie chcę nikogo wsadzać do więzienia, tylko dlatego, że nie potrafi utrzymać chociaż odrobiny kultury.
Nie chciał nikomu grozić, ale więzienie mimo wszystko poskutkowało. Schlecht prychnął pod nosem, nie mając nawet zamiaru siadać, gdy tylko Przewodniczący wskazał im dwa, skórzane krzesła.
Może chociaż Manuela wykaże się rozsądkiem?
- Gdy tylko przeczytałem wiadomość, uznałem iż sprawa nie może zostać odłożona na bok. Chcę wiedzieć wszystko.
Chyba wiedziała o czym mówił szlachetny, prawda? O dziecku, o tym jak się dowiedziała... Bo patrząc po ich minach (chociaż Fergal zawsze wyglądał jakby wiecznie coś mu nie pasowało), wywnioskował iż problem jest wyjątkowo pilny.
Powrót do góry Go down
Manuela
Gołąb Śmierci
Gołąb Śmierci
Manuela

https://family-friendly.forumotion.com/t7-manuela#11

Gabinet Hiro Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet Hiro   Gabinet Hiro EmptyNie Maj 10, 2020 10:30 pm

Fergal z każdym słowem pogrążał się coraz bardziej. Skoro wprost powiedział Manueli, że nie chce narzeczeństwa, coraz bardziej utwierdzała się w tym, aby zażądać od Hira zakończenia tej szopki. Nie miała pojęcia, czy Przewodniczący się na to zgodzi – w końcu gdy kiedyś oznajmiał swoją decyzję, jej krzyki, lamenty, płacze i rękoczyny nic nie wskórały – ale spróbować zawsze można.
Tylko czy naprawdę tego chciała? Poddać się po paru dniach, bo emocje wzięły nad nią w górę?
Gdyby Fergal chociaż spróbował traktować ją jak kogoś wartościowego – gdyby chociaż zaczął ją szanować… naprawdę zachowywałaby się mniej impulsywnie.
Przy Abie starała się maksymalnie uspokoić, ale nie było to łatwe. W końcu groźny narzeczony, były nazistowski kat o postawnej posturze, który sięga po miotłę i próbuje nią walczyć, może skutecznie poszarpać nerwy.
Znowu więc z jej ust poleciały chłodne słowa, a ona sama obróciła się na pięcie, aby podążyć za Abem. Z tyłu usłyszała jedynie poddenerwowanego Fergala… który w końcu nazwał ją po imieniu?
Manuela nie miała jednak zamiaru dać po sobie poznać, że ją to ujęło. Zbyt zdenerwowana, wsiadła do auta obok Aba – nie chcąc siedzieć z tyłu przy Fergalu – i znowu w milczeniu przesiedziała całą podróż. Jeśli hycel liczył na jakąkolwiek miłą pogawędkę podczas jazdy, to najpewniej mocno się zawiódł. Żadne z narzeczeństwa nie miało humoru na rozmowę.
Na miejscu podziękowała cicho Abowi i wysiadła z auta. W Golgocie była dopiero po raz drugi, ale czuła się zbyt niepewnie, aby podziwiać budynek. Dlatego schyliła głowę, skuliła się w sobie i weszła do środka – peszyła ją obecność tylu dobrze urodzonych krwiopijców naraz, którzy zdawali się patrzeć na każdy poziom E czy D z pogardą.
Przed gabinetem Hira zaczęła też coraz bardziej stresować się samą rozmową. Traktowała go w końcu niczym ojca. Bała się jego surowości i osądu, bała się jego reakcji na jej słowa – a jednocześnie nie chciała kłamać. Przemienieni nie potrafili oszukiwać swojego stwórcy.
Z lekkim zdziwieniem obserwowała całe zajście z… z tym blondwłosym uroczym czymś, co płaszczyło się u nóg Hira.
Moment – wujku? Czyli ten chłoptaś był z tak poważanego rodu, a mimo tego zachowywał się, jakby miał trisomię w dwudziestej pierwszej parze chromosomów?
Za zachętą Przewodniczącego weszła głębiej do gabinetu, obserwując chłopaka. Podrapała się zawzięcie po policzku. Nie miała pojęcia, o co chodzi w tej absurdalnej sytuacji, ale chyba nawet nie chciała wiedzieć. Cóż, może Hiro po prostu miał w rodzinie kogoś upośledzonego umysłowo – zdarza się nawet wampirom, no
Na wszelki wypadek odsunęła się od Aba, gdy ten zaczął ciągnąć za sobą płaczliwego wampirka, i odchrząknęła. Dopiero kiedy za tą dwójką zamknęły się drzwi, ośmieliła się podejść bliżej Hira.
Przewodniczący od razu odezwał się łagodnym, miłym tonem, co skleiło jedną ryskę na sercu Manueli. Jeśli jej na to pozwolił, przystanęła obok niego – po to, aby jak najlepiej wyczuć jego aurę.
Miała ogromną ochotę się do niego przytulić, ale nie zdobyła się na taki gest. Cicho tylko wymamrotała przywitanie i pochyliła głowę. Na Fergala spojrzała ozięble, gdy od wejścia zaczął się wykłócać. Nawet jeśliby tego nie chciała, jej ciało mimowolnie reagowało negatywnie na każdy atak wobec Hira – biologicznie była mu oddana do reszty.
Ma pan całkowitą rację. Ja też nie chcę kłótni. Bardzo też dziękuję, że znalazł pan czas na rozmowę. To dla mnie wiele znaczy.
Cóż, co prawda nie prosiła się o to spotkanie, ale czuła, że powinna okazać swoją wdzięczność. Ona natychmiast ulokowała się w fotelu, gdy tylko Hiro na to pozwolił. Siedziała jednak drętwo, mocno wyprostowana i z zaciśniętymi dłońmi na torebce. Czuła się skołowana i nawet nie wiedziała, od czego zacząć – sama obecność Stwórcy odbierała mowę, a przecież obok był jeszcze jej narzeczony. Jak niby miała przy nich swobodnie o wszystkim opowiadać?
Czas na terapię małżeńską. Ciekawe, czy Hiro sprawdzi się w roli mediatora.
To… Ostatnio trochę przeszliśmy – wydukała na początek, decydując się na formę mnogą. Chociaż, jak znała życie, Fergal zaraz na nią wyskoczy z krzykiem, żeby nie mówiła za niego. Posłała mu krótkie, bolesne spojrzenie, po czym zaczęła mówić: – Jest trudno. Staram się, jak mogę, żeby spełnić pańską wolę i zaakceptować to narzeczeństwo, ale czuję, że to tylko jednostronne działania. Choć minęło dopiero parę dni, pokłóciliśmy się już niezliczoną ilość razy – były co prawda momenty, gdy myślałam, że kilka spraw sobie wyjaśniliśmy i że coś zrozumieliśmy, ale potem się okazywało, że to złudna nadzieja.
Owszem, wiedziała, że sama święta nie była: w końcu potraktowała Fergala srebrem, próbowała go zagryźć i tak dalej, niemniej po tej pamiętnej nocy w jej mieszkaniu, gdy Rekin – wręcz romantycznie – oznajmił, że nie pozwoli nikomu jej tknąć, sądziła, że coś się zmieni. Że chociaż zacznie ją traktować nieco lepiej.
Nic bardziej mylnego.
Właściwie dzisiejszy dzień przelał czarę goryczy. Przez pewne wydarzenia wylądowaliśmy w domu mojego przyjaciela, Gustawa. – Wzięła głęboki wdech, zanim się do tego przyznała, i spojrzała niespokojnie na Fergala. Pewnie wydarzenia oznaczały Beletha i jego świtę, ale Manuela nie miała pojęcia, czy Hiro powinien o tym wiedzieć. To znaczy – pewnie powinien. Ale czy rozsądnie byłoby mu o tym mówić? Na razie udało jej się zachować tę informację dla siebie. Fergal powinien być z niej dumny. – Gustaw i on – nie była w stanie nazwać narzeczonego po imieniu – się pokłócili, prawie doszło do bójki, ale przerwała ją jedna służąca, która…
Manuela musiała przerwać, aby się uspokoić. Serce biło jej jak oszalałe. Sięganie do takich tematów przy tej dwójce naprawdę było dla niej sporym wysiłkiem emocjonalnym.
Która oznajmiła, że jest córką Fergala z jego związku z pewną niemiecką wampirzycą. Znaliśmy ją lata temu, gdy… Gdy byłam więźniarką – wydukała niemal jednym tchem przez zaciśnięte zęby. Nie była w stanie spojrzeć ani na Hira, ani na Rekina. – Ja… po prostu nie wiem, co o tym myśleć. Chciał pan, abyśmy byli narzeczeństwem, ale to kompletnie nie wychodzi – rzuciła rozpaczliwie. – Wybaczyłam mu to, co mi robił, gdy byłam więźniem, zgodziłam się na tę relację, robię, co mogę, ale on nawet nie pamięta mojego imienia i traktuje mnie jak zwykłą, bezmyślną rzecz. Jedyne, co słyszę, to obelgi! – poskarżyła się, pociągając nosem.
Bała się reakcji Fergala. Pewnie kipiał ze złości i już się szykował, aby nakrzyczeć na kobietę i ją znieważyć. Całe szczęście, że Hiro mógł go ewentualnie uciszyć, tak aby Manuela dokończyła swój monolog.
Chociaż Niemiec mógł też zdziwić się przez jedną informację: że Sojka mu przebaczyła. Przecież zarzekała się, że nigdy nie będzie w stanie tego zrobić, że nie zapomni tego, co zrobił jej rodzinie – a teraz nagle stwierdzała, że już ze wszystkim się pogodziła? Tylko dlaczego nie wspomniała o morderstwie swoich rodziców czy rodzeństwa?
Trzęsącymi się rękami wyjęła z torebki chusteczkę i ukradkiem otarła nią łzy. Chyba powinna się w końcu wypłakać raz a dobrze, a nie co chwila pochlipywać. Ale z drugiej strony – przy Fergalu nie dało się nie płakać.
Dlatego chciałabym pana prosić, aby zerwał pan to narzeczeństwo – powiedziała na sam koniec pusto, jakby nie mogła zdobyć się na żadne uczucia. Zaczęła miąć w dłoniach drugą, czystą chusteczkę. – On też tak woli. Nie chce mieć ze mną do czynienia. Na każdym kroku mi uświadamia, jaka jestem beznadziejna. Dla nas obojga będzie lepiej, gdy znajdziemy się daleko od siebie.
Umilkła jeszcze na moment, po czym znowu zaczęła:
Wyjadę z Japonii. Wrócę do Polski. Chciałabym… odwiedzić miejsce, gdzie zagazowali mamę i bliźniaków oraz rozstrzelali Szawła. Nigdy tego nie zrobiłam, nawet nie wiem dlaczego. Teraz czuję, że wreszcie nadszedł odpowiedni moment. – W końcu spojrzała udręczona na Fergala oraz dodała na sam koniec, patrząc mu w oczy: – I obiecuję, że już nigdy tu nie wrócę i nie będziesz musiał na mnie patrzeć.
Ostatnie wyznanie mogło trochę zbić z tropu obu mężczyzn – w końcu Manuela zaczęła tak swobodnie i pewnie mówić o członkach swojej rodziny, jakby już dawno pogodziła się z ich śmiercią. Tylko że – nikt z nich nie zginął w sposób, jaki to opisała. Jak widać, Gustaw musiał mocno namieszać w wspomnieniach bezpośrednio związanych z krewnymi. Tylko co dokładnie zmienił?
Jednego Fergal mógł się domyślić z pewnością: po tym praniu mózgu Manuela nie traktowała już go jak kogoś, kto zniszczył jej życie. Na pierwszy plan wysunęło się jej autentyczne przywiązanie – i szczerze cierpiała, mówiąc o tym, że odjedzie, aby więcej już nie musiał jej oglądać. Może naprawdę coś do niego czuła?
Powrót do góry Go down
Fergal
Admin
Fergal

https://family-friendly.forumotion.com/t30-fergal#62

Gabinet Hiro Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet Hiro   Gabinet Hiro EmptyPon Maj 11, 2020 7:33 pm

Rozmowa z całą pewnością nie będzie należała do najłatwiejszych. Hiro zdawał sobie sprawę z tego, że Manuela oraz Fergal, będą chcieli zerwania zaręczyn. W sumie nie ma co się im dziwić: zostali w końcu do nich zmuszeni, a to wszystko za sprawą dobroci szlachetnego.
Może faktycznie bawił się ich uczuciami albo po prostu uznał, że pora, aby Manuela zaznała szczęścia?
Od kata? Albo to było coś głębszego? Póki co, nie ma co się nad tym głowić, musieli rozwiązać problem. Fergal nie odzywał, skoro pierw Sojka miała mówić. Jedynie obserwował ją chłodno, właściwie przeszywał wzrokiem. Mimo tego, kobieta nie musiała się bać. W końcu znajdowała się przed swoim panem, który nie dość że jest starym szlachetnym, to jeszcze przewodniczącym. Sojka miała dość sporą ochronę w tej chwili.
Zaczęła mówić.
Wszystko przyswajał, obserwując również zachowanie Schlechta: nerwowo chodził po pokoju z trudem utrzymując wybuch złości. Na pewno też miał wielką ochotę zacząć wrzeszczeć na ckliwość Sojki, w końcu tego nie znosił.
- Doskonale wiem, moja droga Manuelo, jak wam jest ciężko. Ale nie można się poddawać; waszym zadaniem jest zakopać wojenny topór i udowodnić, że najwięksi wrogowie są w stanie ze sobą żyć. To poważna lekcja życia. Rozumiem twój ból, lecz nie pomogę w zerwaniu. Mogę pomóc wam odbudować relację, odnaleźć wzajemny szacunek.
Dalej stawiał na swoim, właściwie nie widział rozwiązania w zerwaniu.
- No jasne! Bo zabawnie jest patrzeć jak dwie nienawidzące się persony skaczą sobie do gardeł, wkurwiają się I KURWA ZAJEBIŚCIE! Hip hip hura!
Nie wytrzymał Rekin. Stanął nawet blisko biurko, aby widzieć lepiej szlachetnego, na co ten tylko zareagował cichym westchnięciem.
- Fergalu, zamiast się rzucać, powinieneś porozmawiać z Manuelą. Dać jej do zrozumienia, że powinna czuć się przy tobie bezpieczna, a nie ciągle doprowadzać ją do płaczu. Podobno chcesz stać się lepszy, podobno chcesz zapomnieć o swojej przeszłości. A co dostajemy naprawdę? Zdziczałego byłego nazistę, który całkowicie pomylił definicję metamorfozy.
Mocniejszy ton, który powstrzymał Rekina przed dalszym wybuchem. Niemniej Sojka i tak wyprowadzała go z równowagi, w końcu chciała zerwania!
Schlecht tego nie chciał...
W dodatku do obu wampirów doszedł jeden podejrzany fakt. Polka wybaczyła swojemu oprawcy? Czy to w ogóle było w jakiś sposób możliwe? Aczkolwiek Rekin był zbyt mocno poruszony aby zastanowić się nad całą sytuacją, w końcu żydówka chciała zniknąć z jego życia, a jemu takie coś wcale nie odpowiadało.
- JAKIE ON?! MAŃKA! WEŹ PRZESTAŃ PIERDOLIĆ I POSŁUCHAJ CO GADASZ!
Aż szlachetny zmarszczył brwi, chcąc podejść do krzyczącego Fergala z zamiarem wyrzucenia go. Ale...
Drzwi od gabinetu otworzyły się.
- Wuujkuuuuu... Pomóż mi...
Owszem, to był Edgar: siedząc na tyłku, zawisł na drzwiach trzymając się kurczowo ich klamki, którą oczywiście polizał.
- Przepraszam, wymsknął mi się! Już go zabieram!
Dobiegł ich drugi głos należący do Abaddona. Chwycił Edgara pod pachy, odczepiając go od drzwi. Hiro przeprosił gości, po czym podszedł do wyjścia. Wyciągnął materiałową chusteczkę, którą wytarł zaślinioną klamkę. Nie zamknął co prawda drzwi, właściwie pokazał dłonią wyjście, dając do zrozumienia Fergalowi aby opuścił pokój.
- Zaproszę cię za chwilę. Muszę porozmawiać z Manuelą na osobności.
Postanowił. Wiadomo, Niemiec niechętnie wykonał polecenie, lecz nim wyszedł, spojrzał na Sojkę: trochę nerwowo, a zarazem...
Smutnie?
Gdy Schlecht ich zostawił, Włoch wrócił do... ale nie usiadł w swoim fotelu, tylko w tym, który stał obok Manueli.
- Przepraszam, powinienem był go wcześniej wyprosić.
Pokręcił głową na swój własny błąd. Sięgnął dłonią po drobną dłoń kobiety aby dodać jej otuchy.
- Jeśli boisz się tego, że Fergal ma dziecko z inną, czemu nie zrobi testu na ojcostwo? Myślę, że on również mógł być zaskoczony. I kim jest Gustaw? Bo nie kojarzę żadnego wampira o takim imieniu.
Jeśli stanowił bezpośrednie zagrożenie zniszczenia planu, musiał porozmawiać z ów Gustawem.
- A powracając do twoich obaw. Myślę, że jesteś w zbyt wielkich nerwach aby podejmować pochopne decyzję. Zależy mi Manuelo na twoim szczęściu, a skoro wybaczyłaś okrutne czyny Fergala, wciąż uważam, że powinien się tobą zaopiekować. Jeteście na dobrej drodze, nie warto tego tracić drobnymi kłótniami. Wszystko jeszcze da się naprawić. Pomogę wam.
Dodał. Niemniej wybaczenie śmierci rodziny... Czy aby na pewno z Sojką było wszystko w porządku?
- Powiedz mi. Pamiętasz co działo się z twoją rodziną podczas obozu?
Cóż, wystarczy ją zapytać. W końcu mogło wyjść, że Fergal pomieszkał w jej głowie na własną korzyść.

Co do Fergala. Siedział na miękkiej, skórzanej sofie. Jego zaniepokojony wzrok spoczywał na jasnowłosym wampirze, który wciąż starał się o uwagę u wujaszka. Wszystko byłoby okey, gdyby nie to iż młody trzymał słuchawki w nosie, a jego zezujące spojrzenie wylądowało na Rekinie. Obok blondyna siedział Ab ze zrezygnowaną miną.
- Mówiłem mu, aby wczuł się w rytm, nie sądziłem że weźmie to dosłownie.
Wolał wytłumaczyć, w końcu Fergal wyglądał obecnie tak, jakby oczekiwał wyjaśnień. Nie ma co się dziwić jego postawie, w końcu gapił się na niego Edgar.
- Mocna nuta. Lubię to.
Oznajmił, pociągając przy tym nosem. Rekinem na sam widok aż zmroziło. Może jednak wrócić i poprosić Hiro o kulkę w głowę? Lepsze to, niż gapienie się na downa.
Powrót do góry Go down
Manuela
Gołąb Śmierci
Gołąb Śmierci
Manuela

https://family-friendly.forumotion.com/t7-manuela#11

Gabinet Hiro Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet Hiro   Gabinet Hiro EmptyPon Maj 11, 2020 10:06 pm

Fergal nie znosił ckliwości Sojki, nie znosił, gdy do niego mówiła, gdy krzyczała, gdy chciała gdziekolwiek jechać, gdy do kogoś pisała – czy w ogóle akceptował cokolwiek z nią związanego?
Na razie chyba to on miał serdecznie dość jej osoby, nie ona jego. Dlatego raczej powinien być wdzięczny Manueli, że postanowiła to zakończyć i poprosiła o zerwanie zaręczyn… Ale nie, moment.
Przecież on umiał na nią tylko krzyczeć, więc nawet jeśli odczuł ulgę dzięki jej słowom, to i tak o tym nie powie, tylko znowu ją obrazi.
Hiro naprawdę nadal upierał się przy tym, aby ich ze sobą łączyć?
Ale komu my to mamy udowodnić? – spytała żałośnie, gdy Stwórca zaczął mówić. – I jaki niby szacunek? On mnie nienawidzi, nigdy mnie nie szanował. Tak jak pan chciał, spróbowaliśmy. Tylko że tego nawet nie można nazwać narzeczeństwem. My się do siebie nie zbliżamy, a ja osobiście czuję z jego strony tylko pogardę.
Fergal dołożył swoje trzy grosze, utwierdzając Manuelę w swojej nienawiści wobec niej i pewnie działając Hirowi na nerwy krzykiem. Żydówka zagryzła dolną wargę, ale nie popatrzyła na Rekina.
Ona wcale nie powiedziała, że go nienawidzi. A przynajmniej nie miała nic takiego w pamięci. To on tak sądzi.
Dziękuję, że chociaż pan rozumie – powiedziała cicho do Przewodniczącego.
Wyrzucił Fergalowi dokładnie to, co sama myślała – tylko że gdyby ona to zrobiła, pewnie zareagowałby wrzaskiem albo stwierdził, że jest głupia. Ale przy Hirze, cóż, musiał się opanować.
Żydówka jednak nie wierzyła, że jej jeszcze narzeczony weźmie sobie te słowa do serca. Już się nie łudziła: nie będzie chciał z nią normalnie porozmawiać ani spróbować jej zrozumieć, wiedziała o tym. Nadal nie miała prawa do własnego zdania, bo Fergala to nie obchodziło.
Kiedy na nią krzyknął, wycedziła przez zaciśnięte zęby, patrząc gdzieś przed siebie:
Doskonale wiem, co gadam. Chyba raczej powinieneś się cieszyć, co? Przecież sam przed chwilą stwierdziłeś, że mnie nienawidzisz.
Nie umknęło jej uwadze, że wyjątkowo znowu nazwał ją po imieniu, ale na razie była zbyt zdruzgotana, aby się z tego cieszyć. I tak nie wierzyła, że taki stan zawita na długo.
Pewnie pokłóciliby się znowu, tuż przed Hirem, gdyby nie nagłe wtargnięcie Pana Trisomii Dwadzieścia Jeden.
Manuela z lekkim obrzydzeniem obserwowała całą scenę lizania i przecierania klamki, notując w duchu, aby przypadkiem podczas wychodzenia z gabinetu jej nie dotykać. Tak na wszelki wypadek.
Nie to, że miała coś do upośledzonych ludzi. Skądże znowu! Każdy ma prawo do życia i tak dalej… tylko że miło by było, gdyby takie osoby żyły z dala od niej.
Ona miała dość problemów na głowie. A największy z nich tkwił w tym pokoju i uparcie mieszał jej w sercu i w myślach.
Specjalnie odwróciła się od Fergala, gdy został wyproszony, przez co nie spojrzała mu w – rzekomo smutne – oczy. Z wdzięcznością popatrzyła za to na Hira i słabo się do niego uśmiechnęła. Było jej źle, że zawiodła oczekiwania swojego Stwórcy. Tak bardzo chciała mu pokazać, że w końcu sobie radzi w życiu, że jest wesoła, że potrafi cieszyć się codziennością – ale nic z tego nie wyszło i siedziała tylko obok niego zdołowana, z załzawionymi oczami.
Nawet nie ośmieliłabym się go o to prosić, wolę nie myśleć, w jaki szał by wpadł i jakby mnie zwyzywał – wymruczała, ściskając ochoczo dłoń Hira, ale jednocześnie spuszczając wzrok. – Zresztą… gdyby się okazało, że on i Claudia faktycznie…
Pokręciła głową, nie chcąc kończyć. Samo wyobrażenie sobie tej dwójki razem cholernie ją bolało.
Gustaw opiekował się mną razem z Andrem. O tym drugim pan wie. Gdyby nie oni, pewnie zabiłabym się zaraz po ucieczce z obozu. Gustaw jest… bardzo miły, opiekuńczy i kochliwy. Nieraz mi się oświadczał – wydukała lekko zmieszana. – Tylko że ja nic do niego nie czuję. Jest dobry, ale nie wyobrażam sobie, że mogłabym z nim być. Chyba pan nie myśli, że jednak powinnam? – spytała z niemałą trwogą, autentycznie przerażona, że o to chodziło Hirowi. – Andre mnie do tego namawiał, raz coś spróbowaliśmy z Gusem, ale szybko przerwałam, bo nie czułam się komfortowo. Zresztą nie chcę po zakończonym peudonarzeczeństwie z… Fergalem rozpoczynać kolejnego.
Na razie uparcie tkwiła przy tym, aby zakończyć ten związek. Chociaż czy naprawdę tak myślała? Hiro mógł najwyżej się domyślać albo spróbować wyczuć jej prawdziwe uczucia. A jako jej Stwórca chyba powinien umieć przebić się przez zbolałe słowa i dojrzeć prawdę, czyż nie?
Tylko że sam pan słyszał: on mnie nienawidzi. Nie chce tego narzeczeństwa, więc nie wiem, czy to faktycznie taka pochopna decyzja. I jak na razie nie jestem szczęśliwa, wręcz przeciwnie – dzisiaj naprawdę były momenty, gdy miałam dość życia – żachnęła się, aby uświadomić Hirowi, że jego plan na razie nie działał tak, jak powinien. – To nie są drobne kłótnie. Przy jednej z nich zniszczyliśmy mieszkanie! Nie jestem mu w stanie powiedzieć niczego – na wszystko reaguje wrzaskiem. Mam cały czas milczeć? Ale co to za narzeczeństwo, gdy nic do siebie nie mówimy i się do siebie nie zbliżamy? Ile coś takiego ma trwać? Całą wieczność?
Miętosiła jeszcze przez chwilę tę cholerną chusteczkę, zamykając na ten czas buźkę. W końcu otarła ostatnie łzy.
Da się naprawić, jeśli obie strony tego chcą. Widzi pan jakiekolwiek chęci Fergala? Bo ja nie. – Westchnęła ciężko, chowając chusteczkę do torebki i poprawiając się w fotelu tak, że siedziała w nim bokiem, ale za to przodem do swojego Stwórcy. Oparła umęczoną głowę o miękki materiał. – I oczywiście, przecież przed chwilą panu powiedziałam. Tatę, Natana i Zachiego zabiła ta esesmanka, gdy przybyła z Fergalem do naszego domu. Nawet nie zdążył jej powstrzymać. Wciąż mam w pamięci, jak ta kobieta zagryza mi brata – wyznała z bólem, zamykając na chwilę oczy. – A mamę i bliźniaków zagazowano. Esterkę na samym końcu, więc parę razy mogłam ją spotkać w obozie. Szawła rozstrzelali po jakichś dwóch miesiącach za próbę ucieczki. Podobnie Kubę. Kuba był moim narzeczonym… Takim, który na mnie nie krzyczał i który mnie kochał – zakończyła smutno, chociaż w jej słowach wcale nie krył się wielki żal czy przywiązanie.
Ot, już dawno pogodziła się ze śmiercią swojej rodziny – ci, którzy ich zagazowali albo rozstrzelali, raczej nie żyją, więc nawet nie miała po co szukać nazwisk. Nie rozpamiętywała też Kuby: ich narzeczeństwo przed obozem wcale nie trwało na tyle długo, aby siedziało w głowie Manueli przez cały ten czas.
Fergal odcisnął na Sojce o wiele większe piętno i nigdy nie dał o sobie zapomnieć.
Szkoda tylko, że te wszystkie wspomnienia były jedną wielką bzdurą i że w rzeczywistości morderca całej jej rodziny czekał za drzwiami. Manuela nie pamiętała kompletnie nic z tortur, które sprawiał jej bliskim – sądziła, że jedynie na niej się wyżywał. A to, faktycznie, była w stanie wybaczyć, zwłaszcza przy swojej spaczonej psychice.
Poderwała się w końcu z fotela i rozejrzała wokół.
Chyba powinien pan teraz z nim porozmawiać i… przesądzić o tym, czy to wszystko powinno się skończyć. Czy są tutaj jakieś tylne drzwi? Będzie lepiej, jeśli się z nim nie minę. – Stanęła jak sierota na środku pokoju, z opuszczoną twarzyczką i splecionymi dłońmi. Zagryzła wargę, niczym skarcone dziecko. – Jest mi ogromnie przykro, że pana zawiodłam. Nie chciałam tego. Czy jednak mogłabym gdzieś odpocząć? Jestem bardzo zmęczona.
Poczuła też głód, który przypomniał jej o zostawionych workach z krwią u Gustawa. Na samo wspomnienie, że tak głupio postąpiła, zarumieniła się ze wstydu, ale nic nie powiedziała. Nie chciała prosić Hira o posiłek i nadwyrężać jego gościnności – uważała, że na to nie zasłużyła. Jakoś przeboleje ssanie w żołądku. W torebce powinna mieć tabletki.
Będzie ogromnie wdzięczna już za sam pokój, w którym mogłaby w końcu w ciszy się położyć i uspokoić.

Fergal tymczasem zaznawał wątpliwej przyjemności przesiadywania z pewnym przeciwieństwem Upa. Z pewnością zarówno Rekin, jak Ab mieli już dość chorowitego krewniaka Hira, ale skoro sam Przewodniczący nie chciał go wyrzucić, to co mieli zrobić? Pozostało im tylko wpatrywanie się w tępy wyraz twarzy Eda, który próbował poczuć dźwięki.
Ale choć ta dwójka się nudziła, Edowi miało być dane poznać nowe towarzystwo – inteligencją zbliżone do samego blondynka.
Gdy bowiem Kuroszsztachnął się dźwiękiem po raz któryś tam, tuż przed jego oczami przeleciał… duża, niemal przezroczysta, jakby ulepiona z plazmy szynszyla.
Miała wesołe, niebieskie oczy, niemalże ludzkie, i uśmiechała się szeroko, odsłaniając krzywe ząbki. W gruncie rzeczy była słodka i urocza, mimo że z pyska skapywała jej ślinka.
Miała wrodzoną wadę genetyczną wargi, ale kij z tym.
Zatrzymała się nagle w powietrzu przed Edem, zamrugała kilka razy i podrapała się tylną łapką po głowie. Spojrzała z góry na Eda, lewitując.
Cześć! – przywitała się. – Jestem Fistaszek-Kiłaszek! Znajomi mnie tak nazywają, bo umarłem na kiłę, jedząc fistaszki. Do dziś nie wiemy, jak to się stało. A ty kim jesteś?
Fistaszek wydawał się wyjątkowo chętny na rozmowę. Może Ed zdobędzie w końcu jakiegoś przyjaciela?
Szkoda tylko, że ani Fergal, ani Ab nie widzieli i nie słyszeli szynszyli. Była duchem, który postanowił ukazać się tylko Edowi? A może halucynacją chłopaczka?


Ostatnio zmieniony przez Manuela dnia Wto Maj 19, 2020 8:33 pm, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry Go down
Fergal
Admin
Fergal

https://family-friendly.forumotion.com/t30-fergal#62

Gabinet Hiro Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet Hiro   Gabinet Hiro EmptyNie Maj 17, 2020 9:44 pm

Jak ona nic nie wie. Im więcej Sojka mówiła, tym Fergal bardziej się wściekał: zaciskał pięści, szczęki. A wzrokiem dosłownie ją gromił. Hiro oczywiście wszystko widział, niemniej pozwolił mówić Manueli dalej.
Szczerość i rozmowa - to podstawy związku.
Szkoda tylko iż Fergal sobie z tym nie radził.
Nienawiść?
Pogarda?
Nie, tak nie było. Chciał szanować Sojkę, chciał się zmienić aby mogła być przy nim bezpieczna, stąd też wpatrywał się co raz bardziej, co raz intensywniej i to w taki sposób, że kobieta śmiało mogła odczytać jego intencje jako mordercze. Niestety, Schlecht nie umiał być szczery sam ze sobą, a co dopiero z Sojką.
- NO JASNE! ZWAL WSZYSTKO NA MNIE! Jesteś taka IDEALNA! A SKĄD WIESZ CO JA MAM W GŁOWIE? WKURWIASZ MNIE!
Jak zwykle podłe słowa. Jakże on miał dość już tej rozmowy, Manuela oraz Hiro drażnili go okrutnie.
- Krzyki naprawdę nikomu nie pomagają.
Wytknął Niemcowi, lecz ten prychnął w odwecie. Nie chciał słuchać jakiegoś Włocha.
- ONA PRÓBOWAŁA MNIE ZABIĆ!
Dołożył tak dla dodania atmosfery. Hiro spojrzał na Manuelę nieco zaskoczony, aczkolwiek nie powinien się dziwić.
- Przemoc nie jest rozwiązaniem.
Odparł krótko, na co Fergal aż ironicznie się zaśmiał. Na szczęście cała ta sytuacja z Rekinem uspokoiła się, wszak został wyproszony.
Przewodniczący westchnął ciężko, w końcu sytuacja wyglądała na krytyczną.
- Zajmę się badaniem DNA, nie musisz go o nic prosić.
Powinna się zgodzić, prawda? Poza tym po co żyć w niepewności? Jeszcze zacznie się nadmiernie drapać po policzku i co będzie? Hiro już w tym nie pomoże, ino kuracja z Edgarem.
- Manuelo. Naprawdę uważam, że zerwanie jest radykalnym posunięciem. Wasz zwiąże jest jak terapia wstrząsowa - obydwoje macie się wspierać, podbudowywać i przede wszystkim wyjść z przeszłości, którą wciąż żyjecie. Aczkolwiek ty już wybaczyłaś Fergalowi, więc chcesz to wszystko rzucić? Nie, to nie może się wydarzyć. Jestem z tobą całym sercem, ale jeśli teraz pozwolę na przerwanie, wszystko straci sens.
Mówił szczerze, co gorsza wiedział też, że zaczynał sterować przemienioną. Ona nie chciała Fergala, bała się go nadal, lecz jej druga strona chciała czegoś innego - chciała Schlechta, nie bez powodu była zazdrosna o dziecko. Poza tym wybaczenie śmierci rodziny... Naprawdę? A może jednak coś z jej głową było nie tak?
- Fergal potrzebuje leczenia... Jego gniew, furia... Mieszkasz z nim, prawda? Miałaś z nim styczność przez wiele lat i łatwo idzie wywnioskować, że samodzielnie sobie z własnym charakterem nie poradzi. On ci na pewno ufa, chociaż tego nie okazuje.
Owszem, zmiana tematu w taki sposób, aby Hiro pasowała. Właściwie dlaczego tak bardzo zależało mu na związku Manueli z Rekinem? Odruchowo zerknął w stronę telefonu. Czy coś ukrywał?
- Owszem, widzę. Dlatego uważam, że głupstwem będzie unieważnienie waszego narzeczeństwa. Powinniście razem wyjechać, poznać siebie, bez udziału osób które znacie. Jeśli odkryjecie siebie na nowo, przestaniecie odczuwać nienawiść. Więc, Manuelo, zaprzestań mi odmawiać. Nie chcesz mnie zasmucić, prawda?
Aż jej dłoń lekko ścisnął. Już dość o Gustawie, dość o Andre. Powinna teraz skupić się na swoim dotychczasowym życiu z Rekinem. W końcu czas gra dużą rolę, a nagroda okaże się wielka.
Cóż... Po słowach odnośnie rodziny. Tak, w pamięci Sojki zaczęło się źle dziać, niemniej zamierzał to wykorzystać. Pogłaskał raz jeszcze delikatną kobiecą dłoń, posyłając jej niemalże ojcowski uśmiech.
- Nie ma wyjścia, ale bez obaw. Możesz śmiało wyjść. Nic ci nie grozi i jeśli masz ochotę, Abaddon może odwieść cię pod sam dom.
Skoro chciała odpoczynku. A co do zepsucia planów:
- Jak już mówiłem, nie przerwiecie tego. Nie w tym momencie.
Koniec rozmowy. Nim jednak wstał z krzesła, przysunął się bardziej do żydówki. Ujął w palce kosmyk jej ciemnych włosów.
- Możesz wciąż pić moją krew, a wiem że jej pragniesz.
Jeśli zechce się napić, Hiro podsunie jej swój lewy nadgarstek. W końcu była głodna, zmęczona, a powinna mieć dużo siły na dalszą walkę z Rekinem.

Co do Rekina.
On wciąż siedział i patrzył na Edgara oraz zmęczonego Abaddona. Jak widać hycel wcale nie miał ochoty na niańczenie Edgara. Boi kto by chciał? Blondasek zaciągał się muzyką, ignorując ból który zawładną jego nosem.
Ale co to? SZYNSZYLA? Ed przestraszył się, po czym chwycił się ramienia Aba. Ten odruchowo się odsunął, czując obrzydzenie.
- AB. AB! ZOBACZ! TU COŚ LATA! CO TO? Ja to widzę? Co to? CHOMIK?
Aż się zapluł z wrażenia biedak. Niemiec złapał się za twarz usiłując nie przyglądnąć się dziwacznej scenie. Nie dało się. Ed zaczął podnosić głos; krzyczał co kilka sekund.
- NO SZYNSZYLA Z KIŁĄ! Jestem EDGAR! Edgar KUROIASHITA! A to obok, to mój... MÓJ KUZYN ABADDON!
Palcem wskazał na biednego hycla, który aż wstał z kanapy. Miał dość. Aż się dosiadł do Niemca, licząc na zrozumienie. Fergal krzywo się spojrzał.
- Czemu go nie ogarniesz? PODOBNO JESTEŚCIE RODZINĄ!
Owszem, nie mogło się obyć bez wytknięcia. Rekin nie był dobry dla Kuroszy, właściwie to ich nie znosił, a Ab i Ed nie byli wyjątkiem. Szkoda jednak, że hycel nie otrzymał wsparcia w postaci milczenia. Nie chciał wiele, chciał jedynie normalnego towarzystwa.
A Ed? Ed wstał i położył się na podłodze, tuż przy drzwiach do gabinetu. Pora udawać dywan.
Powrót do góry Go down
Manuela
Gołąb Śmierci
Gołąb Śmierci
Manuela

https://family-friendly.forumotion.com/t7-manuela#11

Gabinet Hiro Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet Hiro   Gabinet Hiro EmptyWto Maj 19, 2020 8:34 pm

Fergal mógł ją wieszać, ćwiartować i obdzierać ze skóry wzrokiem – ale Manuela w ogóle na niego nie patrzyła. Była wpatrzona wyłącznie w Hira. Dodawał jej otuchy, słuchał jej, rozumiał ją. Pod względem rozmowy był przeciwieństwem Schlechta, i to przeciwieństwem, którego Manuela bardzo potrzebowała.
Owszem, czuła zabójcze spojrzenie narzeczonego, ale odczytywała je tak, jak odczytałaby je każda normalna osoba – czyli tylko utwierdzała się w fakcie, że Fergal jej nie znosi i ma jej dość. Skąd mogła wiedzieć, że ten jakże zalotny wzrok miał znaczyć zupełnie coś innego, skoro Niemiec ani razu nie zwrócił się do niej pozytywnie?
Jakoś przełknęła kolejny wrzask Fergala, tym razem powstrzymując się od komentarza. Nabrała za to dużo powietrza, gdy Schlecht oskarżył ją – całkiem słusznie, co prawda – o próbę zabójstwa.
Czyli teraz na siebie nawzajem donoszą? To już ten etap?
Ona nie wspomniała o morderstwach na drodze ani o staruszce w mieszkaniu. Mogła pogrążyć tym narzeczonego, ale… wcale nie chciała. Nie czuła takiej potrzeby. Przyszła tu w innym celu – planowała po prostu to wszystko skończyć i stąd odejść.
Miałam wtedy bardzo zły moment, oszalałam i nie byłam sobą, dlatego… próbowałam mu to zrobić. Nie wiem, co mi się stało. Praktycznie tego nie pamiętam. Czasami… psychika mi szwankuje – wyjaśniła cicho Hirowi, gdy Fergal już wyszedł, spuszczając potulnie wzrok. Była gotowa przyjąć naganę, wiedziała, że na nią zasłużyła.
I naprawdę teraz nie pamiętała powodu swojego szału – bo przecież chciała wtedy zabić Schlechta przez wspomnienia o rodzinie, których obecnie nie miała.
Skinęła głową, dając Hirowi do zrozumienia, że rozwiązanie tej kwestii z badaniem DNA pozostawia jego woli. Sama nie miałaby śmiałości poprosić o to Fergala, a faktycznie życie w niewiedzy było mało pocieszającą perspektywą… choć zapewne nie aż tak dołującą jak wieczne niańczenie Edgara.
Na samą myśl o blondynku gwałtownie zamrugała i się otrząsnęła.
Słuchała Hira ze zbolałym sercem, kilka razy próbując się wtrącić i coś powiedzieć, ale ostatecznie znowu zamykała usta. Przewodniczący mógł zobaczyć po twarzy Manueli, że jego słowa definitywnie jej nie cieszyły – ale z pewnością też wiedział, jaki wpływ na nią wywierały i jak bardzo mieszały jej w głowie. W końcu wampiry klasy D były wybitnie podatne na sugestie swojego Stwórcy.
Ja nie chcę rzucać, jednak wydaje mi się, że on tak, dlatego poprosiłam pana, żeby to zakończyć – ośmieliła się w końcu cichutko wydukać. – Ale co ma oznaczać to, że wszystko straci sens? Co pan planuje? Niech mi pan powie, proszę, przecież to się tyczy mojego życia. Co ma wyrosnąć z tego… narzeczeństwa?
Tak, Hiro nią sterował i co gorsza, Manuela zdawała sobie z tego sprawę. Ale wcale nie chciała tego przerwać i nie postrzegała jego postawy negatywnie. Nie umiała, przemienieni mieli posłuszeństwo we krwi – byli częścią organizmu swojego Stwórcy, nie mogli się mu przeciwstawić. Nawet jeśli im się udawało, potem ponosili okropne konsekwencje, głównie na gruncie psychicznym.
Nie chcę pana zasmucać – powtórzyła za nim jak mantrę, kręcąc powoli głową. Hiro powinien już wiedzieć, że wygrał. – Chciałabym, żeby był pan ze mnie dumny, bardzo bym chciała, ale… – Wzięła głęboki oddech, zamykając oczy i odchylając się do tyłu. Schwyciła twarz w dłonie. – Ale ja po prostu czuję się tak fatalnie. Ciągle chcę tylko płakać i krzyczeć albo być daleko stąd, i to nie tylko ciałem, ale przede wszystkim umysłem. Wszystkie moje próby spełzają na niczym i… i… – Zagryzła w końcu wargę, kręcąc głową. Nie, nie chciała znowu się załamywać, chciała chociaż raz pokazać Hirowi, że jest silna. Spojrzała więc na niego. – Gdzie wyjechać? Z Japonii? Z Yokohamy? Ale dokąd? Przecież to niebezpieczne.
Nie miała pojęcia, co chodziło po głowie Hira i jakie jeszcze miał wobec niej oraz Fergala plany. Nie mogła przecież ich jawnie kwestionować, nie mogła też domagać się ich ujawnienia, jeśli Przewodniczący tego nie chciał. Bez względu więc na to, co odpowiedział, nie naciskała więcej. Potulnie zaczęła zbierać się do wyjścia – widziała, że jej Stwórca co chwilę zerkał na komórkę. Nie chciała zajmować mu więcej czasu.
Dobrze, poproszę go o to. I jeszcze raz bardzo dziękuję za spotkanie – to naprawdę wiele dla mnie znaczy.
Na jego ostateczne postanowienie tylko zacisnęła mocno jedną dłoń na drugiej i kiwnęła głową, ale nic nie powiedziała. Nie mogła już dłużej protestować – powoli się zresztą wyciszała, a jej mały bunt się kończył.
Teraz przede wszystkim zaczęła odczuwać wycieńczenie i głód. Dlatego gdy Hiro zaproponował jej swoje żyły, nawet się nie zastanawiała. Wgryzła się ostrożnie w nadgarstek i zaczęła spijać posokę – szlachetna krew Stwórcy zawsze była dla przemienionego niczym ambrozja, nic nie smakowało tak dobrze jak ona i nic tak szybko nie koiło ran. Manuela już z pierwszym łykiem poczuła, jak niewielkie pozostałości po oparzeniach czy ugryzieniach – na dłoniach, piersi i szyi – wygoiły się całkowicie. W końcu była zdrowa.
Oderwała się po jakimś czasie, starannie oczyściła niewielką ranę po swoich kłach i w końcu się pożegnała. Na odchodne posłała nawet Hirowi słaby uśmiech, aby dać mu znak, że ją pokrzepił. Czuła się o wiele lepiej.
Wychodząc, złapała za klamkę poprzez czystą chusteczkę – wolała nie wiedzieć, ile śliny tego blondynka się tu znajdowało.
Otworzyła drzwi dość śmiało, od razu robiąc krok do przodu. Przypadkowo więc przywaliła Edgarowi w głowę oraz nastąpiła mu butem na ramię – mały obcas mógł wbić się dość boleśnie.
W szoku podrapała się po łokciu i z dłoni aż wypadła jej chusteczka, która wylądowała idealnie na nosie Eda.
Och jej! – wymamrotała zaskoczona Manuela. – Nie wiedziałam, że… hm… że byłeś tutaj, ee… – Kompletnie nie wiedziała, jak i czy w ogóle powinna zwracać się do blondynka (może mówiło się do niego kodem?), więc nie udało jej się dokończyć zdania. Na szczęście dojrzała Aba, któremu posłała spojrzenie pełne ulgi. – Nie wiedziałam, że tutaj leżało… leżał. Przepraszam, nie chciałam go zranić!
Ostrożnie okrążyła w końcu Eda, mrucząc jeszcze jakieś przeprosiny w jego stronę, ale ostatecznie stanęła z dala od biedaczyska – przy kanapie z Abem i Fergalem. Tego drugiego jednak unikała wzrokiem. Nic też do niego nie powiedziała.
Poprawiła niepewnie torebkę, zaciskając na niej obie dłonie.
Pan Hiro powiedział, że możesz mnie odwieźć do mieszkania. Zrobiłbyś to teraz, proszę? – zapytała grzecznie Aba. Dzięki krwi szlachetnego nie odczuwała już co prawda takiego zmęczenia, ale nie wiedziała, co mogłaby tu dłużej robić.
Nie miała też pojęcia, czy Fergal powinien jechać z nią. Chciałby? Musiałby? Jak miała się teraz wobec niego zachować?
Prawda, nadal pozostawał jej narzeczonym, przynajmniej według woli Hira. Ale co o tym wszystkim sądził? Będzie protestował?
Nie ośmieliła się zapytać ani nic zaproponować, dlatego jedynie odwróciła się w stronę wyjścia i powoli zaczęła iść przed Abem. Teraz to ona miała jedyny komplet kluczy do mieszkania, więc Fergal powinien dość szybko podjąć decyzję… chociaż chyba nadal czekała go rozmowa z Hirem.

Edgar naprawdę miał przejebane w życiu.
Nie dość, że jego przyjacielem postanowił zostać duch, że jakaś wampirzyca właśnie przywaliła mu drzwiami i zrobiła z niego dywan, to w dodatku nikt tutaj nie traktował go poważnie.
Całe szczęście, że przynajmniej latająca szynszyla mu współczuła!
Edgarze, oni nie mogą mnie zobaczyć! To debile! Twój kuzyn też, popatrz na niego, to pedał! A ten na kanapie to pewnie jakiś nacjonalista, od razu widać! Nie rozumieją sztuki i tak dalej, olej ich – obruszył się Fistaszek, łapką wskazując na słuchawki w nosie Eda. Zwierzaczek wiedział, jakie niesamowite doznania może dostarczać czucie muzyki. – Dlaczego się z nimi zadajesz? Ja mam o wiele fajniejszych przyjaciół, mogę cię z nimi zapoznać. Są na przykład Staszek-Bananiaszek, Jagódka-Zatrutka, Wera-Wenera i tak dalej…
Wymieniał, raz za razem pokazując kolejny z pazurków. Czy wszyscy zmyśleni znajomi istnieli naprawdę?
Cóż, w umyśle Edgara – być może.
Fergal i Ab mogli mieć już po dziurki w nosie wrzeszczącego Kurosza. Kiedy otwarły się drzwi i ukazała się w nich Manuela, Edgar chwilowo przestał być na pierwszym planie – Fistaszkowi się to nie spodobało. Zaczął latać nad głowami całej trójki, odprawiając jakieś dziwne modły.
Przeklnę ich, zobaczysz! Jestem szamanem i umiem to robić – zapewnił dumnie, siadając na głowie Aba, który jednak nie mógł nic poczuć. – Ence-pence, Abbadon ma dwie lewe ręce!
I to by było na tyle, jeśli chodzi o ekskomunikę od szynszyli – Manuela przeszła bowiem przez latające zwierzątko nieświadomie, coś tam powiedziała i podążyła ku wyjściu. Fergal i Ab najpewniej też planowali już opuścić Eda, więc…
Został mu tyko Fistaszek.
Który splunął za Manuelą, pokazując jej środkowy pazurek, po czym nadleciał nad Eda.
Masz chusteczkę na nosie, ale myślę, że do twarzy ci z nią. Może nie zdejmuj – doradził swojemu nowemu kumplowi.
Kiłaszek znał się na wyglądzie, ot.

Zt. dla Mańki, Aba i oczywiście mam nadzieję, że dla Ferga. >:cx
Powrót do góry Go down
Fergal
Admin
Fergal

https://family-friendly.forumotion.com/t30-fergal#62

Gabinet Hiro Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet Hiro   Gabinet Hiro EmptyNie Maj 31, 2020 10:37 am

A co niby Hiro miał powiedzieć o jej próbie morderstwa? Ma ją ukarać? Za co? Schlecht nie był lepszy.
- Nie obwiniaj się, Manuelo, przeszłość potrafi wiele namieszać w głowie. Niemniej mam nadzieję, że w przyszłości nie dojdzie do podobnych zdarzeń: wielka szkoda, gdyby któreś z was ucierpiało.
Nie wyglądał na zdenerwowanego ani zawiedzionego. Sojka powinna sama wyciągnąć lekcje z własnego zachowania, nie jest małym dzieckiem.
Lecz jeśli jednak sprawy nabiorą gorszego obrotu, wtedy dopiero wkroczy.
Tak czy inaczej, musiał rozegrać całą sytuację w sposób nie szkodzący ich  związkowi, a przede wszystkim nie dopuścić do rozpadu. Tak samo Manuela nie mogła dowiedzieć się o wszystkim. Nie bez powodu mówi się, że im mniej się wie, tym lepiej się śpi. Hiro kolejny raz posłał jej miły uśmiech; w końcu nie chciał wzbudzić podejrzeń.
- Jak już wspominałem, jest to dla was lekcja życia - macie nauczyć się wybaczać i wybrać właściwą drogę. Macie udowodnić światu, że nawet najwięksi wrogowie mogą zakopać topór wojenny aby rozpocząć nowy, wspólny rozdział.
Zrobić kisiel w głowie to jedno, wybrnąć z elegancją to drugie. Sojka na pewno nie będzie się dopytywała, prawda? Jeśli jednak będzie inaczej, szybko zakończy.
- Rozumiem, wszystko rozumiem, Manuelo. Ale nic nie przychodzi łatwo; po prostu bądź cierpliwa, a los ci wynagrodzi.
Aż sobie głową przytaknął i raz jeszcze dotknął jej delikatnej dłoni. Niech się pocieszy, niech ma wsparcie od pana.
- I wiedz, że nie zostawię cię z tym samą. Pomogę tobie i Fergalowi okiełznać wasze emocje.
Dodał dla podbudowania jej pewności oraz wiarę w jego cudowną postawę. W dodatku ofiarował jej swoją krew, co oczywiście jeszcze bardziej wzmocniło pozycję.
Przyglądał się jej w ciszy, gdy wgryzała się w nadgarstek i spijała powoli krew. Oczywiście widział jej wszystkie rany, zadrapania. Czyżby Fergal był ich sprawcą? Nie, wątpił aby ją uderzył.
- Pamiętaj też, że możesz mi o wszystkim mówić.
Niech wie na przyszłość, niech ufa. Zabrał dłoń kiedy skończyła swój posiłek. Niewielka rana po ugryzieniu szybko się zagoiła - ach ta szlachetna krew.
- Odzywaj się do mnie częściej i odwiedzaj. Zawsze znajdę dla ciebie czas.
Naturalnie, że odprowadził ją do drzwi. Jednak nikt nie spodziewał się gościa za nimi.



Wiercił się na siedzeniu, przyglądając się unoszącej puchatej kulce. Zamiast uśmiechu, na licu Edgara pojawiło się zażenowanie. Przecież jak to możliwe, że tylko on ją widzi? Poza tym Kiła ciągle do niego mówiła i w sumie miała rację. Zerknął w stronę Aba oraz Fergala, którzy starali się na niego nie reagować. Aczkolwiek Fergal co chwila łypał niepewnym wzrokiem, wszak z upośledzonymi nigdy nie wiadomo.
- Ale... ALE Ab to mój kuzyn! On cie musi widzieć! Ab, Ab!
Nawet zaczął machać do hycla, na co ten w odpowiedzi głośno westchnął.
- Jesteś pewny, że wziąłeś wszystkie leki, Edgar?
Nie dało się ukryć troski. Każdy z rodziny wiedział, że Ed jest specjalny.
Cóż, odpowiedzi się nie doczekał, albowiem Edgar uznał iż musi zostać dywanem...

Hiro aż zmarszczył brwi, widząc jak młody krwiopijca leży i nawet nie zamierza się przesunąć, przez co biedna Sojka na niego wpadła. Blondyn jęknął żałosne, od razu chwytając się za poszkodowane ramię.
- OJEJU, jak mnie boli! Pomocy! WUJKU! Ja chyba umieram! WUJKU... Boli mnie ramię! Pomóż mi, szybko! Ona mnie chce zabić!
I tak bez końca. Mimika Hiro zdradzała, że jego cierpliwość się już powoli kończyła. Wszak Kurosz wciąż leżał, mając na nosie chusteczkę. Ale skoro Szynszyla uznała iż mu w tym ładnie, postanowił ją zostawić.
- Wuuujkuuuu... Kiła mnie lubi.
Głośny, strasznie wysokiej tonacji krzyk. Wtedy właśnie Hiro nie reagując na wyimaginowanego kolesia Edgara, podniósł z podłogi wampira i oparł go o ścianę. Wciąż ściskał jego ramiona.
- Masz w tej chwili się opanować! Ab, zabierzesz i jego. Ma trafić do zamku.
Rzucił polecenie hyclowi, na co ten aż wstał. Edgar ostatni raz spojrzał na wygłupiającego się szynszyla, wybuchł przez to histerycznym śmiechem.
- Ab pedał, Ab pedał!
Niestety, w takiej właśnie atmosferze trójka wyszła, pozostawiając Fergala oraz Hiro samego. Dopiero wtedy Włoch odetchnął, skinąwszy głową w stronę wejścia do gabinetu. Schlecht z początku się ociągał, ale i tak postanowił wejść.
- Pamiętasz treść listu, Fergal. Dlaczego więc nie chcesz spróbować zmienić swojego życia i mieć je spokojne, niżeli usiane wspomnieniami i groźbą utraty wolności?
Zaczął surowo, nie siadając jednak za biurkiem. Ewidentnie jego postawa zdradzała, iż nie zamierzał przeciągać rozmowy. Fergal zmarszczył brwi, czując narastającą frustrację.
- Bo to co robisz, jest bez sensu! Jak mamy zapomnieć o przeszłości, gdy TY postanowiłeś nam namieszać, wymyślając jakąś głupawą gierkę w postaci NARZECZEŃSTWA! Manuela powinna całkowicie zapomnieć! O mnie, o tym co było i się działo z jej rodziną! Już lepiej by było, jakbyś wykasował jej pamięć, niż zmuszał do bycia w związku! To chore!
Przerwał, widząc uniesioną dłoń Hiro. Było widać po szlachetnym, że wcale nie był zadowolony.
- Bo usuwanie wspomnień jest tchórzostwem! Masz zmierzyć się sam ze sobą, czy tego chcesz, czy nie! Podobno masz zamiar stać się lepszy! I co? Wychodzi na to, że Manuela całkowicie wpadła w depresję, a było dobrze. Ona chce zmienić swoją drogę na lepszą, a ty w tym nie pomagasz. I oczywiście, nie tym tonem, Fergal. Jesteś na przegranej pozycji. Poza tym będzie lepiej jak przestaniesz mówić i masz mnie wysłuchać.
Przerwał aby podejść do Rekina, przez co ten aż odruchowo się odsunął. Mimo wszystko walka ze szlachetnym, w dodatku z Hiro...
- W przyszłości odeślę cię na przymusową terapię panowania nad gniewem. Chcę abyś trzymał na wodzy swoją złość, ataki agresji - wiem, że jest to trudne, ale musisz spróbować dla swojego dobra i przede wszystkim Mani. Jest ona dla mnie jak córka, a jak każdy rodzic, pragnę chronić swoje dzieci. Dlatego twoją misją jest nie niszczenie jej, tylko zapewnienie bezpieczeństwa. Masz dać jej szczęśliwe życie, wykorzystaj też to, iż w jej głowie pojawiła się dziwna luka odnośnie wspomnień o rodzinie. Jeszcze nie wiem co dokładnie, ale nie pamięta co się z nimi stało. Ach i jeszcze jedno... Zamierzam was wysłać również na małe wakacje, do Włoch. Moja mała posesja umili wam czas, a przy okazji coś dla mnie zrobicie. Na dniach otrzymacie szczegóły. A teraz wyjdź  i pamiętaj... Mam cię na oku, Schlecht.
Koniec rozmowy. Niemiec skinął głową, po czym potulnie wyszedł z gabinetu. Nie chciał walki z Golgocie, poza tym... Po co? Wolał wrócić. Cóż w dodatku na piechotę, on w przeciwieństwie do Manki tak łatwo nie miał.


zt dla Fergala etc.
Powrót do góry Go down
Sponsored content




Gabinet Hiro Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet Hiro   Gabinet Hiro Empty

Powrót do góry Go down
 
Gabinet Hiro
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Gabinet pielęgniarki
» NPC Hiro
» Hiro
» Hiro

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
FamilyFriendly :: Golgota-
Skocz do: