FamilyFriendly
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.


Tylko dla zaprzyjaźnionych.
 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  FAQFAQ  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Mieszkanie 200 (Apartamentowiec)

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Fabio
Admin
Fabio


Mieszkanie 200 (Apartamentowiec) Empty
PisanieTemat: Mieszkanie 200 (Apartamentowiec)   Mieszkanie 200 (Apartamentowiec) EmptyNie Kwi 12, 2020 8:54 am

Przesycony luksusem i nowoczesnością. Właściciele nie żałowali wcale pieniędzy na kupno piętrowego apartamentu, który wedle własnego uznania zaprojektowali wnętrze. Ma niewielki przedpokój. Apartament znajduje się w części strzeżonej.

Parter:
- [You must be registered and logged in to see this link.]
- [You must be registered and logged in to see this link.]
- [You must be registered and logged in to see this link.]
- [You must be registered and logged in to see this link.]

Piętro:
- [You must be registered and logged in to see this link.]
- [You must be registered and logged in to see this link.]
- [You must be registered and logged in to see this link.]
- [You must be registered and logged in to see this link.]
- [You must be registered and logged in to see this link.]
Powrót do góry Go down
Fabio
Admin
Fabio


Mieszkanie 200 (Apartamentowiec) Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie 200 (Apartamentowiec)   Mieszkanie 200 (Apartamentowiec) EmptyNie Kwi 12, 2020 8:59 am

Miałeś już tu nie wracać.
Porzucić i zapomnieć.

Jednak powrócił. Po długiej nieobecności zdecydował opuścić mroźne krainy Skandynawii i z powrotem osiedlić się w starej i dobrze znanej Japonii - Na pewno będą na mnie wściekli. - chichotał pod nosem sam do siebie, zamknąwszy z trudem ostatnią walizkę. Starał się nie zaprzątać swojej fioletowej głowy zmartwieniami, był zbyt uszczęśliwiony że z powrotem ujrzy znajome twarze i wymusi na nich wybaczenie za opuszczenie.
Bo jak mogą się na Ciebie gniewać?
Uśmiechnął się półgębkiem i z głośnym westchnieniem nieskrywanej tęsknoty rozejrzał się po swoim przytulnym mieszkanku. Już nie ujrzy drewnianych ścian, miękkich mebli i kamiennego kominku dającego kojące ciepło. Było pięknie, ale już dość.

Tylko jak wrócić do dawnego życia?
Minęło już kilka dni od momentu powrotu. Fabio zamieszkał w starym mieszkaniu ulokowanym w Centrum. Nie chciał jeszcze wracać do domu i nie zamierzał też informować w tej chwili Joffrey'a o powrocie. Przypuszczał, że to właśnie On będzie najbardziej zdruzgotany nagłym zniknięciem.
Co się dziwić? Fabio nie zostawił po sobie żadnego listu z wyjaśnieniami.
Po prostu rozpuścił się jak piana w morzu.
Nim zacznie swoją drogę usianą przeprosinami, musiał porozmawiać z kimś najbliższym. Zdecydował się na brata. Starszy i zawsze szczery do bólu Marco na pewno znajdzie rozwiązanie dla swojego rozwiązłego i niezbyt odpowiedzialnego braciszka - Myślisz, że powinienem napisać do brata? - machnął telefonem w stronę mężczyzny siedzącego na kanapie - jego twarz nie wyrażała niczego poza otumanieniem. Po grubym, owłosionym karku spływała stróżka krwi, o czym świadczyło że był ofiarą ugryzienia przez Nessuno.
Nie otrzymawszy jednak żadnej odpowiedzi, Fabio wzruszył ramionami i powrócił do przeglądania kontaktów. Nogi narzucił na oparcie fotela, a głowę spuścił lekko ku dołowi pozwalając aby zasłona fioletowych włosów swobodnie spłynęła na podłogę - On się rzadko na mnie gniewa. - pewny siebie Włoch szybko napisał wiadomość. Marco odczytał ją szybko i z oczekiwaniami Fabia odpisał szybko - Zaraz tu będzie... Chcesz poczekać czy mam zamknąć Cię w szafie? - skierował fiołkowe paczałki na sylwetkę ofiary, która machinalnie skinęła głową. Wciąż jeszcze czuł delikatny zapach feromonów nocnego stworka.
Mógł zostać profesjonalnym dostawcą pizzy, a nie flirciarzem który skuszony nienaturalną urodą wampira zgodził się na wejście do jego leża w ramach napiwku.
Tak czy inaczej Nessuno nie uczynił nic, co mogłoby zatuszować jego małą zbrodnie przeciwko własnemu sumieniu. Niech starszy brat widzi że z jego młodszym braciszkiem jest podejrzanie wszystko w porządku.
Powrót do góry Go down
Xin

Xin


Mieszkanie 200 (Apartamentowiec) Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie 200 (Apartamentowiec)   Mieszkanie 200 (Apartamentowiec) EmptyNie Kwi 12, 2020 9:24 am

Historia lubi się powtarzać.
Minęło tyle lat, a uczucie do pierwszej miłości nigdy nie zgasło. Po paru pięknych latach mieszkania z Shiną pod jednym dachem w małym raju musiał wyjawić niesamowicie trudną do zniesienia prawdę. Tylko profesjonalizm lekarza Serc sprawił, że nie wyrzekli się całkowicie swoich wzajemnych relacji. Xin z początku miał zamiar odejść bez słowa z życia Błękitnowłosego, lecz Motylek nie zasługiwał na tak okrutne traktowanie. Pewnego wieczoru chwycił osobistego Psychiatrę za rączki i poprosił o kilka minut na poważną rozmowę. Owszem, dla Niego znalazł pracę, dbał o dobrą kondycję fizyczną i psychiczną swoją i Partnera, starał się pocieszać i rozweselać, ale nie mógł dłużej oszukiwać, że jest tą najlepszą miłością. Opowiedział, iż próbował zdusić uczucie, jakim darzył Landrynkę, nie mniej nic z tego nie wyszło. Darował sobie szczegóły, aby nie rozdzierać serca młodego Watabe. I tak to uczynił, nic nie zapowiadało takiej katastrofy. Wilk obiecał, że odejdzie z jego życia, jeśli tego sobie zażyczy, jednak cenił jego osobę i nie chciałby z własnej woli zrywać całkowicie relacji.
Od tamtej chwili minęło piętnaście lat. Coraz rzadziej odzywał się do Shiny, nawet telefonicznie. Wynajął małe mieszkanie na przedmieściu, by mieć blisko las, w którym często wyżywał się na tamtejszych stworzeniach. Zdarzało się, że ucierpieli także ludzie. Niemal codziennie biegł w stronę domu, który należał do rodziny Nessuno, lecz w pewnym momencie było tam tak pełno ochrony w postaci innych wampirów, że rezygnował z wizyt. Kiedy sprawa z uprowadzeniem syna Joffreya i Fabio ucichła, znów z daleka obserwował życie swej pierwszej miłości. Raz pod postacią wielkiego wilka w ciemnej nocy, raz w ludzkiej skórze. I tak czy siak malinowymi ślepiami obejmował dobytek i całe dobrodziejstwo Włocha, którego dziatki wyrosły już na nastolatków. To wszystko, co działo się za ogrodzeniem w ustronnym miejscu, mogło należeć do Xina i Fabio, gdyby byli ze sobą razem.
Zmęczony psychicznie Amiko wreszcie zrezygnował z podglądania cudzego życia. Swoją egzystencję nie wyprowadził na wyżyny możliwości, w dodatku unikał też spotkań z osobami, które miały jakiś związek z Fabio, w tym z Ivano, do którego przybywał jedynie będąc wzywanym. Znów pracował jako kurier i trwał z dnia na dzień dla samej idei życia, nawet będącego pozbawionego wszystkiego, co wartościowe. Wyrosły wampir pracował dla firmy kurierskiej obsługującej samych krwiopijców, toteż nie musiał specjalnie chować swoich uszu czy puszystego ogona, co i tak dla wielu odbiorców czy nadawców przesyłek było dziwnym widokiem. Był dobry do zadań specjalnych - do przekazywania paczek wielogabarytowych, w tym gotowych mebli, sprzętów AGD, RTV i tym podobne. I tylko w tym. Nie zawierał znajomości, mówił tylko to co trzeba do dokonania przesyłki. Unikał odpowiadania na pytania wymownym milczeniem lub nawet warkotem. Cóż, przynajmniej znalazł jakieś zajęcie dla siebie.
Dzisiaj miał podły humor, toteż z rana musiał rozszarpać na strzępy jakąkolwiek istotę, jaka wpadła mu w łapy. Ledwo co oblizał się z krwistej uczty, gdy dostał wiadomość, iż ma iść na zastępstwo. Ktoś pochorował się i dopiero na ostatnią chwilę zgłosił to centrali. Wilkołak aż ryknął do słuchawki, że dopiero co wrócił z dyżuru trwającego osiemdziesiąt pięć godzin, jedynie coś zjadł a już miał iść do roboty. Nie było jednak nikogo innego, ponadto dostał ostrzeżenie, że jeszcze raz odezwie się Amiko takim tonem to nie dość, że straci pracę, ale i postara się o wizytę w Golgocie dla niego. Zniesmaczony pogróżkami odparł, iż ostatni raz idzie mu na rękę i ruszył z wyra pokrytego grubszą warstwą sierści do pracy.
Wreszcie dopchał się przez korki do centrum miasta. Miał dostarczyć lodówkę przystosowaną do przechowywania worków krwi, lecz jakiś cieć źle nadrukował numer ulicy wraz z nazwą i trafił tutaj. Przyglądał się raz jeszcze zgłoszeniu, zdenerwowany, bo wyraźnie coś nie zgadzało się. Jeszcze nigdy firma, w której pracuje, nie obsługiwała tego rejonu, a wiedział o tym doskonale, pracował już któryś rok z rzędu. W każdym razie już nawet strażnik, który pilnował tutejsze apartamenty sceptycznie podchodził do zamówienia przekazywanego przez kuriera.
-Cholera, widzisz, że nie kłamię... -wściekły Wilkołak pokazał po raz n-ty dane adresowe ochroniarzowi- nie utrudniaj roboty.
Po sprzeczce udało się wynegocjować próbę dostarczenia przesyłki po uprzednim wykonaniu telefonu do właściciela apartamentu. Stąd oczekiwanie Fabio na brata przerwał dźwięk telefonu. Jeśli odebrał połączenie, po drugiej strony dało się słyszeć zdezorientowany, nieco poddenerwowany głos strażnika.
-Dobry wieczór. Najmocniej przepraszam za zakłócanie spokoju, ale czy ktoś u Państwa zamawiał przesyłkę wielogabarytową? Po raz pierwszy widzę tego kuriera, dlatego pozwoliłem sobie na telefon do Pana.
W tle nie było niczego słychać, a Amiko stanął tak, aby nie widziała go kamera przy bramie. Nie wiedzieć czemu irytowały go takie szczegółowe procedury. Może dlatego, że był zwyczajnie wkurzony, a miał jeszcze mnóstwo przesyłek do rozesłania? Może dlatego, że miał ochotę zwyczajnie rozszarpać tego typa za utrudnianie zadania? Jedno było pewne - trzeba było w miarę szybko znaleźć rozwiązanie - wpuścić lub nie wpuścić nieznanego kuriera.
Powrót do góry Go down
Fabio
Admin
Fabio


Mieszkanie 200 (Apartamentowiec) Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie 200 (Apartamentowiec)   Mieszkanie 200 (Apartamentowiec) EmptyNie Kwi 12, 2020 9:28 am

Czyżby Marco pierw musiał wyprodukować środek transportu, aby dotrzeć do brata?
Zerknął zniecierpliwiony na zegarek stojący na szafce pod ścianą. Lada moment i minie kilkanaście minut od wysłania ostatniego sms'a. Ile można czekać? No ile? Fabio owinął palcami końcówkę włosów, zerkając co chwila na siedzącego dostawcę pizzy – Niedługo powinien dojść do siebie. – stwierdził ponuro w myślach. Mógłby go wykorzystać dosłownie do wszystkiego, począwszy od kolejnego ugryzienia po dobranie się do spodni.
Nie. Nie w tej chwili. Nie miał ochoty.
Aż do tego feralnego dnia dla zmylonego kuriera nieprawidłowym adresem. Skąd mógł Nessuno wiedzieć, że Los zgotował dla niego tak niespodziewane spotkanie? I bynajmniej nie chodziło tutaj o przyjaciela z dzieciństwa czy dziecko. Ciszę przerwał nagły dźwięk telefonu, który natychmiast został odebrany.
Przesyłka? Wielka? Nie powinien się godzić, ale nudę musiał jakoś zabić. Poprawił się w fotelu, siadając już normalnie.
- W porządku. Proszę go wpuścić. – oczywiście, że nie powinien tak postępować. Bez emocji spojrzał na rozlazłego człowieka rozłożonego na kanapie – Niestety będziesz musiał poczekać. – poklepał biedaka po czole, a następnie złożył na jego policzku mokrego buziaka.
W tym samym czasie portier odłożył słuchawkę i raz jeszcze spojrzał na zdenerwowanego kuriera. Rosła sylwetka mężczyzny przytłaczała go i pod przymusem przepuścił go przez próg – Winda powinna zmieścić paczkę. – dorzucił niechętnie, zmusiwszy się też do fałszywego uśmiechu.
Byleby ten nieludzki kurier jak najszybciej wykonał swoją pracę.
Pieprzone wampiry.

Rozległ się dzwonek do drzwi. Fabio od razu pobiegł aby przez wizjoner sprawdzić kto to – Nie wierzę. – aż serce zabiło mocniej. Złożył obydwie piąstki na klatce piersiowej, nie mogąc uwierzyć własnym oczom oraz nosowi. Nie dało się nie rozpoznać tego zapachu.
Xin.
No tak, przecież pracował jako kurier. Ale czemu właśnie trafił tutaj? Celowo? A może faktycznie przypadek? Właściwie Nessuno był ciekawy czy Wilk pamiętał do kogo ów mieszkanko należy, a przekona się o tym niebawem, gdyż postanowił otworzyć drzwi. Duża paczka nie przykuła żadnej uwagi, to kurier stanowił najważniejszą część. Duże fioletowe oczy wampira zlustrowały od stóp aż po głowę pracownika. Nie pamiętał co wydarzyło się między nimi ostatni raz, ale jedno było pewne – nie było to nic przyjemnego – Chyba się jednak pomyliłeś. – co niby powiedzieć? Witaj! Chciałem tylko sprawdzić czy można poderwać kuriera? Co teraz? Marco jeszcze nie dotarł. Mimo wszystko Fabio postarał się o zamknięcie drzwi, chyba. Że Xin zdecyduje inaczej i jakoś zablokuje.
Powrót do góry Go down
Xin

Xin


Mieszkanie 200 (Apartamentowiec) Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie 200 (Apartamentowiec)   Mieszkanie 200 (Apartamentowiec) EmptyNie Kwi 12, 2020 9:28 am

Nikt nie powinien zadzierać z wkurwionym i zmęczonym Wilkołakiem, który jest na zastępstwie, z pomyloną przesyłką, przegadujący z wrednym strażnikiem i jeszcze dumającym nad tym czy wpuścić Amiko na teren apartamentów.
Nikt, poza Fabio.
Strażnikowi pokazał piękne rzędy białych kłów, gdy tylko łypnął na Xina niekorzystnie. Nie jego wina, że musiał dostarczyć przesyłkę pod wskazany adres. Na rozładowanie chwycił po prostu przesyłkę oburącz i nawet nie pofatygował się jechać windą. Niosąc paczkę na prawym barku szedł po schodach, a w głowie jawiły mu się sceny z przeszłości. Warknął pod nosem obwiniając wycieńczenie za majaki i szedł dalej po stopniach. Im był bliżej celu, tym do jego nozdrzy dochodziło coraz więcej sygnałów, że miał spotkanie z przeszłością. Z większą niecierpliwością niż dotychczas zaczął pokonywać kolejne poziomy biegnąc, aż zatrzymał się pod drzwiami.
Wtedy, kiedy otworzyły się drzwi, wszystko nabrało sensu.
Jednocześnie dalej był zaskoczony zastanym widokiem.
On, niski, drobny, kolorowy wampir z włoskimi korzeniami, znów zalał głowę Amiko różnymi wspomnieniami. Znana Fioletowowłosemu kamienna twarz Wilkołaka nie zmieniła się, tylko dzikie i wkurzone spojrzenie zdradzało niechęć do zamykania mu drzwi przed nosem. Zwłaszcza przez TEGO wampira. Tyle co usłyszał, tyle co zobaczył, to było za mało. Chciał go na dłużej, więcej. Egoistycznie, ale tak łaknął Syrenkę, że nie pohamował się przed najdurniejszym zagraniem.
Nessuno nie zdążył zamknąć drzwi. Między skrzydłem a progiem została wetknięta noga kuriera, który spojrzał na wampira z góry z miną, która wyrażała: Nie tak szybko. Warto mieć nawet złamaną nogę, byleby jeszcze móc na dłużej spojrzeć na tego, który obudził w nim uśpione żądze, którym jednocześnie nie dowierzał. Miał. Skończyć. Z. Fabio.
Nie było lekarstwa na pierwszą i prawdziwą miłość. W tej chwili nawet nie chciał żadnego antybiotyku przeciwko prześlicznemu Wampirkowi. Malinowe ślepia pochłaniały całą jego postać z góry na dół, za jednym dzikim spojrzeniem.
-Ich verstehe nicht.
Niemiecki akcent nie znosił sprzeciwu, wręcz wkradła się pewna zuchwałość, skoro tylko przekroczył próg i wlazł cielskiem do środka. Nie wykonał jednak dalszych kroków, a wpatrywał się uważnie w Landryneczkę. Wciągnął też nozdrzami Jego aromat. Tak, bez wątpienia to nie był sen. Przed sobą widział najprawdziwszego Fabio. Chyba dopiero wtedy wilkołacze spojrzenie zelżało na intensywności i wzbudziło falę przygnębienia za grzechy z przeszłości. Doskonale pamiętał powód poczucia winy. Oto ten Fioletowowłosy, Jego pierwsza i jedyna prawdziwa miłość, wypełnił jego nędzne życie wszystkim co dobre, a on w zamian zniszczył ich relację przez zazdrość. Mały Książę zawsze dzielił się swą miłością z wieloma osobami, nie mógł docenił tego faktu i obrał sobie za punkt honoru ukarania Bóstwa. Jakim trzeba było być (lub dalej jest) kretynem i tupeciarzem, aby stać teraz w przedpokoju i żądać czegokolwiek dobrego ze strony Maleństwa.
-Nie zjem Ci gostka z pizzerii.
Rzucił dla zapewnienia i zabicia nieprzyjemnej ciszy powyższe słowa, że nie ruszy Jego pokarmu, jakby tylko dlatego nie został wpuszczony. Oczywiście, że nie dlatego! Nie był przygotowany na szansę, jaką zgotował mu Los. Właściwie im obojgu. Uszy stały dalej na sztorc, ślepiami czujnie wychwytywał każdą zmianę ciała czy zmarszczkę na buźce Włocha.
-Nie liczę na wybaczenie, ale nie mogę znieść gniewu na Twym gładkim licu. To rzeczywiście była pomyłka... z przesyłką i z tym, że zraniłem Cię. Niejednokrotnie. Jeśli będziesz dzięki temu spokojniejszy, to wiedz, że karma wróciła i przez siedemnaście lat tak potoczyła się ma egzystencja, iż nie obchodzi mnie, czy teraz zabijesz mnie czy wezwiesz kogoś do pomocy.
Swego faceta na przykład, czy stadko dzieci, które zdążył założyć z menem. Burmistrzem. W każdym razie miał Wilka na tacy, nawet nie uciekał przed śmiercią. Był debilem albo desperatem. Albo i jednym i drugim, żeby nękać dalej osóbkę, którą kochał. Taką niepozorną drobinkę, za którą oszalał i postradał zmysły wiedząc, że Nessuno jest w długim związku i ma pociechy. Już nastoletnie. Jak ten czas leciał w wampirzo-wilczej skórze.
Cokolwiek się z nim stanie, chciałby mieć swój wkład w radości Fabio, nawet poświęcając swoje bezwartościowe życie.
Żeby ułatwić zadanie i jednak oszczędzić Włochowi brudzenia rączek, zaproponował rozwiązanie najbardziej pasujące do dobrotliwego charakteru Cukiereczka. O ile i On przez lata nie zmienił swoich upodobań i poglądów. W każdym razie dał mu jeszcze inną alternatywę.
-Możesz też podpisać te papiery i pójdę w pizdu.
W szponiastej łapie Xin trzymał mocno jakiś świstek papieru, a w środku targały nim takie emocje, że normalnie i bez pomocy Wampirka zejdzie z tego świata. Nawet jak z definicji stał się wiecznym. Ręka zawisła w powietrzu oczekując kolejnego, bardziej zdecydowanego kroku mieszkańca apartamentu. Ogoniasty wręcz domagał się, aby to on ustalił, co między nimi zajdzie lub skończy się. Sam nie potrafił tego uczynić, za bardzo bał się, że popełni kolejny niewybaczalny błąd.
Powrót do góry Go down
Fabio
Admin
Fabio


Mieszkanie 200 (Apartamentowiec) Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie 200 (Apartamentowiec)   Mieszkanie 200 (Apartamentowiec) EmptyNie Kwi 12, 2020 9:29 am

Dramat! Horror!
Dlaczego Xin szukał na cudownej twarzy wampirka zmarszczek? Przecież buźka Fioletowego jest nieskazitelna, czysta, pomijając jednak wszystkie trudny które zniósł za sprawą związku... Którego tak naprawdę już nie ma. Ale Xin jeszcze o tym nie wiedział. Mimo wszystko nie dowie się od tak, nie w momencie kiedy Nessuno zaczął zmagać się z przeszłością, której tak do końca nie pamiętał, a to wszystko za sprawą kasacji części wspomnień. I na dokładkę musiał zacząć się martwić o swoje zdrowie! Próba zamknięcia nie udała się. Noga Wilka zablokowała drzwi, przez co uniemożliwił odseparowanie i bezpieczne oddalenie. Fabio nie zdążył zareagować ponieważ Xin przedarł się do środka mieszkania, zamknąwszy za sobą drzwi. Fioletowy cofnął się niemalże od razu, wpadając na szafkę na buty. Serce dudniło mocniej i głośniej. Wściekłości Wilka nie dało się nie odczuć.
Stał tu.
Zdenerwowany, zazdrosny i z poczuciem winy.
- Kurier nie może się tak zachowywać. – podjął w obronie, licząc na rozsądek Amiko. Nic z tego. Był co raz bliżej, okrążał, zbliżał się groźnie łypał. Fioletowy kątem oka dostrzegł telefon leżący na stoliku – Niech to szlag! – dlaczego jedyna pomoc była poza zasięgiem? Chciał już krzyknąć aby stąd poszedł, lecz mina którą otrzymał niebawem, szybko rozwiała jego zdenerwowanie. Wilk cierpiał.
Fiołkowe paczałki obserwowały każdy krok intruza, a uszy chwytały każde słowo. Chociaż oddech ciężko było powstrzymać, to jednak w miarę się uspokoił.
O gostka z pizzeri już nie chodziło.
W grę wchodziły dalsze słowa ryjące w głowie Nessuno ogromną dziurę, a jednocześnie coś zamykały. Sięgnął obiema dłońmi do skroni z zamiarem rozmasowania ich – Przecież nigdy Ci źle nie życzyłem. O czym Ty mówisz?! – odpowiedział na smutki wampira. Xin coś zrobił, Fabio nie pamiętał co. Jedyna rzecz jaka była zakodowana, to taka, która mówiła o Wilku jak o złym – Nie wiem, nie pamiętam co się stało. Wiem jedynie tyle, że nie powinno Cię tu być bo mam się Ciebie bać. Ale... Ale jakoś nie potrafię. Zaszokowałeś mnie nagłym pojawieniem się, w końcu tyle czasu minęło. – sam sobie tłumaczył własne odczucia – Siedemnaście lat. O rety, aż tyle! – cofnął łapki od głowy i wreszcie pewniej spojrzał na kuriera. Nic się nie zmienił: zawsze ta sama kamienna mina, napięta sylwetka gotowa się rzucić na każdego, kto stanie mu na drodze. Aż skrzyżował łapki na piersi – Daj spokój. Co było, to minęło. – i tak nie pamiętał – I odłóż te papiery. Nie podpiszę ich, w końcu przesyłka nie należy do mnie. – pokazał palcem na wszystkie dokumenty. Najpewniejsze było to, że wdarła się pomyłka – Powinieneś zgłosić ten błąd. – raczej nie powinien mu mówić takich rzeczy, nie po tak szczerym wyznaniu.
Ale jak inaczej się niby ma zachowywać?
- Usiądź, odpocznij bo przecież w takim stanie możesz kogoś skrzywdzić. – głos wampirka nie wskazywał niechęci, raczej był neutralny. Przesunął trochę pizzermana, aby usiąść na krańcu kanapy – I tak dla zabicia Twojej ciekawości – bo wiem, że na pewno chcesz wiedzieć – już nie mam TAMTEJ rodziny. Dzieci są z matką, a narzeczony. – wstrzymał oddech – Już go nie mam. – już nie mówił z chęcią. Właściwie czekał aby komuś o tym powiedzieć, to tak, jakby właśnie z jego pleców spadł największy ciężar.
Znowu był wolny...
Powrót do góry Go down
Xin

Xin


Mieszkanie 200 (Apartamentowiec) Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie 200 (Apartamentowiec)   Mieszkanie 200 (Apartamentowiec) EmptyNie Kwi 12, 2020 9:29 am

Heh na to wychodzi, że nawet nie był dobrym kurierem, skoro nie potrafił zachować regulaminu firmy albo pozorów kultury. Wszedł jak do siebie nie mogąc oderwać ślepi od tego, dla którego kiedyś był gotów zrobić wszystko. W zasadzie... dalej był w stanie oddać wiele, żeby znów móc by u Jego boku. Lecz nie, kiedy Włoch ułożył sobie życie na nowo. Skoro nie mógł Go mieć dla siebie, unikał Go jak tylko mógł. Nie, Przeznaczenie było silniejsze od rozsądku. Zbliżyła ich do siebie przesyłka, po siedemnastu latach. Przypadkiem, jednak skutecznie wzbudziła w Wilku mnóstwo wspomnień i uśpione uczucie, które nigdy nie umarło. Był tak spragniony miłości ze strony Syrenki, że bez Niej nie zaznał szczęścia.
Jak mógł więc tak po prostu odejść?
Wampirek nie wygonił ostatecznie nieproszonego gościa, i dał świadectwo, że nie jest skory do zadawania bólu czy kojenia własnych ran cierpieniem Amiko. Najwyraźniej stracił pamięć, albo odrzucił precz przykre wspomnienia, aby móc leczyć innych swą dobrocią. Tak, zdecydowanie Fabio nie zmienił się pod tym względem. Nieco zbity z tropu Wilkołak nawet nie zareagował na uwagę o dokumentach, po prostu nie dowierzał. Jak można od tak porzucić w niepamięć ból swojego ciała, strach i łzy z łap tego oto tutaj sierściucha? Wzięła Lekarza Serc migrena, ulokował drobne dłonie na skroniach wyraźnie nie chcąc drążyć tego tematu z nieznanych Mu powodów. Xin nie zamierzał być po raz kolejnym powodem do zranienia serca. I ta gościnność Landryneczki... Czarnowłosy zrobił może z dwa-trzy kroki w stronę salonu przy tym harując pazurami u stóp (nie miał butów, wszystkie krępowały jego ruchy), ale nie zajął miejsca na kanapie przy ładnie pachnącym dostawcy pizzy. To nie on zajmował jego myśli, a Fabio. Jego dobra osoba, kochana... skrzywdzona nawet przez innych. Rozstanie z dotychczasową rodziną musiało boleć rodzinnego Nessuno, wszak Włosi są bardzo rodzinni. Pamiętał też jak z troską opowiadał o Vito i Marco. O mamie. Nawet Ivano traktował jak ojca.
Co było z tym prześlicznym i dobrodusznym Wampirkiem nie tak, że przyciągał tyle nieszczęścia do siebie?
Rosły Wilczur był jednocześnie wdzięczny rozmówcy za zdradzenie swojego bolesnego etapu życia. To była namiastka zaufania z dawnych lat, która uderzyła Xina równie mocno co słodki zapach Fioletowowłosego.
-To smutne.
Wreszcie wydukał z siebie te dwa proste słowa, lecz dalej nie skorzystał z kanapy, aby wypocząć. Malinowooki sam pochwycił się łapą za skroń i rozmasowywał. Za dużo emocji w nim buzowało, a zarazem wiedział, że nie powinien wyrażać ich wszystkich przy gospodarzu. Przecież tyle czasu minęło... czas goi rany, lecz nie poczucie winy.
Gdyby Wilk był od początku do teraz z Fabiem, oszczędziłby mu mnóstwo cierpienia.
Serce zadudniło pod rosłym torsem, a w źrenicach Xina zatliło się szaleństwo. Ciężko, ale szybko stawiając kroki, przy tym mijając Syrenkę, zbliżył się do okien, aby otworzyć je łapskami na oścież. Podparł się rękoma parapetu próbując złapać świeże powietrze na uspokojenie, lecz bez skutecznie. Rzucił się z powrotem w stronę wyjścia, gdzie zostawił tę felerną przesyłkę, wziął ją w obie ręce nad głową i robiąc kilkanaście susłów w stronę okna cisnął cudzym przedmiotem poza apartament. Przy ciskaniu chłodziarką jak przy rzucie kulą ryknął prawie jak lew, aby rozładować z siebie choć trochę nerwów. Odrobinę pomogło, lecz raczej już nie odda prawowitemu właścicielowi jego przesyłki.
Są rzeczy ważniejsze niż byle przedmiot.
Opierał się łapami o parapet ze spuszczonym łbem. Shina ostrzegał go przed taką wybuchowością, jeśli nie będzie regularnie wyzbywał się złości ze siebie. Nie przestrzegał dyscypliny, co dopiero zasługiwał na miłość Syrena.
-Ehh... To był błąd przychodzić tutaj... -mruknął w iście pochmurnym tonie, jednak zaraz sprecyzował powoli odwracając się do dawnego Lubego- Nie mogę zostawić Cię. Po prostu nie mogę.
A co, jeśli będzie musiał? Szanse na taki scenariusz były bardzo wysokie. Zostawić... Fabio... Jego opokę, serce, opiekuna, lekarza, miłość jednocześnie. Ile razy ten niziutki kolorowy krwiopijca zniżył się, by ulżyć bestii? By jej pomóc? Ilekroć to robił, niebawem obrywał w samo serce. Nie warto wpakowywać Ukochanego w to samo bagno po raz trzeci.
Powrót do góry Go down
Fabio
Admin
Fabio


Mieszkanie 200 (Apartamentowiec) Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie 200 (Apartamentowiec)   Mieszkanie 200 (Apartamentowiec) EmptyNie Kwi 12, 2020 9:30 am

Fabio mógłby zranić okrutnie Xin'a jeśliby tylko tego pragnął.
Przez ostatnie lata odkrył w sobie podkład złośliwości oraz zemsty, które potrafił wykorzystywać w perfekcyjny sposób. - Ale dlaczego miałbym go ranić? – przeszło przez fioletową głowę, podczas gdy przyglądał się gościowi. Próbował też sobie wszystko poukładać, odczuwając nadchodzącą migrenę. A może to była właśnie próba przypomnienia sobie? Ta niepoprawna luka w pamięci doprowadzała wampirka nie raz do szału – Nic, a nic się nie zmieniłeś. – zabrzmiał trochę szorstko lecz bez złych intencji, Xin od zawsze był nieokrzesanym wilki i jak widać ani trochę mu nie przeszło. Co prawda odczuwał niepokój, ale z każdą chwilą dochodził do swobodniejszego myślenia. Fioletowy znowu mógł się poruszać i rozmawiać, a nawet polecił nie wychodzić z mieszkania niezaproszonemu gościowi. Już nie chodziło o innych, Nessuno odczuł delikatną tęsknotę.
I przede wszystkim wyżalił się.
Po co? Czy Xin słuchał? Przecież powinien się cieszyć.
- Tak bywa w życiu, Xin. Nie zawsze mamy to, czego pragniemy. – odparł, wzruszając lekko ramionami. Zerknął przelotnie na wciąż otumanionego feromonami pizzeraman'a. Lada moment a zacznie się ruszać i zapewne sprawi wiele problemów.
W sumie po co zapraszał Amiko. Powinien był pozwolić mu wyjść, a nie samemu sobie zadawać rany przez stracone wszystkie lata. Cieszył się z dzieci, lecz nie umiał już być dla nich rodzicem.
Nie nadawał się do tego.
Ani też na życie w związku z Hagen'em.
Wszystko się skomplikowało.
A jednak ten dziki futrzak patrzył na Nessuno ze smutkiem i wściekłością. Nie mógł uczynić nic, co mogłoby wampirka pocieszyć i nie dało się tego nie wyczuć. Nawet nie podskoczył kiedy Amiko otworzył okno, chcąc zaczerpnąć powietrza. Jedynie co, to uniósł kącik ust – Przepraszam, że Cie tym dobijam. Uznałem, że jednak powinieneś o tym wiedzieć. W końcu łączyło Nas coś więcej niż zwyczajny romans. – może jeszcze nawet coś uzyskasz? Tych słów jednak już nie dopowiedział, bo nawet by nie zdążył. Sylwetka Wilka przemknęła szybko, aż Fabio powędrował za nim wzrokiem i w ostateczności wstał z kanapy.
Czy. On. Właśnie. Podniósł... Chłodziarkę?
- Xin! Nie! Nie rób tego, nie wolno! Siad! – zapiszczał j i podbiegł z zamiarem powstrzymania przed rzutem. Nie udało się. Cudza paczka powędrowała hen i z łoskotem rozbiła się o ścianę. Nie mogło być się bez kazania, więc Fioletowy natychmiast zwrócił się przeciwko niemu – Czy Ty wiesz...! – i znowu mu przerwano przez nagłe wyznanie. Aż zamknął usta, wpatrując się niemo w zdenerwowaną twarz Wilka.
Był teraz taki bezsilny, samotny.
Wypuścił powoli zebrane powietrze z płuc i podszedł bliżej do Amiko. Drobna dłoń nieśmiało dotknęła ramienia mężczyzny – Nie jestem aż tak dobry, jak mogłoby Ci się wydawać. Daleko mi do starego siebie. Ale.. – podszedł jeszcze bliżej, obejmując swoimi ramionami rękę wampira – Stara miłość nie rdzewieje, wiesz? Mimo że żyłem z rodziną, którą założyłem, nie czułem się szczęśliwy. Więc ostatnie dwa lata spędziłem poza miastem bo czułem, że jednak wciąż czegoś mi brak. – nie powinien był kusić, acz pewne zachowania pozostaną na zawsze. Jedna z łapek powędrowała ku górze, przemieszczając się zaś na twardy tors Wilka – Wiele spraw zdążyłem przemyśleć, więc zakładam że Ty również musiałeś dojść do swojego duchowego ładu. Więc jak? Porozmawiamy? – i już stał przed Amiko. Blada twarz wampirka mimo braku uśmiechu, zdradzała znaczne ożywienie – jego blade policzki były delikatnie zaróżowione, a lśniące paczałki zachęcały do pewnych rzeczyPamiętasz gdzie mieści się moja sypialnia, prawda? – dodał tak dla pewności. Przytrzymał też i rękę Xin'a, cierpliwie czekając na jego decyzję.
Nie dało się zapomnieć również jak mocno Amiko podniecał Nessuno swoją bestialską naturą. A KYSZ!
Powrót do góry Go down
Xin

Xin


Mieszkanie 200 (Apartamentowiec) Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie 200 (Apartamentowiec)   Mieszkanie 200 (Apartamentowiec) EmptyNie Kwi 12, 2020 9:30 am

Mimo, że miał wiele do powiedzenia swojemu byłemu Kochankowi, to nie potrafił wyrzucić z siebie wszystkiego. Zresztą nawet nie czuł się godny. W ogóle gdyby nie wielka miłość, jaka wciąż trwa w najlepsze w Wilku wobec Fabio, to dałby spokój z przeszłością i na widok wampira odszedłby. Dla świętego spokoju. Ale nawet teraz, kiedy nie mógł nic zaradzić na smutek Fioletowowłosego, kiedy dopadała go z tego tytułu nieopisana furia, nie mógł Go zostawić. Każde Jego słówko korciło i wierciło dziurę w zmęczonym, zezwierzęconym umyśle, jednocześnie na nowo mógł ożyć. Co stało na drodze do ponownego zjednoczenia?
Landryneczka. Na pewno nie rodzina Fabio, która rozpadła się. Nie, tylko dobro Włocha było najważniejsze. Od Niego wszystko zależało, lecz nieokrzesana natura Xina nie mogła dopuścić tego typu myśli do siebie. On, co przez siedemnaście lat brał co chciał, miał na nowo spokornieć? Zbyt długo siedział w sidłach bestii, którą de facto był, a tylko dla nielicznych pokazywał milsze oblicze. Fabio zasługiwał na uszanowanie, na wzgląd na ich miłość; na Jego dobre, wielokrotnie złamane serce; na Jego życie.
Nawet teraz Włoch przepraszał, że zasmucił Wilka swoimi problemami, a to nie miało mieć miejsca. Smutek takiego bydlaka był niczym w porównaniu z tragedią rodzinno-narzeczeńską. Jeszcze to, że zdecydował się podzielić osobistą historią Amiko... to przypieczętowało rosnącą frustrację na samego siebie, że kiedykolwiek skrzywdził Długowłosego.
I tak, cisnął chłodziarką mimo zawołań Słodziaka. Wolał przelać gniew na martwy przedmiot niż na osobę, którą kochał. Do zwierzęcego obłędu. Ale nie mógł porwać we swoje szpony tego Bóstwa, które nawet po chwilowym wzburzeniu rzucanym przedmiotem wiedziało, jak ukoić nerwy Xina. Jak tylko podchodził bliżej, Wilkołak powoli prostował sylwetkę i podnosił łeb z uszami postawionymi na sztorc. Ślepiami odprowadził rękę Syrenki, która gładziła ramię Wilka, a potem utkwił w obliczu Małego Księcia. Wpatrywał się w Niego uważnie, tak samo dokładnie przetrawił każde Jego słowo. Mimo instynktownego zachowania dystansu do zaczepki flirciarskiej spowodowana resztkami rozsądku, nie mógł oprzeć się TAKIEJ pokusie. Przełknął duży łyk śliny, bo już ślinianki działały jak głupie, a na pytanie Fabia o rozmowie sięgnął lewą ręką w kierunku rumieniącego się policzka i ujął ostrożnie łapą to śliczne lico Lubego. Skinął głową, że był gotów na rozmowę, aczkolwiek zasugerowanie, czy pamięta gdzie jest sypialnia, na nowo wzbudzała dawno zaplombowane uczucia. Natychmiast pochwycił drugim ramieniem Wampirka i uniósł Go na wysokość swego torsu, jakby chciał przeprowadzić Pannę Młodą przez próg. Nie oglądając się za dostawcą pizzy ruszył pewnie w stronę pomieszczenia, które trafnie zapamiętał. To do tego łóżka przyniósł pierwszy raz gofry po udanym związaniu się ze sobą.
Szturchnięciem z łokcia otworzył drzwi i w oka mgnieniu położył Fabia na wspomnianym meblu. Sam zaś wskoczył zgrabnie (jak na dość umięśnione ciało) na drugą połówkę (łóżka - jeszcze!) i położył się tak, by leżeć na boku. Jedną ręką podpierał głowę, a drugą sięgnął po dłoń Ukochanego i przylgnął ją do swego serca. Dudniło jak szalone. Futerko było ciepłe, nawet jak było okryte jedynie czarnym bezrękawnikiem.
-Nigdy nie przestałem Cię kochać, Fabio.
Testosteron walił jak głupi, uderzał do głowy ze słodkim zapachem Nessuno. Mógłby Go schrupać, ale już raz aż za bardzo poznał smak Jego ciała. Powinien pohamować wodze, jakoś odczekać swego rodzaju żałobę Wampirka po wieloletnim związku z poprzednim. Nie, kiedy ten Kusiciel był w pobliżu. Bardzo blisko. Aż musiał podpełznąć jeszcze bliżej, wręcz przygarnąć do siebie Syrenkę. Była w zasięgu jego ramion, jak i w ich uścisku. Pewnym, mocnym ale nie do bólu. Definitywnie Xin wolał porozmawiać inaczej niż przez słowa. Jego duchowy ład w tym momencie przestał istnieć.
-Nie mogę powstrzymać się, ale Ty to zrób, kiedy będziesz źle się czuł.
Niby oczywista porada, lecz miała ostrzec Fabia, że Wilk jest łasy na Niego. Calutkiego.
Spoiler:
Powrót do góry Go down
Marco

Marco


Mieszkanie 200 (Apartamentowiec) Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie 200 (Apartamentowiec)   Mieszkanie 200 (Apartamentowiec) EmptyNie Kwi 12, 2020 9:09 pm

30 minut wcześniej.
Narzędzia wylądowały w szufladzie, zanim ta zamknęła się z cichym trzaskiem. W powietrzu ciągle unosił się drażniący zapach środków dezynfekujących.
Nawet krew podczas operacji mnie tak nie drażni jak ten płyn.
Marco podniósł głowę znad papierów, przerzucając kartki z kartoteki pacjenta.
Przyzwyczaisz się. Po miesiącu przestanie cię to tak denerwować.
Zaśmiał się, widząc udręczoną minę współpracownicy. Nawet dzisiaj potrafił sobie przypomnieć, że na początku pracy reagował niemal identycznie co ona, mimo że od tego czasu minęło już kilkadziesiąt lat. Wręcz mógłby powiedzieć, że jego początki były o wiele gorsze i chyba tylko cud sprawił, że nie zrezygnował wtedy z pracy jako weterynarz. Nie miał tak łatwo jak teraz; przede wszystkim jego pracodawca nie wiedział, że zatrudnił wampira jako pomocnika, co rodziło pewne nieporozumienia. Może dlatego tak bardzo cenił sobie to, że jego aktualny szef był zaznajomiony z wampirzym światem i w ogóle nie przeszkadzało mu to, że był jedynym człowiekiem w ekipie.
Na dzisiaj już kończę. Jakby coś się działo, to zadzwoń.
Wampirzyca jedynie kiwnęła głową na znak zrozumienia, nie odrywając wzroku od ekranu komputera, do którego wpisywała jakieś dane.
Marco schował wcześniej przeglądane dokumenty do teczki. Do końca jego zmiany pozostało jakieś pięć minut, jednak nie zamierzał czekać, aż zegar na ścianie je odliczy, by móc stąd wyjść. Chciał jak najszybciej zjawić się u brata, którego dawno nie widział. Nawet nie spostrzegł się, jak szybko i łatwo kontakt został ograniczony. Za bardzo pochłonęły go inne sprawy, wyjazdy i przeprowadzki, co poskutkowało niezamierzonym oderwaniem się od rodziny.
Szybko przebrał się, nim wyszedł z przychodni. Miał za sobą niełatwy dzień pełen trudnych pacjentów, więc liczył na spokojne odwiedziny u Fabio.
Teraz.
Stojąc na przystanku, zastanawiał się, czy powinien teleportować się do brata. Tak dawno do niego nie zaglądał, że nawet nie był pewny, że dobrze pamięta adres. Co jeśli pojawiłby się u całkiem obcej osoby, zaskoczonej nagłym widokiem obcej osoby u siebie w mieszkaniu? Wyciągnął telefon, aby zadzwonić do Fabio i dopytać się o jego adres, ale wyświetlacz nie rozjaśnił się ani na chwilę.
Brawo, tak to jest, kiedy nie ładuje się telefonu przed wyjściem do pracy, myśląc, że bateria wytrzyma przynajmniej do połowy dnia.
Westchnął cicho, chowając urządzenie do kieszeni w spodniach.
Autobus podjechał na przystanek, jednak Marco już tam nie było. Ukrył się za drzewem, a w następnej sekundzie nawet i tam nie było po nim śladu.
Teleportowanie się zawsze sprawiało, że na mrugnięcie okiem tracił orientację przestrzenną, a wzrok zamazywał się zmieniając świat w barwę, bezkształtne plamy. Odruchowo wyciągnął dłoń przed siebie, szukając oparcia. Dotyk zimnej ściany i odgłos kroków na klatce schodowej uświadomiło mu, że przeniesienie w inne miejsce przebiegło bez przeszkód. Odetchnął głęboko, przypatrując się drzwiom.
Tak, to na pewno tutaj.
Unosił rękę i zapukał.
Pozostało tylko czekać na odzew.
Powrót do góry Go down
Fabio
Admin
Fabio


Mieszkanie 200 (Apartamentowiec) Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie 200 (Apartamentowiec)   Mieszkanie 200 (Apartamentowiec) EmptyWto Kwi 14, 2020 9:42 pm

Dawny Fabio całkiem inaczej podszedłby do byłego partnera. Z całą pewnością próbowałby na spokojnie porozmawiać, nakierować ich relację na inny tor i przy okazji martwiąc się jak narzeczony to zniesie.
Teraz już tak nie było.
Nessuno odsunął na bok rodzinne życie, zupełnie odtrącając Hagena, który i tak już nic dla niego nie znaczył. Fioletowy postanowił cieszyć się życiem, utrzymując minimalny kontakt z dziećmi, coby nie zapomniały o nim. Czasami też się z nimi spotykał, ale nie był dla nich dobrym rodzicem. Lepszym wyborem było pozostawienie ich pod opieką odpowiedzialnej babki czyli matki Fabia. Wyrządziłby im krzywdę, jeśli pozwoliłby ma życie ze sobą. Stąd też nie martwił się na zapas, a gdy ujrzał Xin'a w swoich drzwiach, a później gdy ten nieproszony wparował do jego mieszkania, rozpustny Fabio z powrotem się uaktywnił. Cała złość minęła, strach odleciał, a powróciło pożądanie i pragnienie otrzymania drugiego życia z Wilkiem przy boku. Może z nim nie dojdzie do wpadki? Nie chciał powtórki z rozrywki.
Dlatego też nie wygonił niespodziewanego gościa, który przybył z błędnie zaadresowaną paczką. Nie zwyzywał go od najgorszych ani też nie czekał na przybycie brata. Po ataku wściekłości i uszkodzeniu cudzego mienia, Nessuno bez namysłu podszedł do niego i chwycił za masywne ramię, sugerując w ten sposób iż właśnie był gotowy na rozmowę, nie wiedział jednak jak Amiko czekał na odpowiedni moment aby ponownie okazać swoje niezapomniane uczucia.
Chciał się wypytać o wiele rzeczy, zaczepić i rozwiać wszelkie wątpliwości.
Pytanie...
Kiedy?
Pochwycony w ramiona wampir, został od razu zaprowadzony tam, gdzie zechciał. Sypialnia. Jakże on tęsknił za normalnym seksem, a nie z przymusu czy ze zwykłej, prostej żądzy bez miłości. Rzucony wreszcie na materac, nie unosił się na łokciach, spoglądał ino w sylwetkę Wilka, który nie omieszkał od razu przejść do działań – Droga wolna. Nawet nie wiesz ile potrafię znieść. – uśmiechnął się lekko, aczkolwiek uśmiech nie miał w sobie ani krzty radości. Był on właściwie smutny. Podczas trwania związku z Kuroszem, przeżył prawdziwą patologię, począwszy od krzywdzenia, po wyzwiska i ciągłe obserwowanie pijanego lub naćpanego wampira.
Tak, potrzebował Xin'a, nawet jeśli ten bywał również brutalny.
Nie odganiał od siebie Wilka. Chociaż syknął pod nosem, kiedy doszło do zniszczenia jego ulubionego swetra – Wydziergasz mi nowy. – oznajmił tuż po tym, gdy Amiko odsunął z dala zniszczone odzienie. No cóż...
Pierwsze pieszczoty przyjął ze zmieszaniem. Lekkie rumieńce przerodziły się w mocno czerwone, a usta Fioletowego odrobinę rozchyliły się. Zaczął głośniej oddychać, niemniej nie przerywał. Musiał na nowo przywyknąć do fizycznego aktu przepełnionego szczerym uczuciem, a nie pustką i jednostronnym pożądaniem. Jedna dłoń nawet wylądowała na głowie Amiko, aby musnąć jego miękkie, szpiczaste ucho. Każde kolejne muśnięcie robiło się gwałtowniejsze, aż wreszcie pochwycił go za włosy, chcąc zmusić aby wreszcie pozostawił jego klatkę piersiową. Właściwie wymusił na Xinie pocałunek, poprzez pochwycenie oburącz jego policzków i przybliżeniu do siebie – Nie pozwól Nam czekać. – wysyczał przy jego ustach, które za chwilę dotkliwie ugryzł. Wreszcie pozwolił Wilkowi przejść do sedna sprawy i przygotować odpowiednio. Chwycił drobną dłonią za pościel, gniotąc ją w palcach. Z ust wydobył się głośny jęk. Zupełnie zignorował fakt, że w pokoju obok znajduje się człowiek i na pewno wszystko słyszał.
Jedną nogę oparł o bok Wilka, dając do zrozumienia, że już całkowicie się przed nim „otworzył”, a jeśli ten spojrzy na twarz Nessuno, dostrzeże lubieżny uśmieszek.
Nie musiał długo czekać. Odpowiednio nawilżony Włoch kolejny raz mógł nacieszyć się drugą osobą i wreszcie zaznać czułości. Brutalność która jednak później zaczęła towarzyszyć przy wejściu, nie zniechęciła Fabia. Wręcz przeciwnie... Chciał więcej. Objął ramionami kark Xin'a kolejny raz wbijając się ustami do jego. Już nawet chciał krzyknąć aby był mocniejszy, szybszy i nie dał w kaszę dmuchać...
KIEDY ROZLOEGŁ SIĘ DZOWNEK DO DRZWI.
- O boże to mój brat. Xin, weź.. Wyjmij, złaź. – spanikował odrobinę, pacając muskularne ramię wampira. Musiał go zmusić aby zaprzestał. A czy w ogóle doszli do finału? Właśnie nie! Fabio wciąż był rozgrzany, chętny ale przecież Marco nie mógł czekać. Ta blond włosa menda mogła się teleportować w każdej chwili i zjawić się w sypialni. A chyba Fabio z Xinem nie chcieli mieć świadka ich miłości. Jeśli Amiko wstał, Fabio od razu pozbiera się i wynajdzie w szafie fioletowy szlafrok. Narzuci go na siebie i wybiegnie z sypialni. Wciąż rozpromieniony na buźce z rozczochranymi włosami otworzył drzwi. Na widok brata usmiechnął się szeroko, aczkolwiek nieco zmieszany – Marco, braciszku? Co Ty tu robisz? Ach! No tak... – przecież dzwonił do niego. Wpuścił go do mieszkania – Wybacz bo ja właśnie no... WIDZISZ! Zepsuła się chłodziarka i no... Jest mi strasznie gorąco. Widzisz jaki jestem rozgrzany? – po co się tłumaczył? Amiko z całą pewnością zaraz wyskoczy i rzuci kolejnym meblem ale nie w ścianę, tylko w Marco. Tak, Fabio dopiero teraz poczuł troskę o życie swojego brata oraz nerwy i niezaspokojenie Wilka. W końcu pamiętał jak ten potrafił być narwany – Kawy? Herbaty? A może chcesz jego? – palcem wskazał na pizzermana. Poprawił bardziej szlafrok, wiążąc go w pasie. Nerwowo też przeczesał włosy palcami.
Ależ było mu duszno!
Powrót do góry Go down
Xin

Xin


Mieszkanie 200 (Apartamentowiec) Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie 200 (Apartamentowiec)   Mieszkanie 200 (Apartamentowiec) EmptyCzw Kwi 16, 2020 6:03 pm

Dawny Fabio czy Obecny Fabio... dalej to był ten sam, ukochany wampir, który mimo upływu lat nie stracił nic na urodzie. Ubytki boskiego istnienia Landryneczki pojawiły się w sercu, wielokrotnie zranionego, porzuconego, skrzywdzonego. Nawet dzieci nie mogły uszczęśliwić coraz bardziej przygnębionego Nessuno, który stracił stabilizację. Nie porzucił potomstwa, lecz porzucił pomysł do powrotu do wychowywania. Zresztą one i tak zaraz będą pełnoletnie, buntownicze, mimo to nigdy Fabio nie zapomni o nich. Xin nie wymagał tego, nawet w tej chwili samolubstwa.
Wdarł się znów w życie Włocha, przypadkiem czy zrządzeniem losu, a gdy tylko go ujrzał po wielu latach rozłąki... zapragnął Go wielbić na nowo. Życie Wilka nabrało sensu w momencie, kiedy Syrenka nie odrzuciła go i nie wyrzuciła za drzwi. Dała szansę, dała pozwolenie na kuszenie, na adorowanie. Na bycie razem chociaż teraz. Ich dyskusja ograniczała się do aktu miłosnego poprzedzonego pieszczotami, z początku dość niepewnymi. Jakby Xin nie mógł uwierzyć, że to nie sen. Później przybyło więcej gestów, westchnień i sapnięć, to ostatnie zwłaszcza dotyczyło napalonego Pchlarza. Nie mógł odejść na krok od rumianego, zachłannego czułości Fabio. I nie zamierzał zostawić Go z niedosytem. Tęsknota pomieszana z postem i dzikim pragnieniem dawała mocną mieszankę. Pójść mógł sweterek Syrenki jako efekt uboczny dobierania się do doskonałego ciała Fioletowowłosego, nie mniej zrekompensuje mu to nie tylko nowym ubrankiem.
Wydzierga największe uczucie wewnątrz Fabio, na nowo, doskonalsze od poprzedniego, o ile to w ogóle możliwe.
Dotarcie do fortecy nie było utrudnione, wręcz właściciel zamku zachęcał do najazdu przez najpiękniejsze wrota świata. Wpadł dawny znajomy i nie chciał uciekać. Tak dobrze się czuł, jak w domu. Jakby był znów częścią społeczeństwa. Znów zaakceptowany. A przede wszystkim mógł adorować Lubego, który potrzebował solidnej dawki rehabilitacji nadszarpniętej miłości. Z kolei Amiko musiał na nowo stać się kimś zaufanym, żeby być blisko swego obiektu westchnień. Bardzo blisko. Coraz bliżej. Mocniej. Więcej. Pełniej. Gwałtowniej. Intensywniej.
I... iii... i szlag by to! Już był coraz bardziej rozpędzony, rozochocony. Obie połówki były, lecz ingerencja ze świata zewnętrznego zniszczyła budującą się więź emocjonalno-erotyczną. Mocno zdezorientowany pachnięciem i komendą Fabia niechętnie przerwał zabawę, ale najgorsze miało dopiero nadejść. Dopiero teraz usłyszał, kto odważył się im zakończyć jednoczenie się. Siedział na krańcu łóżka i spuścił czarny łeb z uszami. Dłońmi trzymał krańce mebla próbując uspokoić się. Nie, nic z tego. Im dłużej nie było obok niego Wampirka o Fioletowych Oczach, tym coraz bardziej ogarniał go szał. Kamienna twarz Amiko nabierała coraz zimniejszych barw, aż nagle zdeformowała się wraz z całą sylwetką. Pęczniała. Rosła. Porastała sierścią. Z ust jawiły się wielkie kły obleczone śliną oraz głośniejsze warkoty. Skłaczona postura Wilkołaka zerwała się prędko z mebla i gdy tylko w sąsiednim pomieszczeniu padła propozycja kawy lub herbaty dla członka rodziny, Xin już przyszpilił pazurami framugę drzwi sypialni i wyskoczył z niej jak z procy. Przeskoczył nad Fabiem, leciał wprost na Marco. Wściekłe malinowe ślepia przeszywały starszego brata Włocha, a jeśli udałoby się - to łapami przybiłby także całe ciało Białowłosego do podłogi i śliniąc by się nad nim - szykowałby się do wgryzienia się w jego ciało. Na pewno nie mógłby samodzielnie opanować dzikiej furii. Przez te lata w podobny sposób radził sobie z problemami złożonymi z mięsa i kości. Nie musiał później martwić się o pokarm. Wilk syty i owca cała. A nie, i wilk cały.

Przemiana w Wilkołaka, 1/8
Powrót do góry Go down
Marco

Marco


Mieszkanie 200 (Apartamentowiec) Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie 200 (Apartamentowiec)   Mieszkanie 200 (Apartamentowiec) EmptyNie Maj 10, 2020 11:52 pm

Nieco się niecierpliwił, ale nie dlatego, że długo czekał. Po prostu nie mógł się doczekać, aż ponownie ujrzy brata, przez co każda minuta wydawała się ciągnąć w nieskończoność. Przez chwilę nawet rozważał opcję wtargnięcia do mieszkania poprzez teleport, jednak na szczęście szybko zrezygnował z tego pomysłu. Mimo że przyszedł odwiedzić brata, a nie obcą osobę, którą miał zobaczyć dopiero po raz pierwszy, to nie chciał naruszać prywatności Fabia. Mogłoby być to dla niego niekomfortowe, a po co już na starcie zaczynać spotkanie od nieporozumienia.
W końcu drzwi się otworzyły i stanął w nich nie kto inny jak Fabio. Mieszanka zapachów niemal od razu uderzył Marco, sprawiając, że wampir odruchowo nieznacznie zmarszczył nos. Wymieszana woń skazywała na to, że nie będą sami w mieszkaniu, a blondyn nie potrafił rozpoznać wśród tej mieszanki zapachu kogoś z rodziny poza młodszym bratem.
Co ma chłodziarka do tego, że ci ciepło? — zapytał, wchodząc do mieszkania.
Coś tu nie grało. Momentalnie uderzyła w niego ciężka i nietypowa atmosfera. Rzadko kiedykolwiek odczuwał coś podobnego, dlatego nie od razu zrozumiał to, co przestało pasował do obrazka niewinnego, małego i uroczego brata, który nadal utrzymywał się w głowie wampira.
Kawy? Herbaty? A może chcesz jego?
Jasna brew uniosła się, kiedy konsternacja na twarzy Marco zmieniła się w mieszankę uczuć, którą nawet on nie potrafił do końca nazwać; jakby niedowierzanie, złość i pogarda zmiksowały się w dziwną papkę.
Co to ma znaczyć? Fabio, co tu robi ten człowiek?
Więc to jego krew unosiła się w powietrzu?
Chwała, że wampir wyćwiczył już dawno swoją wolę odnośnie posoki i nie ślinił się przy niej jak szczeniak przy smakowitej kiełbasce. Takie odruchy byłyby wytłumaczalne przy młodym krwiopijcy, a nie dorosłym Szlachetnym.
Co tu się...
Widok wyskakującego zza Fabia Xina przechylił szalę dziwaczności. Parę minut obecności w mieszkaniu brata wystarczyło, aby wykorzystać limit na nietypowe zjawiska przynajmniej na miesiąc.
Tyle że atak byłego (a może aktualnego?) kochanka Fabia mógłby zaszkodzić każdemu innemu wampirowi, ale nie Marco. Blondyn nawet nie odsłaniał się przed zwierzęcą formą Xina. Stał w miejscu, czekając aż ten przez niego przeleci. W końcu aktywowanie mocy niematerialności trwało mniej niż mrugnięcie okiem.
Uspokój go — polecił, obserwując zdziczałego wilka. — Albo będę musiał go zamrozić, żeby ostudzić jego zapał do witania gości w taki sposób.
Powrót do góry Go down
Fabio
Admin
Fabio


Mieszkanie 200 (Apartamentowiec) Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie 200 (Apartamentowiec)   Mieszkanie 200 (Apartamentowiec) EmptyPon Maj 11, 2020 6:38 pm

Naprawdę się cieszył na widok brata, niemniej i tak z początku wyglądał na mocno zaskoczonego. W końcu nie dawno co uciekł z łóżka, aby ugościć zaproszonego blondyna. Związał szczelniej szlafrok, zerkając nerwowo na drzwi od sypialni za którymi wciąż znajdował się Xin.
Na pewno był nieźle wściekły.
- No jak to! Ona chłodzi! Kiedy otwierałem drzwi to... To mroziła! - szybko się tłumaczył, aczkolwiek gubił się we własnych słowach. Mimo radości, atmosfera gęstniała. Bał się, ze nagle coś wybuchnie, że zaraz coś stanie się złego. Już chciał chwycić Marco za ramię i wciągnąć głębiej do mieszkania, z dala od sypialni.
Co tu robi ten człowiek?
Przetarł dłońmi zarumienione policzki - Ojeeejuu, Marco. Dostarczył mi jedzonko! I był taki milusi, że aż musiałem wciągnąć go do mieszkania. Nie mogłem przegapić takiej okazji! ALE, to nie znaczy, że coś z NIM robiłem. Po prostu jest nieprzytomny, a planowałem osuszyć go z krwi. Więc? Chcesz? - mówił szybko. Wtem stało się. Nie minęła chwila, a nad głową Nessuno przeleciała góra mięsa pokryta czarnym futrem, która niestety miała nieprzyjemne lądowanie na podłodze, wszak Marco użył mocy - Xin! - krzyknął przerażony, podchodząc szybko. Całe szczęście, że brat ma szybki refleks i ogarnął sytuację. Inaczej mogłoby się to źle skończyć.
Fabio objął wilczy łeb, chcąc w ten sposób zatrzymać dalszą szarżę Wilka - Nie, nie trzeba robić z niego mrożonki. Xin! Masz w tej chwili się uspokoić, wrócić do sypialni, stać się no... sobą i założyć spodnie! - tylko jak wypuścić z objęć wielką, kudłatą, uszata kulkę? Nie mógł się mimo wszystko powstrzymać i podrapał Wilka za uchem od tak na uspokojenie. Jeśli jednak nadal będzie warczeć, wtedy zagrozi spaniem na kanapie... Razem z dostawcą!
- Marco, przepraszam Cię. - zwróci się do brata z obawą, że poczuł się urażony z powodu takiego zaskakującego przywitania. Tak czy inaczej, Nessuno powróci do brata, aby go objąć.
Musiał.
- Ładnie pachniesz. Nowe perfumy? - spyta szeptem, ścisnąwszy mocniej jego ciało. Oczywiście wypuści go szybko, coby nie wprowadzać w większe zakłopotanie - To co? Chcesz opowiedzieć jak Ci się wiodło przez ten czas, w którym nie odezwałeś się ani słowem? - karcący ton, owszem. Zresztą, Fabio nie był lepszy, również milczał. Zerknął też w kierunku sypialni, mając cichą nadzieję, że Xin poszedł po rozum do głowy i wyjdzie... W miarę opanowany. Chociaż na trochę.
A co do ugoszczenia gościa: Włoch zrzucił dostawcę na podłogę, przetrzepał siedzenie kanapy i dłonią wskazał na fotel, aby spoczął sobie na nim szlachetny.
Powrót do góry Go down
Xin

Xin


Mieszkanie 200 (Apartamentowiec) Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie 200 (Apartamentowiec)   Mieszkanie 200 (Apartamentowiec) EmptyPon Maj 11, 2020 7:32 pm

Jak to - nie trafił? Aż tak pogorszył mu się wzrok? Był niemal pewny, że zaraz będzie mieć pod szponami i ociekającym śliną pyskiem tego, który przybył odwiedzić brata. Marco. Dopiero po twardym lądowaniu i pierwszym, dokładnym niuchnięciu zrozumiał, że Jasnowłosy był poza jakimkolwiek siłowym zasięgiem. Szlachetny. Taką samą esencję i aurę rozpościerał Hiro, jego Pan. Tym bardziej był poirytowany, że przerwał jemu i Fabio w tak intensywnym momencie! Już było naprawdę blisko do sedna, a tu niestety będzie musiał odłożyć amory na później.
Albo tuż po odgryzieniu łba starszemu Nessuno!
Groźnie kłapnął pyskiem, kiedy to Fioletowowłosy stanął po stronie brata i obejmując łba wilka wcale nie skupiał się na tym, aby dokończyć to, co zaczęli w sypialni. Wręcz przeciwnie. Niby logicznie, że chciał ochronić członka rodziny, lecz rozochocony, napalony Wilk był za bardzo nakręcony i rozeźlony, aby zachować zdrowy rozsądek. Nie pomagało mizianie za uszkiem, choć czuł drobne paluszki Rybci. Niestety nie mógł przestać warczeć na Marco, automatycznie skojarzył mu się z tym z przeszłości, który wparował wprost do sypialni, kiedy także Syren i on mieli się ku sobie. Tu o tyle był dyskretniejszy (czy rozważniejszy), że odczekał na przywitanie brata. Dopiero groźba o spaniu na kanapie z dostawcą (tego to by zjadł zapewne i to od zaraz) nakłoniła po raz pierwszy Wilkołaka do PRÓBY wzięcia się w garść. Ostatecznie tylko dlatego, iż Marco był dla Fabia kimś bardzo ważnym, a właściwie z szacunku wobec Syrenki, ustąpił rodzeństwu miejsca, a sam wrócił prędko do sypialni nie patrząc nikomu w oczy.
Zatrzaśnięcie za sobą drzwiami wskazywało, że daleko było Xinowi do uspokojenia się, tym bardziej do dołączenia do braci Nessuno. Nie miał jak wyładować swojej frustracji i napięcia. Jeszcze pokrążył po pokoju w postaci Wilkołaka nie bacząc, że strasznie dudniała podłoga pod zwałem mięśni. Był już blisko podniesienia łóżka i ciśnięciem nim poza apartament w ślad za chłodziarką, lecz przy otwieraniu okna zauważył gołębia siedzącego na parapecie. Nie miał biedak szans przed szybkim przechwyceniem przez Amiko, który wtrynił go na raz, jak jakąś przekąskę. Jedzenie, choć w marnej ilości, jakoś odrobinkę rozluźniło spiętego Xina, bowiem za parę sekund powrócił do wampirzej postaci. Kamienna twarz nie wyrażała żadnych emocji, lecz wibracje wokół niego w dalszym ciągu zapowiadały, że prędko nie zapomni o przerwanym przywitaniu z Fabiem.
Założył spodnie i zerknął na lampę nad głową, o którą zahaczył spiczastym uchem. Wyglądała na tyle solidnie przymocowaną, że zdecydował się na nietypowe ćwiczenia. Chwycił się najpierw rękoma nasady lampy sufitowej, aby podciągnąć resztę ciała, w tym nogi. Zaczepił się stopami o ów lampę i rozpoczął brzuszki będąc głową na dole, stopami u góry. Wysiłkiem fizycznym miał nadzieję rozładować napięcie. Przy okazji dobrze, że nie zamknął okna, mógł pooddychać świeżym powietrzem. Gdyby w tym momencie, w trakcie ćwiczeń, ktoś wszedł do środka, to Amiko nie przerwałby ćwiczeń, jakby ignorując obecność kogoś jeszcze. Na pewno też unikałby kontaktu wzrokowego, dalej byłby mocno rozdrażniony. Dopiero kiedy po tysięcznym brzuszku wreszcie zszedł z lampy i zajął miejsce na parapecie otwartego okna, przy tym swobodnie spuścił jedną nogę wzdłuż ściany - aura gniewu stopniała do tolerowanego. Założył i skrzyżował ręce na karku, zmrużył powieki i nadstawił uszy na sztorc. W ustach tkwiło gołębie piórko, jedyna pamiątka po przekąsce. Czyżby uciął drzemkę? Bynajmniej, w dalszym ciągu próbował obniżyć poziom złości poprzez wspomnienia lub jakieś pogodniejsze chwile. Najwięcej ich było z Fabiem w roli głównej, więc można było śmiało rzec, że myślał o swoim Bóstwie.
Przy okazji wymyślił, że jeszcze sobie odbije niedokończone sprawy z Landryneczką.
Powrót do góry Go down
Sponsored content




Mieszkanie 200 (Apartamentowiec) Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie 200 (Apartamentowiec)   Mieszkanie 200 (Apartamentowiec) Empty

Powrót do góry Go down
 
Mieszkanie 200 (Apartamentowiec)
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
FamilyFriendly :: Budynki mieszkalne-
Skocz do: