FamilyFriendly
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.


Tylko dla zaprzyjaźnionych.
 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  FAQFAQ  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Zabójcze Podlasie

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : 1, 2  Next
AutorWiadomość
Manuela
Gołąb Śmierci
Gołąb Śmierci
Manuela

https://family-friendly.forumotion.com/t7-manuela#11

Zabójcze Podlasie Empty
PisanieTemat: Zabójcze Podlasie   Zabójcze Podlasie EmptySob Kwi 11, 2020 11:44 pm

Miejsce i temat: Jakiś las w największym zadupiu Polski (wszyscy wiemy gdzie). Początek znajomości (rannej) Mańki i (chwilowo niełowcy) Reijiego.

Czas: Ok. 30 lat temu


Wleciała z rabanem w drzewa i wystraszyła całe ptactwo, jakie tam przesiadywało. Zostawiła na niektórych gałęziach ślady krwi oraz białe pióra – na szczęście na tyle wysoko, że potencjalny pościg nie powinien ich dostrzec.
Ledwo już widziała na oczy i z każdym uderzeniem skrzydeł świat wirował jej coraz bardziej. Musiała z powrotem się przemienić, aby nie zemdleć w powietrzu i nie upaść na ziemię, pewnie przy okazji sobie coś łamiąc.
Nie spodziewała się, że na obrzeżach zatęchłej, polskiej wsi natknie się na wygłodniałą watahę wampirów klas E i D. Ale w końcu to było Podlasie – czego innego się spodziewać?
Kiedy ją otoczyli, miała zamiar udawać, że chce się do nich dołączyć, a następnie zwiać przy pierwszej lepszej okazji z tego przeklętego miejsca, gdzie ludzie nawet nie wiedzieli, jak wygląda samolot. Niestety, najwyraźniej kobieta, choćby i była wampirzycą, służyła w ich mniemaniu tylko do dwóch celów – obu powiązanych z konsumpcją. Żaden z wygłodniałych stworów nawet nie chciał jej słuchać.
Musiała więc uciec w znienawidzony przez siebie sposób, czyli zamieniając się w gołębia i odlatując w siną dal. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że zawsze w takiej sytuacji zostawiała za sobą cały swój dobytek – i musiała szukać nowych ubrań w miejscu, w którym akurat wylądowała. Zazwyczaj osiadała więc nocą przy jakimś domostwie i pożyczała jedną sukienkę, ale…
Ale zazwyczaj nie była ranna przez cholerne pazury i zębiska, które zdążyły ją z zaskoczenia poharatać. Przez to, że była tylko wampirem klasy D, nie zawsze dała radę wyczuć konkretną liczbę przeciwników.
Używanie mocy nadwyrężało jej siły, więc kiedy znajdowała się już w środku lasu, zniżyła w końcu lot i zaczęła się przemieniać. Ludzką postać osiągnęła wcześniej, niż sądziła, przez co przygrzmociła ręką w jakiś korzeń i przeturlała się parę metrów.
Jasna cholera – wycharczała pod nosem, podpierając się na przedramionach i ostrożnie podnosząc.
Jej barki, plecy i okolice obojczyka były poharatane i lekko pogryzione. Szczęśliwie żadnemu z wampirów nie udało się wgryźć na tyle głęboko, aby rana wymagała natychmiastowej interwencji lekarskiej, niemniej – wesoło też nie było. Manuela czuła, jak po jej skórze spływała krew i jak piekły ją wszystkie rany, dodatkowo zabrudzone przez twarde lądowanie.
Naga, z potarganymi włosami oraz pokryta ziemią i mchem, usiadła przy najbliższym drzewie. Podkuliła nogi i odgarnęła wszystkie kosmyki tak, aby opadały jej na piersi i przestały drażnić skórę na plecach. Syknęła pod nosem parę razy, gdy jakieś paprochy przy okazji dostały jej się do ran.
Nie miała przy sobie absolutnie nic, czym mogłaby przyspieszyć regenerację. Po bólu oceniała jednak, że w ciągu paru godzin jej ciało powinno wrócić do normy. Jedyne, co mogła teraz zrobić, to znaleźć jakąś wodę, aby obmyć rany, ale…
Przecież to, kurwa, było Podlasie. Nie wymagajmy za wiele.
Postanowiła po prostu odpocząć kilkanaście minut, aby jej organizm przyzwyczaił się z powrotem do ludzkiej postaci, i najwyżej wtedy szukać jakiegoś strumyczka. Może jednak spotka ją szczęście.
Powrót do góry Go down
Reiji

Reiji


Zabójcze Podlasie Empty
PisanieTemat: Re: Zabójcze Podlasie   Zabójcze Podlasie EmptyNie Kwi 12, 2020 10:01 am

Chyba nie byłby sobą, jeśli nie zdecydowałby się chociaż raz na jakiś czas wpaść do Polski. Niemalże odprężająca wycieczka do tak odmiennego miejsca co Japonia czy Europa Zachodnia lub Ameryka. Historia dość mocno odbiła się na tym kraju. Podczas swoich podróży widział, jak duże piętno odcisnęły zabory, a potem Wojna Światowa. No i to powodowało, że musiał sam sobie przyznać, iż fascynowała go panująca różnorodność. Każda część tego miejsca była niczym inny świat. Na dodatek na nowo powstający...
... I proszę bardzo. Właśnie był w jednym z takich miejsc.
Wędrując aktualnie na piechotę, mijał którąś wieś z kolei. Musiał przyznać sam sobie, że gdyby nie znaki na drodze, uznałby, że błądził w kółko. Na swoje szczęście lub nie, dzieliło je nie aż tak duża odległość - więc zakup wody od jednego z wieśniaków teoretycznie nie stanowiło problem...
... zostańmy na teorii, dobrze?
Westchnął cicho i poprawił czapkę, upewniając się, że wszystkie włosy były w niej schowane. Nie potrzebował wiele czasu, by zrozumieć, że rzucał się w oczy i skupiał na sobie zbyt dużą uwagę mieszkańców najbliższych wsi. Pokręcił nieco głową, czując lekkie zażenowanie na myśl o jednej z ostatnich sytuacji. Przynajmniej dość dobrze zrozumiał, że białe włosy nie były tutaj codziennością. Tylko, że mając do czynienia z przesądnymi wieśniakami, czuł się niemalże jak w dzieciństwie. Niemalże z trudem uniknął widoku pochodni i wideł, jakieś parę dni temu. Dobra, może za bardzo wyolbrzymiał sprawę, ale kto mu zabroni?
Dobrze, że żaden z nich nie wpadł na próbę stworzenia stosu. Sam nie wiem, czy zacząłbym się śmiać czy płakać.
Uniósł głowę, spoglądając na niebo, pozwalając sobie na delikatny uśmiech. Pomijając kilka dość nieprzyjemnych, ale zarazem - dla niego - zabawnych sytuacji, czuł się w tym miejscu całkiem dobrze. Cisza, spokój. Nikt nie zawraca zbytnio głowy i nie zapowiadało się na większe komplikacje niż te, które niedawno natrafił.
Przynajmniej myślał tak do momentu zobaczenia jakieś osoby. Zmrużył nieco ślepia, czując, że nieco wizja rozmazuje się. Delikatnie skrzywił się i przyłożył dłoń do lewego oka. Okulary. Muszę jakieś ogarnąć - pomyślał. No, ale nim to nastąpi... Obudziła się w nim jakaś chęć altruizmu i zdecydował się podejść nieco bliżej. Co mogła zobaczyć ta owa biedna istotka? Wysokiego faceta, niewyróżniającego się ubiorem od wieśniaka, którego dawało się napotkać w tym miejscu. Kremowa, przybrudzona koszula, ciemne spodnie, buty i czapka. Brak widocznych włosów... No prawie idealnie. Prawie. Przecież zawsze coś może umknąć, nie?
Podszedł powoli, unosząc ręce na wysokości klatki piersiowej w geście poddania. Próbował w ten sposób przekazać, że nie miał złych zamiarów. No dobra, ale czemu właściwie to robię?
- Spokojnie. Nic ci nie zrobię złego - odezwał się po japońsku. Prawdę mówiąc, nawet nie zwrócił uwagi na to. Ani nie zastanowił się, co mogło przynieść dalej. Widział jej stan, a nawet zaczął snuć w głowie domysły. I to wcale dobrze nie wyglądało w jego głowie. No, ale kto by się przejmował, nie? Byleby nikt ich nie zobaczył teraz.
Zamrugał oczami, zastanawiając się co teraz. Najchętniej wziąłby ją i zaniósł w nieco bardziej milsze miejsce, ale jeśli miałaby zacząć krzyczeć... Oczami wyobraźni widział, jak ponownie gonią go wieśniacy.
I tym razem na pewno wytrzasną jakieś pochodnie.
- Mogę? - spytał się. Znajdował się już całkiem blisko niej.
Powrót do góry Go down
Manuela
Gołąb Śmierci
Gołąb Śmierci
Manuela

https://family-friendly.forumotion.com/t7-manuela#11

Zabójcze Podlasie Empty
PisanieTemat: Re: Zabójcze Podlasie   Zabójcze Podlasie EmptyNie Kwi 12, 2020 10:05 am

Obecność Reijiego wyczuła, zanim pojawił się w polu widzenia, ale przez rany i osłabienie nie była w stanie zidentyfikować jego dokładnej aury. Wiedziała jedynie, że był człowiekiem. Całe szczęście – gdyby to wampir, mogłaby najwyżej uciec na któreś z drzew. Tam musiałaby siedzieć i się modlić, że oprawca da jej spokój.
Ale skoro był człowiekiem, może mogła liczyć na jakąś pomoc?
Skuliła się w sobie jeszcze bardziej i splotła stopy, aby zasłonić udami swoją intymność. Rękami objęła brzuch, na którym miała pełno blizn. To ich się bardziej wstydziła niż nagości samej w sobie. Na piersi opadały jej włosy, więc miała nadzieję, że zasłoniły przynajmniej krzywą, niechcianą swastykę, którą lata temu sprawiły jej znienawidzone więźniarki.
Zaczęła uważnie, niczym zwierzę, obserwować mężczyznę, gdy tylko się pojawił. Stwierdziła, że ucieczka przed nim nic by nie dała. Naga i poraniona, mogłaby sama sobie tylko zaszkodzić podczas biegu. Gdyby przybysz okazał się niebezpieczny, to lepiej, żeby zaatakował z bliska – wtedy mogłaby ewentualnie go ugryźć, choć tego nie chciała. Nie była mordercą, nie zabijała ludzi dla jedzenia.
Nie wykonywała żadnych ruchów, kiedy do niej podchodził. Wlepiała w niego jedynie wzrok, powstrzymując się nawet od mrugania. Domyślała się, że jej oczy już powoli stawały się czerwone, ale nie mogła nic na to poradzić. Miała tylko nadzieję, że przybysz nie zwróci na to zbyt dużej uwagi.
Wyglądał dziwnie, nie jak Polak, a już na pewno nie jak mieszkaniec pobliskiej wsi. Miał nietypową urodę, zdecydowanie obcokrajowca. Manueli trudno jednak było stwierdzić, skąd dokładnie mógł pochodzić, bo przez czapkę jego prezencja była niepełna.
Mimowolnie wysunęła zęby, gdy zaczął do niej podchodzić i coś mówić. Nie zrozumiała ani słowa. Chiński? Japoński? Koreański? Język brzmiał zbyt egzotycznie. Co taka osoba robiła w największym zadupiu w Polsce?
Długo siedziała bez żadnego ruchu, nie odzywając się i wstrzymując oddech, dopóki nie podszedł jeszcze bliżej. Przeszedł ją dreszcz i aż nazbyt gwałtownie wyrwała się do tyłu. Wsparła się rękami o mech i zaczęła odsuwać, jednocześnie zostawiając na ziemi gdzieniegdzie krwawe ślady.
Nie rozumiem cię – powiedziała po polsku. – Nie zbliżaj się. Nie dotykaj mnie.
Znał polski? Wiedział, co do niego mówiła? Nawet jeśli nie, chyba zrozumiał przekaz?
Jeżeli faktycznie chciał jej pomóc, lepiej, żeby jednak znalazł sposób, aby się z nią porozumieć. Manuela z ulgą przyjęłaby opatrunek ran i z jeszcze większą ulgą przyjęłaby jakiś materiał, dzięki któremu mogłaby skryć nagość – ale fakt, że znajdowała się w lesie sam na sam z obcym, dziwnym mężczyzną, nie przekonywał ją do tego, aby zaczęła współpracować.
Kim jesteś? Co robisz w Polsce? – Na razie ostatnia próba porozumienia się z jej strony.
Powrót do góry Go down
Reiji

Reiji


Zabójcze Podlasie Empty
PisanieTemat: Re: Zabójcze Podlasie   Zabójcze Podlasie EmptyNie Kwi 12, 2020 7:58 pm

Inteligencją to ty się nie popisujesz... - skomentował w myślach własne zachowanie, patrząc na obcą mu kobietę. - Patrzy na ciebie jak na jakiegoś demona... Cholera jasna. Czyli jak trzy-czwarte ludzi tutaj. Podlasie, to zdecydowanie dziwne miejsce. Ale z drugiej strony... Podchodzi do niej człowiek, którego nie zna, nie wygląda na tutejszego, ma cholerny odcień oczów, które na słowo honoru jeszcze można nazwać "piwnymi" i gada dziwnie. Sam bym pogonił kogoś takiego z krzyżem - powstrzymał chęć strzelenia sobie w łeb. To, co zrobił, nie przemyślał do końca. Ayato nie zawsze potrafił sam siebie pilnować i zachować się właściwie... A przynajmniej na tyle, by nie wzbudzać jeszcze więcej podejrzeń.
- Cholera, jestem w Polsce, to Polski... Przecież używałem go niedawno - wymamrotał niemalże niesłyszalnie, po czym uniósł nieco ręce do góry, próbując dać w ten sposób, że ma pokojowe zamiary.
No, ale znając jego, pewnie jeszcze pomylił gesty i na Podlasiu odczytują to jako coś negatywnego. Bo czemu nie.
- Jak to szło... a tak... Nie mam złych zamiarów? - odezwał się głośniej, czując zarazem, jakby recytował jakąś kwestię. Może z ostatniej przeczytanej książki? - Dasz sobie pomóc, Panienko? - mówił w miarę płynnie, chociaż w jego głosie czaił się cień akcentu, wskazującego na to, że nie jest stąd. - Nim pogorszysz stan?
Zatrzymał się, zastanawiając się, co teraz. Zaczęło go bardzo kusić, by zwyczajnie zapomnieć o sprawie i pójść sobie, póki nie sprowadził na swoją głowę większych problemów, ale... Pozostawienie jej w takim stanie nie brzmiało jak coś, co byłoby idealnym planem. Zwłaszcza, że już sie wtrącił i postanowił przełamać pierwsze lody.
A póki nie krzyczała o ratunek, to chyba nie było najgorszej...?
- Polska. Co robię? Wycieczka - szczerze mówiąc, pytanie nieco wytrąciło go z tej sytuacji, sprawiając sobą, że pogubił się. Nie wiedział, co do czego ma to wszystko, ale... Jakby się zastanowić, to pasuję tutaj jak pięść do nosa - westchnął cicho, po czym sięgnął do koszuli i sprawnie zdjął ją z siebie. Zwinął ją w kulkę i rzucił w kobietę.
Jak dostała w głowę, to trudno.
- Masz tyle - Czy ja jeszcze mam jakieś pieniądze... chyba tak. Muszę kupić sobie nową. Mam nadzieję, że nie będą znów patrzeć na mnie krzywo... Dobra, co ja się łudzę. - Więcej nie pomogę. Boisz się - wytknął jej.
Nie czuł aż takiej konieczności, by naskakiwać i narzucać się z pomocą.
- Odprowadzić cię? - jednocześnie też założył z góry, że miał do czynienia jedną z mieszkanek pobliskiej wsi. - Dasz radę iść? - niełatwo było ocenić jej stan, jedynie patrząc. Chociaż starał się uprzejmie nie narzucać się wzrokiem i nie zawieszać oczu na bardziej widocznych częściach ciała.
Powrót do góry Go down
Manuela
Gołąb Śmierci
Gołąb Śmierci
Manuela

https://family-friendly.forumotion.com/t7-manuela#11

Zabójcze Podlasie Empty
PisanieTemat: Re: Zabójcze Podlasie   Zabójcze Podlasie EmptyNie Kwi 12, 2020 8:08 pm

Owszem, Podlasie było dziwne, chociaż z ich dwójki to Manueli było bliżej do demona – czy Reiji zdawał sobie z tego sprawę? Czy wiedział, że postanowił pomóc głodnej, poranionej wampirzycy klasy D, która niekoniecznie panowała nad instynktem?
Odsuwała się w nerwach, gdy mówił do niej w nieznanym języku, w każdej chwili gotowa bronić się pazurami czy zębiskami. Nie miała pojęcia, jakie były intencje mężczyzny. Nie pozwoliłaby na ponowny gwałt, nie pozwoliłaby na okaleczenie jej ciała. Nie chciała go zabijać, ale jeżeli tylko spróbuje ją skrzywdzić – zrobi to.
Szczęśliwie Manuela nie była z Podlasia i poprawnie odczytała gest pokoju, choć jej ciało nadal pozostało w napięciu. Zaprzestała cofania się po mchu i ziemi dopiero w momencie, gdy usłyszała kaleczony polski.
Jesteś obcokrajowcem. Kim dokładnie? Jaka wycieczka? – zapytała sucho, ignorując jego pytanie o pomoc i nie przejmując się tym, czy zrozumie do końca jej język.
Znała tylko jidysz, coś tam liznęła rosyjskiego, oczywiście pamiętała pojedyncze zwroty z niemieckiego – ale to wszystko. W innym języku się raczej nie dogadają.
Kto normalny wybywa na piesze wycieczki na Podlasie, na Boga? Facet coś knuł, nawet jeśli nie wobec Manueli. Wampirzyca wciągnęła kilka razy powietrze, aby lepiej poznać jego zapach. Był nietuzinkowy – nie jak u zwykłego człowieka, ale też nie jak u wampira.
Z ulgą przyjęła jego koszulę, choć zanim ją na siebie założyła, uważnie obejrzała ją z każdej strony. Na szczęście wyglądała na najzwyklejszy materiał – w końcu zakryła więc swoje ramiona, piersi i brzuch, a także kawałek ud. Dobrze, że nie chciał też dać jej spodni – marzyła, aby zakryć bardziej swoje dolne fragmenty, ale goły i obcy facet w lesie to zdecydowanie zła perspektywa.
Dziękuję – wyszeptała i w końcu ostrożnie się podniosła. Nagimi stopami stanęła na jakimś korzeniu drzewa. – Ostrzegam, że pobrudzę ją krwią. Jak widzisz, jestem ranna.
Oparła się ramieniem o drzewo. Mężczyzna mógł dojrzeć na jej udach stare blizny, a w okolicach szyi czy karku nowe zadrapania i ugryzienia, z których sączyło się jeszcze trochę krwi. Na szczęście wampirza regeneracja działała i posoki było coraz mniej.
Nie znam cię, dlatego się boję. Ty też powinieneś. Wiem, że nie wyglądam, ale… mogę być niebezpieczna.
Czy wiedział o istnieniu wampirów? Po jego zachowaniu trudno stwierdzić. Nie wydawał się spanikowany widokiem krwi i ran Manueli, nie był nawet szczególnie zaskoczony nagą kobietą w lesie. Ale jeżeli słyszałby o krwiopijcach, raczej powinien stąd zwiewać, aby nie narazić się na atak.
Dziwnie pachniesz – wyszeptała Manuela, wlepiając w jego wzrok. Jeśli był choć odrobinę spostrzegawczy, mógł dojrzeć, że jej tęczówki stały się już całkiem czerwone. – Nie masz gdzie mnie odprowadzać, bo tu nie mieszkam. Muszę znaleźć jakieś jezioro, aby zmyć tę krew, a potem sprzątnąć komuś z podwórka ciuchy. Dam radę iść sama. Lepiej się do mnie nie zbliżaj.
Ostrożnie go wyminęła, wstrzymując oddech. Nie chciała wdychać zapachu żywego, zdrowego człowieka. Boże, oby napotkali po drodze jakieś zwierzę, w które będzie mogła się wgryźć – bo inaczej oszaleje.
Zaczęła iść przed siebie, w stronę, gdzie czuła największą wilgotność. Nie miała pojęcia, co zrobić z tym dziwnym facetem. Nie chciała go skrzywdzić, więc w sumie powinna kazać mu sobie iść… ale jeśli dopadnie ich ta zgraja wampirów poziomów E i D – Manuela będzie na gwałt potrzebować krwi, aby stąd uciec.
Sumienie ją jednak gryzło przez tę drugą wizję. Niech to szlag, lepiej go ostrzec.
W okolicy nie jest bezpiecznie. W samym lesie na razie nikogo nie ma, ale… ale niedaleko stąd czai się pewna grupka. Oni mi to zrobili. Lepiej nie błądź tu zbyt długo, będą chcieli cię okraść.
Z krwi – ale tego już nie dopowiedziała. Łypnęła na niego tylko kątem oka i podpierając się drzew, szła przed siebie.
Jeżeli mężczyzna za nią podążył, dotarli w końcu do niewielkiego jeziorka, na obrzeżach lasu. Manuela uklęknęła obok i zatopiła w wodzie dłonie. Upiła łyk, ale nie przyniosło to żadnej ulgi. Organizm domagał się krwi.
Gdyby tylko wiedziała, że facet był w rzeczywistości niegdyś łowcą – może poprosiłaby go o upolowanie jelenia czy królika, do diabła.
Powrót do góry Go down
Reiji

Reiji


Zabójcze Podlasie Empty
PisanieTemat: Re: Zabójcze Podlasie   Zabójcze Podlasie EmptyNie Kwi 12, 2020 8:10 pm

Czy zdawał sobie, czy nie... Może to istotne. Jednakże nie zapowiadało się, by ktokolwiek teraz dowiedział się rzeczywiście, jak wygląda sprawa. Dlaczego? Bo aktualnie znalazł się przy nieznajomej i oferował jej pomoc...
... no próbował. Bo jej reakcja była daleka od tego, by słaniać się z wdzięczności.
Uniósł brwi, słysząc jej pytanie, po czym parsknął cicho. Uniósł rękę do góry, po czym podrapał się po głowie.
- Tajemnica - rzekł. - Nie muszę mówić - inaczej mówiąc: "Nie twoja sprawa.". Patrząc na stan kobiety, niespecjalnie czuł chęć opowiadania o celu swojej podróży. Nie, żeby to właściwie wypadało aktualnie. Sytuacja mogła się zmienić na dość komiczną, gdyby zdecydował się na zajęcie ją opowieścią. Zwłaszcza, gdy na horyzoncie mogłaby się pojawić nowa osoba.
Wzruszył nieco ramionami, słysząc jej komentarz. Nie rozumiał czemu tak bardzo uważnie przyjrzała się jego koszuli. Nie była zbyt piękna i nosiła ślady używania, ale nie można było zapomnieć o jej zaletach! Chociażby to, że nie dało się znaleźć zniszczeń. I dbał przecież o nią. Chociaż przy swojej aktualnej sytuacji ciemnowłosa nie powinna zbytnio narzekać.
- To tylko materiał. Upierze się - odparł. Na krótki moment uwiesił wzrok na jej szyi, po czym skierował w dół, zanim odwrócił wzrok od tamtego widoku, by spojrzeć na twarz kobiety. Zdecydowanie wolałbym, by nikt nas tutaj nie zobaczył - stwierdził w myślach. Znów oczami wyobraźni widział pochodnie, a w tle okrzyki będące epitetami na jego temat. Nie wątpił, że jeśli ktokolwiek zobaczyłby ich teraz, uznałby, że Ayato był przyczyną stanu tej oto młodej kobiety.
Zamrugał szybko oczami, a na jego twarzy pojawiło się nieporozumienie, które dość szybko zostało zastąpione "olśnieniem".
- Czyli ten drugi skończył gorzej? - spytał się jej, nawiązując do jej stanu. - Rany, współczuję trochę temu facetowi, który porwał się na ciebie... - dodał, odpływając nieco myślami. Jego słowa nie wskazywały na to, by posiadał jakąś wiedzę co do prawdy, ale... Naga, ranna kobieta, obrażenia w konkretnych miejscach... Zawsze można wyciągnąć inny wniosek, nieprawdaż? Niż to, że jest wampirem.
Zresztą, wizja pochodni niezbyt zachęcała go do wołania o zębatych inaczej.
Na samą tą myśl zerknął za siebie. Kto wie, czy już jakiś wieśniak nie obserwował tej sytuacji? Jednakże i to wyleciało mu z głowy po kolejnych słowach kobiety. Uraczył ją krzywym spojrzeniem.
- Wiesz, niegrzecznie mówić komuś, że śmierdzi - wytknął jej, po czym przysunął przedramię do nosa i powąchał. - Myłem się... wczoraj. Chyba - teraz to nie był pewny tego. Reiji opuścił ramię.
Rany, rany. Mam nadzieję, że to nie kolejne problemy.
Podczas rozmowy i obserwacji mógł wysunąć swoje wnioski na temat nieznajomej. Tyle, że... Niespecjalnie zamierzał cokolwiek z tym robić. Nie ruszała go odmienność jaką prezentowała. I też nie miał zamiaru cokolwiek z tym robić. To już nie jest jego problem i powinność.
Oh, jak pięknie brzmiały w uszach słowa, że nie musi być odpowiedzialny za polowanie na wampiry.
Skinął głową na znak, że zrozumiał jej ostrzeżenie. Zaczął kiwać się na piętach, rozważając coś po cichu, po czym odwrócił się i bezceremonialnie podążył za kobietą. Szedł tak, aż dotarli do celu. Tam też oparł się o pobliskie drzewo i spojrzał w górę.
- Jeśli są niebezpieczni, to lepiej trzymać się razem - rzucił od siebie z całkowitą beztroską. Ostrzeżenia co do trzymania się z dala od niej spłynęły po nim niczym woda. - Sama zauważyłaś. Nie jestem tutejszy. Ciężko mi będzie uciec - znajomość terenu dawała im przewagę. Podrapał się po policzku, myśląc nad tą sprawą. - Jeśli pójdę sam, dorwą mnie. A ty będziesz mieć to na świadomości. A potem na sumieniu - dodał z nutką złośliwości w głosie, zamierzając zagrać jej na emocjach. - Ale chyba nikogo nie ma - Cholera jasna, język mi się połamie na tym języku. Dobrze, że go coś zapamiętałem, ale im więcej mówię, tym bardziej mam wrażenie, że wiąże supeł w gardle. - O, wiem. Wykąpmy się. Nie będziesz mogła mówić, że śmierdzę - zaproponował jej beztrosko.
Powrót do góry Go down
Manuela
Gołąb Śmierci
Gołąb Śmierci
Manuela

https://family-friendly.forumotion.com/t7-manuela#11

Zabójcze Podlasie Empty
PisanieTemat: Re: Zabójcze Podlasie   Zabójcze Podlasie EmptyNie Kwi 12, 2020 8:10 pm

Niemal warknęła na jego odmowę wyjawienia celu swojej wycieczki. Nie miała pojęcia, czy facet był po prostu na tyle beztroski, że postanowił zbagatelizować jej pytanie, czy faktycznie coś knuł i dlatego siedział cicho. Ale jeśli to drugie – przecież wtedy nie oddawałby jej koszuli i po prostu zrobiłby Manueli, co by tam chciał zrobić, nie?
Posłała mu krzywe spojrzenie, aby wiedział, że nie spodobał jej się ta tajemnica, ale nie naciskała. Uznała, że skoro sam nie dopytywał, co tu robiła w takim stanie, to i ona nie powinna więcej się interesować.
Mruknęła pod nosem parę słów w jidysz, gdy mężczyzna obserwował jej ciało, i odwróciła się do niego bokiem. Raczej powinien dojrzeć, że miała na skórze mnóstwo starych blizn i że tylko niewiele z ran było świeżych. Każdy, kto kiedykolwiek miał do czynienia z wampirem, powinien też się zorientować, że jej szyję i ramiona zdobiły podrapania i ugryzienia… ale Manuela nie potrafiła wyczytać ze wzroku nieznajomego, czy to odgadł. Za nic nie mogła rozstrzygnąć, czy wiedział, czym były wampiry.
Ten drugi? – zdziwiła się, zapinając guziki od koszuli. – Nie, źle mnie zrozumiałeś. To nie był jeden facet, było kilku. Uciekłam im. Chodziło mi o to, że… – Przerwała na moment, ponownie przyglądając się mężczyźnie. No i jak mu tu wyjaśnić, że jako wampir była dla niego niebezpieczna, ale dla całej zgrai krwiopijców stanowiła ofiarę? – Nieważne – burknęła więc tylko, powoli idąc. – Jak się do ciebie zwracać? Masz jakieś imię?
Na jego kolejne niezrozumienie słów prawie złapała się za głowę. Dobra, czyli najpewniej był tylko zwykłym człowiekiem. Czy może tylko udawał niewiniątko? Bez jaj, zachowywał się dziwnie, zbyt dziwnie. Powinien albo zrozumieć tę sytuację, albo zareagować strachem na nagą, ranną kobietę w lesie.
Nie o to mi chodziło. Pachniesz inaczej niż zwykły człowiek. Nie umiem tego wyjaśnić. Jesteśmy na Podlasiu, nawet gdybyś się nie mył przez tydzień, pewnie nie dorównałbyś tutejszej ludności zapachem.
Mimo tego, że była Polką, i tak nie ufała tej okolicy. Co jak co, ale wieś na Podlasiu nie jest bezpieczna – Manuela przyrzekła sobie w duchu, że gdy tylko odzyska siły i znajdzie jakieś ciuchy, to wyniesie się stąd raz-dwa i nigdy w życiu tu nie wróci.
Nawet podlaskie wampiry niskiej krwi były bardziej dzikie od tych z innych zakątków Polski.
Wzruszyła ramionami, gdy postanowił za nią iść, ale nic nie powiedziała. Starała się jedynie nie wdychać jego zapachu, aby nie podrażniać narastającego głodu. Próbowała skupić myśli na czymkolwiek, choćby drzewach, które mijali. Westchnęła jedynie, kiedy wesołym, niemal dziecięcym tonem oznajmił jej, że może się czuć winna, jeśli mu się coś stanie.
Serio, na Boga? Jakby było jej mało poczucia winy w życiu.
Z ulgą przywitała jeziorko i najpierw zaczęła spijać wodę, aby zaraz po tym ostrożnie rozpiąć koszulę i (nadal zasłaniając swoją nagość na tyle, na ile umiała) obmyć brzuch i piersi z krwi. Rany na szyi oraz ramionach już prawie nie krwawiły, ale nadal piekły – Manuela jednak musiała przemóc ból, aby je także oczyścić.
Przez moment nie dowierzała jego absurdalnej propozycji i popatrzyła na niego z rozdziawionymi ustami.
Wiesz, wspólna kąpiel nie jest tym, o czym w tej chwili marzę. Proponujesz to każdej napotkanej kobiecie, nawet zanim poznasz jej imię?
Dobra, zaczynała się trochę obawiać tego mężczyzny. Wiedziała, że raczej nie uda mu się jej skrzywdzić (gdyby chciał), ale jeśli jednak ją zaatakuje… Manuela pewnie nie będzie w stanie opanować się przez wgryzieniem się w jego żyły. Chyba nie chciał skończyć jako wysuszony trup na dnie jeziora?
Nim jednak nieznajomy zdążył jej odpowiedzieć, zauważyła kątem oka nieznaczony ruch w wodzie. Niedaleko, tuż przy tafli, przepłynęła duża, tłusta ryba.
Wampirzyca od razu poczuła ogromny apetyt. Biedne stworzenie co prawda zbyt wiele krwi nie miało, ale zawsze stanowiło jakąś przekąskę – lepsze to niż nic.
Właściwie nienawidziła ryb, z wiadomych powodów. Od wielu, wielu lat żadnej nie jadła, bo unikała ich jak ognia. Teraz nie mogła jednak wybrzydzać, nie kiedy jakiś lekkoduch zachowywał się tuż obok niej tak nierozważnie i kusił swoją krwią.
Błyskawicznie, z pewnością szybciej niż zwykły człowiek, sięgnęła ręką po zdobycz. Ryba zdążyła już trochę odpłynąć, więc Manuela musiała wskoczyć całym ciałem do wody. W momencie gdy uchwyciła śliskie zwierzę i wbiła w nie pazury, jednocześnie zanurzyła się aż po kark w tafli.
Proszę bardzo, jednak skorzystała z propozycji kąpieli – chociaż chyba lepiej, żeby nieznajomy do niej nie dołączał.
Wgryzła się natychmiast w obrzydliwe, mdłe ciało ryby i rozszarpała je zębami. Zaczęła spijać obleśną krew, jednocześnie przegryzając muliste mięso.
Boże, gdyby nie posoka, to wyrzygałaby ten posiłek.
Nadal zanurzona w wodzie, oparła się plecami o ziemię i przymknęła oczy. Dopiero gdy wyssała z ryby całe życie, odchyliła głowę i spojrzała na mężczyznę.
Widzisz tu jeszcze jakieś zwierzę?
Powrót do góry Go down
Reiji

Reiji


Zabójcze Podlasie Empty
PisanieTemat: Re: Zabójcze Podlasie   Zabójcze Podlasie EmptyNie Kwi 12, 2020 8:11 pm

Zwyczajnie uznał, że nie ma żadnego powodu dla którego miałby zdradzać jej powód podróży. Mógłby to uczynić, ale nie miał zwyczajnej ochoty. Może w tym miejscu to coś niezwykłego? Nie przyuważył, by ludzie byli bardziej otwarci na jakiekolwiek kontakty z obcym, ale kto to tam wie... Nie zwracał aż takiej uwagi na to. Kierował się własnymi zachciankami. I tyle.
Przy okazji popatrzył sobie tu i ówdzie. Punkt dla niego.
- Rany. Miałaś dużo szczęścia - powiedział, pocierając ramię. - Ciężko uciec samotnie. Zwłaszcza w takim stanie. Brawo ty - zamrugał oczami. - Mam coś na twarzy? - spytał się. Kobieta została uraczona niewinnym spojrzeniem, a potem wzruszeniem ramionami. Zupełnie, jakby mówił niewerbalnie, że nie ma pojęcia co chodzi kobietom po głowie.
- O. Jesteś chętna na bliższe poznanie? - odpowiedział na pytanie o imię. Chyba się wkurzyła - przemknęło mu przez myśl. Nie był jednak tego do końca pewny. Nie zastanawiał się nad tym dłużej, uznając zarazem, że nie było czym się przejmować. Nie byłby sobą, gdyby zaczął zwracać na takie sprawy uwagę.
Tak samo jak i na własne bezpieczeństwo.
- Dwa wyjścia - zastanowił się chwilę nad jej słowami. Krótką chwilę. - Jedno. Przywykłaś do tutejszego zapachu i każdy inny jest dla ciebie dziwny. Drugi - pokazał palcem na siebie. - Jestem obcy. Więc mam obcy zapach - zmrużył nieco oczy. - Albo... Serio, nie musisz być aż tak miła. Może rzeczywiście śmierdzę.
W zakamarkach swojego umysłu zdawał sobie sprawę, dlaczego jego zapach był inny. Tyle, że nie zamierzał w ogóle dzielić się owym powodem. Jemu nie chciało się wchodzić w temat, ba, zastanawiać się nad tym. No i opowiadanie nieznajomej wampirzycy o sobie, i poprzednim fachu nie sprawiłoby, że ta rozmowa kleiłaby się lepiej. A tak, to mógł przykleić się do niej i pomęczyć swoją obecnością.
Musiał przyznać, że póki co było to całkiem zabawne.
- O rany. Naprawdę? W moim kraju to norma - stwierdził Ayato. - Przebywanie nago zbliża i pozwala pokazać swoje dobre zamiary... Takie pokojowe nastawienie - postukał się wskazującym palcem po policzku, myśląc nad tym. - I logicznie patrząc, będziesz mieć na oku mnie i moje czyny - wyciągnął ręce przed siebie, przeciągając się.
- I co najważniejsze, nie będziesz mi marudzić za uszami o moim zapachu - złączył ze sobą ręce i wygiął je tak, że strzeliło mu w kościach. Nieco skrzywił się na ten dźwięk.
- Ale jak chcesz, możemy zachować grzeczności i przywitać się. Przedstawić. Co ty na to? - może uda się chociaż trochę poprawić początek tej niecodziennej znajomości i zachowają grzeczności?
Albo i nie.
Mrugnął, zastanawiając się, czy właściwie usłyszała jego słowa. Usiadł powoli na ziemi, spoglądając na wodę. Ciekawe, czy próbuje się utopić - uśmiechnął się lekko na tą myśl. Widział tyle, na ile mógł i na ile mu ciemnowłosa dała zobaczyć. Nie, żeby go cokolwiek ruszyło. Nie miał przecież negatywnych zamiarów, a polowanie na wampiry zdecydowanie wolał pozostawić wieśniakom. Pochodnie i te sprawy. Gorąca sprawa.
Uniósł natomiast brwi, słysząc pytanie.
- Um... Jedno znajduje się przede mną, w wodzie - powiedział, po czym wskazał na Manuelę, przybierając całkowicie niewinny wyraz twarzy. - Żartuję, żartuję - uniósł ręce w obronnym geście. - Tak serio to... Innych nie. Ale może w wodzie będą. Chyba są tutaj wydry - próbował sobie przypomnieć cokolwiek więcej o tutejszej faunie. Niestety... nie szło mu za dobrze to. Nie miał pojęcia, co tutaj jeszcze można było spotkać.
- Nie wolałabyś po prostu wędki...? - zaproponował jej natomiast. - Czy w następnym wypadku wyczarujesz dzidę do rzucania? - wstał z miejsca, podchodząc bliżej do niej. Zdjął buty z nogi, po czym usiadł metr od jej pozycji, położył obuwie obok siebie i zanurzył nogi w wodzie.
- Ale miło... tylko, że zimno - poruszył palcami w wodzie. Nagle poczuł, że burczy mu w brzuchu. Położył dłoń na nim, próbując sobie przypomnieć, kiedy jadł ostatni posiłek.
Nie pamiętam.
Uświadomienie sobie tego było dość straszne. O wiele bardziej niż ranna, głodna wampirzyca, której humor pozostawiał wiele do życzenia. No bo... jedzenie. Trzeba było wyznaczać sobie priorytety.
- Chyba będzie trzeba nawiedzić kolejną wieś... - żachnął. - Ej, gdzie tych kolegów dokładnie spotkałaś? Wolałbym, by nie stanęli między mną a ciepłą zupą.
Powrót do góry Go down
Manuela
Gołąb Śmierci
Gołąb Śmierci
Manuela

https://family-friendly.forumotion.com/t7-manuela#11

Zabójcze Podlasie Empty
PisanieTemat: Re: Zabójcze Podlasie   Zabójcze Podlasie EmptyNie Kwi 12, 2020 8:11 pm

Przewróciła ze zrezygnowaniem oczami. Jasne, brawo ona, że pałętała się po polskiej wsi sama, bez zapewnionego pożywienia, i że optymistycznie pomyślała o wygłodniałych wampirach jako o potencjalnych nowych znajomych. I brawa też dla tego o tutaj, dziwnego cudzoziemca, że zdawał się kompletnie bagatelizować zagrożenie.
Co? Nie. Bliższe poznanie? A zresztą nazywaj to, jak chcesz – machnęła ręką – po prostu o wiele łatwiej mi się do ciebie zwracać po imieniu. Jakimkolwiek. – Umilkła na moment, a po paru sekundach wyznała ze zrezygnowaniem: – Ja jestem Manuela.
Nazwiska na razie nie miała zamiaru podawać. Przez wzgląd na przeszłość nie lubiła, gdy ktoś zwracał się do niej tylko per Sojka.
Parsknęła cicho na jego wyjaśnienia o zapachu. Olaboga, postanowiła już nie drążyć tego tematu. A niech sobie ten dziwak myśli, że śmierdzi. Dla Manueli po prostu pachniał smacznym człowiekiem z domieszką czegoś, czego nie potrafiła nazwać – jeżeli nie zdawał sobie z tego sprawy, dobrze. A jeżeli zdawał i tylko udawał… to wampirzyca musiała się mieć na baczności.
Nad jeziorkiem zachowywał się jeszcze bardziej podejrzanie, zwłaszcza gdy rzucił tą swoją bzdurną propozycją.
Z jakiego kraju pochodzisz, że rozbieranie się przed nieznajomym to norma? Wybacz, ale tak się składa, że osobiście miałam przyjemność przez długi czas systematycznie przebywać przy kimś nago… I ten ktoś ani nie pokazywał mi swoich dobrych zamiarów, ani nie był pokojowo nastawiony. Pozwolisz więc, że jednak nie skorzystam z twojej propozycji wspólnego obnażania się, co? – mruknęła, nawet dość grzecznie, nie patrząc na niego i przemywając akurat krew z ciała. – Mogę cię mieć na oku ubranego. I proszę bardzo, nie będę już marudzić o twoim zapachu, chociaż powtarzam ci, że… nie chodziło mi o to, o czym teraz mówisz – westchnęła.
Boże, całe szczęście, że mężczyzna nie postanowił jednak zażyć kąpieli, bo pewnie to on, a nie biedna ryba, stałby się ofiarą szczęk Manueli. Wampirzyca pożerała biedne zwierzę głośno i bez opamiętania, nie zwracając uwagi na to, co robił jej nowy znajomy. Miała czerwone oczy, z ust ciekły jej soki zwierzęcia, a jej pazury przebijały miękką tkankę. Widok raczej nie był przyjemny… ale znów – ten obcokrajowiec nie zareagował nawet cichym zdziwieniem na to, co zobaczył.
No pewnie, naga, poraniona kobieta w lesie, która raczy się pierwszym lepszym surowym zwierzęciem, to w końcu norma, nie?
Kiedy jeszcze postanowił sobie z niej zażartować, Manuela była już niemal pewna, że od początku wiedział o jej prawdziwej naturze. Nie był wampirem, ale się jej nie bał. Cholera, nigdy nie spotkała kogoś takiego. Jak powinna zareagować?
Zmrużyła wściekle oczy, nie komentując tego wybornego docinku. Nie spuszczała wzroku z mężczyzny: z sekundy na sekundę wydawał jej się coraz bardziej niebezpieczny.
Jeżeli jakiekolwiek wydry tu były, to pewnie już zwiały – wycedziła cicho przez zęby. Zaczęła powoli przesuwać się w wodzie w jego stronę, nadal opierając się plecami o ziemię. – Wędki? Dzidę do rzucania? Nie uważasz, że żartowanie sobie ze mnie i obrażanie mnie po tym, co widziałeś, to nie najlepszy pomysł? Masz mnie pewnie za jakiegoś prymitywa, co? – warknęła, gdy akurat znalazł się tuż obok.
Obserwowała z dołu niczym drapieżca, jak ten lekkomyślny idiota pcha się prosto pod jej pazury i zębiska. Manuela naprawdę ostatnie, czego chciała, to krzywdzić czy straszyć zwykłego człowieka – ale jej opłakany stan i jego bezmyślne, wręcz świadomie prowokacyjne zachowanie doprowadzały ją do szału.
W milczeniu wysłuchała jego narzekania na zimno, na głód i na jej przeklętych kolegów. A gdy w końcu zamilkł oraz przestał radośnie sobie gawędzić, schwyciła go mocno za kostkę i jednym ruchem pociągnęła do jeziora. Powinien wpaść głęboko i zanurzyć się aż po samą głowę.
Już mam dość tego udawania! Dobrze wiesz, czym jestem, a mimo to zachowujesz się, jakby nic się nie działo! Do cholery, co jest z tobą nie tak?! Ten zapach, lekceważenie mnie i cała twoja postawa – kim ty jesteś?! – warknęła wściekle, bez względu na to, czy facet nadal był pod wodą, czy nie. Mógł jej nawet nie słyszeć – nie obchodziło ją to, i tak rozpaczliwie mu wszystko wyrzucała.
Puściła jego nogę tylko po to, aby pochwycić lewy nadgarstek. Dzięki temu, że oddał jej koszulę, nie musiała nawet pozbywać się mankietu. Raz-dwa przystawiła dłoń dziwaka do swoich ust i z warknięciem wystawiła zębiska.
Tak, mężczyzna miał rację – to Manuela była tu chwilowo jedynym zwierzęciem.
Dobrze wiesz, co zrobię, jeśli nie przestaniesz się zgrywać – zagroziła z kłami tuż przy jego skórze. Świdrowała go krwistymi oczami, gotowa na każdy jego ruch.
Powrót do góry Go down
Reiji

Reiji


Zabójcze Podlasie Empty
PisanieTemat: Re: Zabójcze Podlasie   Zabójcze Podlasie EmptyNie Kwi 12, 2020 8:12 pm

Reiji zwyczajnie był sobą, o czym już kobieta nie zdawała sobie sprawy... a on sam nie zamierzał aktualnie jakoś rozjaśniać tematyki. Od to spotkał nieznajomą, nagą kobietę, której użyczył część swojego ubioru i uciął sobie pogawędkę. Bez wnikania w cokolwiek i jakkolwiek.
- Skoro tak... to mów na mnie Reiji - odpowiedział, po czym zawiesił się na sekundę. W tym kraju się spoufalają, prawda? Nie mówią po nazwisku... Zapominam o tym. Dziwne miejsce. Ale czyli bez nazwiska. Tylko imię.
Mógł się domyślać - oczywiście nie miał na to chęci - dlaczego jego zapach był dla niej "rzucający się". Typ krwi. Narodowość. Fakt, że był nie tak dawno łowcą i spijał wampirzą krew. Nacechowanie magią. Nowe mydło, które udało mu się dorwa... a nie, chwila. Dawno się nie mył.
- Daleki wschód. Jakbym ci powiedział... nie uwierzyłabyś. I jasne, nie naciskam - wzruszył ramionami. - Obyczaje jednego kraju nie są znane w innym. To norma.
Ach te Podlasie. Hanę zastanawiało, czy poznana kobieta mieszkała gdzieś nieopodal. Międzyczasie też był pod wrażeniem faktu, że im dłużej rozmawiał z nią, tym czuł się bardziej swobodnie w wykorzystywanym języku. Nie mógł się wyzbyć wrażenia, że zaraz z tego wszystkiego połamie sobie język.
No, ale patrząc na dalszy tok wydarzeń, kwestia języka pozostawała drugoplanowa.
Słysząc jej pytanie, wzruszył ramionami.
- Jeśli mi nie dasz powodów, to nie mam po co tak myśleć - w danej sytuacji jednak mogło być ciut inaczej. W końcu niełatwo zaliczyć obecnie ją do bardziej cywilizowanych jednostek. A na dodatek...
Nie był przygotowany na wciągnięcie pod wodę. Momentalnie znalazł się w tym żywiole, wypuszczając z płuc powietrze. Liczne bąbelki pojawiły się na powierzchni, po czym gwałtownie wynurzyła się głowa mężczyzny. Pokręcił głową, prychając i wypluwając ciecz z ust. Zaczął machać rękoma, rozbryzgując wodę dookoła siebie. Zamknął na chwilę oczy, kaszląc, by potem starać się uzupełnić dawkę tlenu dla organizmu. Płuca zapiekły okrutnie, wywołując na jego twarzy grymas bólu.
To bolało.
- Bardzo mnie cieszy, że tak chcesz pogłębić relacje... Ale musi być w taki sposób? I... wracając... Co ja mam z tym faktem zrobić? - jęknął, spoglądając na nią spod przymrużonych powiek. - Wrzeszczeć? Uciekać? Zawołać mieszkańców wioski, by zafundowali pochodnie i stos? - otworzył szerzej ślepia. - I czego robisz awanturę, kobieto? Zachowujesz się, jakbym miał szczególnie to zauważyć - w echu jego głosu czaiło się stwierdzenie: "Ach te kobiety". - I po co? Co ci to daje i co właściwie oczekiwałaś ode mnie? Temu tak rozpowiadasz na prawo i lewo?
Jego wzrok wyrażał bezradność... ale nie strach.
- Wolałbym trochę dłużej pożyć, Manuelo. Możesz nie grozić mi przemianą w soczek dla ciebie? - zakaszlał dwukrotnie, czując drapanie w gardle. - Topieniem też nie. Nie tak wyobrażałem sobie wspólną kąpiel. Z-zimno tu - kichnął. Temperatura jeziora była o wiele niższa niż zakładał. Tylko tego brakowało do całej sytuacji - nabawienie się jakieś choroby.
- Nie wiem o co chodzi z tym zapachem. Może kwestia tego, że pochodzę z bardzo daleka. Albo przez typ krwi? - niepewność wkradła się w jego głos. Starał się nie wykonywać zbędnych ruchów. - M-możesz zabrać swoje zęby od m-mojego ciała? W t-takiej pozycji trochę ciężej się rozmawia - starał się mówić szybko, ale sprawiało to, że zaczął się zacinać. Kto by się spodziewał, że przypadkowo napotkana osoba wpada tak łatwo w złość? A może nawet zakrawa o histerię? Ayato nie widziała się wizja rozhisteryzowanego, głodnego wampira, który nie znał się na żartach.
Oj nie.
- Nie rozumiem twojego toku myślenia. Ja nie widzę... a raczej nie widziałem problemu z tym. Tobie to przeszkadzało? Powinienem krzyczeć? Nie rozumiem - wykorzystał wolną rękę, by podrapać się po głowie. Wyglądał na zmieszanego i zdezorientowanego. W całym tym zamieszaniu utracił swoją czapkę, a mokre, jasne kosmyki włosów opadały mu na twarz. - Nie rozumiem - powtórzył. - Kwestia kulturowa? Tutaj inaczej trzeba się zachowywać? - wypowiadał swoje myśli na głos. - Wystarczy ci tyle? Puścisz mnie teraz? - niełatwo było utrzymać się na powierzchni wody. Zwłaszcza, gdy pewna kobieta groziła mu przemianą w szybką przekąskę. Aż ciarki przechodziły po plecach. Powrócił myślami do tego, co zdarzyło się wcześniej.
No nie wiedział, na co właściwie się wkurzyła... Może była zbyt nerwowa czy coś?
Powrót do góry Go down
Manuela
Gołąb Śmierci
Gołąb Śmierci
Manuela

https://family-friendly.forumotion.com/t7-manuela#11

Zabójcze Podlasie Empty
PisanieTemat: Re: Zabójcze Podlasie   Zabójcze Podlasie EmptyNie Kwi 12, 2020 8:12 pm

Zapamiętała jego imię czy tam ksywkę, czy tam cokolwiek, nie dopytując już o wymowę czy pochodzenie. Od teraz był dla niej dziwakiem Reijim, względnie – obcokrajowcem Reijim. I na razie nie zapowiadało się na zmianę.
Ośmielę się stwierdzić, że rozbieranie się przed obcymi to tabu w zdecydowanej większości cywilizowanych krajów… nawet na Podlasiu – skomentowała jeszcze, tonem wyraźnie dystansując się od tego uroczego rejonu.
Co jak co, ale powiązana z tym zadupiem być nie chciała. Pochodziła przecież z całkiem innego zakątka Polski!
Zresztą dziwny Reiji zaczął naigrawać się z jej obecnego stanu – a przynajmniej tak odebrała to Manuela. Była wyjątkowo wyczulona na podobne zachowanie i choć zwykle starała się je ignorować, tym razem nie miała sił. Chciało jej się jeść, nadal bolały ją rany, była zmęczona – Reiji po prostu w złym momencie wypalił z tymi żarcikami. Dlatego też wciągnęła go pod wodę i niemal zaatakowała mu rękę: aby w końcu temu dziwakowi uświadomić, że mogła stanowić realne zagrożenie, więc on powinien przestać ją obrażać.
Prychnęła cicho, widząc, jak z początku nieudolnie radził sobie w wodzie. Od razu, mimowolnie, porównała go w myślach do kogoś, kto nie dałby jej się tak łatwo w jeziorku. W zasadzie – to on by ją podtopił, zanim zdążyłaby choćby pomyśleć o zjedzeniu ryby.
Litości. Teraz to naprawdę czuła się niczym drapieżnik, a Reiji wydał się bezbronną ofiarą. Tylko że nie do końca jej się to podobało.
Nie chcę pogłębiać żadnych relacji! Chcę jedynie spokoju i pewności, że nikt mnie nie ukatrupi! A ty… ty… ty jesteś jakimś dziwakiem, który ma gdzieś, że jestem wampirem, mimo że doskonale zdaje sobie z tego sprawę – mówiła poirytowana, już nie kryjąc się ze swoją naturą – przez to stajesz się dla mnie niebezpieczny! Skąd mam wiedzieć, czym jesteś, skoro nie rusza cię mój stan i mój potencjalny głód?! Nie zachowujesz się jak zwykły człowiek! Normalna osoba, po zobaczeniu mnie, uciekłaby w popłochu, a nie dogryzała mi tekstami o wędce – wyrzuciła mu, specjalnie zaciskając dłoń na nadgarstku i wbijając pazury w skórę. Nie na tyle, aby ją przebić, ale mogło zaboleć.
Początkowo patrzyła niewzruszona na jego dygoczące ciało i nie odsuwała się. Dopiero po paru sekundach w końcu zluzowała uścisk – jednak całkiem ręki nie zabrała.
Jaki masz typ krwi? Ja… nie mam pojęcia, jaki lubię – rzuciła trochę zawstydzona, że jako wampir nie mogła określić czegoś tak prostego. Ale w końcu nie jadała ludzi, więc skąd mogła wiedzieć? – Zresztą to nie o to chodzi. Po prostu pachniesz trochę człowiekiem, trochę wampirem. Nie jak człowiek przemieniony w wampira, tylko… na odwrót. Prawie. Jestem pewna, że wiesz, o czym mówię, ale i tak udajesz.
I dopiero teraz z syknięciem puściła jego rękę. Natychmiast od niego odpłynęła – nie po to, aby dać mu poczucie bezpieczeństwa, ale ponieważ zaczyna odczuwać coraz większy głód. Wcześniej, przez kilka chwil, bała się, że nie wytrzyma i naprawdę wgryzie się w jego rękę.
To skoro już nie muszę udawać, będę szczera, jeśli łaskawie pozwolisz. Jestem cholernie głodna, a ta ryba zdecydowanie mi nie wystarczyła. Nie zbliżaj się, nie szydź ze mnie, nie denerwuj mnie. Nie chcę przegrać ze swoją naturą, ale jeśli nadal będziesz taki bezmyślny, to to zrobię – powiedziała oschle, nie patrząc na niego i wychodząc w końcu z jeziorka. Mokra koszula całkowicie przylepiła się do jej ciała. – Idę poszukać jakichś zwierząt, bo zaraz oszaleję. A ty lepiej się stąd zmywaj – nie jestem jedynym wampirem w okolicy. Wcześniej miałam do czynienia z bandą różnych szumowin D i E. Nie są wcale tak daleko – ostrzegła, nadal nie odwracając się w jego stronę.
Zaczęła iść przed siebie, na razie jeszcze nie próbując wyczuć żadnego zająca czy jelenia. Ciągle miała w nozdrzach zapach żył Reijiego, a jej myśli krążyły tylko wokół potencjalnie wysysanej krwi. Zaczęła nawet ciężej oddychać, wysuwając niebezpiecznie kły.
Naprawdę z trudem nad sobą panowała.
Powrót do góry Go down
Reiji

Reiji


Zabójcze Podlasie Empty
PisanieTemat: Re: Zabójcze Podlasie   Zabójcze Podlasie EmptyNie Kwi 12, 2020 8:12 pm

- Czy ja wiem... - odpowiedział jej, unosząc oczy do góry, by trochę lepiej skoncentrować się na swoich słowach. - Z książek wynika, że takie praktyki są już od dawna... Chociażby starożytny Rzym i łaźnie - zaskoczeniem za to było, co usłyszał... i zarazem źle zrozumiał. - Cywilizowany? - że Podlasie? Naprawdę było mu ciężko przypisać to zadupie będące skrajnie bliskie końca czegokolwiek do cywilizacji... ale jak to szło... "Nie oceniaj książki po okładce"? Ayato momentalnie uznał, że musiał mieć na tyle szczęścia - lub nie - by zobaczyć tylko te wsie i wieśniaków patrzących nieprzychylnie na jego pochodzenie, czy wygląd. Niby teraz ukrywał chociaż część... ale nie wiedząc czemu, ciągle prześladowały go wizje związane z pochodniami.
Chociaż i one musiały odejść na bok, gdy Manuela zdecydowała się przejść do bardziej drastycznych kroków. Cóż za odwaga - pomyślał w pewnym momencie. - Jakim cholernym cudem ktokolwiek zrobił jej coś złe... eeeej, serio, przestań - przecież był niewinny! Od to jeden człowiek, który miał w sobie na tyle tolerancji, że nie krzyczał z przerażenia. Ba, próbował pomóc...
... przy okazji wkurzając do reszty.
- A co ja się do tego szykowałem? - spytał się jej, czując się całkowicie głupio. - Nie planowałem żadnych morderstw uroczych pań na ten tydzień - jego wyraz twarzy w tym momencie określał całkowite zagubienie się. - A dlaczego miałby? Wolałabyś, bym krzyczał jak upośledzony? - nie rozumiał jej toku myślenia. - Jak chciałaś, to powinnaś być nieco bardziej straszna... ej, puść mnie, to nie jest śmieszne - mocniejszy uścisk zabolał go. Przez jego twarz przebiegł cień bólu. - Jeju, masz jakiś kompleks na tym punkcie czy coś? - jęknął niemalże niesłyszalnie.
Cóż za okrutna kobieta. I strasznie agresywna.
- Na widok zranionej, nagiej kobiety? - jego opinia na temat rodowitych mieszkańców tego kraju w tym momencie pogorszyła się. Aż ciężko było uwierzyć w to, że nie zdecydowaliby się na pomoc komuś, kto jej wyraźnie potrzebował. - I zamiast mnie zwyczajnie spytać, to musiałaś obowiązkowo popaść w histerię? - przewrócił oczami. "Ah te kobiety" - aż chciał powiedzieć to na głos, ale nieco ugryzł się w język. Zamiast za to, powiedział:
- Nie wiem jak jest na Podlasiu, ale tam, skąd jestem, nikt się tam nie zachowuje - przynajmniej tak wyglądała rzeczywistość dla Ayato. To, że niekoniecznie musiało być to prawdą w całości... To inna bajka. Chociaż zarazem nie było to kłamstwem. Kwestia danej osoby, wychowania, wierzeń, doświadczenia... Wiele rzeczy nakładało się na to. Tyle, że nie zapowiadało się na poznanie ich w danym momencie.
Zwłaszcza, że woda była wystarczająco chłodna, by bardziej jej poświęcał uwagę. Jego ciało powoli przyzwyczajało się do tej temperatury, więc z upływem czasu jego ciało coraz to mniej drżało. Chciał już bardziej stanowczo zareagować, ale gdy ujrzał jej kolejne zachowanie... te emocje zostały zastąpione zwyczajną chęcią pogłaskania jej po głowie. Potrafi być jednak urocza... - pomyślał mimochodem.
- Zero - w głosie dało się usłyszeć łagodniejszą tonację. - Niespotykana na co dzień - dodał jeszcze... by zaraz potem westchnąć w duchu. O rany, znów zrobiła się straszniejsze. Aż się boję - był mniej zadowolony z faktu związanego z ponownym powrotem do poprzedniego zachowania. - Wampir przemieniony w człowieka? - odparł, czując się głupio. - Nie mam zielonego pojęcia. Czy ja wyglądam na książkę, by tyle wiedzieć? - mógł się najwyżej DOMYŚLIĆ, w czym był problem i co tak frustrowało kobietę... Nie zmieniało faktu to, że zwyczajnie nie zamierzał się dzielić z nią tymi przemyśleniami z bardzo... bardzo... ale to naprawdę bardzo wieloma względami wpływającymi na tą opinię.
Potarł palcami obolały nadgarstek, próbując przywrócić do niego krążenie.
- Nadwrażliwa - burknął pod nosem. Po czym dodał głośniej:
- Tak, tak, proszę Pani. Powinnaś się mniej denerwować, ładniej ci w uśmiechu - Dzięki ci Panie za takie widoki - pomodlił się w duchu, skupiając na Manueli wzrok. Przylegająca koszula ładnie podkreśliła jej kształty. Dla Ayato było to miłe wynagrodzenie za to, co przeszedł zaledwie chwilkę temu. Kichnął na nowo. Objął się ramionami, po czym zaczął pocierać je energicznie. - Dzięki za ostrzeżenie - nie, żeby jeden, biedny człowiek coś więcej zrobił przeciwko wampirom, gdy go wyczują... Westchnął cicho i oderwał dłonie od ciała. Przejechał palcami po białych włosach, po czym położył się na plecach, by w ten sposób dopłynąć do brzegu.
- Co za okrutna kobieta... zabrała ubranie, była brutalna i jeszcze zostawia mnie na pastwę realnego zagrożenia... Chlip. Mogłaby mi chociaż pomóc z ogniskiem. Albo zaprowadzić mnie do jakieś wsi - żachnął na głos, nie przejmując się faktem, że mógłby zostać usłyszany. Podciągnął się, siadając na samym brzegu jeziorka. - Beznadzieja. Jestem cały mokry. I... - uniósł palec, po czym stuknął się nim w czoło. - Nie mam nic na przebranie... - jego czapka została dodatkowo skarbem zbiornika wodnego. Niezdalnie próbował wykręcić wodę ze spodni, międzyczasie zastanawiając się co dalej. Udanie się do wsi wydawało się być logiczną decyzją, ale nie wyobrażał sobie siebie, błąkającego się między drzewami, jako zmokłej kury. Może spróbuję poszukać jakiś patyków i rozpalić ognisko... przynajmniej coś... - wygramolił się, zmuszając się do wstania.
- Tsss - syknął, przykładając lewą dłoń do oka. Ból przeszył jego głowę. - Cholera... - nadwyrężenie organu wywołało migrenę, która potrafiła zatruć mu życie. Dodatkowo, przychodząc z jednym problemem, przynosiła zarazem inny, z którym nie chciał mieć do czynienia.
Wspomnienia, wspomnienia.
Powstał na obie nogi, po czym niezgrabnie ruszył w stronę drzew. Problem związany z wygłodniałymi zębatymi inaczej (potocznie zwanymi wampirami) przepchnął gdzieś na dól w liście związanej z przejmowaniem się czymkolwiek. Zamrugał nagle oczami, czując natchnienie. Zupełnie jakby poeta napotkał swoją wyjątkową muzę. Zatrzymał się w miejscu i wziął głębszy wdech, nim odezwał się głośniej.
- Nie wolałabyś wymiany? Jedzenie za jedzenie - zawołał, zastanawiając się, czy czasem nie jest za późno.
Powrót do góry Go down
Manuela
Gołąb Śmierci
Gołąb Śmierci
Manuela

https://family-friendly.forumotion.com/t7-manuela#11

Zabójcze Podlasie Empty
PisanieTemat: Re: Zabójcze Podlasie   Zabójcze Podlasie EmptyNie Kwi 12, 2020 8:13 pm

O, nie, w lekcję historii Manuela nie chciała się bawić – nie miała na to sił. Zresztą była słabo wykształcona, bo nagła wywózka do obozu nie pozwoliła jej podjąć wyczekiwanych studiów. Zwykle unikała więc rozmów, które zahaczały o jakąkolwiek naukę. Mimo że po wydostaniu się z obozu sama sporo czytała i doszkalała się w kilku dziedzinach, i tak czuła wstyd oraz kompleksy, gdy ktoś zaczynał podobny wątek.
Celowo więc zignorowała słowa Reijiego, zresztą mężczyzna zachował się na tyle bezmyślnie i głupio, że sprowokował ją do małego ataku. Całe szczęście, że kolejnych myśli nie wypowiedział na głos – zdecydowanie nie chciał, aby Manuela zaczęła teraz rozpamiętywać Fergala.
Zmrużyła wściekle oczy, kiedy nadal pokrętnie próbował wytłumaczyć się ze swojego zachowania.
Ja też nie planowałam morderstw żadnych uroczych młodzieńców. Ale jak widać, czasami sami się pchają pod kły – burknęła, choć wcale nie przechodziła do żadnych drastycznych kroków.
Reiji ze swoją białą czupryną, obcym akcentem i ogromną niepewnością naprawdę był słodki – ale Manueli nie w głowie były teraz żadne flirty.
Nie chcę być straszna. Chcę spokoju i jedzenia. I chcę, żebyś zaczął mnie traktować poważnie. I tak – widok rannej, nagiej kobiety w lesie powinien wzbudzić przynajmniej małe podejrzenia, a niejednego zmusiłby do ucieczki. A ty sobie w kulki lecisz, ot – zakończyła już niemalże z fochem, w końcu opuszczając to przeklęte jeziorko.
Nie miała zamiaru wyjaśniać mu powodów swojej histerii – gdyby poznał przynajmniej tydzień jej obozowego życia z Fergalem, zrozumiałby w mig. Ale tego się nie dało opisać słowami.
Na pewno powinieneś wiedzieć lepiej ode mnie, czemu masz taką dziwną aurę. Ja nie wiem tym bardziej. Zresztą nieważne. Skończmy już ten wątek.
Poprawiła koszulę, żeby na pewno zakrywała jej tyłek, chociaż domyślała się, że przez wodę i tak całe ciało jej prześwitywało. Następnie objęła się kurczowo rękami i zaczęła iść przed siebie. Ten miły komplement o uśmiechu skwitowała tylko jakimś mruknięciem.
Nie była przyzwyczajona do tego, że mężczyźni ją komplementowali. To znaczy – odkąd wydostała się z obozu, zdarzało jej się to często, w końcu wampirzyce zawsze są atrakcyjne, niemniej… nie przywykła do tego. Miała zbyt zniszczoną samoocenę, aby sądzić, że zasługuje na pochlebne opinie o swoim wyglądzie. W głowie i tak siedziały jej zawsze słowa tylko jednego mężczyzny.
Powinieneś znaleźć sobie jakieś ubranie. Aż stąd czuję, że drżysz z zimna. Ukradnij coś wieśniakom, i tak nie zauważą – poradziła mu głośno, gdy zaczął marudzić. Oczywiście, że wszystko słyszała – ale nie miała zamiaru oddawać koszuli. Nie była też w nastroju na palenie ogniska. – Wieś jest niedaleko. Tylko, jak mówiłam, uważaj na inne wampiry. Lepiej idź główną drogą.
Czy Reiji w ogóle rozumiał powagę sytuacji? Manuela powątpiewała. Nie ruszały go słowa o podrzędnych krwiopijcach, tak jakby w ogóle się ich nie bał. Sama Sojka potrzebowała jeszcze trochę czasu, aby dojść do siebie – rany już się goiły, niemniej wolała na razie nie przemieniać się w gołębia.
No i przede wszystkim chciała krwi. Dużo krwi.
Westchnęła głęboko, gdy krzyknął za nią po raz ostatni, ale jego słowa faktycznie podziałały, bo się zatrzymała. Przez moment stała w miejscu, wypatrując tylko zwierzyny między drzewami.
Krew zero. Niespotykana na co dzień.
Piła już taką kiedyś? Przypadkowo? Może Gustaw dawał jej właśnie Zero?
Raczył ją wieloma dawkami krwi. Mimo że Manuela prosiła, aby nie była to ludzka, i tak czasami właśnie taką polewał.
Mimowolnie się oblizała i wysunęła trochę kły. Wokół nie widziała żadnej zwierzyny. Poza…
W końcu odwróciła się w stronę Reijiego.
Nawet mi nie mów, że chcesz mi oddać swoją drogocenną krew i ciało, uroczy chłopcze – zakpiła, chociaż Reiji po jej krwistych oczach mógł stwierdzić, że wcale ją to nie bawiło. – Zresztą, jak widzisz, ja nie mam żadnego jedzenia na wymianę. Nie wiem też, skąd je wziąć, bo od lat nie muszę jadać tego co zwykli ludzie – dodała już trochę spokojniej, jednocześnie ujawniając, że niegdyś była człowiekiem. – Chyba jednak się nie dogadamy.
I zaraz po tym znowu odwróciła się w głąb lasu, ale zamiast iść przed siebie – gwałtownie dopadła ręką coś na korze drzewa. Reiji mógł usłyszeć najwyżej piśnięcie… i nastała cisza.
Manuela trzymała w dłoni biedną, puchatą wiewiórkę. Martwą. Przebitą pazurami wampirzycy.
Nadal chcesz się wymienić? – rzuciła do Reijiego, nie patrząc na niego, po czym mocno wgryzła się w maleńkie ciało zwierzaka.
Powrót do góry Go down
Reiji

Reiji


Zabójcze Podlasie Empty
PisanieTemat: Re: Zabójcze Podlasie   Zabójcze Podlasie EmptyCzw Kwi 16, 2020 1:51 am

- Tylko tacy, którzy postanawiają pomóc...? - odpowiedział z dozą niewinności w głosie. Mimo wszystko, nadal niespecjalnie rozumiał jej toku myślenia i tego, dlaczego tak właściwie denerwowała się. Wyjaśnienia niewiele dawały, jego rozum nie obejmował tego typu podejścia do sprawy.
- Jaaa... Straszna kobieta próbuje mnie zjeść... Ratunku... - jęknął, przewracając oczami. - Strasznie dziwny ten kraj, skoro uciekają na widok kobiety, zamiast jej pomóc. I ależ traktuję cię poważnie. Jestem niemalże śmiertelnie poważny, moja droga - no przecież się nie śmiał z niej. Tyle, że nie podchodził do tej sprawy jak ona i nie bardzo zamierzał.
- Tyle, że nie wiem - uparł się ciągle przy tej jednej wersji. - Może to jedynie twoja wybujała wyobraźnia? Hm? Po prostu nigdy nie widziałaś takiego obcego jak ja. I nagle coś masz w głowie. Czasem tak się zdarza. Podobno da się wyleczyć - był całkowicie niewinny w momencie wypowiadanych słów. Żartował? Nie. Mówił to z niezachwianą pewnością siebie i powagą. Tylko pozostawała kwestia, jak i ona to odbierze.
Ale i to zaniknęło po pewnej chwili. Zimno potrafiło robić różne "cuda".
- Ta, już widzę tą radość wieśniaków na widok półnagiego faceta, których ich okrada. Stos jak nic - burknął w odpowiedzi, nie przejmując się nawet głośnością własnych słów. - Zakładając oczywiście, że dotrę tam w jednym kawałku i nie zamarznę na śmierć przez jedną, marudną kobietę.
Prychnął pod koniec swojej wypowiedzi, jednocześnie coś ciszej mamrocząc o niewdzięczności młodych dam i okrutnym losie mężczyzn, którzy zdecydowali się im pomóc.
Westchnął cicho. Wydawało mu się, że już nic z tego i będzie skazany na mróz, mrok, towarzystwo wampirów i swoich wspomnień... Aż w końcu doznał objawienia. Wampirzyca zdecydowała się poświęcić mu jeszcze trochę czasu i wysłuchać jego propozycji.
Chociaż była tak samo straszna co i wcześniej.
Chyba zdecydowanie uparła się na bycie tą "złą".
- Jedzenie za jedzenie - powtórzył. - Proszę cię. Możesz wziąć je z tego samego miejsca, do którego wysłałaś mnie po ubrania - niewinny uśmiech. - Albo upolować. Zawsze można je odpowiednio przyrządzić - wzruszył ramionami. - I czemu nie? Nie wierzę, że ta malutka kruszyna wystarczy ci jako posiłek, droga damo.
Uśmiechnął się zagadkowo. Nawet perspektywa oddania własnej krwi nie wywoływała w nim widocznego strachu. Jednakże...
- We dwójkę byłoby prościej stawić czoła twoim niedoszłym kolegom - zauważył, po czym podrapał się po głowie. - Co ja mówię. Osobiście przecież nie mam szans - zaśmiał się krótko. - Przecież dobrze zdajesz sobie sprawę, że gdyby chcieli, dorwaliby mnie nawet na głównej drodze. Po prostu to wypierasz - kichnął cicho. Zimno coraz to bardziej doskwierało mu.
- No nic, panienko. Tamci mnie dorwą, posilą się i będą mogli smacznie drzemać, gdy ty będziesz ciągle zjadać niewinne wiewiórki... Powoli, powoli, aż dotrzesz do miejsca zamieszkania ludzi... i wtedy całkowicie nie wytrzymasz... - snuł sobie na głos potencjalną przyszłość dla Manueli.
Taka oto czarnowidzka.
Zerknął na nią z ukosa, chcąc sprawdzić, jaki efekt wywołają jego słowa. Zignoruje go czy wręcz przeciwnie? Chociaż jedno było prawie pewne, mógł ją zwyczajnie wkurzyć.
Powrót do góry Go down
Manuela
Gołąb Śmierci
Gołąb Śmierci
Manuela

https://family-friendly.forumotion.com/t7-manuela#11

Zabójcze Podlasie Empty
PisanieTemat: Re: Zabójcze Podlasie   Zabójcze Podlasie EmptySob Kwi 18, 2020 9:47 pm

Na razie nic nie wskazywało na to, aby którekolwiek z nich zrozumiało drugie – Manuela patrzyła na innych mężczyzn tylko przez pryzmat obozowych katów, Reiji z kolei nie wydawał się zbyt dobrze orientować w relacjach społecznych, przez co próby ich rozmowy kończyły się fatalnie.
Niedobrze. W końcu żadne z nich nie miało wrogich zamiarów, co więcej – mogli sobie pomóc. Oby doszli do porozumienia, nim pojawią się przeklęte wampirzyska niskiej krwi.
To kraj, w którym ktoś normalny wezwałby policję i wystraszył się przynajmniej odrobinkę na widok mojego stanu. A ty się zachowujesz, jakby nagie, zakrwawione kobiety w lesie były normalką. I już naprawdę daruj sobie docinki, coraz bardziej mnie irytujesz! – wysyczała, kiedy znowu próbował jej wmówić, że wcale się z niej nie nabija, choć sekundę wcześniej właśnie to zrobił.
Cholerny obcokrajowiec. Debil.
Jak tylko wyrzucił, że to jej głowa szwankuje i że to ona sobie coś ubzdurała, zazgrzytała zębami i posłała mu wzrokiem pioruny. Gdyby tylko spojrzenie mogło zabić, Reiji właśnie padłby martwy do tego cholernego jeziorka i stałby się pożywieniem pewnej nagiej Polki, której psychikę – jak on to ujął w słowa? – podobno da się wyleczyć.
No cholernie arogancki debil!
Niech się cieszy, że Manuela nie była w gorącej wodzie kąpana i że wygrał u niej rozsądek. Postanowiła opuścić dziwaka i już nie słuchać więcej jego marudzenia. Chociaż to drugie okazało się niewykonalne, bo gdy wampirzyca odeszła w stronę lasu, Reiji i tak nie przestał gadać.
Wieśniaków z Podlasia się boi, a wampirów nie. Co za idiota – burknęła pod nosem, ale postanowiła nie dawać mu satysfakcji i już głośno nie odpowiadać na tę zaczepkę. Podobno ignorancja to najlepszy sposób.
Chociaż brewka jej pykła, gdy znowu spróbował wzbudzić w niej poczucie winy. NAPRAWDĘ sobie grabił.
Przystanęła, aby po pierwsze wysłuchać tej absurdalnej propozycji, a po drugie – pozbawić życia jakąś biedną wiewiórkę. Trochę krwi trysnęło jej na mokrą koszulę, ale Manuela się tym nie przejmowała. Z pasją pożerała drobne ciałko, pazurami pozbywając się skóry z sierścią. Mięso ze środka, żyły czy krew wysysała w całości – musiała jedynie wypluć pojedyncze drobne kości, gdy dostały jej się do ust.
Słuchała, co proponował Reiji, ale nie odezwała się słowem, póki nie dokończyła tego wybornego posiłku. Ocierając usta z krwi, odwróciła się z wolna do mężczyzny.
Tak, młody panie, masz rację, ta kruszyna mi nie wystarczy – burknęła, świdrując go wzrokiem i nagle ruszając w jego stronę. – Potrzebuję więcej, a skoro jesteś taki rezolutny i nic cię nie zaskakuje, z pewnością się domyślasz, że potrzebuję więcej teraz, a nie w momencie, gdy dotrzemy do wioski, bo wtedy oszaleję i będę niczym te podrzędne wampirzyska, które rzucają się na każde żywe stworzenie. Rozumiesz problem? – spytała sucho, stając naprzeciwko niego, w odległości jakiegoś metra.
Założyła ręce na piersi, aby zasłonić prześwitujące ciało.
Słuchaj, Reiji, jesteś dziwak, ale nie wykluczam, że we dwójkę byłoby nam łatwiej ochronić się przed tamtymi wampirami – o ile potrafisz cokolwiek oprócz obrażania innych. Zdajesz sobie sprawę z tego, że jako zwykły człowiek nie masz z nimi szans, chyba że naprawdę szybko biegasz? – zmierzyła go spojrzeniem od dołu do góry. Oczy nadal miała krwiście czerwone. Ciało wiewiórki niewiele pomogło, przyniosło tylko chwilową ulgę.
Warknęła coś pod nosem, gdy Reiji na luzie zaczął snuć te swoje przypuszczenia, co mu się stanie, gdy go dorwą – a mimo tych słów to był wesoły i opanowany jak mało kto.
On coś ukrywał. Tylko co dokładnie?
I ten jego zapach…
Może faktycznie warto mieć tego dziwaka przy sobie? Może okaże się użyteczny?
Skoro sam nie chciał o sobie mówić, Manuela znała tylko jeden sposób, w jaki mogła chociaż trochę poznać jego organizm. A przy okazji – nieco się posilić.
Dobrze, Reiji. Możemy razem iść do tej wsi, poszukać ubrań, mogę pomóc ci znaleźć ludzkie jedzenie – ale najpierw ty pomożesz mnie. – Wyciągnęła dłoń w stronę jego ręki. Nie schwyciła nadgarstka mężczyzny siłą, ale powinien się doskonale domyślić, że czekała, aż podaruje jej własne żyły. – Gdy będziemy we dwójkę, wampiry mogą dłużej wzbraniać się przed atakiem. Ale najpierw muszę nabrać sił i coś zjeść. Tutaj. Daj mi swojej krwi, a zrobimy tak, jak zasugerowałeś. Jeśli odmówisz… Cóż, wtedy dopadnie cię któryś z tamtych. A on nie będzie pytał o zgodę – skonkludowała, wzruszając ramionami i nadal czekając, aż Reiji z własnej woli nadstawi rękę do ugryzienia.
Nie chciała tego robić siłą, nie była taka. Nie miała też zamiaru spijać z niego całej posoki, choć tego Reiji przecież nie mógł być pewny. Niemniej jeśli miał choć trochę oleju w głowie, powinien się domyślić, że jeśli Manuela nie spożyje czegoś teraz, to nie będzie mu pomocna w wiosce.
Czyli co – jedzenie za jedzenie? Bo jeśli Reiji się zgodzi, Sojka nie będzie czekać, tylko od razu, z żądzą krwi dorwie się do jego ręki i wgryzie w smaczne żyły.
Powrót do góry Go down
Reiji

Reiji


Zabójcze Podlasie Empty
PisanieTemat: Re: Zabójcze Podlasie   Zabójcze Podlasie EmptySro Kwi 29, 2020 1:44 am

Policja? Na Podlasiu? To oni nie rzucali tutaj dzidami w ludźmi? Ayato patrzył na wampirzycę bez cienia jakiegokolwiek zrozumienia. Zupełnie jakby mówiła w obcym języku... nie, chwila, przecież to robiła. Może jego umiejętności językowe nie były aż tak rewelacyjne, jak sądził? Przez to część słów brzmiała dość dziwnie dla niego. Kolejny nienormalny element tej całej sytuacji, w której nietrudno było się pogubić. Zwłaszcza, że kobieta zaczęła na niego syczeć. W pewnym momencie złapał się na myśli dotyczącej tego, że gdyby wyciągnął rękę, to czy by go podrapała? Jak dzikie zwierzę. Agresywna, wkurzona, sycząca... Niczym kobieta podczas okresu. Świetnie. Tego by mi brakowało... - zdecydowanie nie rozumiał jej podejścia. Nic złego jej przecież nie robił. A ta reagowała zbyt panicznie.
Na dodatek była jeszcze brutalna i bezlitosna, o czym przekonał się niedługo potem. Przynajmniej mógł podziwiać, jak sprawnie pozbyła się wiewiórki z tego świata. Wow. Oto przerażająca wampirzyca, na której widok powinien popuścić w majtki i uciec gdzie pieprz rośnie. Bo czemu nie.
A nie, jakoś mu się nie chciało teraz.
Uniósł oczy do góry, zastanawiając się nad jej słowami. Pomijając fakt, że zgodziła się z nim - to było dość dziwne i zarazem szokujące - to najwyraźniej jeszcze go obraziła. Miło. Przynajmniej mogli się za coś wziąć... chyba?
- Um... Potrafię szybko wspinać się na drzewa. Liczy się? - spytał się, poważnie się zastanawiając. Serio. Poważnie. - I jesteś pewna, młoda damo? - teraz dopiero zaczęła zasłaniać? Nieważne. Co napatrzył się to jego, chętnie zachowa to w swojej pamięci. - Jestem prawie pewny, że polegliby pod twoim urokiem osobistym. I wcale nie obrażam. To ty uważasz te słowa za obraźliwe. Drażliwa panienka - ostatnie dwa słowa wypowiedział ledwo słyszalnie.
Uśmiechnął się do niej niewinnie. Nie miał pojęcia co chodziło jej po głowie - nie, żeby się tym przejmował. Jakiekolwiek miała o nim teraz myśli, nie głowił się sam nad tym. Jakoś tak... nie widział tego samego problemu co i ona.
- Hmm... Trzymam za słowo - rzucił jedynie na jej słowa, po czym wyciągnął lewą rękę. Chciała gryźć? Proszę bardzo.
Przy ukąszeniu jego ciało zadrżało nieco, ale on sam odwrócił grzecznie głowę, oddając się w tym momencie za pożywienie. A Manuela... wraz z pobraną krwią, mogła zobaczyć i coś więcej...
Jasno. Ciemno. Jasno. Ciemno. Dopiero po paru sekundach do Manueli mogło dotrzeć, że właściciel tego wspomnienia zwyczajnie mrugał. Niedługo potem obraz ustabilizował się i dało się ujrzeć najbliższą okolicę. Nieznajomy dla wampirzycy widok obejmował kawałek dachu, ziemię i kwitnące śliwy. Obcy dla kobiety, jednakże dobrze znajomy dla Ayato - Japonia.
Nie tylko to. Nagle rozległ się głos, który nie należał do Hany. Słowa, które zostały wypowiedziane, brzmiały w podobnym bełkocie, jaki usłyszała na samym początku tego nietypowego spotkania. Tak samo jak śmiech i odpowiedź złotookiego. W pole widzenia nagle wszedł jasnowłosy mężczyzna. Wyszczerzył swoje zęby, pokazując przy tym długie, wampirze kły. Powiedział coś w stronę Rei'a, po czym wskazał ręką przed siebie i...

W tym momencie wspomnienie urwało się. Rozległo się ciche syknięcie mężczyzny, po czym zacisnął zęby i...
Manuela była świadkiem jeszcze jednego wspomnienia. Ciężko mówić jednak o nim samym, gdy zmysł wzroku pokazywał jedynie ciemność, a słuch wyłapywał obcy język. Jednakże z samych głosów dawało się coś wyłapać. Strach i niezrozumienie Reiji'ego i rozbawienie z głębokiego, męskiego głosu, któremu wtórował żeński.
Nagle został objęty tak, że nie miał możliwości ucieczki. Jego serce biło bardzo szybko, a umysł pogrążył się w szaleńczym tempie myśli. I potem nastało to. Ból. Przeraźliwy ból wbijających się kieł w szyję. Dwa ukłucia i uczucie utraty krwi. Zaraz potem doszły rany na nadgarstku. Słabnął. Próby wyrwania się z tego spełzły na niczym, a wraz z kolejnym biciem serca jego duch walki zanikał, gdzie poddawał się temu procesowi...
... po prostu czekając na...

- Możesz być delikatna? - urwało się i to wspomnienie wraz z wypowiedzianymi słowami. Krople potu na twarzy mogły jedynie upewnić w tym, że widział dokładnie to samo co i wampirzyca.
I nie wyglądał na zbytnio zachwyconego tym faktem.
Powrót do góry Go down
Manuela
Gołąb Śmierci
Gołąb Śmierci
Manuela

https://family-friendly.forumotion.com/t7-manuela#11

Zabójcze Podlasie Empty
PisanieTemat: Re: Zabójcze Podlasie   Zabójcze Podlasie EmptyCzw Kwi 30, 2020 9:01 pm

O, wielki Jahwe – całe szczęście, że Reiji nie wypowiedział tych przemyśleń o okresie, brutalności i pożeraniu wiewiórki na głos, bo tego z pewnością Manuela by już nie zniosła. Albo rzuciłaby się wściekle na niego z pazurami, albo definitywnie odmówiła dalszej współpracy i uciekła od tego dziwaka najdalej, jakby się tylko dało – choć to pewnie skutkowałoby ponownym spotkaniem z tamtą szajką wampirów.
Pozwól, że może utnę wreszcie te złośliwości z obu stron i łaskawie nie skomentuję twoich umiejętności wspinaczkowych – burknęła, bo ani przez sekundę nie przeszło jej przez myśl, że Reiji powiedział to na serio. Nie mógł chociaż spróbować sobie z niej nie szydzić? – Naprawdę – daruj już sobie kpiny z powodu mojego wyglądu, wątpliwego uroku, ciała, blizn czy czegokolwiek, co ci tam we mnie nie pasuje!
Nie, ona definitywnie nie odbierała tych słów jako komplementu. Wręcz przeciwnie – poczuła się urażona, bo choć na co dzień starała się nie przywiązywać wagi do tego, jak przedstawiała się w oczach innych (w końcu nie zależało jej na znalezieniu żadnego partnera), to jednak gdzieś głęboko w duszy bolało ją, że przez szpetne blizny została pozbawiona części kobiecości i atrakcyjności. I serio uważała, że lekkoduch Reiji po prostu żartował sobie z jej nagiego, poranionego ciała. Zapewne go bawiło i uważał je za żałosne.
Dlatego w zdenerwowaniu schwyciła jego rękę nieco mocniej, niż miała zamiar, i wgryzła się głębiej, niż planowała. Głód dodatkowo rozstrajał jej nerwy, więc w ostatnich sekundach przed posiłkiem już nad sobą nie panowała. Całe szczęście, że Reiji w ogóle zgodził się na bycie dawcą – dzięki temu przynajmniej oboje umilkli i na moment mogli zakopać topór wojenny.
Manuela sama przymknęła oczy, rozkoszując się tym posiłkiem. Ciepła, świeża i ludzka krew prosto z żył była dokładnie tym, czego potrzebowało jej ciało, i tym, co uspokajało jej urażone ego. Skupiła się więc całkowicie na ręce mężczyzny: wpierw tylko łapczywie ssała posokę, ale kiedy największy głód minął, pozwoliła sobie jeszcze na wychwycenie myśli czy wspomnień Reijiego – ot, żeby wiedzieć, z kim (albo z czym) ma do czynienia.
Wspólnie z Ayato zobaczyła urocze domostwo, a potem usłyszała obcy język. Nim zdążyła się dobrze zorientować w sytuacji, przed oczami przeleciała jej rosła sylwetka jakiegoś wampira – i koniec, wspomnienie się urwało. Manuela szybko jednak skonkludowała, że to spotkanie wcale nie mogło należeć do przyjemnych.
Czyli Reiji nie tylko był świadomy istnienia krwiopijców, ale też miewał już z nimi (najpewniej bolesne) interakcje – a mimo tego postanowił zbliżyć się do wygłodzonej wampirzycy w lesie? Dlaczego?
Niechcący wbiła kły jeszcze mocniej, gdy nadeszło drugie wspomnienie. Choć nadal nie rozumiała żadnych słów, poczuła się tak samo źle jak Reiji – doświadczyła w końcu w życiu podobnego cierpienia. Doskonale wiedziała, jak to jest być zniewoloną, gryzioną, jak to jest nie móc się ruszyć i nie mieć żadnej możliwości ucieczki i jak to jest być sam na sam z brutalnym oprawcą.
Autentycznie zaczęła Reijiemu współczuć, mimo że ta wizja wcale nie pomogła jej zrozumieć jego zachowania. Właściwie wręcz przeciwnie – czy Ayato nie powinien mieć wstrętu wobec wampirzysk?
Może został przemieniony przez tego potwora ze wspomnień? Może był przez jakiś czas wampirem, może udało mu się wrócić do normalności… i może właśnie dlatego ma tak dziwny zapach?
A może majstrowano mu też w pamięci i dopiero teraz, na równi z Manuelą, zaczął sobie wszystko przypominać? Czy to dlatego obecnie nie bał się wampirów?
Dopiero słowa Reijiego wyrwały ją z transu. Wzdrygnęła się i oderwała od jego ręki. Cofnęła się gwałtownie, wyraźnie przerażona obrazami, jakie widziała.
Przepraszam – wydukała po paru sekundach wpatrywania się w mężczyznę. W końcu potrząsnęła głową oraz przeniosła wzrok na jakieś drzewo. Powoli powracał jej normalny kolor oczu. – Dziękuję, tyle mi wystarczy. A teraz możemy ruszać. Chodź, znajdźmy jakieś najbliższe domostwo, w którym nikogo nie ma. Wyczuję z zewnątrz, czy w środku są ludzie – zarządziła nerwowo i nie czekając na Reijiego, ruszyła przed siebie, w stronę drogi.
Nie odezwała się słowem na temat tych wspomnień, nie była pewna, czy Reiji chciał, aby je widziała. Dobierając się do myśli dziwaka, miała nadzieję, że odkryje po prostu jego tożsamość… A nie że pozna jego życiowego kata.
Objęła mocno swoje ciało ramionami i przyspieszyła kroku. Obejrzała się na Reijiego.
Co dokładnie chciałbyś zjeść? Za czym mamy się rozglądać w domach?
Powrót do góry Go down
Reiji

Reiji


Zabójcze Podlasie Empty
PisanieTemat: Re: Zabójcze Podlasie   Zabójcze Podlasie EmptySob Maj 09, 2020 2:37 am

Zasadniczo, przy wypowiadaniu swoich słów, nie myślał o tak skomplikowanych rzeczach co i Manuela. Nawet na moment nie wziął pod uwagę możliwości dotyczącej wplatania złośliwości pod względem naśmiewania się z niej. Zresztą, kto by się naśmiewał z kogoś, kto mógłby go zabić w każdym momencie...
... nie, chwila, w sumie to dla Ayato było całkiem realne.
Mimo wszystko nie tym razem. Temu też w odpowiedzi najpierw kobieta mogła zobaczyć spojrzenie wyrażające całkowite zdezorientowanie, a potem usłyszeć:
- Czemu miałbym żartować?
W głosie znajdowało się niedowierzanie i niepewność. Jego poziom zrozumienia drugiej osoby znajdował się gdzieś na dnie, a dodatkowo dochodził fakt... a raczej parę faktów. Nieznajomość jej. Jego własny charakter. Sytuacja. Rozwój zdarzeń. Przeszłość... i teraźniejszość. Wiele rzeczy, które łączyły się w coś tak skomplikowanego, że od zastanawiania się nad tym zaczynał czuć początki migreny.
A potem... Potem naprawdę było tylko gorzej.
Pomijając już tematykę dotyczącą tego, że oddał się na żer głodnej osoby, a potem doświadczali razem wizji... dla niej były obce i niezrozumiałe, ale dla niego dobrze znane i nietrudno było mu dopasować je do całości, jaka działa się na przestrzeni jego długiego życia. Może to sprawiło, że na jedno magiczne słowo uśmiechnął się smutno.
- Nie przejmuj się - odparł. Przewrócił oczami, widząc jej reakcje, po czym na sekundę przebiegł po jego twarzy grymas, by zaraz potem zmienił się w kolejny uśmiech. - Byłem smaczny? Czy moja krew łączy się z tym dziwnym zapachem? - spytał wesoło...
... zupełnie nie nawiązując do tego, co właśnie oboje zobaczyli.
Osobiście... Nie chciał. Po prostu nie chciał. Temu też nie zaczynał tego teraz. Może mógł winić siebie i brak dyscypliny umysłu? A może podświadomość, która plątała figle i wraz z jednym doświadczeniem, podsunęła wspomnienia z innych? Tak czy siak... Uniósł jedną rękę i klepnął się w policzek.
- Eeej, czekaj. Czekaj - zawołał za nią, ruszając za nią. - Nie leć tak. Jeszcze się przewrócisz. Albo ja.
Westchnął cicho. Ta reakcja. Słowa. Białowłosy podbiegł do niej, po czym złapał ją za ramię i pociągnął ku sobie. Jego spojrzenie zrobiło się poważniejsze.
- Nie przejmuj się - nawiązał do swoich niedawnych słów. - To przeszłość. Zwracanie na to uwagi niczego nie zmieni - puścił ją, po czym otarł ostrożnie palcami miejsce, gdzie został ukąszony. Aura i napięcie całkowicie zeszło z niego, ale nie był w najlepszym stanie. Przez utratę krwi stracił część sił. W dodatku wyglądał o wiele bladziej niż wcześniej.
- Chcę chleb. I wodę. I trochę mięsa - zażyczył sobie. - I jakąś szmatę - zanucił wesoło, zaprzeczając niewerbalnie własnemu stanowi. - Myślisz, że powinniśmy popatrzeć za jakąś bronią na te wampiry? Nie zdziwiłbym się, gdybyśmy natrafili na nie za niedługo, zapach krwi może je zwabić - zastanawiał się na głos.
Powrót do góry Go down
Manuela
Gołąb Śmierci
Gołąb Śmierci
Manuela

https://family-friendly.forumotion.com/t7-manuela#11

Zabójcze Podlasie Empty
PisanieTemat: Re: Zabójcze Podlasie   Zabójcze Podlasie EmptyNie Maj 17, 2020 5:31 pm

Już nawet nie miała zamiaru mu tłumaczyć. Skoro był tak bezczelny i nadal – mimo jej słów – kłamał w żywe oczy, że wcale się z niej nie nabijał (w co ani trochę nie wierzyła), najwyraźniej mógłby to ciągnąć do upadłego, mając gdzieś, jak bardzo ją ranił.
Cóż, Manuela nie myślała w podobny sposób co Reiji, więc trudno jej było zrozumieć, że ktoś mógłby być tak niedojrzały pod kątem relacji społecznych i że mógłby nie rozumieć, że jego komplementy są jawnymi zniewagami. Ona całą tę sytuację odebrała inaczej. Ale już nie miała siły tego wyjaśniać, z Reijim i tak nie dało się dogadać. Zresztą skoro mieli zostać… chwilowymi partnerami – o ile można to tak nazwać – to chyba powinna wykazać się cierpliwością i zdusić w sobie krzyki i narzekania.
Na szczęście jej się to udało. Głównie dlatego, że Reiji bez wahania zgodził się oddać jej swoją krew. Szkoda tylko, że przy okazji pokazał też kilka wspomnień, na które Manuela nie była gotowa. Wcale nie lubiła widzieć cierpienia innych, choćby było tylko przeszłością.
Odwróciła się do niego plecami. Chwilę milczała po tym, gdy zadał pierwsze pytania. Byłem smaczny?
Wyrzucił to z siebie tak beztrosko, jakby nic się nie wydarzyło. Jak głęboko chował w sobie te wszystkie emocje?
Tak, byłeś. Dziękuję – odpowiedziała w końcu, wlepiając wzrok w trawę. – Nie wiem, Reiji. Możliwe. Albo może łączy się z… z tym, przez co kiedyś przeszedłeś – ośmieliła się powiedzieć, kiedy w końcu zaczęli iść w stronę drogi. – Wybacz, nie chciałam dobierać się do tych wspomnień. Nie zawsze panujemy nad tym, co widzimy podczas gryzienia – dorzuciła gorączkowo, zanim Reiji zdążył jej cokolwiek odpowiedzieć, aby się wytłumaczyć.
Mężczyzna złapał ją nagle za ramię, przez co Manuela stanęła sparaliżowana w miejscu. Reiji mógł zobaczyć na jej twarzy chwilowy lęk – zazwyczaj na niespodziewany dotyk reagowała instynktownie, strachliwie. Teraz ledwo pokonała chęć objęcia własnego ciała i skulenia się w sobie.
Przykro mi. Nie wiem, co dokładnie ci zrobili, ale naprawdę mi przykro. Wampiry potrafią być okropne – żaden ból drugiej istoty się dla nich nie liczy – wyszeptała, patrząc na jego uśmiech i spokojną twarz.
Może Reiji znalazł sposób, aby radzić sobie z okropną przeszłością? Może faktycznie wyparcie i wieczna pogoda ducha były dobrym pomysłem?
Tylko że Manuela tak nie umiała.
Wszystko to znajdziemy – obiecała, kiwając głową i ruszając dalej, tym razem nieco wolniej. Kątem oka zerkała na Reijiego. Czuła, że zaczynał słabnąć. – Przepraszam, wypiłam zdecydowanie za dużo, ale… przez rany byłam strasznie głodna – wyjaśniła, wskazując na swoje plecy. Przemoczona koszula była całkiem brudna od krwi, choć Reiji mógł jednocześnie dostrzec, że żadne z ugryzień czy zadrapań nie pozostało otwarte. Ciało Manueli już się regenerowało.
Szli kilka minut, tuż obok lasu, starając się ani nie kluczyć wśród drzew, ani nie wychylać na główną drogę. Manuela wiedziała, że w takim stanie nie powinni pokazywać się ludziom i jednocześnie nie powinni zbytnio się ukrywać, bo – tak jak stwierdził Reiji – wampiry mogą podążyć za zapachem krwi.
Powoli nadchodził zmierzch, co z jednej strony Manuelę ucieszyło, z drugiej zmartwiło. Po ciemku raczej nikt z mieszkańców ich nie zauważy, ale… Raczej wszyscy będą też wtedy w domach. Trudniej się w takiej sytuacji włamać.
Gdy w końcu udało im się niepostrzeżenie podejść do najbliższych domostw, Manuela natychmiast spróbowała wyczuć węchem, czy któreś z nich było puste. Dopiero piąta chata z kolei wydała jej się chwilowo pozbawiona ludzi… choć słyszała śmiechy z ogrodu obok. Najwyraźniej rodzina podziwiała wraz z sąsiadami zachód słońca. Kiedy planowali wrócić?
Ten dom nie był idealny, ale Manuela wątpiła, aby znaleźli coś lepszego. Zerknęła na Reijiego.
Ten. Wszyscy są w pobliskim ogrodzie. Musimy wejść, zabrać jedzenie, przebrać się i jak najszybciej się ulotnić. Co do broni… Nie wiem, czy jest sens, ale może coś wpadnie nam w oko.
I po tych słowach bezgłośnie przeskoczyła przez ogrodzenie i przemknęła przez trawę aż do tylnych drzwi. Dla niej przeskoczenie płotu to nie problem – jeśli jednak Reiji miał z tym kłopot (a w obecnym stanie mógł mieć), Manuela mu pomogła, podtrzymując go niczym dziecko.
W środku rozejrzała się jeszcze wokół, upewniając się w tym, że byli tu sami, a zaraz po tym poszła w stronę pokoju, który wydał jej się sypialnią.
Po lewej stronie jest kuchnia, czuję po zapachu. Zabierz coś dla siebie – doradziła Reijiemu, po czym zaniknęła za innymi drzwiami.
Zaczęła przekopywać pierwszą lepszą szafę. W końcu znalazła męskie spodnie i koszulę. Zgarnęła je, zajrzała do innych drzwiczek – i dostrzegła też damskie ciuchy.
Zabrała jedną sukienkę. O bieliznę zamartwi się kiedy indziej.
Chciała przebrać się tutaj, ale w tym momencie spostrzegła, że okno z sypialni wychodziło na ogród sąsiadów. Była idealnym widokiem dla czwórki ludzi. Gdyby akurat postanowili spojrzeć w tę stronę, natychmiast dojrzeliby ją w środku. Na szczęście byli zbyt zajęci rozmową – Manuela więc szybko ukucnęła i w takiej pozycji wyniosła się z pokoju.
Podniosła się dopiero na wejściu do kuchni, w której Reiji najpewniej pałaszował już coś, co znalazł na stole. Podała mu czyste spodnie i koszulę.
Jest tu jakaś broń, której użyłbyś przeciwko wampirom? – zapytała, odwracając się do niego tyłem.
Powoli zdjęła z siebie, mokrą, brudną koszulę. Kiedy całe jej plecy były już nagie, obejrzała się przez ramię na Reijiego.
Jak moje rany? Wygoiły się całkiem? Wydaje mi się, że tak, ale nie mogę ich zobaczyć – wyjaśniła cicho, błądząc jedną dłonią po skórze na plecach.
Nie poczuła żadnej świeżej krwi, więc chyba było dobrze.
Nadal stojąc tyłem do Reijiego, zaczęła powoli zakładać na siebie sukienkę. Nie to, że chciała paradować przed nim nago i pasowało jej przebieranie się pod jego wzrokiem – ale kuchnia wydawała jej się na razie jedynym bezpiecznym pomieszczeniem. Wolała zresztą nie błądzić po domu. Nie chciała zostawić śladów i się ujawnić.
Powrót do góry Go down
Reiji

Reiji


Zabójcze Podlasie Empty
PisanieTemat: Re: Zabójcze Podlasie   Zabójcze Podlasie EmptyPią Cze 05, 2020 1:15 am

Kompletnie nie zrozumiał jej wyjaśnień, więc skończyło się na tym, że grzecznie przytaknął na jej słowa, zachowując się jakby był nieświadomym dzieckiem. Co mogło się połowicznie pokrywać, bo do dorosłego zachowania w większości momentach sporo mu brakowało. Co zapewne było uciążliwe dla drugiej strony. Nie, żeby jakoś specjalnie poświęcał czas na rozmyślaniach na ów temat. Jednakże i on rejestrował reakcje. Pozostawał sobie swobodę wyboru co do działania za to. Tak samo jak w tym momencie. Złote ślepia zawiesiły się na wampirzycy o sekundę dłużej, nim przekierował wzrok na zieleń po prawej stronie.
- Jak mówiłem, nie przejmuj się - powtórzył się. - Jeśli ja nie zwracam uwagi, to nie ma potrzeby, by ktoś inny to robił - żachnął. - Wampiry są jak ludzie. Nie każdy jest okropny - jego spojrzenie łagodniało z każdym słowem. - Dzięki. Doceniam - miał nadzieję, że zaraz nie połamie języka przez swoje słowa. Polski nie był aż tak zły, ale i tak dziwnie mu się mówiło nie w ojczystym języku. A fakt, że był obcokrajowcem pewnie sprawiał, że jego poziom językowy mógł być dla niej najwyżej znośny.
- Póki nie zemdleję, będzie dobrze - odparł Ayato. - Ewentualnie zostaniesz moim rycerzem. Nawet znajdziemy ci rumaka - dodał odrobinie weselej. Słowa i ton wypowiedzi ciągle sprzeczał się z jego stanem. Daleko było mu do perfekcji. Może jedzenie i sen by coś dały... tylko, że nie mogli pozwolić sobie w tej sytuacji.
Jego spojrzenie przekierowało się na jej plecy.
- To niezwykłe, że zdołałaś się wywinąć im, mimo sporych ran - zauważył. - Dobra robota. Chociaż pewnie nie są tym zachwyceni - czyli będą chcieli zemsty pewnie. Przynajmniej tak wydawało się białowłosemu mężczyźnie. Sam teraz mógł działać jako radar, czerwony punkt na mapie. Krew była wyraźnym sygnałem, a ranna ofiara mogła być bardzo kusząca dla głodnych krwiopijców. To sprawiało, że na myśl nasuwało się jedno pytanie.
Kiedy zamierzali się pojawić?
Los póki co był dla nich łaskawy. Podczas wędrówki nie napotkali na problematyczną zgraję. Byli skazani na siebie i całkiem miły widok. Z zaciekawieniem rozglądał się, wchłaniając do pamięci krajobraz, zupełnie jakby nie istniało zagrożenie dla ich życia. Mniej ludzi i wampirów, a więcej zieleni... I nawet takie miejsce jak Podlasie byłoby przyjazne - pomyślał w którymś momencie.
Dotarcie do wioski nie było skomplikowanym procesem, ale od tego momentu zaczynały się schody. Zmierzch niósł za sobą zapowiedź nadchodzącego mroku i spadek temperatury. Dla białowłosego to była obecnie najgorsza z możliwych kombinacji, wpływająca na stan psychiczny i fizyczny. Odzyskanie pełnej sprawności po utracie krwi zajmowało pewną część czasu, która mogłaby zarazem objąć zwyczajny sen... Co przez groźbę dotyczącą grona wampirów niespecjalnie mogło zaistnieć. Odpoczynek musiał odejść na bok, a słabość ciała i umysłu nie pozwoliłaby na odpowiednią obronę. Jednakże dla Ayato zbliżał się jeszcze inny koszmar, który nie powinien wyjść na jaw. By móc chronić się przed nim, był zmuszony do walki z czasem...
I własnym wstydem. Poczuł się niemalże jak dziecko, gdy Manuela pomogła mu przejść przez płot. Emocje dość szybko zanikły, zastąpione zwykłym zaciekawieniem. Krótki wysiłek sprawił, że na jego skroni pojawiły się krople potu. Rana pulsowała tępym bólem pogłębionym dzięki przedostawaniu się przez wysokie utrudnienie jakie właśnie przebyli. Przynajmniej dopisywało im trochę szczęścia, bo nie zostali przyuważeni, więc dotarcie do domostwa było kwestią czasu.
Znaleźli się w środku. Rozejrzał się na szybko wokół, nim usłyszał jej słowa. Przytaknął głową, odprowadzając ją wzrokiem. Zaraz potem sam udał się do kuchni. Złote ślepia dość szybko zaznajomiły się z otoczeniem, a jeszcze szybciej wyłapały potencjalne jedzenie, będące na wierzchu.
Tak też... Manuela, gdy udała się do tego samego pomieszczenia, zastała Rei'a z kawałkiem chleba w ustach. Ten, na jej widok, dość szybko przełknął trzymany kawałek, po czym uderzył się lekko w pierś. Wyciągnął ręce i wziął ubrania, które położył na jednym z krzeseł.
- Cholera, prawie zeszedłem na zawał - jęknął. - I tak, i nie. Można wykorzystać noże, ale chętniej rozejrzałbym się za bronią palną. I czymś do pisania - odparł jej, ułamując przy tym kawałek kiełbasy. Nie dorwał wiele jedzenia, głównie to, co dawało się znaleźć nad paleniskiem i w szafkach, oraz nie wymagało większej roboty przy tym. Dobrze, że była taka pora i nie było większym problemem dorwanie się do smaczniejszych rzeczy.
- Eee... - białowłosy wlepił spojrzenie w jej plecy. Uniósł nieco brew, przyznając samemu sobie, że limit na oglądanie nagości zapełnił już na co najmniej tydzień. - Ta. Wygląda nieźle - skomentował, sięgając po dzban z wodą i upijając parę łyków. Zaraz potem odłożył go na miejsce.
- Wyczuwasz ich obecność? - spytał się, sięgając w końcu po ubrania. Bezceremonialnie dokończył jedzenie, po czym sięgnął po koszulę i założył ją na siebie. Zrobił to samo ze spodniami. Nieważne, czy patrzyła na niego, czy nie.
- Spalimy to? I znalazłaś kawałek szmatki? - zadał pytania, gdy już wlazł w nowe ubrania. Nie leżały na nim perfekcyjnie, ale od biedy mogły ujść. - I pilnuj czy wracają. Masz lepszy słuch - dodał, drapiąc się po ramieniu. Szorstki materiał dawał się we znaki. - W sumie, sh. Słyszałaś to? - położył palec na ustach, milcząc. Wydawało mu się, że wychwycił jakiś dźwięk szurania. Mogła równie dobrze go zmylić wyobraźnia, dlatego najpierw chciał zobaczyć, jak kobieta zareaguje na to.
- Może lepiej nie czekajmy. Wolałbym nie wplątywać innych - mruknął jeszcze, zastanawiając się przy tym, które wyjście by się nadało teraz. To? Tamto?
Powrót do góry Go down
Manuela
Gołąb Śmierci
Gołąb Śmierci
Manuela

https://family-friendly.forumotion.com/t7-manuela#11

Zabójcze Podlasie Empty
PisanieTemat: Re: Zabójcze Podlasie   Zabójcze Podlasie EmptyNie Cze 07, 2020 6:46 pm

Wampiry są jak ludzie. Nie każdy jest okropny.
Może i była to prawda, ale zdecydowana większość wampirów, owszem, jest okropna. Manuela znała niewiele wyjątków: Andre i czasami Elen, Gustaw, może jego przyjaciele i słudzy… Oraz ona sama, unikająca krzywdzenia ludzkich istot.
Ale reszta?
Reszta to potwory. Jednak o tym opowie Reijiemu kiedy indziej – gdy już się lepiej poznają.
Na razie konwersacja wreszcie stała się milsza. Manuela nawet zaśmiała się na komentarz o rycerzu i rumaku. Przez całą drogę do mieściny rozmawiali w miarę spokojnie, bez wielkiego stresu. Jedynie gdy Reiji przywołał te pokraczne wampirzyska, na chwilę umilkła, po czym odparła krótko:
Było ich sześciu. Połowa mojej rangi, połowa niższej krwi. Miałam nadzieję, że będę mogła się ich poradzić w sprawie okolicy… Niestety, dla nich kobieta służy tylko do jednego.
I w zasadzie na tym ucięła temat – jeśli Reiji nie dopytywał, to nie chciała opowiadać, jak wywinęła się im spod szponów, żądnych kłów i obrzydliwych łapsk, jak zamieniła się w gołębia i jak poleciała, gdzie pieprz rośnie.
W sumie nadal nie miał pojęcia o jej mocy przemiany.
Manuela też przeczuwała, że ta zgraja ponownie zaatakuje, ale nie teraz – nie wyruszą na polowanie przy świetle słońca. Niemniej za kilka godzin… to co innego.
Na razie dotarli do wioski, znaleźli odpowiedni domek, do którego Manuela pomogła dostać się Reijiemu. Nie postrzegała tego gestu jako uwłaczającemu mężczyźnie – najedzona wampirzyca miała więcej sił, zwłaszcza o tej porze dnia.
Jej nowy kolega poszedł się posilić, a ona tymczasem zdobyła ubranie, chociaż mało brakowało, a zostałaby wykryta. Powróciła z szybko bijącym sercem do Reijiego – zachowywała się tak cicho, że go wystraszyła.
Przepraszam – stropiła się. – Zanim zaczniesz szukać tej broni, może zabandażuj dłoń? Zapach krwi może przyciągnąć inne wampiry.
Sama najpierw się przebrała, uprzednio upewniając się, że jej rany już na pewno się zagoiły. Po tym, gdy narzuciła na siebie sukienkę, pogrzebała cicho w szafkach. Znalazła w końcu apteczkę z bandażem.
A po co ci coś do pisania? – zdumiała się, podając mu zawiniątko. – Poszukaj przede wszystkim broni. Tylko że nie mamy wiele czasu – nie wiem, czy znajdziesz coś konkretnego. Właściciele tego domu są w ogrodzie tuż obok, wrócą, jeśli usłyszą hałas.
Jeżeli chciał, pomogła zabandażować jego ranę, tak aby zapach krwi był jak najmniej drażniący dla potencjalnego agresora. Odwróciła się do niego tyłem, gdy zaczął się przebierać. Bała się nagich mężczyzn, nie bez powodu zresztą.
Nie – pokręciła głową. – Najwyraźniej nie polują w wiosce, tylko na obrzeżach, na ludzi, którzy przypadkowo wyjdą poza domostwa. Dzięki temu są trudniejsi do złapania. Podejrzewam, że tutejsi myślą, że jakieś złe moce porywają przechodniów w lesie.
Zgodnie z zaleceniem Reijiego stanęła niedaleko kuchennego okna i nasłuchiwała. Nie było stąd co prawda widać ogródka, ale gdyby właściciele zaczęli wracać, usłyszałaby zbliżające się głosy.
Tak, wrzuć do pieca. – W kuchni nadal tlił się lekki ogień. – Po co ci szmatka? Sądziłam, że chciałeś tylko ubrania i…
Sama umilkła niedługo przed tym, gdy Reiji usłyszał dźwięk. Tak, do niej też to dotarło – cichutkie szuranie, brzmiące tak, jakby szedł do nich tylko lekki zwierzak…
Manuela nie czuła zapachu wampirów. To jeszcze nie był żaden z krwiopijców. Głównie dochodziły do niej tylko wonie trawy i błota, przemieszane z…
W całej gamie zapachów zorientowała się o sekundę przed tym, gdy ujrzeli gościa – zdecydowanie za późno.
W progu kuchni stanęła maleńka dziewczynka, może siedmioletnia. Umorusana od trawy, błota, wody, sierści psa, ukryta pod zapachami trawy i całej przyrody. Najwyraźniej dziewuszka bawiła się niedaleko domu z jakimś psiakiem, tarzając się po polu. Nieświadomie zamaskowała swój własny zapach.
Manuela mogła zrobić dwie rzeczy: dopaść małą i natychmiast ją uciszyć, tak aby ich nie zdradziła, albo zaryzykować i…
Ukucnęła powoli, kładąc palec wskazujący na ustach. Nie, nie skrzywdziłaby dziecka. Nie było szans, żeby to zrobiła.
Nie wołaj rodziców, proszę. My już sobie stąd idziemy. Nikomu nie zrobimy krzywdy – zapewniła z ciepłym uśmiechem, wskazując gestem Reijiemu, żeby powoli szedł w stronę drzwi.
Dziewuszka patrzyła na nich wielkimi oczami, ale na razie stała nieruchomo, być może sparaliżowana przez strach. Manuela chciała to wykorzystać i cicho się wycofać – ale niestety, właśnie w tym momencie ogień w piecu mocno buchnął, pochłaniając zakrwawioną koszulę. Mała dojrzała więc ślady krwi tuż przy kominku.
I zaczęła krzyczeć.
Głośno krzyczeć.
Naprawdę głośno krzyczeć.
Szlag! Wiejemy! – postanowiła Manuela.
Złapała Reijiego za rękę i pociągnęła go w stronę tylnych drzwi. Wypadli z domu, słysząc krzyki innych ludzi, którzy zaczęli się zbierać.
Musieli uciekać jak najdalej, żeby nikt ich nie gonił o tej porze. Tylko gdzie?
Do lasu?
Powrót do góry Go down
Reiji

Reiji


Zabójcze Podlasie Empty
PisanieTemat: Re: Zabójcze Podlasie   Zabójcze Podlasie EmptyPon Cze 15, 2020 1:27 am

Może i kiedyś sam rozchyli rąbka tajemnicy o samym sobie, opowiadając swoją historię tak, jakby to była fantastyczna opowieść. Historia mężczyzny, który liczył sobie zbyt wiele lat... i miał jeszcze zamiar przeżyć o wiele więcej. Sekret jednakże miał wyjść na jaw wraz z upływem czasu... Wraz z rozwojem ich znajomości.
Tylko najpierw trzeba było przetrwać to Podlasie.
- Żeby móc pisać - odpowiedział gładko, zarazem też jakby to była najbardziej oczywista rzecz na tym świecie. - Zawsze można kogoś dźgnąć tym - dodał, unosząc oczy do góry. - Broń, broń... Myślisz, że wampira da się zranić zwykłym nożem? - przyjął od niej zawiniątko. Rozwinął je, by potem przyjrzeć się ubogiemu wyposażeniu. Zamrugał oczami, biorąc między dwa palce coś, co miało imitować bandaż... Po czym wyciągnął to w jej stronę.
- Pomocy? - momentalnie zrezygnował z samodzielnej próby zadbania o ranę, dając to w ręce delikatniejszych - chyba? - dłoni. O ile oczywiście nie spławiłaby go.
Przynajmniej zrozumiał schemat działania nocnych, niechcianych koleżków. Ich zachowanie mogło zdawać się być sensowne z pewnego punktu widzenia, ale... Uniósł rękę, pocierając palcem między brwiami.
- Jeśli w nie uwierzą, będą chcieli z nimi coś zrobić - wyszeptał. Przez to przypomniało mu się jego własne dzieciństwo. Ludzie byli bardzo chętni do samosądów w imię wyższego dobra. I nieludzkim zapałem pozbywali się rzeczy, które odbiegały od normy.
Skrzywił się mimowolnie. Wziął palec i popatrzył na nią spod zmrużonych powiek.
- Bo nie wiedziałem, że mają TO - odpowiedział, dając nacisk na ostatnie słowo. - Więc chciałem chociaż TYM zakryć ranę - mamrocząc coś jeszcze pod nosem na ten temat, zawinął swoje ubrania w osobne zawiniątka (tak nazwał sobie w myślach to, co właśnie stworzył) i wsunął do pieca, upewniając się, że materiał nie wystaje poza. Dość szybko zabrał stamtąd swoją rękę i zaczął palcami pocierać dłoń, patrząc złowrogo na piec. Niczym na zwiastun problemów...
... który jednak pojawił się w inny sposób.
Wlepił wzrok w małą dziewczynkę, robiąc tak samo duże oczy na jej widok. Nieznajoma, mała dziewczynka... czyli jedna z istot, które powinni unikać szerokim łukiem. Posłał spojrzenie pełne wyrzutu w stronę wampirzycy. Czy nie powinna była wyczuć ją? Co to za wampir z niej? Pytanie, co dalej? Zaatakuje ją? Poczuł ciary na plecach. Niepewność została rozwiana w momencie, gdy Manuela zdecydowała się na inne rozwiązanie. Nie pozostawało mu nic innego niż ładnie posłuchać ją i powoli cofać się. Powoli stawiał kroki do tyłu, unosząc ręce i robiąc minę w stylu - "Wcale nie jestem kimś podejrzanym!". Zaskoczyli małą swoją obecnością i to mogło im pomóc w ucieczce. Może uznałaby ich za tajemne istoty? Coś jak zjawy?
Chciałoby się.
Jedna chwilka potem, by wszystko runęło. Widział, jak znika poprzednia reakcja, a mala wykonała najprostszą z możliwych rzeczy - zaczęła krzyczeć. Ruszyła lawina zdarzeń. Do jego uszów dobiegł dźwięk zbliżających się ludzi, chętnych, by sprawdzić źródło oraz przyczynę hałasu.
- H-hai - zdołał wypowiedzieć jedynie tyle, nim pociągnęła go za sobą. Nie stawiał oporu, zmusił swoje ciało do dostosowania się do nadanego tempa. Pozostanie tutaj wiązało się z dalszymi problemami, ale... co teraz?
Wzdrygnął, słysząc ujadanie psa, wtórującemu krzykom swojej towarzyszki.
O nie...
O nie, nie, nie...
Cholera, teraz to na pewno będą pochodnie!
- Jak nie wampiry, to ludzie - wydusił z siebie, gdy przemierzali kolejne metry, próbując się oddalić od nieszczęśliwego domostwa. - Ciężko mówić o... szczęściu - kaszlnięcie. - Łe, prawie pogryzłem język - poskarżył się. Krzyki i poruszenie, jakie wywołała tamta dziewczynka, były i dla niego słyszalne. To była kwestia maksymalnie kilku minut... może kilkunastu... nim zdołają postawić na nogi całą wieś. Umysł Ayato przetwarzał informacje i możliwe scenariusze. Mogli zostać przyłapani i... prawdopodobnie mógłby się odbyć samosąd.
I jakoś czuł, że mało kto byłby przychylny wobec obcokrajowca o białych włosach.
Czemu ta wizja stosu i pochodni się zbliżała tak niebezpiecznie...?
Z drugiej strony, szkoda było mu dzieciaka, ale wolałby, by mieszkańcy tego miejsca szybko zrezygnowaliby z ewentualnych poszukiwań i uznali, że to nic szczególnego i wartego uwagi, przypisując to dziecięcej wyobraźni. Od to jakieś duchy nawiedziły ich... "pożyczając sobie"... Uznał, że nawet w jego myślach brzmiało to zbyt dziwnie.
- Czekaj, chodź tu - wyrwał się ze swoich przemyśleń, stawiając opór ciągnięciu go. - Po prawej. Otworzone drzwi - na jego czole wystąpiły krople potu przez wysiłek. Zamierzał narzucić swój kierunek, po czym zaciągnął wampirzycę w stronę otwartego budynku.
Siano. Wszędzie było siano.
Miejsce, które wybrał Reiji, było zwykłą stodołą. Jednakże w danej chwili, nie było czasu ma wymyślanie. Musieli się gdziekolwiek zmyć, by zgubić uwagę wieśniaków. Las... Odruchowo wykluczył ucieczkę do miejsca, do którego i tak mieli zamiar zmierzać. W tym momencie zadziałało coś, co starał się zagrzebać od pewnego czasu - łowiecka chęć ochrony niewinnych. Nie myślał nad tym, jednakże podświadomość działała nadal. W procesie myślowym, na który nie miał kompletnie wpływu, uznał, że udanie się w stronę skupisk drzew przyciągnie obecnie uwagę dorosłych, którzy chcąc nie chcąc, mogliby pod wpływem emocji udać się za nimi, by ich ukarać. Bezbronni ludzie, którzy pozostaliby w mroku, z dala od domostwa, stanowili zbyt smakowity kąsek dla wampirów.
Zwłaszcza byłych ludzi, którzy kierowali się swoimi żądzami.
Bezceremonialnie zaciągnął ją na sam koniec stodoły, dopiero tam puszczając. Jednak to nie był spokój. Obrócił ją plecami do siebie i popchnął delikatnie do przodu.
- Kryjówka. Miejsce. Cisza - wyrzucił na jednym tchu. - Przeczekajmy tutaj - miejsce, w którą ją skierował, było niewielką przestrzenią między ostatnimi partiami siana, a ścianą pomieszczenia. Wydawało mu się być to najlepszą kryjówką obecnie, z której nie omieszkał się skorzystać.
Krzyki dobiegły do jego uszów. Przykucnął i zamknął oczy, starając się zignorować bodźce zewnętrzne, skupiając się jedynie na podstawowej czynności, jaką było oddychanie. Pomiędzy jednym i drugim oddechem, prosił bóstwa szczęścia i przychylności o nieco łaski. Wsunął się w głąb, prawie nie biorąc wdechu. Zdecydowanie nie chciał, by postanowili przeszukiwać dokładniej akurat TO miejsce. Niech sobie idą. Daleko.
- Słyszę tylko szumy. Czy właściwie nas szukają? - wyszeptał cicho. Obecnie właściciele głosów znajdowali się poza zasięgiem jego zmysłu słuchu. Słowa mieszały się z innymi odgłosami, tracąc całkowicie na znaczeniu.
- Cholera jasna z tym psem - w pobliżu rozległ się donośny, męski głos. - Znowu szczeka bez przyczyny. Znowu poluje na ptastwo? - odgłos splunięcia i donośne kroki. Zbliżał się tutaj. - Zamknijmy to i chodźmy coś zjeść. Janinka przeszła dzisiaj samą siebie, hehe.
Kroki narastały.
Jeden. Drugi. Trzeci.
I już był przy drzwiach...
Powrót do góry Go down
Manuela
Gołąb Śmierci
Gołąb Śmierci
Manuela

https://family-friendly.forumotion.com/t7-manuela#11

Zabójcze Podlasie Empty
PisanieTemat: Re: Zabójcze Podlasie   Zabójcze Podlasie EmptyPon Cze 29, 2020 8:32 pm

Machnęła ręką na tę dziwną zachciankę o długopisie. Dobra, zapomniała, że Reiji to dziwak. Wolała już nie drążyć, na czym niby chciał teraz coś pisać, oraz nie sugerowała, że mieli nieco poważniejsze zmartwienia niż brak pióra i papieru.
Jeśli będzie osłabiony i niskiej krwi oraz jeśli przetniesz mu tętnicę szyjną, a następnie dopilnujesz, aby się nie zregenerował, to może i zabijesz – mruknęła posępnie, niezbyt przekonana do tego, czy zwykły nóż zrobiłby aż taką krzywdę krwiopijcy.
Widziała w życiu wampiry, które potrafiły wylizać się z o wiele gorszych ran.
Bez słowa pomogła Reijiemu założyć bandaż. Była niezła w robieniu opatrunków – w końcu doświadczenia obozowe robią swoje, no i kiedyś, jako człowiek, myślała o tym, żeby zostać pielęgniarką. Zresztą Kuba, jej dawny narzeczony, studiował medycynę i coś tam jej opowiadał.
Delikatnie, z czułością ujęła męską dłoń i sprawnie zaczęła ją owijać. Odetchnęła w duchu, widząc, że ugryzienie nie wyglądało źle – było po prostu w miejscu, z którego gęsto lała się krew, ale najpewniej nie wdało się zakażenie.
Będzie dobrze.
Na razie zresztą nadszedł inny problem – w postaci maleńkiej dziewczynki, która nieświadomie skryła swój zapach przed wampirzycą.
Manuela nie miała zamiaru tłumaczyć się z faktu, że zbyt późno wyczuła to dziecko. Nie urodziła się jako wampir wysokiej klasy, jej zmysły nie były aż tak czułe jak czystokrwistych. Szybko też oceniła, że nie ma czasu na żadne pogawędki – musieli zwiewać, najlepiej w jak najcichszy sposób. I być może by się udało, gdyby nie ta przeklęta, przesiąknięta krwią koszula w piecu.
Dorośli z ogródka obok natychmiast zareagowali na krzyk córki i popędzili w stronę domostwa. Manuela nie miała zamiaru wybijać całej wioski tylko po to, aby ukryć swoją obecność. Wolała wiać. Pociągnęła więc za sobą Reijiego i wybiegła przez tylne drzwi. Zaczęła pędzić przed siebie, ile tylko miała sił. Usłyszała ujadanie psa, ale nie wystraszyło ją to – psiak nie miał szans dogonić zregenerowanego wampira.
Gorzej, gdy ten wampir biegł razem z człowiekiem. Nawet jeśli Reiji miał niezłą kondycję, najpewniej było mu trudno nadążyć za Manuelą, mimo że ta ciągnęła go za rękę.
Nie odpowiadała na jego narzekanie, bo nie chciała tracić cennych sekund na bezowocne gadanie. Niewiele brakowało, a już miała zamiar zacząć go nieść, byleby tylko jej nie spowalniał (mimo wszystko była mu wdzięczna za krew, więc nie chciała zostawiać go na pastwę losu), i wbiec do ciemnego, podejrzanego lasu, ale mężczyzna postanowił inaczej.
Przez moment chciała zaprotestować, bo nie w smak jej było zamykanie się w wielkiej, drewnianej puszcze, którą można podpalić, ale gdy dostrzegła zmęczenie na twarzy Reijiego, odpuściła. Zmieniła kierunek i pognała do chylącego się ku upadkowi budynku, a raczej – do stodoły.
Wbiegli do środka. Manuela chciała zamknąć za sobą drzwi, ale Reiji ją pociągnął. Dała się więc zaprowadzić do oddalonego, ciemnego kąta. Ze zdziwieniem zrobiła kilka kroków do przodu, gdy mężczyzna nagle zaczął rządzić i autorytarnie zaczął jej mówić, co ma robić. O dziwo, nie zaprotestowała. Mimowolnie, bez słowa,przyzwyczajona do tego, że męski rozkaz trzeba wykonać, podeszła do ściany i ukucnęła przy sianie, nadal zwrócona tyłem do niego. Dopiero po kilku sekundach się otrząsnęła i odwróciła w stronę łowcy.
To nie jest dobry pomysł. Mogą podpalić stodołę, jeśli nie będzie im jej żal. A jeszcze wcześniej przeszukać siano z widłami – wyszeptała, patrząc z dołu na Reijiego. – Nie weszliby o tej porze do lasu. Boją się. Chyba.
Dla wampirzycy las nie był aż tak straszny – widziała w końcu lepiej w ciemności, nie bała się dzikich zwierząt, bez problemu mogła wspiąć się na drzewo. Jedyny potencjalny problem stanowiły inne wampiry. Cholera wie, gdzie w tym momencie przebywały.
Przycupnęła na sianie, z zatrwożeniem spoglądając na niedomknięte drzwi. Nie była aż tak zmęczona, mogłaby biec dalej. Ale Reiji…
Słyszała, jak łapał oddech, aby uspokoić organizm. Nie mogła go winić o brak wytrzymałości. Jak na człowieka i tak nieźle przebiegł ten maraton. Również wstrzymała oddech i wcisnęła się w siano. Cholera jasna, co teraz?
Mieli się zakopać w tych ususzonych trawach, modląc się, żeby nie wyczuł ich pies? Powinni tu czekać całą noc? Przecież w każdej chwili ktoś mógł wejść i sprawdzić każdą partię siana po kolei.
Co jeśli ludzie otoczą budynek i Manuela z Reijim będą musieli się ujawnić?
Tak, są coraz bliżej – wyszeptała. Zamilkła na moment, aby znowu nasłuchiwać. – Ale to jakieś inne głosy. Nie rodziców tej małej. Ci nie mówią o nas, narzekają na psa.
Zaraz po tym znowu przestała mówić, bo obcy podeszli do drzwi. Na wszelki wypadek zasłoniła Reijiemu usta, gdyby znowu przyszło mu na myśl coś powiedzieć.
Z bijącym sercem czekała na to, co zrobi obcy mężczyzna na zewnątrz. Nie chciała go zabijać – ale była gotowa, aby do niego dopaść, wyprać mu mózg i go uśpić, gdyby tylko zaczął przeszukiwać całą stodołę. Jedno wymazanie wspomnień to nie problem.
Gorzej, gdyby do środka weszło więcej osób.
Obawy okazały się jednak złudne – mężczyzna podszedł bowiem tylko do drzwi, a następnie… głośno je zamknął, zasunął od zewnątrz dużą, drewnianą belą. Kopnął jeszcze w wejście, upewniając się, że na pewno jest nie do ruszenia. Zaraz po tym odszedł, pogwizdując. Pies w oddali nadal szczekał, ale już coraz ciszej. Najwyraźniej ludzie zaczęli go uspokajać.
Manuela odczekała parę sekund, po czym się podniosła. Nie czuła niczyjej obecności w środku, nawet żadnego zwierzaka. Byli tylko ona i Reiji.
No i mnóstwo siana.
Wolę tu nie zostawać na noc. Zamknęli nas inni ludzie. Pewnie zaraz przybiegną do nich rodzice tej małej i cała wieś ruszy na poszukiwania. Lepiej, żeby do tego czasu nas tu nie było – stwierdziła cicho, podchodząc do ściany i powoli ją obmacując.
Szukała spróchniałych albo zgniłych desek, które mogłaby w miarę cicho zniszczyć, aby stworzyć przejście.
Mogę wyrwać ten fragment – zaoferowała, wskazując na podniszczone miejsce na ścianie. – Tylko musimy postanowić, co dalej. Skoro nie chcesz iść do lasu, najlepiej będzie uciec całkowicie z tej wsi, w stronę miasta. Powinniśmy dotrzeć nad ranem, więc bylibyśmy bezpieczni. – Odwróciła się w stronę Reijiego. – Ja i tak chciałam się tam dostać. Mam w planach wyjazd na Wschód i muszę się chwilowo zaczepić w jakimś większym mieście do pracy. A ty co planowałeś? Gdzie w ogóle podróżujesz?
Wypadałoby w końcu zapytać, skoro razem wpadli po uszy i musieli wspólnie działać. Prędzej czy później się rozstaną i pójdą swoimi drogami – ale póki co lepiej, żeby się nie rozdzielali.
Jest tylko jeden problem – to przy tamtej drodze spotkałam wcześniej wampiry. W nocy może być ich więcej. Chyba że ukradniemy komuś auto, ale… nie jestem pewna, czy w tej wsi w ogóle wiedzą, co to jest – stropiła się, drapiąc od niechcenia podstarzałą deskę.
No i masz – może jednak faktycznie dobrze byłoby przeczekać tutaj noc? Tylko co jeśli ci wieśniacy obejdą ich z pochodniami w rękach, niczym w filmie, i będą próbowali wykurzyć, przekonani, że ich wioskę nawiedziło śmiercionośne cholerstwo?
Powrót do góry Go down
Reiji

Reiji


Zabójcze Podlasie Empty
PisanieTemat: Re: Zabójcze Podlasie   Zabójcze Podlasie EmptyWto Lip 14, 2020 12:23 am

Więc... W ogólnym skrócie, z miłej pielęgniarki - delikatność kobiety zaskoczyła go bardzo - i przyjemnej rozmowy na temat zabijania wampirów narzędziem do pisania, skończyli w szopie. Brzmiało to trochę lepiej niż napalone na krew wampiry, ale niezbyt optymistycznie. Zwłaszcza, że zachowania wieśniaków niezbyt dawało się przewidzieć.
- Nie podpalą. Nie są na tyle głupi - stwierdził, wzruszając ramionami. - Nie zechcą stracić ani budynku, ani ryzykować pożaru wsi. I no... - podrapał się po głowie. - I kwestia, czy potraktują nas jako zło... złodziei, czy może nie... - chociaż jakoś nadal nie mógł wyrzucić z głowy wizji pochodni i gonienia ich z krzyżami. Wampirzyca i obcokrajowiec, niezbyt wyglądali na godnych zaufania. Zwłaszcza ten drugi. No i rzeczywiście ryzykowali tym, że znaleźli się tutaj. Ale tak samo mogli, gdyby wybrali inną opcję. Tak wydawało się Ayato.
Kolejne sekundy ciągnęły się w nieskończoność. Nerwowe oczekiwanie na reakcję innych. Próbował w myślach ułożyć ewentualny plan działania. Powiedzieć im, że się zgubili? Udać głupich? Uciekać od razu? Ciężko było wybrać cokolwiek. Założył ręce za głowę, spoglądając w górę. Dość nietypowa przygoda się z tego zrobiła.
Nim odpowiedział coś na temat usłyszanych dźwięków, poczuł chłodną, kobiecą dłoń na twarzy. Mimowolnie zamarł, zaskoczony tym dość niespodziewanym zbliżeniem. Ślina podjechała mu do gardła. Zacisnął dłonie w pięści, starając się nie wydać z siebie żadnego dźwięku, dopóki nie został uwolniony.
Stodoła. Nie piwnica. Ona nie próbuje mi zabrać krwi. Nie ma co panikować.
- I czuję napływ wspomnień... działasz na mnie tak emocjonalnie, aż się wzruszyłem - mruknął, pocierając kark. Nie potrafił już wyłapać dodatkowych hałasów. Ostatnie co dotarło do niego, to kopniak. - Zaskakujesz mnie. Potrafisz bić kobieca.
Przy czym zrozumiał, że znaleźli się w pułapce. Stodoła została zamknięta od zewnątrz, więc wydostanie się bez użycia brutalnej siły było niełatwym zadaniem. No... przynajmniej teoretycznie tak powinno być. Hana jednak miał swoje asy za rękawem i powoli zaczął rozważać, czy warto je obecnie użyć.
- Tyle, że nie wydaje mi się, bym mógł sensownie poruszać się w nocy - zauważył cicho, zarazem unosząc ramiona w bezradnym geście. - Jest zbyt ciemno. I nie ma po drodze żadnych latarni. Przynajmniej nie przypominam sobie, bym jakąkolwiek widział.
Zamilkł na moment, trawiąc jej słowa w myślach.
- Wschód... A konkretne miejsce? - spytał się uprzejmie. - Ja... nigdzie specjalnie. Po prostu taka wycieczka... by oderwać się od myśli i utrapienia. Dużo mówić, nie chcę cię nudzić z tym - uśmiechnął się. - Jeśli jedziesz na wschód... to wpadnij kiedyś do Japonii - zaproponował jej momentalnie. - Spodoba ci się ten kraj. Pomimo wszystkiego, nadal zachował swój urok - jego uśmiech zrobił się cieplejszy na wspomnienie o tamtym miejscu. - Więc jak widać, nie mam specjalnie wybitnych planów.
Nie widział większych problemów co do wyjawienia cokolwiek więcej. Przynajmniej w tym momentu. Jednakże wspomnienie o Japonii sprawiło, że poczuł ukłucie w klatce piersiowej. Tęsknota i zarazem smutek, zwłaszcza nawiązując do wydarzeń, które sprawiły, że zdecydował się na wyjechanie.
- Zawsze możesz jechać na koniu, niczym prawdziwy rycerz - wysunął na głos pomysł co do sposobu przemieszczania się. - Jakiś pojazd powinni mieć. Chodzenie na piechotę daleko jest niewygodne - uniósł rękę i zasłonił usta, tłumiąc ziewnięcie. - A na piechotę... brzmi jak chęć zabicia się. Może nie męczysz się teraz... ale wycieczka do miasta... nadszarpnie sił - wyszeptał cicho. - Chyba... że planujesz zostawić mnie jako pożywienie...
Wizja tego, że zostałby przynętą dla wampirów niskiego poziomu nie napawała go pozytywnie. Nie przychodziło mu nawet na myśl to, co mógłby zrobić w takiej sytuacji. Może... poproszenie o pozostawienie go w spokoju wystarczyłoby?
- Ale możemy się spróbować wydostać, póki śpią. Ale masz jakiś pomysł na to, jak poradzić sobie z psami? Na pewno zareagują na obcy zapach - zauważył. - Chociaż... wszędzie ciemno... nie wiem, czy dam sobie radę... - zadrżał mimowolnie. Im więcej czasu upływało, tym coraz bardziej uświadamiał sobie, że jego miłość do mroku nie istniała. Jego serce mimowolnie zaczęło bić szybciej. - Musiałabyś być moimi oczami - wyszeptał jeszcze. Jego ton głosu zaczął brzmieć ponaglająco. Zaczynał się obawiać, że za niedługo nie zmusi własnego ciała do ruchu.
- Niewesoło jest. Jestem bezbronny. Chlip - nie był zdołowany tym faktem. - Myślisz, że patykiem też zdołam im zrobić krzywdę? - spytał się beztrosko.
Powrót do góry Go down
Manuela
Gołąb Śmierci
Gołąb Śmierci
Manuela

https://family-friendly.forumotion.com/t7-manuela#11

Zabójcze Podlasie Empty
PisanieTemat: Re: Zabójcze Podlasie   Zabójcze Podlasie EmptyPon Sie 31, 2020 10:06 pm

Nie była taka przekonana co do tego, że nie podpalą stodoły. Gdyby wiedzieli, że siedzi w niej wampir, z pewnością zrobiliby to z rozkoszą. Ale Reiji miał rację – najpewniej, gdy mała się już uspokoi i gdy zobaczą, że zniknęły ciuchy i jedzenie, potraktują ich jako złodziejów. To nawet dobrze.
Byleby tylko pomyśleli, że zwiali do lasu, nie do szopy.
Na szczęście na razie nic nie wskazywało na to, że podejrzewali stary budynek. Manuela usłyszała w oddali zaniepokojone głosy, ale z każdą sekundą były cichsze. Widocznie szli właśnie w stronę drzew.
Nie zorientowała się od razu, że wystraszyła Reijiego swoim gestem. Dopiero gdy spojrzała mu w twarz i dostrzegła wzrok, jaki doskonale znała z obozu, natychmiast się cofnęła.
Przepraszam, powinnam była ostrzec. Chciałam się tylko upewnić, że nie wydasz żadnego dźwięku – powiedziała łagodnie, ze skruchą. Aby dodać mu też otuchy, napomknęła: – Ja… ja również nie lubię nagłego dotyku. Rozumiem to.
I aż się zarumieniła, gdy wspomniał, że jest kobieca. Nie skomentowała tego. Miała też nadzieję, że Reiji nie widział jej zmieszania w tej ciemności.
Dziwnie było słyszeć takie słowa od obcego mężczyzny. Dotychczas głównie komplementował ją Gustaw.
W takim razie chcesz tu poczekać do ranka? – Nie podobał jej się ten pomysł, choć rozumiała obawy mężczyzny. – Wiesz, wtedy mogą się obudzić i zacząć krążyć. Będzie nas widać z oddali. Od razu nas dostrzegą.
Badała na spokojnie deski, odrywając ostrożnie małe, nieco nadgniłe fragmenty. Mogła spokojnie zrobić tu dziurę, jednak póki Reiji nie będzie pewny, że chce się stąd zmyć, to nie miało sensu. Faktycznie wystawiliby się na psy.
Rosja. Może zabrzmi to źle, ale potrzebuję pieniędzy. Nie mam żadnych kwalifikacji, więc jeśli chcę zarobić, pozostaje mi praca na czarno – wyjaśniła nieco zawstydzona, choć miała nadzieję, że Reiji nie będzie jej oceniał. – A żaden kraj się do tego nie nadaje tak jak Rosja. Zresztą mówię po rosyjsku, więc będzie mi łatwiej.
Uśmiechnęła się do niego. Widziała całą jego sylwetkę perfekcyjnie w tej ciemności.
W końcu zostawiła deski i wróciła do mężczyzny. Przycupnęła obok.
Skoro chcesz zostać na noc, to mamy dużo czasu. Możesz opowiedzieć. Jeśli oczywiście chcesz – zapewniła żywo. Domyślała się po fragmencie wspomnień, że nie miał kolorowej przeszłości.
Na wzmiankę o Japonii tylko kiwnęła uprzejmie głową, choć nie brała tej opcji na poważnie. Jeszcze nie wiedziała, że to właśnie tam ulokował się jej kat i że faktycznie – kiedyś tam zamieszka.
W tej chwili ciągle go poszukiwała. Ciągle męczyła coraz nowszych informatorów.
Skoro tęsknisz za Japonią, kiedy planujesz wrócić? Ile trwa już ta twoja wycieczka po Europie? – zagaiła, osuwając się łagodnie na plecy.
Siano było przyjemnie miękkie. Pachniało, jakby skoszono je dopiero wczoraj.
Mnie nie przeszkadza chodzenie. Lubię to. Ale też wolno się męczę. Kiedyś, gdy byłam… człowiekiem, to wyglądało inaczej. I nie, nie zostawię cię na pożywienie! – Niemal się zaśmiała na ten pomysł. – Nie jestem jak tamte wampiry. Nie lubię krzywdzić. Choć przyznam, że nie zakładałam, że moim chwilowym towarzyszem będzie człowiek. Wiesz, mimo że nie chcę nikogo zabijać, to jednak mam naturę, jaką mam. Staram się unikać z wami kontaktu. Dla waszego dobra – wyjaśniła ponuro i dość smutno.
Nie chciała go straszyć, chociaż niewykluczone, że to właśnie zrobiła. Raczej potrzebowała się wyżalić i usprawiedliwić, mimo że sama nie wiedziała przed czym.
Ja się nie boję psów, ucieknę przed nimi. Ale jeśli ty nie dasz rady zbiec, to mamy problem. Nie chcę ich zabijać tylko po to, żebyśmy… mogli przejść obok.
Skubała niemrawo siano, wyraźnie niezadowolona z sytuacji, w jakiej się znaleźli. Gdyby była sama, dałaby radę stąd zwiać, nikogo nie raniąc. Nie chciała tak myśleć o Reijim, ale z jednej strony stał się niewielką kulą u nogi. Z drugiej– zaczynała go lubić, nie zostawiłaby go tu.
Potraktował ją łagodnie, z sympatią. Nie tak jak inni.
Dobrze się czujesz? Wszystko w porządku? – zapytała niepewnie, gdy niemal zaczął chlipać. Wyczuła też przyspieszone bicie serca.
Uniosła się na przedramionach i przyjrzała mu się z bliższej odległości.
Boisz się? Psów czy ciemności? A może mnie? – wyszeptała. Reiji mógł dojrzeć błysk jej kłów.
Mimo że ich nie wyszczerzyła, i tak były widoczne. Taki już los wampirzycy.
Oboje nagle usłyszeli, że nasiliło się szczekanie psów. Zwierzęta najwyraźniej zostały wypuszczone na noc i teraz bawiły się wokół stodoły, obiegając ją. Być może nawet czuły intruzów – na szczęście żaden nie próbował drapać desek.
Manuela westchnęła przeciągle. Teraz to pewnie Reiji za nic stąd nie wyjdzie.
Lepiej dobrze naostrz ten patyk – zakpiła i znowu legła na plecach na sianie.
Wlepiła wzrok w drewniany, oddalony sufit. Był brzydki. Stary. Zniszczony.
W barakach w obozie też całe drewno gniło… – rzuciła leniwie, niby od niechcenia. – Ale tutaj… przynajmniej jest przestrzeń.
Powrót do góry Go down
Sponsored content




Zabójcze Podlasie Empty
PisanieTemat: Re: Zabójcze Podlasie   Zabójcze Podlasie Empty

Powrót do góry Go down
 
Zabójcze Podlasie
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 2Idź do strony : 1, 2  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
FamilyFriendly :: Zakończone-
Skocz do: