FamilyFriendly
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.


Tylko dla zaprzyjaźnionych.
 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  FAQFAQ  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Mieszkanko Manueli

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Manuela
Gołąb Śmierci
Gołąb Śmierci
Manuela

https://family-friendly.forumotion.com/t7-manuela#11

Mieszkanko Manueli Empty
PisanieTemat: Mieszkanko Manueli   Mieszkanko Manueli EmptySob Kwi 11, 2020 11:06 pm

Niewielkie, dwupokojowe mieszkanie z aneksem kuchennym i małą łazienką. Skromnie i minimalistycznie urządzone, bez zbędnych ozdób. W jednym pokoju minisypialnia z niewielkim łóżkiem i szafą, w drugim pseudosalon. Kanapa w salonie mniejsza niż łóżko.
Mieszkanie znajduje się na ostatnim piętrze (i jest tam jedyne). Sąsiedzi z dołu są bezproblemowi, nie ma ich całymi dniami, nie wtrącają nosa w nieswoje sprawy. Przez ściany czy podłogę i tak zresztą niewiele słychać.
Powrót do góry Go down
Manuela
Gołąb Śmierci
Gołąb Śmierci
Manuela

https://family-friendly.forumotion.com/t7-manuela#11

Mieszkanko Manueli Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanko Manueli   Mieszkanko Manueli EmptyCzw Maj 07, 2020 11:01 pm

Boże, gdyby lata temu, w obozie, Manuela była tak głupia jak ta autostopowiczka, pewnie jakiś esesman zastrzeliłby ją pierwszego dnia. Czy ludzie nie potrafią już mądrze ocenić sytuacji i nie potrafią działać w sytuacji zagrożenia? Czy ta dziewczyna naprawdę sądziła, że zdąży dobiec do bentleya, mimo że Fergal miał do niego bliżej?
Chyba się nie łudziła, że ktoś będący w połowie zwierzęciem, w połowie człowiekiem pozwoli jej na ucieczkę?
Gdyby było więcej czasu, Manuela pewnie próbowałaby ją uratować, ale w obecnej sytuacji nie miała na to najmniejszych szans. Przemieniony Fergal na pierwszy plan wysuwał instynkt, więc jeśli jakiś człowiek krzyczał lub biegał obok – polował na niego. Sojka mogła tylko odwrócił wzrok, gdy pożerał dziewczynę, i przeprosić ją w duchu.
Cóż, chyba każdego trupa zaczynała znosić coraz lepiej. Kelnerka, ten chłopak na masce, autostopowiczka – może ponownie włączał jej się tryb znieczulicy obozowej i śmierć przestawała robić na niej wrażenie?
Na szczęście przed okrutnym losem udało jej się przynajmniej ochronić kierowcę taksówki. Wpakowała go nieprzytomnego, ale żywego, do auta, a potem spróbowała udobruchać Rekina. O dziwo – udało jej się niemal od razu. Czyli jednak jeśli chce, to potrafi się opanować. Dawniej niemal nigdy tego nie robił.
Odetchnęła z ulgą i przycupnęła przy nim, też wyraźnie umęczona. Skoro mu obiecała, że będzie spokojna, to nie chciała łamać danego słowa. Chwilowo miała też naprawdę dobre intencje i chciała się z Fergalem pojednać… ale on najwyraźniej nie chciał.
Zacisnęła wąsko usta, gdy po swoim wyznaniu oberwała – a jakże – samymi inwektywami.
I znowu ta pieprzona Sojka.
Odepchnęła rękę Fergala, mocno, ze złością, po czym poderwała z ziemi. Jeśli same słowa tak go wkurzyły, esemesów nie miała zamiaru mu pokazywać. Zabrała komórkę z powrotem.
Tak, wiem, nie myślę: jestem tępa, beznadziejna, nie mam mózgu. Powtarzasz się, wiesz? Już to kiedyś od ciebie słyszałam. Po cholerę w ogóle za mną pojechałeś, skoro tak mną gardzisz? – wyrzuciła mu suchym tonem, bez podnoszenia głosu, i odwróciła się od niego na pięcie.
Nie miała zamiaru mu nic więcej wyjaśniać: nadal była zraniona (mimo esemesa od Hira), głowa nie dawała jej spokoju, wszechobecny zapach krwi i śmierci ją drażnił – aż zrobiła się głodna. Jednocześnie przez stres wszystko jej podchodziło do gardła i miała wrażenie, że nawet łyk krwi wywołałby u niej odruch wymiotny.
Na komórkę przyszedł jej esemes. Fergal coś bluzgał – chyba znowu na nią – ale Manuela przez moment postanowiła go nie słuchać. Odczytała wiadomość od Gustawa, jak zawsze przesłodzoną i opiekuńczą.
Odeszła parę kroków od Rekina i odpisała arystokracie:
Dziękuję. Wszystko ze mną w porządku. Skontaktuję się w sprawie moich rzeczy. Przetrzymaj je dla mnie, proszę. I… przepraszam za dzisiaj, Gus.
Mimo wszystko czuła się winna: Gustaw przecież zaprosił ich w dobrej wierze, zgodził się na ugoszczenie Fergala, dał Manueli ubranie, chciał ich nakarmić… a oni zniszczyli niemal wszystko. Schlecht nawet ukradł cholerne auto, o którego istnieniu Manuela nie miała pojęcia.
Powiedziała sobie w duchu, że złość w tej sytuacji teraz nikomu nie pomoże, więc wzięła głęboki wdech – i spróbowała powiedzieć Fergalowi, jak się czuje oraz co jej leży na sercu. Spróbowała mu pokazać, że to domniemane dziecko ją zabolało.
Spróbowała to słowo klucz, bo ten oczywiście nawet nie raczył posłuchać. W dodatku…
Sojka.
Ile razy mu miała mówić, że ma imię?! Że nie chce być dłużej traktowana jak przedmiot?!
Utwierdzał ja tylko w fakcie, że nic nie znaczyła. Znowu zaczęła przekonywać się do tego, że jego romans z Claudią najpewniej był prawdziwy, tylko po prostu Hiro o nim nie wiedział… albo taktowanie skłamał.
Przetarła wściekle oczy, do których zaczęły zbierać się łzy. Miała ochotę albo tylko krzyczeć w bólu na Fergala, albo w ogóle nie mieć z nim do czynienia. Dobrodusznie wybrała to drugie i oddaliła się jeszcze bardziej: chciała skupić myśli na masakrze, jaka znajdowała się wokół nich. Trzeba posprzątać ciała i krew, pozbyć się śladów, ukryć zniszczone auto, zrobić coś z żywym kierowcą, trzeba…
Rekin złapał ją nagle za rękę. Natychmiast się wyrwała i głośno powiedziała, nawet na niego nie patrząc:
PUSZCZAJ MNIE! Nic do mnie nie mów, nie dotykaj…
Nie dokończyła, bo poczuła silny uchwyt w pasie, a po chwili zawisła na ciele Fergala. Zaczęła się miotać i bić pięściami po jego plecach, a nogami kopać w umięśniony brzuch. Nic z tego: rzucił ją na przednie siedzenie bentleya i zatrzasnął drzwi. Skąd on w ogóle wygrzebał to auto?
Przez moment rozważała, czy by przekornie nie wyjść, ale wiedziała, że i tak nie zdołałaby uciec. Wcisnęła się więc w fotel i utkwiła udręczony wzrok w szybie. Kiedy Fergal wsiadł za kierownicę, powiedziała chłodno:
Ktoś powinien się zająć tymi ciałami, autem i kierowcą, ale i tak pewnie cię to nie obchodzi.
Otworzyła jeszcze usta, aby mu powiedzieć, że u Gustawa został cały jej dobytek… ale szybko je zamknęła i zrezygnowała.
Nie. Fergal pewnie by znowu na nią nakrzyczał, wyrzucił jej, że jest durna i niczego nie potrafi. Nie chciała znowu tego słyszeć.
Wyjęła za to w ciszy komórkę. Zobaczyła kolejny esemes od Gustawa:
Nie masz za co, skarbie. To nie Twoja wina. Powtarzam jeszcze raz: w każdej chwili możesz się do mnie zwrócić o pomoc. Nie odmówię ci.
Gustaw miał pewnie na myśli jej ucieczkę od Fergala, ale… skoro w każdej chwili…
Odpisała mu, nie mówiąc o tym głośno Rekinowi:
Wracamy do mojego mieszkania w Yoko. Na drodze… zdarzył się wypadek. Dwa ludzkie ciała, oprócz tego kierowca – żywy, nadal nieprzytomny. Proszę, zajmiesz się tym?
Nie czekała nawet minuty, aż poczuła kolejne wibracje.
Oczywiście, Maniu. Jesteś ranna?
Nie miała ochoty więcej odpisywać, przynajmniej nie teraz. Najważniejsze, że ktoś zajmie się ciałami. Schowała telefon do kieszeni i przez całą drogę obserwowała okolicę bez słowa. Nie chciała odzywać się do Fergala – jeśli cokolwiek do niej mówił, odburkiwała tylko coś niewyraźnie, ani razu nie patrząc w jego stronę. Co chwilę krzywiła też twarz i opierała ją o szybę, próbując wytrzymać z tym nagłym bólem głowy. Skąd u niej taka migrena? Nigdy ich nie miewała.
Nie przeszło jej nawet do momentu, gdy już dojechali. Od razu wysiadła z auta i zaczęła iść w stronę mieszkania, nie czekając na Fergala. Schwyciła się za czoło, rozmasowując je. Może potrzebowała snu? Krwi? Ale jak niby miała teraz odpocząć albo się posilić, skoro lada chwila Hiro miał kogoś przysłać?
Dopiero tuż przed drzwiami znowu przypomniała sobie o tym, że jej rzeczy zostały u arystokraty.
Klucze są u Gustawa. Zapomniałam o nich – oznajmiła cicho i ozięble, wpatrując się w numer swojego mieszkania. – Napiszę do niego, może przyśle Heinricha.
I już chciała wyjąć komórkę, ale jej narzeczony sprawił jej niespodziankę – wyjął swój własny komplet. Manuela aż zamarła.
Fakt, miała zapasowe klucze w mieszkaniu, ale nie zauważyła momentu, kiedy Fergal je zabrał. Aż tak się zadomowił?
Kiedy weszła do mieszkania, rzuciła okiem na haczyk niedaleko wejścia. Drugiego kompletu nie było – czyli Fergal musiał go zgarnąć.
Ktoś od Hira pewnie niedługo będzie. Nie zdziwię się, jeśli już obserwował mieszkanie – mruknęła, wyjmując znowu komórkę.
Napisała do Gustawa:
Jestem u siebie, cała i zdrowa. Muszę kończyć.
A zaraz po tym poszła do kuchni. Wyjęła tabletkę ze sztuczną krwią oraz pigułki na ból głowy. Tę pierwszą rozpuściła w ciepłej wodzie i popiła nią pozostałe. Nie żaliła się na swoje fatalne samopoczucie, nic nie mówiła do Fergala, nie patrzyła na niego – skoro traktował ją jak bezmyślną rzecz, proszę bardzo, będzie niemym przedmiotem.
Nie minęło dużo czasu, jak pod drzwiami wyczuła obecność jakiegoś wampira. Zapewne specjalnie wzmocnił swoją aurę, aby się przygotowali. Manuela więc westchnęła, dopiła sztuczną krew i poszła do pokoju się ogarnąć.
Mimo wszystko podróż w samej sukience, bez butów i tylko z komórką w ręce jej się nie widziała. Szkoda tylko, że Fergal nadal nie miał żadnych swoich rzeczy na przebranie.


Ostatnio zmieniony przez Manuela dnia Sob Maj 09, 2020 11:12 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Fergal
Admin
Fergal

https://family-friendly.forumotion.com/t30-fergal#62

Mieszkanko Manueli Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanko Manueli   Mieszkanko Manueli EmptySob Maj 09, 2020 2:49 pm

Właściwie dobrze, że Manuela zajęła się sprawą zwłok z lasu. Fergal przez złość, zupełnie stracił rozsądek i jego jedynym planem okazał się wydostanie się z irytującego otoczenia, które zbyt mocno kojarzyło się z debilem Gustawem oraz jego chorą obsesją. Więc im dalej, tym lepiej. Nawet podróż samochodem okazała się bardziej znośna, gdy w odbiciu wewnętrznego lusterka las co raz bardziej się zmniejszał, aż wreszcie wyjechali na główną trasę.
Zerknął na milczącą wampirzycę, która od czasu do czasu wciskała nos w telefon. Zapewne wysyłała sobie wiadomości z tym pieprzonym pomyleńcem.
- Jeśli tylko chcesz sprowadzić tego patałacha do swojego domu, wiedz że ukręcę mu łeb.
Ostrzegł ponuro. Niemniej Sojka i tak się uspokoiła, więc już cała podróż trwała w ciszy. Aż wreszcie znaleźli się w punkcie docelowym: mieszkanko.
Zaparkował na tyłach budynku, coby utrudnić zlokalizowanie bentleya. Swoją drogą zdążył już polubić samochód, mimo iż był kradziony.
- Ciesz się, że potrafię myśleć i za ciebie.
Burknął w złości, sięgając do zapasowych kluczy, które miał w kieszeni. Manuela z całą pewnością zadowolona nie była, że Rekin połaszczył się o ich zabranie, ale w tym momencie powinna dziękować za jego rządzenie się jej przedmiotami.
Po wejściu do mieszkania, wampir zamknął za sobą drzwi. Co jak co, poczuł się lepiej, skoro mógł odetchnąć. Tylko czy wciąż bezpiecznie jest spać przy Sojce? Powędrował za nią wzrokiem.
- Oho? O czym się jeszcze dowiem? Że Hiro siedzi w szafie i czeka na nas?
Zakpił wrednie. Był wściekły, że wampirzyca napisała do Przewodniczącego. Jeszcze im kolejnych problemów brakowało.
- Co jeśli dowie się w jak beznadziejny sposób pozbyłaś nas krwi? Jakbyś nie wyrwała się do tego pederasty, to siedzielibyśmy już dawno w mieszkaniu, rozkoszując się krwią z woreczków. Ale nie! Ty chciałaś zobaczyć się z tym swoim Gustawem. Następnym razem to JA będę myśleć, nie TY!
Musiał jej to wytknąć, inaczej byłby chory. Mało tego, ktoś zapukał do ich drzwi. Schlecht gestem ręki zatrzymał Sojkę, nie chcąc aby to ona je otworzyła. Jeśli się upierała, po prostu ją lekko odepchnie.
Tak czy inaczej drzwi zostały otworzone, a w nich stał [You must be registered and logged in to see this link.] płci męskiej. Niemiec zlustrował go wzrokiem od góry do dołu i... zamknął drzwi z trzaskiem.
- SOJKA! To żaden wysłannik tylko jakiś jebany transwestyta!
Wydarł się do kobiety, grożąc jej palcem. Jeśli nikt nie otworzył Abowi (a liczę, że zrobiła to Manuela), wejdzie do mieszkania samodzielnie.
- Nie żaden transwestyta, tylko hycel. Przysłał mnie pan Przewodniczący.
Poprawił na wejściu, posyłając Rekinowi dość chłodne spojrzenie. Do Manueli nawet się uśmiechnął.
- A dokładniej nazywam się Abaddon Kuroiashita i mam was za...
Przerwał, bo przecież prychnięcia Rekina nie dało się przeoczyć. Prawie że uderzył ręką o ścianę.
- O NIE NIE NIE! Żadnych Kuroszy w tym domu NIE BĘDZIE! SOJKA! SŁYSZYSZ? MASZ GO W TEJ CHWILI WYGONIĆ BO JAK NIE... SAM TO ZROBIĘ!
Zaczął się drzeć, kolejny raz wygrażając. Dobrze, że Abaddon posłuchał się Hiro i przyswoił kilka języków, w tym polski. Niemniej widok Schlechta, który sięgnął po miotle powinien go rozbawić, ale tak się nie stało. Zmarszczył brwi.
- To nie jest czas na bijatykę, panie SCHLECHT. Czas nas goni, a pan Przewodniczący nie ma go za wiele. Proszę się natychmiast uspokoić, bo inaczej będę musiał użyć siły.
I hycel nie omieszkał zagrozić, aczkolwiek Fergal tylko się rozzłościł. Ścisnął mocniej miotłę, podchodząc niebezpiecznie blisko hycla.
- Jakiś wymalowany goguś nie będzie mi mówić co mam robić. JEŚLI CHCESZ SIĘ BIĆ TO ZAPRASZAM!
Kolejny raz? Kolejna demolka w mieszkaniu? A co na to wszystko Manuela? Pójdzie po popcorn czy odważy się i kolejny raz stanie pomiędzy wojowników?
Powrót do góry Go down
Manuela
Gołąb Śmierci
Gołąb Śmierci
Manuela

https://family-friendly.forumotion.com/t7-manuela#11

Mieszkanko Manueli Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanko Manueli   Mieszkanko Manueli EmptyNie Maj 10, 2020 12:09 am

W trakcie jazdy nie odezwała się nawet na groźbę Fergala. Z wlepionym wzrokiem w komórce albo szybie, ignorowała całkowicie jego słowa.
Była cholernie zraniona, że ciągle pozostawała dla niego tylko rzeczą. Próbowała wcześniej porozmawiać z nim na spokojnie i przyjęła pokojową postawę, ale miał to gdzieś – tylko ją obrażał i wyzywał.
Zresztą to nie jego sprawa, kogo Manuela chciała przyprowadzać do swojego domu. Swoją drogą, Fergal każdym kolejnym słowem prosił się o zdobycie dożywotniego zakazu wstępu do tego mieszkania. Manuela naprawdę zaczynała mieć ochotę go wyrzucić i już nigdy nie widzieć na oczy – a przecież dopiero odnawiali tę znajomość. Nawet się jeszcze nie zdobyli na żaden śmielszy dotyk. I jak tu mówić o narzeczeństwie?
Po kolejnej obrazie z jego strony, gdy oznajmiła, że nie ma przy sobie kluczy, Polka nie wytrzymała. Tuż po otwarciu drzwi przekroczyła próg i drętwo powiedziała:
To musi być cudowne: umieć tak wspaniale myśleć, a jednocześnie nie być przez nikogo kochanym. Jak się z tym czujesz, panie wszystko wiedzący?
I niedługo po tym, jakby chciała zrobić mu na złość, ostentacyjnie wyjęła komórkę i odpisała na esemes Gustawa – czyli kogoś, kto tej pieprzonej miłości okazywał aż za dużo.
Nic już do mnie nie mów, nie chcę cię słyszeć. Ja też nie będę do ciebie mówiła – oszczędzę ci tego strasznego bólu, jakim jest słuchanie głupszych od ciebie – warknęła, przygotowując sobie koktajl ze sztucznej krwi. Głośno stukała szklanką, sztućcami i drzwiczkami od szafki, wyraźnie poddenerwowana.
Fergal mógł aż za dobrze wyczuć, w jak fatalnym była nastroju. Tylko czy cokolwiek do niego docierało? Czy rozumiał, że w środku dręczyło ją każdego jego złe słowo, które coraz bardziej podkopywało jej samoocenę?
Aby faktycznie mu pokazać, że nie ma ochoty na rozmowę, zniknęła w pokoju, przymykając za sobą drzwi. Zarzuciła na siebie jakiś sweter, znalazła torebkę, spakowała do niej wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy, a z dna szafy wygrzebała jeszcze lekkie buty. Nie miała siły przebierać się w swoje ciuchy – niech już zostanie ta sukienka od Gustawa.
Gdy wyszła z pokoju, Fergal, oczywiście, musiał zacząć kolejną tyradę. Taką samą jak wszystkie poprzednie: w której całą winę zwalał na Manuelę.
Po jego ostatnim zdaniu puściły jej nerwy. Choć ze wszystkich sił starała się być spokojna i choć wiedziała, że niedaleko czekał już ktoś z Rady, musiała odpowiedzieć.
Spojrzała na niego z takim bólem, że każdy, kto ma jakiekolwiek uczucia, by struchlał – ale nie Fergal.
Fergal był tylko pieprzoną maszyną do zabijania. Miał gdzieś Manuelę.
Nie kazałam ci za mną iść – chciałam się z nim spotkać sama. To ty się uparłeś, żeby tam jechać. Nie moja wina, że masz jakieś pieprzone poczucie tej swojej żałosnej męskiej dumy i że za wszelką cenę chciałeś mu pokazać, jaki to nie jesteś. No i gratulacje! Zabiliśmy łącznie trójkę niewinnych ludzi, nie wiadomo, co z czwartym, okradliśmy Gustawa i zakłóciliśmy mu spokój – świetnie, po prostu świetnie! Ale przynajmniej mogłeś poznać swoją córeczkę oraz nadal się na mnie wyżywać i nazywać mnie głupią Sojką, więc z twojej strony wszystko jest świetnie, prawda?! – Z każdym słowem podnosiła drżący głos, aż w końcu zaczęła krzyczeć. Co chwilę brała niespokojny oddech, aby powstrzymać nadchodzący szloch. – Wiesz co?! Powiem ci coś, co na pewno cię w takiej sytuacji ucieszy! Nie będzie żadnego następnego razu! Nie będziesz musiał zadawać się z durną Sojką, nie będziesz musiał za mnie myśleć! Jadę do Hira po to, aby mu powiedzieć, że to wszystko ma się skończyć! Nie chcę cię widzieć na oczy – jedź sobie do Claudii, z pewnością jest o niebo lepsza!
I na koniec tego rozpaczliwego monologu rzuciła w niego pustą szklanką po krwi. Fergal pewnie uniknął uderzenia, ale szkło i tak trafiło w ścianę czy podłogę i głośno się rozbiło. Może jakieś drobne odłamki nawet dotarły do Rekina, kto wie, chociaż krzywdy mu nie zrobiły.
Ona też musiała to wykrzyczeć: nie mogła przestać myśleć o Sophii i Claudii, nie mogła przestać sobie wyobrażać Fergala i tej aryjskiej wampirzycy razem, nie mogła przestać rozmyślać nad tym, jak niewiele dla niego znaczyła. Ciężko oddychając, oparła się o blat w kuchni i schowała twarz w dłoniach, aby się uspokoić.
Przynajmniej migrena już mijała.
Nie podeszła do drzwi, kiedy rozległo się pukanie, więc Fergal nie musiał jej odpychać. Słysząc kolejne słowa Rekina, wściekle kopnęła nogą w szafkę.
Miała alergię na swoje nazwisko, zwłaszcza gdy to on je wypowiadał.
Bez słowa podeszła do wyjścia, starając się nie zbliżać do Fergala. Sama ponownie otworzyła Abowi – hycel mógł więc w końcu spotkać się z celem swojej misji: zapłakaną, kipiącą wściekłością i zazdrością Manuelę.
Miło mi cię poznać, Abaddonie. Dziękuję za szybkie przybycie. Ja jestem Manuela, jak pewnie wiesz – przywitała się, gdy w końcu udało jej się przebić przez ryki Rekina. Swojego nazwiska nie dodawała. – A jego nie mam zamiaru przedstawiać. W teorii jestem jego narzeczoną, ale nawet nie zna mojego imienia, więc w praktyce jestem dla niego nikim.
Nie miała pojęcia, dlaczego Fergal nie znosił Kuroszy – nigdy nie słyszała o żadnej potyczce pomiędzy nim a tym rodem. Właściwie w ogóle nie była świadoma tego, jak wielkie wpływy Kurosze mieli w Yokohamie. Znała w końcu tylko jednego – Zarena. Nawet nie wiedziała, jak wielką miał rodzinę.
Przeczekała wybuch złości Rekina, wpatrując się w Aba, jakby szukała w nim pociechy, po czym powiedziała – głośno i wyraźnie:
Znam jednego Kuroiashitę. Właściwie przez lata byłam z nim mocno związana. – Oczywiście, nie miała zamiaru dodawać, że był to związek czysto biznesowy, w dodatku… z mafią, która miała jej pomóc zabić Fergala. Niech sobie już Rekin do tego jej związku dopowiada, co chce. – Dlatego nie martw się, ja nie mam żadnych uprzedzeń. Czy możemy jechać do pana Hiro?
Kiedy zobaczyła, że Fergal sięgnął po miotłę (skąd ona się tam wzięła?!), głośno westchnęła i podrapała się po załzawionym oku. Odwróciła się tyłem do Aba, a przodem do Fergala. Obaj zaczęli się przekomarzać, mimo że nadal stała pomiędzy nimi.
Miała tego serdecznie dość.
Schwyciła mocno za miotłę obiema dłońmi – tak że teraz kij trzymała zarówno ona, jak i Fergal. Przybliżyła się nawet: byli teraz bardzo blisko siebie. Ona, on i drewniana miotła pomiędzy.
Spojrzała prosto w oczy… jeszcze narzeczonemu.
Jadę do Hira. Sama, bez ciebie. I zabieram stąd tego wymalowanego gogusia, skoro tak ci nie pasuje. Ty sobie tu na razie zostań i żałośnie walcz tą miotłą, jeśli tak bardzo chcesz. – Gwałtownie odepchnęła od siebie Fergala, jednocześnie puszczając miotłę. – Jak wrócę, nie chcę cię widzieć. Masz tu nigdy nie wracać, Schlecht – rzuciła tak chłodno, że każdego, kto normalnie postrzega relacje społeczne, przeszłyby ciarki.
Wątpiła jednak, żeby Fergala jakkolwiek to obeszło. Pewnie nawet nie zauważył, jak zaakcentowała jego nazwisko.
Jednym ruchem zgarnęła ostatni komplet kluczy i schowała go do torebki. Miała gdzieś, czy Fergal zostawiłby otwarte mieszkanie, czy by je splądrował lub zniszczył. Prawdę mówiąc, w ogóle ją nie obchodziło, czy będzie miała jeszcze dokąd wracać – w tym momencie czuła się tak udręczona, że chciała jedynie to wszystko zakończyć.
Potem pewnie przepłacze kilka nocy, cierpiąc i wyrzucając sobie tę gwałtowną reakcję, ale na razie emocje brały nad nią w górę i kierowały jej ciałem.
Wyprzedziła Aba oraz pociągnęła go lekko za ramię.
Chodźmy, nie chcę, żeby pan Hiro czekał – powiedziała cicho, wychodząc z hyclem na klatkę.
Jak najszybciej chciała dotrzeć do auta. Zachowywała się tak, jakby do Przewodniczącego miała jechać tylko ona i hycel – a Fergal miał całkowicie zniknąć. Właściwie Hiro nie dał znać w esemesie, czy Rekina też ma przybyć – tylko Ab mógł to wiedzieć.
Cóż, jeśli Fergal chciał utrzymać Sojkę przy sobie i nie dopuścić do zerwania narzeczeństwa, musiał się opanować i trochę o to zawalczyć – na początek może dobrze by było, gdyby zaczął nazywać ją jej po imieniu?

Zt. dla Mańki i dla Aba, a Fergal, jeśli mu zależy, też zt.
Powrót do góry Go down
Manuela
Gołąb Śmierci
Gołąb Śmierci
Manuela

https://family-friendly.forumotion.com/t7-manuela#11

Mieszkanko Manueli Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanko Manueli   Mieszkanko Manueli EmptySro Maj 27, 2020 10:11 pm

Ab faktycznie odwiózł ją tuż pod blok, w dodatku wykazał się taktem i nie męczył jej rozmową w aucie, chyba że sama coś zagaiła. Miała fatalny humor i była wykończona psychicznie, więc nade wszystko potrzebowała ciszy i spokoju – nie wrzasków i inwektyw.
Podziękowała serdecznie Abowi, po czym w końcu weszła do cichego, zimnego mieszkania. Zamknęła się od środka na cztery spusty, klucze ponownie schowała do torebki i rzuciła ją gdzieś w kąt. Starała się nie myśleć o ostatnich godzinach ani tym bardziej o tym, co czeka na nią w kolejnych. Wolała nawet nie zgadywać, jak bardzo tym razem nakrzyczy na nią pseudonarzeczony. Ani trochę nie wątpiła w to, że jej się oberwie.
Wzięła relaksującą kąpiel, obmywając się w końcu z resztek krwi, i z zadowoleniem odkryła, że dzięki posoce Hira przynajmniej wszystkie rany miała w końcu zagojone.
Jedyna miła wiadomość w ciągu… całego życia.
Po kąpieli narzuciła na siebie krótką, czarną koszulę nocną, po czym w końcu poszła do sypialni, standardowo nie zamykając drzwi. Buchnęła się na łóżku, nie troszcząc się nawet o to, żeby wejść pod kołdrę, i przytuliła się do poduszki. Przez natłok myśli nie dała rady zasnąć, ale mogła przynajmniej na moment odsapnąć.
Miała jedyne klucze do tego mieszkania i na pewno nie miała zamiaru otwierać drzwi nikomu, kto znowu zacząłby ją obrażać.
Powrót do góry Go down
Fergal
Admin
Fergal

https://family-friendly.forumotion.com/t30-fergal#62

Mieszkanko Manueli Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanko Manueli   Mieszkanko Manueli EmptyNie Maj 31, 2020 4:28 pm

Minęło sporo czasu od momentu opuszczenia Golgoty. Poza tym Fergal musiał załatwić jeszcze jedną sprawę i w drodze powrotnej napotkał brata. Rozmowa... Cóż, wydłużyła jego czas nieobecności. Oczywiście cieszył się ze spotkania Arashiego, w końcu rozeszli się wcześniej w mniej przyjaznych warunkach. Trzeba było nadrobić.
Ale... Co teraz?
Szlachetny kazał mu wrócić i być dobrym dla Sojki. Być dobrym, owszem. Starał się, jak zawsze, tylko ta szalona wściekłość nie pozwalała. Aż wzdychnął ciężko, wlepiając wzrok w budynek w którym mieściło się mieszkanko Manueli. Na pewno była gotowa na jego powrót.
Pytanie:
Czy go wpuści?
- MANUELA! NADCHODZĘ!
Wydarł się dla uprzedzenia, patrzeć w jej okno. Jakiś starszy pan wyjrzał zza swojego - sąsiad, swoją drogą - i krzywo zmierzył Fergala. Niemiec aż się zapowietrzył.
- KURWA! NA CO SIĘ GAPISZ?! WOŁAM NARZECZONĄ!
Oczywiście w dobrym samopoczuciu jak zawsze i uprzejmy. Przykładny obywatel, wzór do naśladowania, niech młodzi się uczą jak być miłym. Oczywiście człowiek wycofał się, nie chcąc sprowadzać na siebie problemów. Mało to czubków kręci się po osiedlu?
Co do Rekina... To już przekroczył próg klatki i znalazł się przy mieszkaniu. Nie obyło się bez... pukania. O dziwo nie było ono głośne, Niemiec w porę się opanował.
- MANUELA! Wiem, ze tam jesteś. Wyczuwam cię! Otwórz mi drzwi! Musimy W KOŃCU porozmawiać! DAJ MI SZANSĘ!
Tonu jednak nie zmienił. Co poradzić? Ten typ tak po prostu już ma. Czekał aż otworzy drzwi, aż coś powie. Co jeśli jednak odmówi?
- Jeśli mi nie otworzysz, wejdę razem z framugą! Wiesz, że to jest dla mnie żaden kłopot!
Zapewnił ją i nawet trochę się odsunął, coby mieć miejsce na wyważenie ich kopniakiem. A siły miał sporo i przede wszystkim odczuwał tą cholerną motywację do spotkania się z Sojką. Muszą porozmawiać, jakoś załagodzić spór... No i oczywiście dobrze wypaść przy tym pieprzonym szlachetnym.
Powrót do góry Go down
Manuela
Gołąb Śmierci
Gołąb Śmierci
Manuela

https://family-friendly.forumotion.com/t7-manuela#11

Mieszkanko Manueli Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanko Manueli   Mieszkanko Manueli EmptyNie Maj 31, 2020 8:52 pm

Był właściwie jeden minus całej przejażdżki z Abem: Edgar na tylnym siedzeniu.
Zarówno Manuela, jak i normalniejszy Kurosz próbowali ignorować jego obecność, ale trudno było to robić, gdy Ed lizał szybę, pluł na nią i próbował zakładać pas bezpieczeństwa na czoło. Całe szczęście, że Sojka w końcu opuściła auto i mogła zaznać wolności.
Biedny Ab został za to z Edem.
W mieszkaniu się wykąpała i buchnęła do łóżka. Sądziła, że nie uśnie, ale się udało – sen nie okazał się jednak tak przyjemny, jak Manuela by chciała.
Znowu dręczyło ją w nim życie obozowe i wszystkie podłości, jakie musiała znosić, niekoniecznie przez Fergala. Gdzieś w tle pojawiały się martwe ciała rodziny czy Kuby, potem ją ktoś torturował, gdzieś wiózł, to wiązał i kneblował, to puszczał wolno, kazał uciekać, strzelał do niej, aż na końcu…
Jakiś mężczyzna wcisnął jej do ręki naładowany pistolet.
Skończ wreszcie ze sobą, dziecinko.
Unzi?...
W śnie taki rozkaz wydał jej się niesamowicie prosty – dlatego Manuela bez zastanowienia włożyła lufę do ust i nacisnęła spust. Rozległ się głośny huk, a następnie nadeszła ciemność.
I co?
To już?
Tak wygląda śmierć?
Ale coś było nie tak – w oddali ktoś zaczął bowiem krzyczeć, a przecież powinna nastać pustka.
NADCHODZĘ!
Nie, nie ktoś. Fergal.
I to nie był sen.
Poderwała się z łóżka i w zamroczeniu siedziała jeszcze przez chwilę na pościeli. Zaraz usłyszała ponowny wrzask Fergala, tym razem po japońsku. Ze zdenerwowaniem podeszła do okna – zdążyła dostrzec czarną czuprynę znikającą w drzwiach.
Czyli jednak postanowił do niej wrócić?
Spojrzała na zegarek. Minęło dobrych kilka godzin od wizyty u Hira. Co Fergal robił w tym czasie? Gdzie był? Albo z kim?
Poszła do łazienki i ochlapała twarz wodą. Przez sen o obozie czuła się cała odrętwiała, ale… to samobójstwo na końcu wcale nie jawiło się w jej głowie jako koszmar. Wręcz przeciwnie.
Utkwiła wzrok w swoim odbiciu w lustrze i wyraźnie się zamyśliła. Dopiero Fergal przywrócił ją do rzeczywistości. A raczej jego wrzask.
Zacisnęła wąsko usta i przeszła z wolna przez przedpokój. Wahała się, co zrobić. Z jednej strony, znowu krzyczał, a Manuela bała się, że wejdzie i zacznie na nią bluzgać, ale z drugiej…
Nazywał ją po imieniu i prosił o szansę.
Podrapała się w roztargnieniu po czole i nerwowo zamrugała. Chciała z nim porozmawiać, pewnie, że chciała, ale naprawdę wątpiła, że spotkanie z Hirem mu pomogło. Stawiała na to, że znowu potraktuje ją jak śmiecia.
Wejdę razem z framugą.
No cholera jasna.
Tak, doskonale wiedziała, że mógłby to zrobić. A nie chciała niszczyć drugiego mieszkania.
Podeszła więc w końcu i powoli otworzyła zamek. Uchyliła drzwi, cofając się o dwa kroki. Nie spojrzała na Fergala, utkwiła wzrok gdzieś w podłodze. Nic też nie powiedziała. Poczekała tylko, aż przekroczył próg, aby mogła za nim zamknąć.
Nie miała bladego pojęcia, co powinna powiedzieć i czy w ogóle powinna coś mówić. Pewnie każde jej słowo skończy się tym, że zostanie okrzyczana. Ze zrezygnowaniem zaczęła więc iść w stronę swojego pokoju.
Nadal miała na sobie tylko krótką koszulę nocną. Wypadałoby, żeby nałożyła chociaż bieliznę, jakiekolwiek spodnie i bluzkę, nie?
Powiedziała więc cicho, nadal wpatrując się w nieokreślony punkt przed sobą, jakby była martwą lalką:
Pozwolisz, że się rozbiorę?
Po sekundzie zdała sobie sprawę, jak bardzo się przejęzyczyła.
Przebiorę – poprawiła się natychmiast, płonąc rumieńcem i patrząc na Fergala kątem oka. – Przebiorę. Muszę się przebrać.
Masz babo placek, wszystko przez to, że była zbyt rozkojarzona. W głowie ciągle miała senne wspomnienie, jak pozbawiała się życia, a przed chwilą jeszcze pomyślała o tym, że przecież trzymała w pokoju naboje antywampirze, więc gdyby tylko zdobyła pistolet, faktycznie mogłaby…
Nie, lepiej, żeby nie kończyła myśli. Przecież Hiro kazał jej żyć, nie mogła mu się sprzeciwić.
Powrót do góry Go down
Fergal
Admin
Fergal

https://family-friendly.forumotion.com/t30-fergal#62

Mieszkanko Manueli Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanko Manueli   Mieszkanko Manueli EmptyNie Maj 31, 2020 9:32 pm

Jeśli Manuela chciała się targnąć na swoje życie, to raczej jej się to nie uda albowiem Fergal nie dopuści do tego. Poza tym Hiro kazał jej żyć. Czy zdradzi swojego pana na rzecz ucieczki od świata? Poza tym Rekin naprawdę chciał z nią porozmawiać, ogarnąć i przede wszystkim przeprosić Ostatnie wydarzenia strasznie wpłynęły na nich oboje, a w dodatku Schlecht wciąż miał na sobie tą durną bluzkę od zwyrodniałego Gustawa.
Ale wracając...

Stał przed drzwiami i oczekiwał na wybór dobrej decyzji, w końcu Sojka powinna go wpuścić, wszak padło zagrożenie odnoszące się do wyważenia drzwi. A Fergal naprawdę był do tego zdolny. Jednak całe szczęście, zdecydowała się otworzyć drzwi i wpuścić swojego ukochanego narzeczonego do środka. Niemiec wparował od razu, rozglądając się, jakby bał że kogoś tu zastanie. Ale skoro teren był czysty, jego wzrok wylądował na kobiecie i nim coś powiedział...
Pozwolisz, ze się rozbiorę?
Co?
Rekin aż przekręcił łeb na bok, patrząc szeroko otwartymi oczami na Polkę. Aż mu się mrugać odechciało.
W porę Manuela się ogarnęła, poprawiając. Przebrać... Niemiec skinął głową, nie krzyczał. Skoro miał przestać... Ale wytrzyma ile? Na pewno nie raz podniesie ton, przecież jemu mogło nawet przeszkadzać złe oświetlenie pomieszczenia.
- Dobrze, poczekam... na kanapie.
Chociaż głos brzmiał ponuro, to jednak bez cienia nerwów. Usiadł na kanapie. Powaga Rekina aż mogła przytłoczyć, więc gdy Manuela pokaże się w okolicy, od razu zwróci się do niej.
- Manuela. Bo wiesz... Nie powinienem tak się unosić. Wkurzyła mnie ta cała sytuacja z Gustawem, tą małą Sophie i ogólnie. Za dużo się ostatnio wydarzyło.
No i masz, zaczął się tłumaczyć. Niemniej zaczął też i przeklinać pod nosem.
- Ten PAJAC... GUSTAW! To jego wina! Namieszał Ci w głowie, prowokował mnie i... Chciał wszystko zrujnować! Ale mimo wszystko to...
Od razu nie powiedział, musiał wcześniej złapać kilka wdechów.
- Przepraszam.
Powiedział. Jak przyjmie to narzeczona? Uwierzy w kolejne przeprosiny?
- Już nie chodzi o to, że Hiro powiedział to i owo, ale sam fakt tego co między nami zachodziło. Powinniśmy się trzymać razem, aby pogodzić i sobie wybaczyć. A nie pomagam wcale.
Podrapał się po karku z lekkiej niepewności. Wreszcie zerknie na Sojkę. Teraz wszystko zależało od niej, bo Niemiec generalnie nie może już nic zrobić.
Dobra, może na nią nawrzeszczeć. W tym jest przecież mistrzem.
Powrót do góry Go down
Manuela
Gołąb Śmierci
Gołąb Śmierci
Manuela

https://family-friendly.forumotion.com/t7-manuela#11

Mieszkanko Manueli Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanko Manueli   Mieszkanko Manueli EmptyNie Maj 31, 2020 10:16 pm

Manuela jeszcze nie miała wyraźnych myśli samobójczych, ale niewykluczone, że się to nie zmieni. W przeszłości nie raz i nie dwa próbowała odebrać sobie życie, jednak zawsze jej ktoś przeszkadzał. Dobrze by było, żeby tym razem nawet nie doszło do próby – ale to już zależało między innymi od zachowania Fergala.
Na razie wszedł do środka, nic nie krzycząc. Dobrze. To dobry początek.
Szkoda tylko, że Manuela musiała zaraz po nim palnąć głupstwo i wprawić obojga w zakłopotanie. Boże, gdyby w obozie byli zawstydzeni wizją swojej nagości równie co teraz, może ich znajomość potoczyłaby się całkiem inaczej.
Czmychnęła szybko do pokoju i w roztargnieniu założyła komplet bielizny, a na niego lekką, kwiecistą sukienkę z elastycznym dekoltem, zsuwanym na ramiona.
Po paru minutach wyszła do salonu, nadal pełna obaw co do rozmowy z Fergalem. Na szczęście to narzeczony postanowił przerwać niezręczną ciszę. Manuela bez słowa usiadła więc w fotelu stojącym tuż obok kanapy. Wbiła wzrok we własne dłonie, czekając, aż Niemiec skończy mówić.
Aż nabrała głośno powietrza, gdy padły słowa, które… wcale nie okazały się nieprzyjemne. Nie były wykrzyczane ani wypowiedziane w złości.
Wręcz przeciwnie.
Gustaw nie namieszał mi w głowie. Wiem, że jest, jaki jest, ale ja go nie chcę, Fergal. Nie myślę o nim w ten sposób. Nigdy nie myślałam – naprostowała tylko jedną rzecz, bo chciała w końcu porządnie uświadomić narzeczonemu, że nie miał co się przejmować tym debilem.
Szkoda tylko, że nie wiedziała, że Gustaw jednak zrobił jej sieczkę z mózgu, tylko w innym sensie, niż się spodziewała. Nadal była przekonana, że Fergal nie skrzywdził jej rodziny. Może i lepiej dla niego, prawda? W końcu w ogóle nie patrzyła teraz na Schlechta przez pryzmat jego mordów.
Zastygła, gdy wypowiedział to magiczne, długo przez nią wyczekiwane słowo. Zaschło jej w gardle i początkowo nie mogła z siebie wydusić czegokolwiek.
Mówił szczerze?
Ośmieliła się na niego spojrzeć, próbując wybadać jego zamiary. Nie, nie wyglądał na wściekłego, a zapewne taki by był, gdyby te przeprosiny okazały się bezpośrednim nakazem Hira. Fergal nie umiał ukrywać swoich uczuć, nie umiał kłamać – zawsze było po nim widać, czy mówił prawdę.
Ja też nie chcę się dłużej kłócić. Obojgu nam nie wychodzi to na dobre – podłapała, kiwając głową. Czuła się niesamowicie spięta, chociaż te słowa przyniosły też niemałą ulgę. – Naprawdę chcę, żebyśmy ruszyli dalej. Nie tylko dlatego, że Hiro to mój Stwórca i że mi kazał, ale dlatego, że ja sama tego potrzebuję. Widzisz, Fergal, ja…
Również przerwała, tak jak on wcześniej, i dała sobie czas na kilka wdechów. W końcu spojrzała na niego i powiedziała cicho:
Wybaczyłam ci to, co działo się w obozie. To, co mi robiłeś. Wszystko. – A raczej wszystko, co pamiętała. – Nie mogę ci obiecać, że przejdę nad przeszłością do porządku dziennego i że nigdy o niej nie wspomnę, ale chcę, żebyś wiedział, że… już nie mam żalu. I nie chcę cię nienawidzić. Naprawdę nie chcę.
Na sięgnięcie jeszcze głębiej do swoich uczuć już nie miała odwagi, nie wiedziała zresztą, jak Fergal zareagowałby na fakt, że jego była ofiara nagle, po kilkudziesięciu lat, zaczęła w sobie odkrywać pokłady sympatii wobec kata – zresztą sama Manuela jeszcze tego nie rozumiała. Wolała więc to przemilczeć, przynajmniej na razie.
W zawstydzeniu zmieniła temat, niby od niechcenia:
Hiro wspomniał mi o jakimś wyjeździe, ale nie zdradził szczegółów. Tobie coś mówił? – Zlustrowała go wzrokiem, na moment zatrzymując się na tym przeklętym podkoszulku od Gustawa.
I <3 Mania.
Ja pierdolę.
Dla kogoś z zewnątrz to musiał być naprawdę komiczny widok.
Jeśli jesteś zmęczony, możesz się położyć w sypialni. Kanapa jest mała, zresztą nadal są na niej plamy krwi – zaproponowała nagle Fergalowi, bo odczuła przypływ empatii i motywacji do tego, żeby ratować ten związek.
No proszę, a jeszcze niedawno była pewna, że nigdy nie wpuści go do tamtego pokoju!
Powrót do góry Go down
Fergal
Admin
Fergal

https://family-friendly.forumotion.com/t30-fergal#62

Mieszkanko Manueli Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanko Manueli   Mieszkanko Manueli EmptySro Cze 03, 2020 4:30 pm

Rozmowa powinna chociaż odrobinę poprawić stosunki między nimi. Fergal przez całą akcję z debilnym Gustawem, zapomniał o swojej obietnicy i odsuwał Manuelę na wrogą stronę. W sumie może i dobrze, że doszło do spotkania z Hiro? Nie! Nie wcale nie. Przecież szlachetny mieszał w głowie i jemu i jej, nie mając wcale dobrych intencji. Zmuszał ich do dzielenia życia.
Niemniej osobiście chciał przeprosić Sojkę. Kobieta nie zasłużyła na tak chamskie traktowanie.
Nie po tym co jej kiedyś powiedział w dawnym, już niestety, spalonym mieszkaniu.
- No wiem, wiem, że nie myślisz! Widziałem jak się do niego odnosić i powinienem... zrozumieć!
Co prawda uniósł się, lecz nie krzyczał. Wziął głębszy wdech. Niebieskie ślepia zlustrowały drobną sylwetkę kobiety. Najwidoczniej i ona była wszystkim zmęczona.
Lecz czy spodziewała się przeprosin od strony Rekina? Na pewno nie... W końcu nie tylko jej postawa o tym zdradziła, ale tez i późniejsze słowa.
Odetchnął, po tym jak usłyszał o chęci zakopania topora wojennego i wybaczenia. W dodatku Sojka naprawdę odpuściła mu wszystkie niecne, potworne czyny. No tak... Szlachetny wspominał coś o lukach w jej pamięci. Czyli składając wszystko do kupy, Gustaw musiał coś namieszać.
Debil.
- Czyli możemy spróbować ponownie się zjednoczyć. I już o misję nie chodzi... Przecież obiecałem ci poprawę oraz to, że będę cię chronić.
Burknął pod nosem, wlepiając ślepia w twarz kobiety. Było co raz lepiej, ich droga ponownie przestała mieć dokuczliwe przeszkody.
- Postaram się... Być lepszy.
Na ile? Czas pokaże. Póki co musieli odetchnąć, zapomnieć i postarać się normalnie żyć.
Co do koszulki... Schlecht pozbył się jej, poprzez ściągnięcie i odstawienie na oparcie kanapy. Nie rzucał byle gdzie! A to już wielki krok.
Z krótkiego zamyślenia wyrwały go słowa wampirzycy. No tak, przecież wyjazd.
- Mówił, że niedługo dostaniemy wytyczne. Ale kiedy? Nie mam pojęcia; zapewne wymyślił coś perfidnego.
Nie mógł się ukrywać z własnym zdaniem oraz niechęcią jaką darzył Hiro. Manuela nie powinna mieć mu za złe; w końcu i ona nie była zadowolona z przymusowego narzeczeństwa.
- Nie, wystarczy mi kanapa.
Szybko zaprzeczył. Nie zamierzał odbierać strefy prywatnej Sojce. Nie był zbytnio wybitnie wymagający, więc kanapa powinna wystarczyć. Zerknął też na plamy krwi.
- Cóż, nie nauczyłem się nigdy prać takich plam.
Odezwał się chcąc jakoś zmienić temat. Poza tym pamiętał skąd te plamy: sytuacja ze srebrem. Aż go zmroziło od środka. Ponownie zwrócił się do Polki.
- Naprawdę uważasz, że powinniśmy zaufać Hiro? Nie podoba mi się jego podejście; zauważ, że ciągle nas do czegoś zmusza.
Zapewne nie chciała komentować swojego pana, Rekin nawet tego nie wymagał. Wstał z kanapy, kierując się do kuchni. Cóż, dopiero teraz dotarło do niego, iż nie ma woreczków z krwią... Chyba, że Sojka je gdzieś pochowała.
- A te worki z krwią... Gdzie one są?
Spytał, powracając do wampirzycy. Lekko się nawet zachwiał. Jak widać zmęczenie dawało już we znaki.
- Ach, coś jeszcze... Ten szlachetny wymyślił dla mnie terapię opanowania gniewu. Myślę, że to jest zbędę. Umiem nad sobą panować.
Powiedział Rekin i tak, jakoś sam sobie wierzyć nie umiał. Aczkolwiek chodziło bardziej o to, iż nie miał wcale ochoty chodzić na jakieś grupy wsparcia, aby tylko mówić, słuchać pocieszeń i na końcu kogoś rozszarpać.
Powrót do góry Go down
Manuela
Gołąb Śmierci
Gołąb Śmierci
Manuela

https://family-friendly.forumotion.com/t7-manuela#11

Mieszkanko Manueli Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanko Manueli   Mieszkanko Manueli EmptySro Cze 03, 2020 8:54 pm

Manuela nie mogła uwierzyć własnym uszom: Fergal się przed nią kajał, w dodatku przyznając jej rację. Nigdy tego nie robił. Nawet jeśli się orientował, że tkwił w błędzie, to nie potrafił się później do tego przyznać. Co nagadał mu Hiro, że nagle był w stanie się zreflektować?
Aż sama poczuła ponowny przypływ nadziei i pod wpływem chwili powiedziała słowa, które nigdy wcześniej, przez kilkadziesiąt lat, nie przeszłyby jej przez gardło: wybaczam ci. Odkryła, że to jawne pojednanie się ze swoim katem i zaakceptowanie go jako narzeczonego przyniosło niemałą ulgę. Nie miała przed oczami twarzy swoich krewnych, nie widziała ich bolesnych śmierci, w ogóle o nich nie myślała.
Była wolna.
Spróbujmy… jak normalne narzeczeństwo – zgodziła się cicho. – Ja też się postaram nie odpływać. I nie myśleć aż tyle o tym, co kiedyś było – rzuciła jeszcze obietnicą, chociaż takie postanowienie wcale nie wydawało się łatwe.
Wspomnienia nadchodziły znienacka i potrafiły w ciągu sekundy zawładnąć emocjami Manueli – tego zwykle nie dało się powstrzymać.
Odwróciła wzrok, gdy zdjął koszulkę, a następnie podniosła się i zgarnęła ubranie. Zaniosła je do łazienki.
Wypiorę ją później. Chyba nie masz nic na zmianę? Powinniśmy cokolwiek kupić albo zamówić? – zaproponowała, nie precyzując, kto miałby zapłacić za nowe ubrania. Bo w sumie nie wiedziała. Problem pieniędzy wydawał jej się teraz totalnie odległy.
W milczeniu przyjęła negatywne nastawienie Fergala wobec Hira. Nie chciała wywołać kolejnej kłótni. Co mogła niby powiedzieć na perfidne wymysły jej Stwórcy? Nie miała obiektywnego poglądu, nawet nie mogła mieć, to było sprzeczne z naturą krwi D. Dla niej słowa Hira to świętość.
Te plamy się nie dopiorą – stwierdziła więc zamiast tego, nachylając się nad kanapą. – Krew przesiąkła zbyt głęboko. Lepiej kupić nową kanapę, ale nie wiem, kiedy dam radę to zrobić. Skoro nie chcesz spać w moim łóżku, to może chociaż porozścielam koce na podłodze?
Sądziła, że to raczej niechęć Fergala powstrzymywała go przed wejściem do sypialni, nie fakt, że nie chciał odbierać jej prywatności – której w gruncie rzeczy Manuela wcale nie lubiła. Znerwicowana, samotna, niemogąca uwolnić się od wspomnień, wiecznie musiała przesiadywać przy uchylonych drzwiach i migoczącym świetle – dla niej poobozowa prywatność nie była kolorowa.
Też nie wiem, co dokładnie planuje Hiro, bo tylko kręcił, gdy o to spytałam, ale wierzę, że nie jest zły. Ma dobre zamiary. – Umilkła na chwilę, ale dodała po westchnieniu: – Fergal, pamiętaj, że ja zawsze zrobię to, co on mi rozkaże, nawet jeśli nie będzie mi się to podobać. Bo po prostu muszę, jest moim panem. Ale… chciałabym wszystkie decyzje podejmować w przyszłości świadomie. Bez jego przymuszeń.
To była jednocześnie prośba i sugestia w stronę Fergala, choć Manuela nie zakładała, że od razu to załapał. Wampirzyca po prostu pragnęła szczerze zacząć wierzyć w to, że ich związek ma jakiś sens i że mogą go na równi współtworzyć.
A do tego potrzebne były zaangażowanie obojga oraz niewtrącanie się Hira.
Zastygła w miejscu, gdy usłyszała o workach z krwią. Dostrzegła coraz większe wyczerpanie Fergala. Z obawą utkwiła wzrok w narzeczonym, ledwo przełykając ślinę.
Jasna cholera, nie powiedziała mu jeszcze?
No tak, przecież nie chciała. Wcześniej bała się jego reakcji.
Teraz zresztą też.
Bo choć Fergal przed momentem był łagodny, doskonale wiedziała, że wystarczyła iskra, aby wybuchnął. A brak wszystkich worków z krwią…
To nie była iskra. To był kilkumetrowy płomień.
Terapia panowania nad gniewem? To w ogóle są takie robione dla wampirów? – postanowiła w stresie najpierw nawiązać do drugiej wypowiedzi, w dodatku półżartem. – Rozmowy w gronie zwykłych ludzi chyba nie byłyby dobrym rozwiązaniem, nie sądzisz?
Pewnie, że uważała, że przydałaby mu się terapia, do diaska. Powinien był się na nią zapisać już lata temu. Ale nie miała odwagi powiedzieć o tym wprost, nie teraz.
Podeszła powoli i stanęła przed nim, gotowa na to, aby ewentualnie go podtrzymać, gdyby ciało odmówiło mu posłuszeństwa. W wyczerpaniu i głodzie Fergala nie jego potencjalny gniew był najgorszy. Dochodziła jeszcze kwestia przemiany – do której Manuela nie mogła dopuścić.
Nie mam tych worków. Zostawiłam je u Gustawa – przyznała się w końcu szeptem, z napięciem obserwując nawet najdrobniejszą reakcję Fergala. Mógł wyczytać po jej twarzy, że szczerze się lękała. – Ale pojadę po nie jutro. Odbiorę je wraz z moimi pozostałymi rzeczami. Już go uprzedzałam, więc ich nie wypije – zapewniła gorączkowo, byleby tylko zapobiec gniewowi Fergala.
Musiała odzyskać tę posokę, w końcu przez niemal dwa tygodnie nie dostaną darmowej krwi, a na kupno takiej ilości nie mogli sobie pozwolić. Manuela w zasadzie nie martwiła się o siebie, ona spokojnie da radę na tabletkach.
Ale Fergal… Fergal to co innego.
Mam tylko syntetyki. Całe mięso zjadłeś ostatnio, gdy… musiałeś nabrać sił po zranieniu srebrem – ośmieliła się dodać, choć wcale go nie oskarżała. Prędzej siebie, że tak głupio postąpiła i zostali teraz sami w mieszkaniu bez żadnych zapasów.
Pozostawało tylko jedno wyjście, do którego jeszcze niedawno Manuela by się nie posunęła. Ale przed chwilą sobie powiedzieli, że spróbują znowu, że sobie zaufają, że zaczną się o siebie troszczyć…
Napij się mojej krwi. Widzę, że słabniesz, przemiana dała ci w kość, a nie możemy dopuścić do tego, żebyś stracił zmysły. – Podeszła jeszcze bliżej, tak aby doskonale czuł jej zapach. Sukienka już teraz obnażała jej szyję, ramiona i ręce, więc nie musiała nic odsłaniać. Fergal mógł ją gryźć, gdzie chciał. – Ja potem uzupełnię brak tabletkami, więc… pij do woli.
On sam dał jej już swoją krew dwa razy, choć swoim zachowaniem wcale na to nie zasłużyła. Najwyższy więc czas na to, żeby się odwdzięczyć.


Ostatnio zmieniony przez Manuela dnia Pią Cze 05, 2020 7:38 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Fergal
Admin
Fergal

https://family-friendly.forumotion.com/t30-fergal#62

Mieszkanko Manueli Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanko Manueli   Mieszkanko Manueli EmptyCzw Cze 04, 2020 11:01 am

Sam Rekin starał się uwierzyć w ich właściwą przemianę. Co prawda nie jest to tak proste, jak może się wydawać, al spróbować zawsze można. Skoro Sojka się zgodziła, potwierdził dodatkowo jej słowa skinięciem głowy. Pogodzenie się przeważnie zawsze jest krokiem do przodu, nieważne na jaką drogę się trafi, ale zawsze lepsze niż nic.
- Większość moich rzeczy spaliła się w tamtym mieszkaniu, więc nie, nie mam nic na zmianę.
Już chciał dodać coś wrednego typu: Brawo Sherlocku za odkrycie albo coś podobnego. Na szczęście w porę ugryzł się w język.
- Jak odpocznę ogarnę sklep. Nie myśl o tym.
Jednak oduczenie się pewnych zachowań może okazać się niebywałe trudne, jak na przykład całkowita niezależność. Fergal wolał załatwić sprawę sam, niż z kimś. Cóż, ten typ tak ma.
Podłoga. Zerknął na nią w przelocie, kolejny raz wspominając sobie ich wspólną walkę ze srebrem. Nie wzdrygnął się co prawda, ale dyskomfort pozostał, niemniej zgodził się.
- Bez różnicy, chce po prostu odpocząć.
Wzruszył ramionami, ignorując iż jego ton znowu zrobił się ostrzejszy, chociaż względem Manueli złych intencji nie miał.
Po prostu wiedział, iż Polka właśnie w taki sposób odpowie. Co się dziwić? Hiro naprawdę posiadł jej umysł, duszę... skoro aż tak zajadle go broniła. Nie rzucał się o to, jeszcze.
- Może pogadaj z nim aby cię uwolnił od siebie; coś na zasadzie, że nadal jest twoim stwórcą, ale nie panem.
Ostatnie słowa wyszły z trudem przez gardło i usta Rekina. To nie tak, że nie szanował Hiro, po prostu mu nie ufał.
- Bo jeśli nadal będziesz ślepo robiła to, co ci każe, możesz źle skończyć.
Uprzedzeń ciąg dalszy. Zapewne Manuela już nie chciała ciągnąć dłużej tematu, więc Schlecht wzruszy ino ramionami. Przeszedł bowiem do innego planu - przeszukanie mieszkania dla worów z krwią.
Nie otrzymał odpowiedzi z miejscem ich przebywania, ale za to usłyszał komentarz o terapii.
- Oczywiście, że są! Gdzieś nawet czytałem, że jest grupa, mająca hasło Wampir też człowiek, człowiek wampirem, i wszyscy pijemy sok z brzozy. Najgłupsza rzecz jaką kiedykolwiek słyszałem.
Prychnął aż śmiechem, co u Rekina rzadko się zdarza.
- Mało powiedziane. Jeśli przyszłoby mi wysłuchiwać o ludzkich problemach i lamentach, wpadłbym w jeszcze większy szał niż do tej pory. Hiro nie wie co czyni proponując mi taki krok. Absolutnie na nic takiego się nie wybieram.
Aż spojrzał podejrzliwie na Sojkę, mając w domyśle iż ta na pewno już wyobraziła sobie jak Fergal grzecznie udaje się na podobną terapie. O nie, nie. Nic z tych rzeczy.
Ale...
Ale że może jednak powinien iść?
Worki u Gustawa? Jutro tam pójść? Momentalnie zacisnął szczęki, posyłając kobiecie swoje groźne spojrzenie.
- Sama tam nie pójdziesz!
Syknął przez zaciśnięte szczęki. Lecz nim kobieta cokolwiek zdążyła powiedzieć, napotkał ją gest uniesionej dłoni aby zaprzestała mowy.
- Nie powinnaś.
Dodał ciszej aczkolwiek głos z nerwów drżał. Z trudem nie doszło do wybuchu złości.
Niemniej wściekłość i tak może być wzmożona przez brak wypoczynku oraz głodzie, które dawały o sobie znać w tej właśnie chwili. Nie spodziewał się też tego, że Manuela zechce tak szybko interweniować. Łypnął na nią, milcząc.
Dopiero w chwili zaproponowania swojej krwi, aż się wyprostował. Kiedy ostatni raz oddawała swoją krew? Zamyślił się, aczkolwiek nie chciał wracać do przeszłości, którą tak pragnął odsunąć jak najdalej za siebie.
Niemniej sama tego chciała.
Skoro obnażyła swoją szyję, Schlecht przyciągnął ją ku sobie i od razu okaleczył szyję ugryzieniem. Jak zwykle mocne i dotkliwe. Ścisnął jej ciało bardziej, przyciskając do swojego, zupełnie ignorując iż był bez koszulki. Teraz liczyło się zaspokojenie.
Nie wypił tyle, aby osłabić. Odsunie się w porę, po czym wytrze usta dłonią. Zliże resztkę krwi i zerknie na Sojkę. Jak się czuła? Stała dalej na nogach, więc powinno być dobrze.
- Także no... Dzięki.
Burknął pod nosem. Skoro w jego ciele znalazło się trochę obcej krwi, mógł wreszcie odpocząć. Rozejrzał się po salonie, szukając sobie wygodnego miejsca na podłodze.
- Może masz futon?
Rzuciło mu przez głowę, więc nie omieszkał zapytać. Jeśli nie miała - trudno - skorzysta i z koca. Póki co musiał kolejny raz spocząć na kanapie. Ująć głowę w dłoniach i mimowolnie zacząć przysypiać. Ile nie spał? Wystarczająco długo, skoro przysypiał na siedząco.
- Pojadę z tobą do Gustawa, poczekam przed domem, więc nie powinno być więcej walk między nami.
Podjął decyzję, ale czy Sojka się na niż zgodzi? Warto też dodać, iż Fergal mówił już w półśnie.
- Nie chcę aby położył na tobie swoje wypindrzone łapska. To jest jebany lowelas, zrani cię prędzej czy później.
Im bardziej senny, tym gorzej z zamknięciem jadaczki.
Powrót do góry Go down
Manuela
Gołąb Śmierci
Gołąb Śmierci
Manuela

https://family-friendly.forumotion.com/t7-manuela#11

Mieszkanko Manueli Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanko Manueli   Mieszkanko Manueli EmptyPią Cze 05, 2020 8:56 pm

Manuela na szczęście nie była przyzwyczajona do takich spraw jak wspólne zakupy w związku, więc jedynie wzruszyła ramionami na odmowę Fergala. Co prawda korciło ją, aby spytać, czy ma w ogóle pieniądze, skoro mieszkanie spłonęło… ale się powstrzymała.
Chociaż wypadałoby znać jego status majątkowy, skoro mieli dzielić życie.
Skinęła głową na decyzję – a raczej jej brak – odnośnie do miejsca snu i zniknęła na moment w swoim pokoju. Wróciła z dwoma kocami i kołdrą, która była przesiąknięta jej zapachem: Manuela pod nią jeszcze niedawno spała. Jeśli więc Fergal chciał drzemać wygodnie, musiał to zrobić w otoczeniu woni ciała narzeczonej.
Niestety, nie miała nic więcej, co mogłaby zaoferować. Nigdy nie dokupywała podobnych rzeczy, bo nikt u niej nie nocował. Na razie rzuciła wszystko na podłogę.
To tak nie działa, Fergal. Pamiętasz Elen? – Nie zdążyła ugryźć się w język, zanim wypowiedziała to imię. Cholera, miała nie przywoływać obozu, ale jednak trudno było milczeć o tej kwestii, skoro stanowił ważną część jej przeszłości. Szybko więc się poprawiła: – Nie, nie chcę ci nic wypominać, chodzi mi tylko o porównanie. Pozostała zawsze oddana Andremu, bez względu na wszystko. Nawet gdy sytuacja była patowa, musiała być mu wierna. Wtedy jej nie rozumiałam i miałam do niej żal… Ale teraz wiem, co czuła. – Odwróciła od niego wzrok i w milczeniu uklęknęła przy dywanie. Zaczęła rozkładać na nim oba koce. – Nie chcę ślepo robić tego, co mi każe, naprawdę nie chcę być od nikogo zależna, ale co mogę zdziałać? Nawet jeśli Hiro ma jakąś moc, dzięki której mógłby mi dać wolność, nie zrobi tego. Jestem tylko klasy D. Nie przetrwam bez innego wampira, muszę mieć kogoś nad sobą. Jestem tylko przemienionym człowiekiem.
Krwiopijcy, który już urodził się jako wyższa rasa, zapewne trudno było to zrozumieć. Manuela przez moment miała ochotę przywołać dawne oddanie Fergala wobec Beletha, aby wspomnieć, że jej relacja z Hirem jest jeszcze głębsza, bo kobieta odczuwa wręcz biologiczne, nie tylko psychiczne przywiązanie… ale w porę się powstrzymała.
Oboje musieli kontrolować to, co chcieli powiedzieć, bo wystarczyłoby jedno niewłaściwe słowo, a kolejna kłótnia gotowa.
Sok z brzozy nie brzmi smacznie. To dla dendrofilów – skwitowała tylko, bo zielonego pojęcia nie miała o tych wszystkich spotkaniach Anonimowych Agresorów. Nie żeby sama nie wymagała leczenia psychiatrycznego – tylko jej problemy psychiczne były nieco inne. – A w takim razie co by ci pomogło? Co cię rozluźnia? – spytała, zerkając na niego znad kołdry, którą właśnie kładła na kocach. – Musi być coś, co wprawia cię w dobry nastrój. Oczywiście oprócz picia krwi.
Kiedyś Fergala rozluźniłoby poćwiartowanie jakiegoś człowieka, użycie czyjejś głowy jako młotka do gwoździ czy oskórowanie niemowlęcia. Manuela aż się wzdrygnęła na takie formy aktywności.
A teraz? Znalazł jakiekolwiek hobby?
Fergal i hobby – to brzmiało absurdalnie.
Faktycznie spróbowała coś powiedzieć odnośnie do pójścia do Gustawa, ale umilkła, widząc – stosunkowo spokojną – reakcję Fergala. Dzięki Bogu, dał radę opanować się nawet przy takiej informacji. Naprawdę krok do przodu.
I zrobił też kolejny, kiedy nie pozbawił jej ciała znacznej ilości krwi. Ugryzienie, jak zawsze, nie należało do najprzyjemniejszych, ale na Manueli taki ból nie robił już wrażenia. Oparła jedynie głowę o nagie ramię Fergala i przymknęła oczy, czekając, aż skończy się pożywiać.
Kiedy się odsunął, sięgnęła po chusteczkę i przycisnęła ją do rany, aby zebrać resztkę krwi. W milczeniu dorwała się do opakowania syntetyków i wyjęła dwie tabletki. Odwróciła się od Fergala, aby przygotować sobie napój.
Mam tylko jeden, ale robi za materac na moim łóżku. Jeśli jednak chcesz, mogę go przenieść. W sumie jeszcze chwila i przeniosę ci do salonu całą moją sypialnię… – mruknęła, popijając sztuczną krew i zerkając na swoją kołdrę, która już leżała na podłodze.
I jeżeli Fergal faktycznie zechciał, to nie miała nic przeciwko, aby on czy ona przytargali futon prosto z łóżka. Może jednak łatwiej by było, gdyby zgodził się na spanie w jej pokoju? Przed zapachem Manueli i tak nie ucieknie, skoro mieli razem mieszkać.
Podeszła do okna, aby je zasłonić. W salonie po chwili zapanował przyjemny półmrok. Słońce już prawie zachodziło, więc niewiele promieni wdzierało się do środka.
Nie myśl dłużej o Gustawie. Odpocznij – mruknęła łagodnie, podchodząc do Fergala. Złapała go delikatnie pod ramię, aby w końcu przeszedł na posłanie, które mu przygotowała. – Nie położy na mnie łap, bo tego nie chcę, przecież ci mówiłam. Nie zrobi nic wbrew mojej woli – skonkludowała, nawet nie wiedząc, w jak wielkim błędzie tkwiła.
Na pewno nie miała zamiaru pozwalać Fergalowi znowu jechać do Gustawa – doskonale wiedziała, że to spotkanie ponownie skończy się fatalnie, nawet jeśli jej narzeczony zostanie przed domem. Nie chciała mu jednak o tym teraz mówić, skoro był wykończony.
Poczekała do momentu, aż usnął – albo przynajmniej do momentu, w którym wydawało jej się, że zaczął spać – i sięgnęła po komórkę.
Wybrała numer Gustawa, po czym napisała esemesa:
Cześć, Gus. Mam prośbę: nie dam rady przyjechać po moje rzeczy i te worki z krwią. Czy mógłbyś niedługo wysłać kogoś w moje okolice, aby mi to przywiózł? Heinricha albo Renatę.
Po kilku sekundach namysłu naskrobała też drugiego:
Tylko nie Sophię – z wściekłością stukała w komórkę, gdy musiała napisać to imię. Przed oczami znowu stanęła jej twarz Claudii – i ty sam też nie jedź. To nie jest dobry moment. U mnie wszystko w porządku.
Nie musiała długo czekać na odpowiedź. Już po chwili Gustaw wysłał dwa esemesy, w których dopytywał, czy z Manuelą na pewno, ale to na pewno wszystko dobrze i czy nie chciałaby jednak uciec do niego, bo…
Nawet nie czytała reszty. Wkurzona, napisała po prostu adres sąsiedniego bloku (nie podając własnego mieszkania) i ucięła temat.
Z debilami trzeba krótko.
Nie wiedzieć czemu, od wczoraj odczuwała coraz większą niechęć wobec spotkania z Gusem. Już nawet nie chodziło o złość Fergala – naprawdę nie miała ochoty widzieć arystokraty.
Jeśli Fergal spokojnie spał albo odpoczywał, wyprała jego koszulę i powiesiła w łazience, aby wyschła. Nie bardzo wiedziała, co dalej robić, więc przycupnęła w swoim pokoju z jakąś książką. Nie była jednak w stanie skupić się choćby na przeczytaniu jednego zdania, więc w końcu zrezygnowała. Leżała na materacu – lub na podłodze, jeśli Fergal zechciał futon – wpatrując się po prostu w sufit.
I co?
I tak to właśnie wygląda?
Tak żyje ze sobą narzeczeństwo?
Nie uśmiechając się, omijając się i troszcząc się głównie o to, aby na siebie nie nawrzeszczeć?
W dzieciństwie inaczej to sobie wyobrażała.
W końcu zawibrował jej telefon. Odebrała połączenie i odbyła cichą rozmowę z Heinrichem, który znajdował się już niedaleko. Manuela niemal na palcach wyszła więc z mieszkania. Miało jej nie być dosłownie przez moment – oby Fergal w tym czasie się nie obudził.
Naprawdę nie chciała go martwić.
Była już noc, ale dzięki wampirzym zmysłom natychmiast odnalazła Heinricha. Szybko odebrała torbę z workami krwi i swoje manatki, dziękując mężczyźnie. Chciała już uciekać, ale sługa wręczył jej coś jeszcze. Znowu jakąś kopertę.
To od Sophii. Tak, wiem, co o niej sądzisz, ale błagała, abym to przekazał. Daj to swojemu… narzeczonemu. – Odchrząknął po tych słowach i na pożegnanie jeszcze rzucił: – Zapewne wiesz, ale pan Gustaw znowu kazał przypomnieć, że możesz do niego przyjechać, i…
Wiem. Dziękuję, Heinrich, pozdrów Gusa. – Zaczęła odchodzić.
…I kazał mi przekazać, że powinnaś pomyśleć o rodzinie oraz… mordercy, który…
Kimkolwiek był albo byli esesmani, którzy mi zabili rodzinę, dawno nie żyją, Heinrich. Dajcie już spokój. Nie mogę wiecznie tego rozpamiętywać – przerwała mu surowo i odwróciła się na pięcie.
Heinrich więc umilkł, wlepiając w nią podejrzanie oczy. Czyli pan Gustaw słusznie coś podejrzewał.
W mieszkaniu Manuela zrzuciła cichcem buty i odłożyła do lodówki krew. Podeszła do Fergala, bez względu na to, czy spał, czy nie. Uklęknęła tuż przy nim, otwierając zawiniątko od Sophii. Nawet jeśli narzeczony był już przytomny, na razie nic nie wyjaśniała.
W kopercie znalazła list, który Sophia pokazała Fergalowi w rezydencji Gustawa. Niestety, był po niemiecku, więc Manuela go nie zrozumiała. Wpatrywała się w znienawidzony język, próbując odgadnąć przynajmniej co któreś słowo, ale niewiele z tego wyszło. Ze złości niemal wbiła paznokcie w tę kartkę papieru.
To było pismo Claudii, prawda?...
Oprócz listu znalazła coś jeszcze – czarno-białe zdjęcie z czasów obozu, na którym znajdowali się Claudia i Fergal, odwróceni tyłem, najpewniej pogrążeni w rozmowie.
Kto je zrobił? I kiedy dokładnie? Czy Manuela była już wtedy w obozie?
To od Sophii. Kazała ci przekazać – odezwała się cicho do Fergala, kiedy w końcu się przebudził. – Nie, nie widziałam się ani z nią, ani z Gustawem. Poprosiłam Gusa, aby przysłał Heinricha. Był niedawno w okolicy. Nie musimy już do niego jechać. Mam całą krew… a oprócz tego to zdjęcie i ten list.
Tym razem to ona próbowała nie brzmieć surowo i powstrzymywała się przed mnóstwem pytań i wybuchem żalu. Czuła ogromną gorycz na samą myśl o Claudii, ale jakoś nad sobą zapanowała. Wzięła głęboki oddech, aby się uspokoić.
Skoro Fergal dał radę, to ona też.
Próbują nas poróżnić, prawda? – Sięgnęła po zdjęcie i nawet jeśli Fergal je trzymał, zasłoniła fotografię dłonią. – Możesz się tego pozbyć? Możesz to spalić, zniszczyć? – poprosiła wprost.
I aż nabrała ochoty na wyjazd, o którym mówił Hiro. Byleby jak najdalej od tej przeklętej wampirzej kobiety oraz reszty świty Beletha.


Ostatnio zmieniony przez Manuela dnia Nie Cze 07, 2020 6:56 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Fergal
Admin
Fergal

https://family-friendly.forumotion.com/t30-fergal#62

Mieszkanko Manueli Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanko Manueli   Mieszkanko Manueli EmptySob Cze 06, 2020 10:45 am

Całe szczęście Fergal nigdy nie należał do rozrzutnych osób. Dlatego też Manuela nie musi się martwić o stan konta Rekina, zadba sam o siebie.
Przyglądał się niewzruszony przygotowywanemu posłaniu. Rozmyślał o słowach, które dotarły do jego głowy.
Elen?
Otrząsnął się, zerknąwszy na kobietę. Najwidoczniej nie chciała poruszyć tego tematu, ale skoro już padł.
- A wiesz co się z nią później stało?
Spytał, wpatrując się w nią z zaciekawieniem. Zgadywał, że nie miała pojęcia. Cóż, nie zdziwi się.
- Wypuścił ją. Przemieniony nie musi być wiecznym niewolnikiem. To wszystko zależy od woli stwórcy.
Wzruszył ramionami, czując jednak, iż to co powiedział, okaże się zbędne. Sojka i tak zrobi co uważa za słuszne, tutaj zmusić jej nie mógł.
Niemniej niech wie, że ma jakiś wybór.
Lżejszy temat jednak pomógł. Schlecht parsknął śmiechem na komentarz Polki.
- Też uważam, że to zboczenie.
Przytaknął. Przynajmniej ona nie naciska i nie doprowadza do szału namowami uczęszczania na terapię. Co do kolejnych pytań, musiał zastanowić się nad odpowiedziami.
- Praca. Tylko i wyłącznie praca w której mogę się wyżywać nie tylko mentalnie, ale i fizycznie.
Rozładowanie agresji na rzeczach martwych albo ciężarach - nie ma nic lepszego.
- I w sumie jest coś jeszcze...
Dodał, nim zdążyli zmienić temat. Schlecht pierw wybadał postawę Manueli, coby nie zdenerwowała go reakcją. Przetarł nerwowo kark dłonią i spojrzał gdzieś w bok.
- Lubię też... pływać i wszystko co z wodą... I wszelkiego rodzaju owoce morza też sprowadzają na mnie dobre samopoczucie.
Jak widać nie musi żyć w przemocy, aby zbudować w sobie dobry humor. Hobby co prawda nazwać tego nie można, ale no cóż... Lepsze to niż nic.
Skoro już otrzymał krew, prowizoryczne łóżko przygotowywane - mógł wreszcie spocząć. Oczywiście odmówił przyjęcia materacu, skoro miała na posiadaniu tylko jeden i pochodził z jej łóżka. Niech śpi wygodnie, on tego nie potrzebuje. Grunt, że niczym pijanego, zaprowadziła go na leżak i pozostawiła w stanie nienaruszonym. Po tak emocjonujących wydarzeniach, walkach, napadów szału, przemianie i głodzie nic dziwnego, że Niemiec zasnął jak niemowlak. Sojka więc nie musiała długo czekać, aby załatwić swoje sprawy.

Obudził się przez uczucie obserwacji; Sojka znajdowała się tuż obok niego, trzymając coś w dłoniach. Odsunął się od razu, jakby ujrzał w jej dłoniach wymierzoną w jego stronę śmiercionośną broń. Jak widać wzajemne zaufanie wymaga jeszcze pracy.
- Co, co to?
Przerwał, albowiem Manuela zdradziła czym owy przedmiot jest. Aż zaklął pod nosem, odbierając od niej przedmioty.
Zaraz...
- Skąd je masz? Była tutaj?!
Aż się Niemiec zezłościł strasznie. Oczywiście niebawem otrzymał odpowiedź, po której nie wyglądał na zadowolonego. Coś pomruczał pod nosem w ojczystym języku i przeszedł do przejrzenia zawartości. List, zdjęcie.
List zgniótł w dłoni, a zdjęcie zniszczył targając je na kilka kawałków. Oddał je Manueli.
- Wywal, wtedy ci ulży. Ja już z tą sprawą nie mam i nie chce mieć nic wspólnego. To są brednie! Czyste, podłe brednie, które mają nam namieszać. Nie zdziwię się jak za wszystkim stoi Beleth! On jest zdolny do takich podstępów, byleby mnie dopaść.
Nie ukrywał irytacji, która o dziwo w Sojkę wymierzona nie była. Jeśli zechce wyrzucić, nawet jej nie zatrzyma, jeśli nie - sam przy wstawaniu uda się do kosza na śmieci aby pozbyć się zbędnego, papierowego balastu. Musiał też rozprostować kości; wyciągnął ręce ku górze, że aż strzeliły głośno kości.
- Dobrze, że załatwiłaś sprawę z krwią. Obyło się bez wyjazdu do tego pederasty.
Nie, nie zamierzał zmienić zdania względem Gustawa. Darzył go ciągle nienawiścią o wszystko i o Manuelę, do której się zresztą wrócił.
- A ty? Jak się czujesz? Masz w ogóle ochotę na ten cały wyjazd zaplanowany przez Hiro? Bo tak myślę, że mógłby dobrze zrobić, nie tylko nam, ale też i Beleth może zaprzestałby na trochę ścigania nas.
Co o tym myśli Mańka? Zapewne wyrazi swoje zdanie w sposób pozytywny dla swojego pana, co zresztą Niemca nie zdziwi. Wrócił na kanapę, aby na niej usiąść.
Nagle telefon Manueli da o sobie znać; kiedy kobieta spojrzy na ekran, ujrzy wiadomość od nieznanego numeru:

Pojutrze (18:00) na lotnisku (podano dokładniejszy adres) przy wejściu. Zabierzcie ze sobą najpotrzebniejsze rzeczy, bez dodatkowych walizek. Tam będę na Was czekać.

V


Jeżeli Polka czytała, to nie sama. Schlecht oczywiście znalazł się tuż obok niej, zerknąwszy z nad jej ramienia w ekran. Zmarszczył brwi.
- Kim jest ten cały V. Kto to? Ktoś od Hiro? Dostaniemy jego parobka?
Już się zirytował, już wyzywał. Skrzyżował ręce na klatce piersiowej. No tak, chociaż mają czas do wieczora, więc wcześniej będzie mógł się wybrać na zakupy aby ogarnąć sobie porządne ubranie.
Powrót do góry Go down
Manuela
Gołąb Śmierci
Gołąb Śmierci
Manuela

https://family-friendly.forumotion.com/t7-manuela#11

Mieszkanko Manueli Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanko Manueli   Mieszkanko Manueli EmptyNie Cze 07, 2020 9:12 pm

Faktycznie, gdy Manuela przebywała pod pieczą Andrego i Gustawa, Elen już nie było w pobliżu. Sojka zapytała o to raz szlachetnego, niemniej ten odpowiedział jej tylko nikłym uśmiechem: założyła więc, że służce stało się coś złego, o czym Andre nie chciał mówić. Przecież była mu taka oddana! Kochała go… a on mimo tego postanowił ją od siebie odstawić?
Czyli ani trochę nie odwzajemniał jej uczuć? Przykre.
Manuela już nie chciała mówić, że Hiro raczej nie postąpiłby tak samo. Fakt bycia jej stwórcą ujawnił dopiero niedawno. Widział, w jakim stanie psychicznym znajdowała się Manuela – z pewnością więc by jej teraz nie wypuścił. Wcale więc nie uważała, że miała jakikolwiek wybór.
Nie naciskała na terapię dla Fergala nie dlatego, że uważała ją za zbędną, ale dlatego, że nie chciała niszczyć tych spokojnych chwil. Miała dość kłótni. Wolała znaleźć coś, co rozluźniłoby Fergala, ale…
Cóż, to nie było takie łatwe. Chociaż mogła się spodziewać, że paradoksalnie to właśnie przemoc powstrzyma go przed większą przemocą.
Ale teraz chyba nigdzie nie pracujesz? Może powinniśmy ci coś znaleźć? – stropiła się, drapiąc swój policzek. Hiro mógłby na pewno dać Fergalowi jakieś stanowisko, chociaż Niemiec pewnie nie będzie chciał go przyjąć. – I… tak, pamiętam, że zawsze kochałeś wodę.
Widziała, że był nieco speszony tym wyznaniem, więc nie chciała go dłużej męczyć. Gdyby Hiro im powiedział, że posyła ich do Włoch, mogłaby nawet zaplanować wypad na morze – choć wspólny, wakacyjny wypoczynek nad plażą z Fergalem wydawał jej się niczym wyjęty z jakiegoś pokopanego snu.
Zresztą: niemal nigdy nie paradowała w bikini. Wstydziła się swoich blizn.
Udało jej się ułożyć spokojnego, chociaż nieco rozgadanego Fergala do snu, po czym zajęła się sprawą z workami. Powróciła do narzeczonego w nieco gorszym humorze, bo musiała zmierzyć się z prezentem od Sophii – oraz jej matki.
Nienawidziła Claudii. Nie chciała, żeby kobieta znowu mieszała w jej życiu.
Uklęknęła obok Fergala, nie zdając sobie nawet sprawy, że mogła go wystraszyć. Niemal od razu starała się złagodzić jego gniew, wyjaśniając mu całą sprawę – chociaż przyjemnie też nie brzmiała. Nie dlatego, że złościła się o coś na Niemca. Po prostu na samą myśl o Claudii aż w niej buzowało.
Odebrała od niego poniszczone zdjęcie oraz list. Przez moment wpatrywała się w skrawki papieru, aż w końcu spojrzała na Fergala.
Co było w tym liście? Znałeś go wcześniej? I… to zdjęcie – kiedy je zrobiono? – Wstała, aby wywalić pamiątki po Claudii do kosza. Na samo dno. – Znaliśmy się już wtedy? – ośmieliła się jeszcze zapytać.
Brzmiała tak, jakby uzurpowała sobie prawa do jego osoby od momentu, gdy tylko spotkali się w obozie. Jakby nie miał prawa spojrzeć już na żadną inną kobietę.
Sprawę Gustawa przemilczała: nie chciało jej się kłócić i wyjaśniać, że szlachetnemu było nie po drodze do pederasty. Zamiast tego skupiła się na innej kwestii:
Chcę po prostu być z daleka od Beletha i całej jego świty. Nie chcę spotkać ani Unziego, ani Kriega, ani… – Zacisnęła wąsko usta, nie wymawiając imienia Claudii. – Zresztą Hiro nie powinien nas wysłać w żadne nieprzyjemne miejsce, więc…
Tak jak Fergal się spodziewał, Manuela nie miała zamiaru protestować i sprzeciwiać się woli swojego pana. Nie zdążyła też dokończyć zdania, bo zawibrował jej telefon. Odblokowała go i po cichu spojrzała na wiadomość.
Fergal od razu znalazł się za nią.
Oho, czyli nadal chciał ją kontrolować?
Ponieważ jednak zdążyła przeczytać esemesa i przekonać się, że nie ma w niej nic prywatnego, nie odsunęła się. Pogrzebała w pamięci, ale nie kojarzyła nikogo o imieniu na V.
Zapytam Hira – zadecydowała, skrobiąc szybkiego esemesa do swojego Stwórcy.
Nie musieli długo czekać na odpowiedź – Manuela pokazała ją Fergalowi, po czym jeszcze odpisała tajemniczemu Vitale’owi:
Ok, dziękujemy za informację.
Wygląda sympatycznie. Sądząc po tym obrazie, pewnie wiekiem jest zbliżony do Hira – skonkludowała, wzruszając ramionami.
Nie znała niemal nikogo, kto służył Hirowi – oprócz Aba i Jakiegoś Tam Hycla. Podrapała się w zamyśleniu po dekolcie, wpatrzona w komórkę.
Mamy jutro cały dzień, więc możesz skoczyć na zakupy. Ja też załatwię kilka swoich spraw – stwierdziła, szukając już numeru do Jyuu.
Chciała w końcu odwiedzić jego i Reijiego, aby dać w ogóle jakiś znak życia. Fergal też mógł odetchnąć i w spokoju ogarnąć to i owo – a potem czeka ich wspólny i z pewnością jakże romantyczny wyjazd.

Zt. dla obojga po jakimś czasie – mają wreszcie 1,5 dnia wolnego, yay!
Powrót do góry Go down
Sponsored content




Mieszkanko Manueli Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanko Manueli   Mieszkanko Manueli Empty

Powrót do góry Go down
 
Mieszkanko Manueli
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
FamilyFriendly :: Budynki mieszkalne-
Skocz do: