FamilyFriendly
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.


Tylko dla zaprzyjaźnionych.
 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  FAQFAQ  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Who is who?

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2
AutorWiadomość
Lula

Lula

https://family-friendly.forumotion.com/t17-lula#23

Who is who? - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Who is who?   Who is who? - Page 2 EmptyNie Wrz 27, 2020 9:35 pm

Luli cudem udało się ominąć wściekłą wampirzycę. Poniekąd rozumiała jej ból: sama straciła w życiu kilku partnerów i każdego z nich sowicie opłakiwała. Szlachetna była jednak wrogiem, więc nie mogła jej współczuć.
Gaki i (może) jego przeklęty kuzynek muszą ją zatrzymać. I najlepiej zabić.
Chun oczywiście nie ogarnął sytuacji oraz oberwał. Szlachetna najwyraźniej miała ochotę na placki ziemniaczane – nie spodziewała się tylko, że wampir potrafi coś poza płaczem i krzykami za matką.
Nawet Lula spojrzała z lekkim uznaniem na Chunky’ego, gdy powróciła z bronią. Wreszcie ruszył dupę i wziął się do roboty.
Rzuciła w stronę Gakiego tasakiem, tak aby mógł złapać go za rączkę. Była całkiem niezła w rzucaniu siekierami na odległość, prawdę mówiąc.
Hiroki się teleportował. Musi wyleczyć rany. Wróci – dała znać, gdy tylko udało jej się zbliżyć do Gakiego.
Sama dzierżyła ostry brzeszczot. Razem ze swoim chłopakiem numer ileś tam wykorzystała fakt, że szlachetna zaczęła się palić. Gaki zamachnął się tasakiem w jej szyję, podczas gdy Lula rzuciła brzeszczotem w kobietę. Trafiła w brzuch – broń przebiła się przez ciało wampirzycy i wyszła z drugiej strony.
Dla człowieka albo wampira krwi E takie rany mogłyby być śmiertelne. Ale nie dla szlachetnej. Nim jednak Lula z Gakim zdążyli ponownie zaatakować, do jamy wbiegło wsparcie, którego Lula zdecydowanie się nie spodziewała.
Miała złe mniemanie o hyclach, więc nie zakładała, że Ab powróci. Co więcej – z inną szlachetną.
Stanęła jak na baczność, gdy wyczuła jej obecność. Wpierw miała obawy, że to znajoma Pani Bagiennej, ale po zapachu szybko się zorientowała, że tak nie było.
Pachniała podobnie do Kuroszów.
Gorzej: pachniała podobnie do Chunky’ego.
Odciągnięta przez Gakiego, Lula obserwowała dokładnie sytuację. Wygląd nowej szlachetnej, wygląd Chuna. Ich reakcje, gdy się zobaczyli…
Nie miała takiego IQ jak Ziemniak, więc szybko skumała.
Twoja ciotka – rzuciła do Gakiego, bardziej oznajmując niż pytając.
Skorzystała z okazji i razem ze swoim chłopakiem ulotniła się w stronę Aba. Wolała stąd zwiać, walka ze szlachetnymi na pewno nie była dobrym pomysłem.
Dostrzegła w oddali Hirokiego, którym zajmował się jakiś obcy wampir. Jeśli tylko Gaki się nie sprzeciwił, pociągnęła go w tamtą stronę.
Mój drogi! – przywitała go żarliwie, kucając obok.
Zaoferowała własną krew, aby rany szybciej się zagoiły. Stwierdziła, że byli już na wygranej pozycji, więc mogła się osłabić. Zresztą zależało jej na wyleczeniu Hirokiego – mógł ich stąd teleportować.
Ją i Gakiego.
Karmiąc Hirokiego jednym nadgarstkiem, schwyciła drugą dłonią Gakiego. Spojrzała na niego z dołu.
Jak tylko całkiem się wyleczy, uciekniemy stąd na dwie tury – zapewniła cicho, tak aby żaden z hyclów jej nie usłyszał.
A co z Ziemniakiem? Chrzanić go! Lula chciała być już daleko stąd: nie tylko ze względu na Bagienną, ale i na Radę.
Hiroki w odpowiedzi skinął niemrawo głową. W końcu posilił się na tyle, że podniósł się do siadu. Rozejrzał się ukradkiem. Jeden z hyclów zaczął się zbliżać, widząc jego polepszający się stan.
Najpierw wezmę Lulę. Ale wrócę po ciebie, stary – obiecał cicho Gakiemu.
Dzielili tę samą kobietę, więc mogli trzymać razem sztamę i być dobrymi ziomkami, pis joł. Przynajmniej według Hirokiego.
Tylko czy w ogóle uda mu się teleportować przy hyclach?

Tymczasem szlachetna, gdy wydedukowała pokrewieństwo pomiędzy nową kobietą a tamtą Pyrą, zrozumiała, że miała tylko jedno rozwiązanie. Była sama: straciła męża i dzieci. Była osłabiona: ci gówniarze zadali jej kilka dotkliwych ran.
Mogła się jedynie zemścić.
Rzuciła w stronę Elviry pnączami, ale tylko po to, żeby ją rozkojarzyć. Ostatkiem sił teleportowała się bowiem za Chuna.
Schwyciła jego duże ciało, wbijając się w skórę wszystkimi pazurami naraz. Zębiska zatopiła w karku Ziemniaka. Biedny Chun mógł poczuć stęchły odór jej ciała, włosów i oddechu: śmierdziała bagnem, brudem oraz śmiercią.
Co więcej, nie zatrzymała się na samym wbiciu kłów. Zaczęła kłapać ustami, chcąc pożreć Chuna. Nawet udało jej się oderwać mały kawałek mięsa. Była w końcu szlachetną, więc nawet ktoś o sile Ziemniaka musiał się natrudzić, żeby ją z siebie zrzucić.
Tylko co na ten widok zrobi Elvira?
Powrót do góry Go down
Panicz Chunky

Panicz Chunky


Who is who? - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Who is who?   Who is who? - Page 2 EmptyNie Paź 04, 2020 1:22 pm

Walka z Bagienną damą okazała się trudniejsza niż można byłoby przypuszczać: znajdowali się na jej terenie, miała znacznie większą siłę, co znaczyło iż musiała być wiekowa. Nic dziwnego, że Gaki uznawał większość szlachetnych za wrzody: były trudne do usunięcia.
Póki co stali na nogach, na szczęście Luli i Gakiego, Bagienna wybrała Chunkiego za główny cel. Nie tylko chodziło o siłę, ale też o poziom zniszczeń, które jej urządził, no i też za status. Już na pierwszy rzut oka stanowił bogaty kąsek, którymi margines wampirzej społeczności gardził najmocniej.
Niemniej walka trwała, ale raczej na plus dla porwanych. Atak z dwóch stron osłabił ją nieznacznie, aczkolwiek nie wykazywała chęci poddania się. Wciąż walczyła.
- Miejmy nadzieję. Widziałaś jego rany, prawda? Był w kiepskim stanie.
Nie chciał smucić dziewczyny, lecz prawda może naprawdę być okrutna. Może minąć chwila albo wieki, nim Hiroki zbierze się w sobie i ocali swoją dwójkę przyjaciół. Po Chunkiego nie musiał, w końcu przybyła odsiecz w postaci hycli i Elviry.
Matka Chunkiego jak zwykle prezentowała się elegancko, nawet w momencie widocznego zdenerwowania.
- Owszem, do tego bardzo wkurwiona.
Przytaknął Gaki, chociaż nie musiał potwierdzać. Elvira z Benjaminem byli do siebie podobni, a w dodatku ten drugi patrzył na przybyłą jak na coś najlepszego na świecie.
Lula z Gakim oczywiście zostali przywołani przez Aba. Oczywiście młoda powinna być bardziej ostrożna. Owszem, pozwolili oddać krew Hirokiemu, ale na tym się skończyło. Jakiś tam hycel rozdzielił ich w porę jakby chcieli uciec. Szeptanina w obecności władzy nie jest najlepszym pomysłem.
Gaki zirytował się, chcąc coś powiedzieć, ale Ab powstrzymał go uniesioną dłonią.
- Odpuść lepiej. Nie tylko jesteście uczestnikami walki, ale też świadkami, którzy przeżyli. Będziemy chcieli z wami porozmawiać.
Poinstruował surowo hycel, patrząc na Lulę, która zapewne też nie była zadowolona oraz ledwo co żyjącego Hirokiego. Przykra sprawa, lecz służba to służba. Nie można przekraczać granic prawa.

Tymczasem w miejscu w którym wciąż przebywał Chunky, sprawa nie miała się najlepiej. Bagienna zdecydowała na atak w furii, co niestety raczej nie poskutkuje dobrze. Wypuszczone w obieg pnącza, miały odwrócić uwagę i poniekąd tak się stało, ale gdy Kuroszka dostrzegła od czego została odsunięta, również ogarnął ją szał. Pnącza uderzyły o kamienną ścianę nie trafiając w cel, gdyż Elvira również była uzbrojona w teleport. Pojawiła się tuż obok wściekłej kobiety. Hycel oczywiście próbował ją z siebie zrzucić, lecz im bardziej się z nią szarpał, tym gorzej go raniła. Aż wreszcie całą swoją siłą i masą uderzył o ścianę... tyłem.
Bagienna krzyknęła z bólu na skutek pękniętych kości i zmiażdżonych niektórych organów, i wtedy zamiast wgryźć się ponownie napotkała ją ręka drugiej szlachetnej: dwa palce uzbrojone w długie pazury przebiły gałki oczne. Trysnęła krew prosto na czarny kostium oraz jej twarz. Czerwona ciesz spłynęła po policzku prosto na wargę. Nie zlizała, splunęła nią w bok.
- Odsuń się od niej, Benjamin.
Rozkazała potulnym głosem, a gdy wampir wykonał polecenie, Kuroszka wykonała ostatni ruch: drugą ręką chwyciła wroga przy szyi i pociągnęła gwałtownie w dół. Pierwsza ręka uniosła jej głowę i w ten oto przyjemny sposób oderwała ją od tułowia. Bezgłowe ciało opadło z hałasem, brodząc we własnej krwi.
Koniec walki.
Zgrabnie wyminęła rzucające się ciało w konwulsjach. Z bólem spojrzała na swojego krwawiącego syna, któremu od razu pomogła się pozbierać.
- Zobaczysz, będę pierwszą wampirzycą, która umrze przez zawał. Chyba nie chcesz w tak paskudny sposób stracić mamusi?
Głos kobiety był tak bardzo miękki i ciepły, że aż gryzł się z jej obecnym stanem: zakrwawione ubranie oraz zimna aparycja.
Chunky nie odezwał się nic, tylko trzymał dłoń na krwawiącej ranie. Czuł, że słabł. Cóż, stracił sporo krwi, ta suka trafiła w tętnice szyjną.
- Jakim cudem znalazłeś się w takim miejscu?
Spytała, zatrzymawszy się. Znajdowali się blisko hycli i ich pojmanych świadków. Gaki spojrzał w stronę Luli z lekkim niepokojem.
- Cio... znaczy się pani Elviro! Jak się miewa sytuacja z bagienną damą?
Odezwał się Abaddon, lecz wzrok którym został obdarowany przez kobietę, wymusił na nim milczenie. Skinął głową, drapnąwszy się w policzek na znak zrozumienia.
Zamrugał też mentalnie.
Szlachetna pozwoliła opaść Chunkiemu i podsunęła pod jego nos swój nadgarstek. Wgryzł się bez żadnych ostrzeżeń.
- Macie wysłać ekipę sprzątająca i odszukać pozostałości po jej rodzinie. Mają spłonąć. W końcu zranili mojego syneczka. Do Diabła. Jak on krwawi! Spójrz!
Ostatnie słowo wykrzyczała do Aba, jakby to on był wszystkiemu winien. Cóż, w końcu był. jest starszy i nie upilnował Benjamina odpowiednio.
- Przecież to dziecko nie może tak cierpieć.
Pogłaskała blond czuprynę syna, gdy ten wciąż spijał z niej krew. A Ab? Złapał się aż za czoło. Gaki wypuścił powietrze przez lekko rozchylone usta.
- Wiesz co, Ab? Może będzie lepiej jak nas wypuścisz? Tak... po rodzinnemu. Bo matrona Chunkiego...
- KOGO?!
Ryk Kuroszki niemalże przeszył Poparzonego na wylot. Poczuł gęsią skórkę na karku i powoli odwrócił się w stronę rozgniewanej ciotki. No tak, zapomniał jak wrażliwa jest na punkcie Ziemniaka.
- Macie ich nie wypuszczać, zrozumiano?! Chcę z nimi POROZMAWIAĆ.
Dodała ostro.
Powrót do góry Go down
Lula

Lula

https://family-friendly.forumotion.com/t17-lula#23

Who is who? - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Who is who?   Who is who? - Page 2 EmptyNie Paź 11, 2020 6:00 pm

Nie skomentowała stanu Hirokiego, choć trudno było się z Gakim nie zgodzić. Bagienna nieźle pokiereszowała jej chłopaka i mimo że raczej przeżyje, to trochę minie, nim będzie mógł teleportować się wspólnie z kimś innym.
Na szczęście (albo i nieszczęście) przybył inny ratunek – w postaci matki Ziemniaka. Lula sama nie wiedziała, czy to dobrze. Z jednej strony kobieta ich uratuje, ale z drugiej…
Kolejna szlachetna oznaczała kolejny wrzód na tyłku.
Lulę obrzydzała chora miłość pomiędzy matką a synem, bo choć kazirodztwo wśród ważnych rodów było normalne, to jednak tyczyło się zwykle tylko rodzeństwa. Ale rodzica i dziecka?
Chciało jej się wymiotować na samą myśl – miała szczerą nadzieję, że po raz ostatni w życiu widzi Chunky’ego.
Oddała krew swojemu ukochanemu i już była gotowa do ucieczki, ale niestety plan się nie powiódł. Jakiś tam hycel pilnował, aby wszyscy zostali na miejscu.
Nie chcę układać się z Radą – wysyczała do Gakiego. – Martwi mnie twoja ciotka. Pozostałym moglibyśmy uciec – Hiroki by się teleportował, ty użyłbyś cienia, a ja mogłabym zniknąć na tak długo, aby się stąd oddalić. Ale matka tego umysłowego kaleki pewnie nas wytropi. Czego od nas chcą? Przecież twój kuzyn przeżył.
Była wyraźnie niezadowolona z tego, że ktokolwiek z Rady śmiał wydawać jej rozkazy. Gakiego również powinno to boleć.
Słyszała bolesne krzyki bagiennej i mogła tylko się domyślać, co działo się w środku. Nie było jej co prawda żal oszalałej wampirzycy, ale niepokoił ją fakt rozmowy ze wściekłą matką.
Skoro, jak sądziła Lula, była kochanką własnego, rozwydrzonego gówniarza, ten pewnie będzie psioczył na Lulę i Gakiego, aby ich jak najbardziej pogrążyć. A w obecnym stanie żadne z nich nie miało szans na ponowną walkę ze szlachetną.
Choć Lula wiedziała, że nie zrobiła nic złego i że nie złamała prawa, domyślała się, że Pyra może specjalnie nakłamać i na nią nakablować. A wtedy co?
Więzienie?
Nadzór Rady?
Powiadomienie o wszystkim jej rodziny?
Przygryzła mocno wargę, odwracając się w stronę Gakiego.
Wolałaby zginąć tutaj niż gnić w celi.
Gaki, choćby nie wiem co – wyszeptała, opierając się dłońmi o jego klatkę piersiową. – Nie dam się im uwięzić. Rozumiesz? Dobrze wiesz o tym, że… lepsza dla mnie byłaby śmierć.
Wpatrywała się w niego z wyczekiwaniem, pewna, że sądził tak samo i że potwierdzi jej słowa. Oboje kochali wolność i niezależność: pasowali do siebie pod tym względem.
Dostrzegła, że walka już się zakończyła, bo Elvira z Ziemniakiem wyszli na zewnątrz. Wampir zachowywał się, jakby umierał, mimo że miał jedną poważniejszą ranę.
Jasny gwint, jak Lula nim gardziła. Chyba nigdy w życiu nie czuła do nikogo aż takiej odrazy.
Stojąc obok Gakiego i obserwując Ziemniakową parę, czekała w milczeniu na decyzję, co z nimi zrobią. Gdyby przynajmniej szlachetna sobie stąd poszła i pozostali tylko te durne psy Rady…
Skrzywiła się, słysząc żale Elviry nad Chunkym, który wyglądał już całkiem sprawnie. Nic mu nie będzie.
Nigdy nie rozumiem, dlaczego czujesz rodzinną więź nawet wobec takich jednostek – wyszeptała do Gakiego. – Krew to nie wszystko. Więcej – krew nic nie znaczy, jeśli rodzina to kanalie.
Piła też do własnych rodziców i brata, których byłaby gotowa zostawić bez mrugnięcia okiem. Nie szanowała ich.
Gaki podjął ostatnią próbę rozmowy, ale matka Ziemniaka oczywiście wszystko zepsuła. Lula westchnęła ciężko i podążyła za Abem, który z lekkim strachem w oczach zaczął prowadzić tę dwójkę do Elviry. Jakiś tam hycel brał się już za podnoszenie Hirokiego, ale nie zdążył. Lula dała bowiem swojemu chłopakowi ledwo widoczny znak ręką.
Zmywaj się stąd.
Posilił się jej krwią i wyleczył najpoważniejsze rany, więc był w stanie teleportować się samodzielnie – szybko to zresztą zrobił. Być może wróci jeszcze po Lulę i Gakiego, ale minie trochę czasu, nim zregeneruje się do końca.
Jakiś tam hycel wściekle syknął i natychmiast zaoferował się do poszukiwań. Lula w myślach pożyczyła mu tylko szczęścia – wiedziała, że Hiroki nie przeteleportowałby się po raz drugi w żadne z oczywistych miejsc.
Zostali sami w piątkę: zbuntowani ona i Gaki, wymęczony Ab, wściekła Elvira i żałosny Ziemniak.
Cudownie.
Skoro jest twoją ciotką, to cię kojarzy, mam rację? – spytała jeszcze Lula Gakiego, nim stanęli przed rozwścieczoną matroną.
Mogli liczyć na wyrok łagodzący czy nie bardzo?
Spojrzała chłodno na Pyrę, który przyczepił się do własnej matki, jakby nadal był bobasem robiącym w pieluchy. Z twarzy Luli nie dało się jednak nic wyczytać. Była niczym maska.
Gdzieś w tle usłyszała ryki i kwilenie. Najwyraźniej hycle zaczynali wybijać pozostałości po bagiennej rodzinie. Niedługo nie będzie tutaj żadnego żywego poziomu E.
Lula nawet nie spojrzała w tamtą stronę. Nie miała zamiaru zaczynać rozmowy – stała po prostu bez słowa i patrzyła na dwójkę Kuroszy.
Powrót do góry Go down
Panicz Chunky

Panicz Chunky


Who is who? - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Who is who?   Who is who? - Page 2 EmptyNie Paź 18, 2020 2:53 pm

Żeby to było tak proste, jak mogło się wydawać. Gaki też nie miał wielkiej ochoty być więźniem Rady, pragnął stąd uciec. Ale zaleźć za skórę Evlirze, to tak, jakby podpisać na siebie i kumpli nierozwiązywalny wyrok śmierci; zwłaszcza gdy chodziło o Chunkiego. Stąd też miał mieszane uczucia. Podrapał się nerwowo po karku. Ależ wpadli.
Jakiś tam hycel przyglądał się im z uwagą, pilnując aby nie wywinęli czegoś niechcianego.
Gaki odwzajemnił jego krzywe spojrzenie. Nie znosił Rady, a zwłaszcza hycli. Pieprzone psy.
- Myślę, że będzie chciała znać przyczynę sytuacji. No i przede wszystkim udowodni, że złamaliśmy prawo. Też mi się nie podoba, że jesteśmy zmuszeni do pozostania.
Odpowiedział w ciszy dziewczynie. Zapewne gdyby mogła, zagryzałby Elvire, a później jej wrednego synalka, który zapewne już układał w głowie podły plan, mający się na nich zemścić. Za grosz honoru nie miał.
- Coś wymyślę. Zdaj się na mnie.
Zapewnił ją, ścisnąwszy lekko ramię, ot dla dodania otuchy. Może zdołają się jakoś wspólnie wykaraskać, w końcu Gaki ma ZDOLNOŚCI dyplomatyczne, eheheh.
Krzyki bagiennej nie pomagały. Jakiś tam hycel nerwowo się uśmiechnął pod nosem, zerknąwszy na dwójkę złapanych. Chociaż powinni być ofiarami, a nie traktowani jako przestępcy.
Poparzony objął ramieniem Lulę. Wydawała się teraz taka drobna, jakby cała ta amazonka uleciała z niej.
- Wiem, Lula. Też nie marzę, żeby zostać ich więźniem. Nie chcę też zejść na ich pseudo prawidłową drogę. Wiesz, że dla mnie są zapatrzonymi w siebie bufonami. Ale nie zginiemy.
Był tego samego zdania co Lula; wolałby zginąć, niż stać się więźniem Rady. Mimo wszystko jednak będzie dążyć do tego, aby uniknąć śmierci.
Po co mają tracić życie? Dla arystokratycznych bufonów, to nic nie znaczyło, prawda?
Skoro Hiroki znikł, jeden z hycli pognał za nim. Został Ab, który wpatrywał się w ckliwą scenę, aczkolwiek i tak odczytywał z niej coś niepokojącego. Postawa Elviry była dziwna; chociaż czego można się spodziewać od nadopiekuńczej matki? Zagryzł kolczyk z dolnej wargi.
Gaki zerknął ponownie na Lulę, gdy zapytała. Otworzył usta aby odpowiedzieć, ale szybko zostało mu przerwane:
- Gaki Kuroiashita.
Stanowczy głos Elviry dotarł do niego, przerywając początek milczenia. Chunky wreszcie oderwał się nadgarstka. Nie opatrzyła go nawet, w końcu rana niedługo się zagoi. Nim odwróciła się w stronę dwójki, posłała synowi ciepły uśmiech, aby ponownie przybrać chłodny wyraz twarzy. Stała przed nimi ubrudzona krwią, z rozgniewanym spojrzeniem, aczkolwiek jej głos nie podniósł się.
- I ty, młoda damo. Cała ta sytuacja z bagienną potworzycą i jej rodziny rozejdzie się po kościach, nie chcemy beznadziejnej afery. Chociaż takie ścierwo jak ona nie zasługuje na miało szlachetnej. Zresztą, jej życie powinno was czegoś nauczyć.
Uśmiechnęła się kwaśno. Zerknęła na Benjamina, który stanął wreszcie o własnych siłach i rozprostował kości. Pomasował też pogryziony kark, który zaczął się ładnie goić. Tak jak  i inne rany. Na sam widok biednego, skrzywdzonego syna, serce Elviry rozczulało się. Westchnęła.
- Jestem zawiedziona twoją postawą i Abaddona. Jako rodzina POWINNIŚCIE dbać o młodszego kuzyna. Postaram się aby do Barabala wszystko doszło. Mam gdzieś również jak bardzo Hiro się rozzłości; moje maleństwo cierpiało.
Przyłożyła dłoń do piersi w miejscu gdzie miała serce. Posłała też karcące spojrzenie Gakiego oraz Abowi. A co do Luli.
- Myślisz, że nie wiem kim jesteś? Widywałam cię jako maleńką dziewczynkę, bawiącą się w gonitwy za zającami. Od małego byłaś... Jakaś inna.
Popatrzyła z góry na Lulę; cała brudna od krwi, potargane ubranie. Nieuczesana. I tak się ma prezentować wielka dziedziczka majątku? Miała zostać wyniosłą damą, a nie ścierwem pokroju bagiennej. To samo z Gakim.
- Mamo.
Potulny i pełen pretensji głos Chunkiego przerwał rozmowę. Podszedł blisko szlachetnej, a ta lekko zwróciła się w jego stronę. Wyciągnęła smukłą dłoń, pogładziwszy go po policzku.
- Spokojnie, skarbie, zaraz pójdziemy do samochodu i wrócimy do domu. Pewnie wciąż się boisz, w końcu tamta zła pani zrobiła ci wielką krzywdę, ale
- Tu nie chodzi o złą panią, tylko o nią.
Przerwał matce, wskazując palcem na Lule. Smutna mina blondyna była wymieszana z gniewem. Gaki aż pokręcił głową, Ab zresztą też. Co za żenada.
- Tak, co się dzieje? Och... OCH! O NIE!
Matka szybko ogarnęła o co chodzi. Posłała rozgniewany wzrok młodej. Gaki rozpoznał to; szybko wyciągnęła rękę w stronę Luli, łapiąc ją za gardło. Bez trudu uniosła ją nad ziemię. Jebana siła szlachetnej.
Gaki szybko zareagował, chcąc złapać ciotkę za rękę, ale Ab go powstrzymał.
- JAK ŚMIAŁAŚ ZRANIĆ, BENJAMINA? CZY JA MAM OBEDRZEĆ CIĘ ZE SKÓRY I ODDAĆ NA POŻARCIE ŚMIERDZĄCYM POZIOMOM E?
Nie krzyczała, ale głos podniosła o kilka ton. W ręku uformował się krystaliczny, długi kolec. Chunky zaśmiał się podle pod nosem, kpiąc z Luli. Należało się jej.
- Zabrała moich kolegów i ich zjadła. A ja, ja chciałem ich zjeść. Przez nią jestem wygłodzony.
Wciąż skarżył, a Kuroszka co raz mocniej miażdżyła jej szyję.
- Ciociu! Nie rób tego! Chunky też nie jest święty! To przez niego doszło do walki! Spalił domek w lesie! Sprowokował ich do walki!
Gaki starał się jakoś udobruchać ciotkę. Ta jednak obdarzyła go gardzącym spojrzeniem. A Ab? On też miał tego dość.
- Ma rację. Benjamin nadużywał władzy jako hycel.
No cóż, jak widać praca odłożona została na bok, sytuacja rodzinna wzięła górę. Elvira wyglądała na rozgniewaną, a Chunky? Aż się zapowietrzył.
- To, to nie prawda! MAMO, przecież wiesz! Jestem grzeczny, zawsze byłem i będę. Zaczęła ze mną!
Normalnie jakby znalazła się w przedszkolu. A co na to Lula? W końcu miała jak mówić, niech się obroni czy coś.
Powrót do góry Go down
Lula

Lula

https://family-friendly.forumotion.com/t17-lula#23

Who is who? - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Who is who?   Who is who? - Page 2 EmptySob Paź 24, 2020 2:49 pm

Ufała Gakiemu, ale znała już jego rodzinę, więc zdaj się na mnie wcale jej nie pocieszyło. Poparzony nie należał do mistrzów perswazji, a skoro naprzeciw miał wkurzoną szlachetną i jej rozpuszczonego synalka…
Lula już widziała oczyma duszy, jak prowadzą ich do więzienia w Radzie, mimo że nic nie zrobili. Dumnie stojąc przy Gakim, ścisnęła go za ramię. Spojrzała mu twardo w oczy.
Ale nie zginiemy.
Jak to? Czemu nie?
Możemy zginąć. Razem – odparła rezolutnie, wbrew temu, co przed chwilą powiedział.
Amazonka nadal w niej tkwiła i za nic w świecie nie chciała się ukorzyć przed Radą. Dla Luli ważniejszy był honor niż życie.
W ciszy wysłuchała słów o Bagiennej. Miała gdzieś tę szaloną szlachetną, więc niezbyt ją obeszła decyzja Elviry. Co prawda insynuacja, że ona i Gaki mogliby się podobnie stoczyć, była dość drażniąca, ale Lula nie dała po sobie poznać, że jej się to nie spodobało. Nadal stała nieruchomo i nie spuszczała wzroku z matki Ziemniaka.
Ledwo powstrzymała się od parsknięcia, gdy kobieta zaczęła rozwodzić się nad swoim maleństwem i jego ranami. Musiała przygryźć wargę, aby skupić się na bólu i nie spojrzeć na Chunky’ego niczym na ostatniego patałacha.
Jak on sam ze sobą wytrzymuje?
Cóż, to ciekawe, bo ja cię nie znam – odparła po prostu, gdy usłyszała wspominki Elviry. Co do kurwy? Pierwszy raz w życiu widziała tę kobietę… Chyba. – A w dzieciństwie goniłam od razu za wilkami, nie za zającami. Być może chodzi o kogoś innego.
Nie miała bladego pojęcia, że jej rodzina utrzymywała (kiedyś, a może i nadal?) kontakt akurat z Elvirą. Owszem, rodzice i brat przyjaźnili się z Radą, przez co Lula mocno nimi gardziła – ale z Kuroszami?
Od kiedy?
Może jeszcze usłyszy, że za dzieciaka bawiła się z Chunkym? Dobre sobie.
Nie chciała kłócić się z Elvirą, ale też nie próbowała się jej przymilać. Miała nadzieję, że skończy się na chłodnej rozmowie i nieprzyjemnych przytykach… jednak Ziemniak musiał wtrącić swoje trzy grosze.
Nie zdążyła nawet zareagować, szlachetna była o wiele szybsza. Dopadła do niej i ścisnęła jej mocno gardło. Lula nie przyjęła tej kary z pokorą: zaczęła wierzgać ciałem. Próbowała kopnąć szlachetną, warczała przez miażdżone gardło, drapała pazurami jej smukłą dłoń.
Ta idiotka serio pomyślała, że mała, zwinna amazonka mogła zrobić krzywdę jej wielkiemu synalkowi?
Dostrzegła błysk krystalicznego kolca, ale to jej nie wystraszyło. Wręcz przeciwnie – zaczęła walczyć z siłą szlachetnej jeszcze mocniej.
Była gotowa na śmierć. Nie zacznie się kajać. Nie miała za co przepraszać.
W końcu Gakiemu i Abowi udało się cokolwiek powiedzieć. Lula poczuła, jak zelżał uścisk. Musiała kilka razy odkaszlnąć i wziął duże łyki powietrza. Szyję miała zmiażdżoną. Przełknięcie zwykłej śliny sprawiało piekielny ból.
Twój syn był ze zwykłym jedzeniem. Chciałam mu pomóc je zabić – udało jej się w końcu wycharczeć. – A on zrozumiał to na opak i zaczął mnie gonić. Zniszczył kryjówkę moją i moich bliskich. – Zaczęła kaszleć, wbijając mocniej pazury w jej rękę. – Nie mam sobie nic do zarzucenia. Skoro jest hyclem, tym bardziej powinien zachowywać się rozważniej.
Cóż, jeśli Elvira liczyła na to, że Lula przeprosi jej synalka i będzie błagała o przebaczenie, to mogła się zawieźć. Młoda wcale nie miała zamiaru tego robić. Posłała nawet Gakiemu niezłomne spojrzenie – nie da się stłamsić. Woli, żeby szlachetna ją zabiła.
Zaraz po tym wlepiła buńczuczno wzrok w – zapewne zadowolonego z siebie – Chunky’ego. Proszę, ma, czego chciał. Niech patrzy, jak jego matka znęca się nad biedną wampirzycą.
Jeśli szlachetna chciała za te słowa wykończyć Lulę, to przerwie jej to jeden z niewielu ostałych poziomów E. Wygłodniały stwór wybił się nagle spod ziemi, aby dopaść do nóg Elviry. Czuł, że ta kobieta zabiła mu matkę. Nawet jeśli nie miał szans w starciu, chciał ją przynajmniej zranić.
O ile mu się udało, uczepił się zębiskami jej kostki, niczym wściekłe zwierzę. Lula ledwo spojrzała na krwiopijcę. Wiedziała, że dla szlachetnej było to jak ukłucie komara… dlatego postanowiła rzucić pewną propozycję:
Może twój syn pokaże swoje zdolności hyclowskie i zabije tego biedaka, skoro jest taki wspaniały? – wyrzęziła.
Jeśli i tak miała umrzeć, to niech przynajmniej ma rozrywkę tuż przed śmiercią.
Powrót do góry Go down
Panicz Chunky

Panicz Chunky


Who is who? - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Who is who?   Who is who? - Page 2 EmptyNie Paź 25, 2020 1:41 am

Poparzony lekko skinął głową. Cenił honor, nie chciał tracić godności, ale nie chciał też umierać. Czy to dziwne? Mimo wszystko nie chciał też lądować w brudnej celi Rady, wolał spróbować wyperswadować ten pomysł hyclom, a przede wszystkim ciotce. Kto wie? Może się uda?
Sięgnął po dłoń Luli. Nie zrzucał jej, zacisnął tylko lekko, dając znać, że mimo wszystko jest z nią.
Na pewno im się uda.
Oby.
Chyba, że rozzłoszczą na tyle Elvire, że nic nie pomoże, a śmierć będzie JEDYNYM wyjściem.
Póki co było stabilnie, Elvka nie wyglądała na kogoś, kto chciał wymordować wszystkich, poza oczywiście ukochanym syneczkiem, który obserwował całą sytuację. Drzemiąca w nim złość, wreszcie wybudziła się i nie zamierzała cicho siedzieć.
Ale póki co, to Kuroszka mówiła i nikt nie ośmielił się przerywać. Dopiero gdy skończyła, Lula nie zamierzała stać bezczynnie, karcona słowami.
Elvira uniosła brew w zdumieniu. Cóż, miała prawo nie pamiętać. Była malutką dziewczynką, kiedy starsza szlachetna odwiedzała jej rodzinę. Uśmiechnęła się prawie przyjaźnie, niczym dobra ciotka.
- Twoja matka - Mayumi - nie byłaby zadowolona, gdybyś usłyszała, jak się wypowiadasz i to, co wyprawiasz. Masz też prawo mnie nie pamiętać, ale ja ciebie znam.
Nie zamierzała z nią dyskutować. Evlira znała Lulę od chwili jej narodzin. Nawet towarzyszyła jej mamie, gdy ta rodziła swoją córeczkę. Ojciec gdzieś tam zemdlał.
Długa historia.
Może zrobiłoby się nawet miło, gdyby nie skarga Benjamina. Wampir wszystko zniszczył, a Elvira na wieść, od razu wpadła w szał. Ktoś ośmielił się skrzywdzić syneczka? Wbrew temu, co niedawno uważała, chwyciła Lulę za gardło z zamiarem skarcenia jej raz, a dobrze.
Oczywiście reakcja od strony Gakiego i Aba, była natychmiastowa. Nie chcieli żeby Elvira zabiła Lulę.
- Ciociu, proszę cię!
Odezwał się zaś Ab, patrząc raz na ciotkę, raz na Lulę. Ta druga dzielnie walczyła... Pocieszna z niej kobietka.
Na wytłumaczenia, Elvira zmrużyła oczy. Zastanawiała się. Co do Chunkiego... Aż się zapowietrzył.
- Przestań kłamać! Zabrałaś mi MOJE jedzenie! Wiedziałem co mam z nimi zrobić!
Stawiał przy swoim, przyjmując co raz bardziej nerwową, a zarazem spanikowaną postawę. Co jeśli mama uwierzy Luli? Dostanie szlaban?!
Nie spuszczała jednak wzroku z Luli, skoro się miotała tak, jakby opętał ją sam Szatan, nie mogła się dekoncentrować, nawet jeśli smutek Chunkiego kroił jej serce. Uderzyła ją kolcem w nogi, aby zaprzestała kopania.
- Cholera! Ciotka, odpuść! Przecież nic nikomu się nie stało!
Zagrzmiał Gaki, wkładając całą swoją siłę, aby odciągnąć szlachetną od jego dziewczyny. Wtem rozległ się hałas: jakieś pozostałości po bagiennej wypełzło z dziury i ruszyło ku szlachetnej. Już prawie był przy nodze, gdyby nie reakcja Benjamina. Chwycił go za fraki, po czym sprawnym ruchem za głowę aby skręcić mu kark. Padł nieruchomo na ziemię, dogorywając.
Abaddon dobił biedaka, coby już nie charczał. Elvira również zmieniła zdanie; jak widać wcale nie ruszyła ją sytuacja z poziomem E. Wolała skupić się nad rozmyślaniem.
- Puszczam cię wolno.
Oświadczyła, wypuszczając Lulę z uścisku. Szpikulec wylądował w ciele dziecka bagiennej. Przykry widok, ale tak musiało być.
Gaki szybko pomógł Luli pozbierać się z ziemi. Otrzepał jej nawet ubranko. Mimo to, Kuroszka stała wciąż nad nimi.
- Ratuje was to, że jesteście mi bliscy, mimo to, żądam żebyście udali się ze mną. Wypadałoby załatwić kilka spraw, między innymi uniknięcie kary w postaci odsiadki.
Ton kobiety brzmiał łagodniej, lecz wciąż pozostawał stanowczy. Skierowała się oczywiście do Chunkiego, który nie wyglądał na zadowolonego matki decyzją. Ta uśmiechnęła się najczulej, wyciągając do niego dłonie. Ujęła niepocieszoną twarz w dłonie, gładząc policzki kciukami.
- Nie miej tak grymaśnej miny, Benjamine. Jesteś dobrym chłopcem mamusi. Nie możesz więc strzelać foszków i psuć więzi z rodziną. Wiesz, że tego nie zniosę.
Skarciła odrobinę syna, który wyglądał na jeszcze bardziej na niepocieszonego niż był. Zapewne jakby był dużo młodszy, rozpłakałby się na dobre. Cofnęła ręce, chwyciwszy syna pod ramię. Pociągnęła go w stronę samochodu, który stał nieopodal. Abaddon dołączył do nich; miał robić za kierowcę.
- Żeby naprawić ci humorek: jak wrócimy, przygotuję twoje ulubione duszone udeczka niemowlaczków.
Dorzuciła nagle wampirzyca, głaszcząc ramię blondyna. Cóż, spokorniał. A Ab? Spojrzał na Lulę i Gakiego z miną mówiącą "Zabijcie mnie, będę tego słuchać całą drogę."
A właśnie co do dwójki zakochanych anarchistów? Podszedł do nich Jakiś tam hycel i wskazał dłonią drugi samochód. Jeśli wampirzyca chciała coś zrobić, usłyszy tylko Nie radzę bo pogorszysz swoją sytuację.
- Pamiętaj, damy radę.
Szepnął dodatkowo Poparzony, ujmując dłonią dłoń Luli. Też nie był zadowolony, już układał w głowie plan ucieczki. Póki co musieli iść tam, gdzie im kazano.
Czyli do wynajętego - na czas pobytu - domu w którym mieszkała Elvira. O dziwo nie do siedziby Rady. Lula zatem mogła odetchnąć z ulgą.
Powrót do góry Go down
Lula

Lula

https://family-friendly.forumotion.com/t17-lula#23

Who is who? - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Who is who?   Who is who? - Page 2 EmptyNie Paź 25, 2020 10:16 pm

Rzuciła Elvirze podejrzliwe spojrzenie, gdy wspomniała jej matkę. Co jest? Skoro tak szybko skojarzyła Lulę, to musiała ją widzieć przynajmniej jako kilkulatkę, z już obecną burzą włosów na głowie i z tym wiecznie zbuntowanym wzrokiem.
Szkoda, że młodsza wampirzyca totalnie nie znała cioci. Ale cóż – nigdy nie interesowała się znajomymi jej rodziców.
Dla niej to byli nadęci bufoni.
I miała głęboko gdzieś, co o jej słowach sądziła matka. Nikt nie będzie jej mówić, jak ma się zachowywać.
A już na pewno nie ktoś, kto rzuca jej się do gardła przez swojego żałosnego bachora.
Lula nie dawała za wygraną. Nie porzucała dumy. Walczyła, jak zawsze. Taka już była, gdy naprzeciwko stawał ktoś z Oświaty czy Rady. Albo przynajmniej ktoś powiązany z tymi organizacjami.
I pomyśleć, że Chun w międzyczasie przejmował się szlabanem…
Wycharczała, co miała wycharczeć. Na uderzenie kolcem warknęła, ale nie zaprzestała walki. Elvira nie wiedziała, że ból tylko nakręcał młodą.
Pewnie skończyłoby się źle, gdyby nie podrzędny wampir. Lula powinna mu podziękować w duchu, że uratował jej życie – kosztem własnego.
Gdy szlachetna w końcu ją wypuściła, młoda zaczęła ciężko oddychać. Bardzo bolało ją gardło, bała się go nawet dotknąć. Chyba miała zmiażdżone tchawicę i przełyk. Oczy mimowolnie zaszły jej łzami, a na białkach pojawiły się krwistoczerwone żyłki.
Nawet wampira można poddusić.
Nic nie odpowiedziała na żądanie Elviry – ani nie podziękowała, ani nie zaczęła się buntować. Schwyciła się za to Gakiego i z jego pomocą ruszyła do auta. Spojrzała na niego wymownie, wskazując na zranione gardło.
Żeby się szybciej zregenerowało, musi na razie przestać mówić. Będą jechać w milczeniu.
Na szczęście bez Chunky’ego obok. Gdy Lula usłyszała o duszonych udeczkach niemowlaczków, aż wbiła pazury w ramię Gakiego, żeby nie parsknąć.
Jasny gwint, dlaczego z Ziemniaka był taki niedojda?
Spojrzała na Aba niemal z litością. Niemal, bo jednak to hycel. Takich nie żal.
Wsiadła z Gakim do samochodu, choć wyjątkowo niechętnie. Czujnie rozglądała się wokół, również myśląc nad ucieczką.
Mogła liczyć na Hirokiego, tylko czy będzie wiedział, gdzie po nich przybyć?
Miała ze sobą komórkę, więc ukradkiem włączyła geolokalizację.

Gdy jechali jakiś czas, Lula w końcu poczuła, że z gardłem jest coraz lepiej. Ośmieliła się nawet delikatnie je rozmasować. Spojrzała kątem oka na Gakiego.
Już mniej boli – wyrzęziła cicho. – Po co nas ze sobą wzięła, skoro nie chce karać? – zapytała grobowym tonem.
Co więcej, widziała po trasie, że wcale nie zmierzali do Rady. Lula dobrze wiedziała, gdzie znajdowała się siedziba. Kiedy więc podjechali do obcego domu, nabrała podejrzeń.
A co jeśli Elvira chce ich tu bezprawnie torturować?...
Po zatrzymaniu się auta Lula wysłała Hirokiemu krótką wiadomość z obecną lokalizacją. Niech ratuje ją i Gakiego. Miała nadzieję, że już posilał się jakimiś ludźmi, aby odzyskać pełną sprawność.
Wysiadła z samochodu, nie odstępując swojego chłopaka na krok. Posłała chłodne spojrzenie Elvirze i Chunky’emu.
Na razie, tuż po przyjeździe nie odezwała się do nich słowem. Jeśli Elvira chciała, to Lula ruszyła w stronę domu, ale nie przestając bacznie obserwować okolicy. Rzuciła też Gakiemu krótkie spojrzenie.
Czy powinni tu używać swoich mocy? On mógłby się rozproszyć, a ona stopić się z drzewem.
Co na to Elvira?
I czego właściwie od nich wymagała?
Powrót do góry Go down
Panicz Chunky

Panicz Chunky


Who is who? - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Who is who?   Who is who? - Page 2 EmptyPon Lis 02, 2020 7:18 pm

Nikt nikogo nie chciał torturować. Elvira raczej nie miała dla dwóch gości złych zamiarów; zabrała ich bardziej z troski, niżeli z chęci wykonania krzywdy. Skoro byli jej bliscy, którzy nie dość, że wpakowali się w niemałe kłopoty, to jeszcze mieli za sobą męczącą walkę z Bagienną Damą i jej dziką rodziną. Liczyła też, że jakoś zdoła przemówić im do rozumu, skoro miała ku temu bardzo dobrą okazję.
Jakiś tam hycel obserwował od czasu swoich pasażerów. Słyszał też szept, ale nie zdradził się z niczym. Właściwie uznał słowa za niegroźne.
Gaki natomiast nie omieszkał siedzieć cicho.
- Sam chciałbym wiedzieć, Lula. Chociaż przeczuwam, że raczej nic nam nie grozi.
Chciał ją jakoś pocieszyć? Ale czy ona pocieszenia potrzebowała? Jest twardą kobietą, a nie lamentującą osóbką. Z takimi jak ona się nie zadziera, i każdy chętnie zabierałby ją na protesty.
(***** ***)

Gdy zbliżyli się do domu. Obydwa samochody zaparkowały na żwirowej drodze. Oczywiście samochód z tymczasowymi właścicielami jako pierwszy, natomiast drugi z Lulą i Gakim. Poparzony spojrzał w kierunku ciotki, która opuściła pojazd, a tuż za nią Chunky. Nie wygląd najlepiej.
I jak wiadomo blondyn uwiesił się matki, kierując się razem z nią w stronę posiadłości. Nim jednak weszli po schodach, drzwi wejściowe otworzyły się, a nich pokazały cztery wampirze pokojówki. Wszystkie pochyliły w celu oddania szacunku pani.
- Przygotujcie kąpiel dla mojego szkraba i świeżą pościel. Pokój ma być też dobrze przewietrzony. Ach, no i oczywiście porcję krwi.
Nakazała służbie, tuż po tym gdy weszła do środka. Benjamin za nią. Goście również, w końcu gestem Elvira ich przywołała.
- Mamo, ale pamiętasz, że krew ma być ciepła. Nie lubię zimnej.
Bąknął słabym głosem, przytulając się do matki. Kuroszka nie zaprotestowała.
- Słyszałyście moje panny? Krew ma być podgrzana do ludzkiej temperatury. Raz - dwa! Nie lenić się. A ty!
Palcem wskazała na rudowłosą dziewuszkę. Jej piegowata twarz i duże zielone oczy zdradzały, że nie miała więcej niż dwadzieścia lat.
- Dwa pokoje gościnne. Świeże ubrania dla moich gości i poleć też kucharce, żeby naszykowała posiłek godny wampirów naszej krwi.
Padły kolejne polecenia. Wszystkie służki zajęły się pracą, a Chunky skierował się do swojego pokoju.
- Moje biedne dzieciątko. Tak mi wstyd, że nie zrobiłam nic z twoją chorobą lokomocyjną.
Aż łzę otarła, która pojawiła się w kąciku oka. Oczywiście JEJ ukochany syn, nie obejrzał się. W końcu wyolbrzymiał złe samopoczucie.
Niemniej Grubego mieli na trochę z głowy.
U boku Luli i Gakiego pojawił się Ab. Wampir nieco się rozluźnił, nie musiał już pracować jako hycel, skoro znajdował się u ciotki. Zwrócił się do dwójki.
- Całą drogę musiałem słuchać, jęczenia umierającego Chunkiego i ciotki, która biadoliła. W dodatku skurwol zarzygał mi całe tylne siedzenie. Kto oczywiście dostał opierdol? JA! Bo nie przystosowałem samochodu do jazdy z Benjaminkiem.
Z dużą irytacją żalił się Gakiemu oraz Luli, chociaż ta druga pewnie go nie słuchała. I warto dodać, że Ab wszystko mówił, kiedy Elviry nie było w pobliżu. Dopiero po krótkim czasie wróciła do nich, nakierowując do ich pokojów. Mieli się tam przebrać, ochłonąć i zejść do jadalni. Zapewne gdy tak zrobią, będzie na nich czekać ładnie zastawiony stół oraz krwawo - mięsne dania.
- Na pewno jesteście głodni po tak... Męczącej walce.
Odezwie się szlachetna, jak tylko dołączy do swoich gości. Nie miała na sobie biznesowego kostiumu, tylko czarną suknię sięgającą do podłogi i z wielkim dekoltem. Białe włosy rozpuściła luźno.
Powrót do góry Go down
Lula

Lula

https://family-friendly.forumotion.com/t17-lula#23

Who is who? - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Who is who?   Who is who? - Page 2 EmptySob Lis 07, 2020 10:04 pm

Dokładnie, Lula byłaby pierwsza na jakichkolwiek protestach, rewolucjach i anarchistycznych marszach. ***** ***, Konfederację, Radę i Oświatę.
Jej nowa dewiza życiowa.
Wampirzyca nie przypuszczała, że Elvira nie miała złych intencji. Niestety, postrzegała szlachetną tylko przez pryzmat jej rozpieszczonego syna oraz kontaktów w Radzie. Lula miała to do siebie, że w takich przypadkach łatwo osadzała innych w stereotypowych ramach, mimo że na co dzień tak często gadała o wolności. W rzeczywistości miała skrajne poglądy i nie dopuszczała do siebie myśli, że ktoś spoufalony z Radą może mieć całkiem sympatyczną osobowość.
Z niemała pogardą zmierzyła wzrokiem przybyłe pokojówki. Rzecz jasna, miała wyrobione zdanie o takich służalczych postawach. Spojrzała jednoznacznie na Gakiego – znał już ją na tyle, że z pewnością doskonale wiedział, co teraz miała w głowie.
Mentalnie rzygała pokojówkami, rozpieszczonym Chunem, przepychem w wampirzych dworkach i tym podobnych. Wolała przebywać w dziczy, w lesie, wśród swoich wolnych kompanów.
Nie wejdę tam. Nie ma opcji – oznajmiła twardo Gakiemu, gdy tylko usłyszała wymianę zdań pomiędzy Chunem a jego mamą.
Zaparła się w miejscu. Nie, nie miała zamiaru odpuszczać. Każde słowo Elviry tylko ją jeszcze bardziej odrzucało.
Choroba lokomocyjna?
Jak wampir może ją mieć?!
Cicho warknęła na Aba, kiedy postanowił się z nimi spoufalić. Hycel to miał przejebane – mimo że był naprawdę w porządku, wampirzyca nie znosiła go tylko z powodu jego profesji.
Wampir rzygający z takiego powodu to obraza naszego gatunku – wysyczała cicho do tej dwójki, gdy Ab uraczył ich opowieścią.
Właściwie Lula czekała, aż kuzyn Gakiego stąd pójdzie, dając im jednocześnie szansę na ucieczkę. Niestety, tak się nie stało. Co gorsza, z domu ponownie wyszła Elvira, zapraszając ich do środka.
Czy Lula się ruszyła?
Skądże znowu.
Stała nadal dumnie tam, gdzie wcześniej stała, czyli dwa kroki od kamienia i dziesięć kroków od jakiegoś mrowiska.
Sama tam nie wejdzie.
Jeśli więc Gaki i Ab nie chcieli narazić się Elvirze, która wyglądała teraz na naprawdę sympatyczną, któryś z nich (albo lepiej obaj naraz) musieli zatargać Lulę siłą do środka. Wampirzyca w takim wypadku syczała i gryzła ich po rękach (no, dobra, gryzła Aba, Gakiego nie) – ale to był jedyny sposób, aby przekroczyła ten próg.
Jeśli zaprowadzili ją do innego pokoju niż Gakiego, i tak go opuściła i poszła do swojego chłopaka.
Co to ma być! – zdenerwowała się na wejściu. – Dlaczego tu jesteśmy? Chcę stąd wyjść. Nie będę przebywać przy psach z Rady ani minuty dłużej. Czemu się na to godzimy? Nic nie zrobiliśmy.
I wlepiła chłodny wzrok w Gakiego, znowu pokazując swój upór.
Cóż… jeśli więc Gaki i Ab PONOWNIE nie chcieli narazić się cioci :), musieli znowu siłą zatargać Lulę na dół. A jeszcze wcześniej ewentualnie przebrać i uczesać. Wampirzyca sama tego na pewno nie zrobiła – jej było obojętne, czy będzie siedzieć przy stole w rozwianych, potarganych włosach, brudna od krwi i ziemi oraz w poszarpanych ciuchach.
Niech Gaki zdecyduje i najwyżej ją ogarnie.
Gdy w końcu wymuszono na niej wejście do jadalni, nie omieszkała łypnąć na wnętrze wrogim okiem. Dania na stole faktycznie wyglądały wspaniale i Lula od razu odczuła na ich widok głód… ale duma nie pozwalała jej choćby usiąść.
Stanęła więc po prostu w drzwiach. Plus był taki, że Ziemniaka nie zawołano na kolację.
Jeszcze nie zawołano.
Czego od nas oczekujesz? – spytała Elviry. – Mamy zostać w twoim domu? Jesteśmy więźniami?
Nie, Lula nie ogarniała, że ktoś pokroju Elviry chciał być po prostu miły. To jej się nie mieściło w głowie.
Ab już w duchu przeklinał cały dzisiejszy wieczór. Gaki przynajmniej zachowywał jakieś pozory, ale Lula była chodzącą anarchią.
Z ulgą więc odebrał esemesa z Rady. Wołano go do siedziby. Co za szczęście!
Ciociu, muszę wracać do pracy, więc jeśli pozwolisz… – Skłonił nieco głowę, kierując się w stronę wyjścia. – Zahaczę o Benjamina. Jeśli nie śpi, to dam mu kilka informacji bezpośrednio z Rady. Pan Hiro chyba miałby dla niego jakieś zadanie na przyszłe dni… – mruknął, zagłębiając się w esemesa.
Jeśli Elvira zażądała, to Ab nawet sprowadził Chuna na dół, na kolację. Skoro hycel i tak się stąd zmywał, to było mu już to obojętne.
Powrót do góry Go down
Panicz Chunky

Panicz Chunky


Who is who? - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Who is who?   Who is who? - Page 2 EmptyNie Lis 15, 2020 6:01 pm

Gaki też nie chciał wchodzić do domu, ale czasami wypadało posłuchać głosu rozsądku. A w tym wypadku gwarantowało im bezpieczeństwo. Lula z czasem zrozumie.
Poza tym Kurosz zawsze pozostanie Kuroszem - więzi krwi i tak dalej. Dzika Lula mogła tego nie przyjmować, ale mimo wszystko powinna uszanować.
- Zrób ten jeden wyjątek. Mi też się taka opcja nie podoba.
Mruknął w odpowiedzi. Pchnął ją ku drzwiom, żeby zmusić do wejścia, skoro Elvira ich zaprosiła. Ścisnął ją nawet w łokciu, coby ją powstrzymać od nagłej ucieczki.
- Dzięki otrzymanej krwi, zyskamy na sile, Lula. Wtedy możemy uciec.
Szepnął jeszcze na jej ucho. Ogarnie? Dobra gra też nie jest zła; kiedy nadejdzie odpowiedni moment - uciekną we dwójkę i to bez pomocy drugiego chłopaka Luli.
Póki co musiała przetrwać.
Ab parsknął na komentarz Luli. Cóż, nie mógł się nie zgodzić, ale tak naprawdę czy istnieje wampir bez wad? Chunky miał takiego pecha, że jak tylko wsiadał do samochodu bez leków, bez odpowiedniego przygotowania, to zaczął wymiotować jak kot.
Niemniej był wściekły o samochód. Zostanie zmuszony go wyczyścić samodzielnie, bo przecież Elvira za żadne skarby się nie zgodzi, aby jej synuś umoczył sobie rączki w brudnej pracy.
Tak czy inaczej, Lula wraz z Gakim znaleźli się w domu, aczkolwiek z dziką Lulą szło o wiele ciężej, wszak stawiała opór.
- Pamiętam co ci mówiłem. Mamy odzyskać siły.
Syknął raz jeszcze. Niech chociaż raz się opamięta.
- Ciotka nie jest powiązana z Radą, chociaż na taką wygląda.
Dodał Poparzony przy kolejnej próbie ucieczki Luli. Czy tego chciała czy nie, zaprowadzono ją do pokoju. Tam służki ją ogarnęły i w miarę doczyściły. Naprawdę Lula zachowywała się tak, jakby niedawno wyciągnięto ją z lasu.
Więc jeśli w miarę dała sobie pomóc - zaczęła wyglądać jak zadbany wampir. Nie ominęło ją również zejście do jadalni na wspólną kolację, przy której Elvira zaszczyciła ich swoją obecnością.
Zaoponowała na słowa młodej wampirzycy.
- Ależ skąd ten pomysł? Nie jesteście moimi więźniami! Wspominałam, dziecko, że jesteście mi bliscy, a takie spotkanie po latach nie jest czymś, co można sobie odpuścić. To wbrew mojej naturze.
Na bladym czole szlachetnej pojawiła się maleńka zmarszczka przez irytację. Jak mogła tak pomyśleć? Lula była córeczką jej przyjaciółki, a nie dziką przestępczynią.
- Dlatego opanuj swoje dzikie zachowanie i proszę, zasiądź przy stole. Chciałam omówić z wami kilka spraw.
Zaczęła już poważniej. Gaki oczywiście przyjrzał się ciotce. Czy usiadł? Póki co stał, zerknąwszy na Lulę. Co ona zrobi?
Oczywiście przerwał Ab, który z radością na twarzy zaprezentował treść esemesa. Szlachetna zapowietrzyła się na samo wspomnienie o zadaniach. Szybko wyminęła stół, zatrzymując Aba w drzwiach. Posłała mu ostre spojrzenie.
- Nie życzę sobie, żeby zakłócać spokój Benjaminkowi! Ani nawet tego, że twój SZEF ma dla niego zadanie!
Ostry ton przeciął co raz to gęstą atmosferę. Jak widać ciotka była nieźle nawiedzona na punkcie syna. Ab wypuścił powietrze z płuc, wzruszając ramionami.
- Ciociu, wykonuję tylko polecenia, ja nie...
- To wykonuj je SAMODZIELNIE! Już ja sobie porozmawiam z Hiro!
Zakończyła rozmowę. Co miał Ab zrobić? I tak pognał na górę, chciał jedynie uprzedzić Chunkiego o poleceniach. A tak w ogóle co robił blondyn? Usiłował zasnąć, ale przez zapachy z dołu oraz hałas spowodowany pukaniem do drzwi, wybudziło go na dobre. Co niestety też sprawiło, że jaśnie pan Chunky zszedł na dół. Ab cały w skowronkach opuścił dom.
Blondyn w czarnym dresie i czerwonym podkoszulku wszedł do jadalni, drapiąc się po karku. Ominął istnienie Luli i Gakiego, kiedy dojrzał co leży na stole. Elvira uśmiechnęła się szeroko, zachęcając syna, żeby usiadł z nimi.
Wbił i bez zaproszenia.
- Mamo, co oni tutaj robią? Przecież wszystko mi zjedzą.
Skrzywił się Panicz, wskazując nożem na Lulę i Gakiego. Nieważne, że kuzyn, że Elvira ich zaprosiła. Ośmielili się siedzieć przy jego stole. Nałożył sobie górę jedzenia na talerz.
- Ależ nie bądź taki, syneczku. To są nasi goście. Pamiętasz co mówiła mamunia? Rodzinę należy szanować, nieważne jaka ona jest. A Gaki to twój kuzyn, a Lula przyszła narzeczona.
Wyjaśniła delikatnie i z ciepłym uśmiechem. Cóż, byłoby ładnie, gdyby nie ostatnia informacja; narzeczeństwo z Lulą.
Chunky aż się zadławił kawałkiem palca od nóżki niemowlaczka. Gaki wybałuszył oczy na ciotkę, a Lula...
Co na to Lula?
- Mnie też to boli, ale twój ojciec, Benjaminku, uparł się jak osioł. Serce mi krwawi, że mogę cię stracić. A wciąż jesteś mamusi maleństwem.
Nerwowo dorzuciła szlachetna, trzymając kurczowo za szyjkę kielich z krwią, który szybko też wypiła. Nie ma co ukrywać, do swojej krwi dolała odrobinę wódki. Sama nie mogła przeżyć narzeczeństwa jej syneczka z dzikuską.
Powrót do góry Go down
Lula

Lula

https://family-friendly.forumotion.com/t17-lula#23

Who is who? - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Who is who?   Who is who? - Page 2 EmptyNie Lis 22, 2020 5:20 pm

Mruczała coś obrażona pod nosem, ale ostatecznie przystała na to, aby zregenerować w środku siły i stąd zwiać. W tym jednym celu mogła wejść do środka, chociaż od razu na progu zrobiła taką minę, jakby miała rzygać. Piorunowała wzrokiem każdy element domostwa i każdą pokojówkę czy każdego lokaja.
Nie była łatwa do okiełznania. Nawet przez Gakiego. Doskonale powinien o tym wiedzieć.
Nieco złagodniała, gdy jej chłopak powiedział o braku powiązania pomiędzy Elvirą a Radą. To jednak rodziło kolejne pytanie:
To dlaczego trzyma się z hyclami? I czy twój przeklęty kuzyn nie jest jednym z nich? To mi wygląda na dość mocne POWIĄZANIE, Gaki.
Lula nie potrafiła przestać nienawidzić. To było silniejsze od niej. I tak cud, że dała się przebrać i ogarnąć pokojówkom. Dziewczyny musiały nieźle się natrudzić, bo wampirzyca nie ruszyła się ani o milimetr. Stała twardo, a panienki uwijały się wokół niej.
W końcu jednak wyszła umyta z pokoju. Przebrały ją w śliczną, obcisłą sukienkę, burzę bujnych włosów fantazyjnie spięły, a na twarz nałożyły nawet lekki makijaż.
Prawdziwa dama!
Jeśli Gaki chciał powiedzieć cokolwiek odnośnie do nowego wyglądu swojej ukochanej dzikuski, ta posłała mu takie spojrzenie, że niemal zemdlał.
Niestety, Elvira najwyraźniej miała gdzieś nastawienie Luli. Z radością przywitała ją i Gakiego w jadalni, chcąc zasiąść z nimi do wspólnego posiłku.
Dobre sobie. Lula stała w progu jak kołek.
Elvira ponowiła propozycję, ale Amazonka tylko zerknęła kątem oka na Gakiego.
Miała swój honor.
Na szczęście Ab przerwał niezręczną ciszę i Lula oraz Gaki byli świadkami kolejnego potoku słów z ust Elviry na temat ukochanego Benjaminka.
Lula mentalnie wymiotowała po raz dwudziesty.
Kiedy jednak usłyszała imię Hira, warknęła pod nosem. Spojrzała ze złością na Gakiego.
ZERO powiązań z Radą, tak?
Jak mógł ją tak okłamać?!
Po kilku chwilach na dół zszedł Chunky. Lula w tym czasie łaskawie schwyciła jeden kieliszek z krwią i zaczęła pić. W końcu musiała nabrać sił, jak mówił Gaki.
Niestety, tego, co potem nastąpiło, nie spodziewał się chyba nikt.
Gaki to twój kuzyn, a Lula przyszła narzeczona.
Amazonka splunęła przed siebie obficie krwią, którą właśnie wypiła.
Że co?
Lula i narzeczony?
Lula i mąż?
Lula i jeden facet?
Lula i monogamia?
LULA I CHUNKY?!
Spojrzała niemal litościwie na Elvirę. Biedna, szalona, stara kobieta. Nawet nie wiedziała, o czym gadała.
Lula w takim razie pięknie ją uświadomi.
Wcisnęła do rąk Gakiego kieliszek z krwią.
Przytrzymaj to.
Zaczęła iść w stronę Elviry, piorunując ją wzrokiem.
Nie wiem, kim jest ojciec twojego głupiego syna, ale wiem jedno – warknęła, wyciągając z włosów wszystkie fikuśne spinki i ozdoby, które trzymały jej cudną fryzurę – JA na ŻADNEGO narzeczonego się NIE ZGADZAM. Może, żeby uzmysłowić wam, w czym tkwi problem, wyrażę się jaśniej.
Stanęła tuż przed Elvirą i zaczęła rozdzierać na klatce piersiowej suknię, którą ją podarowano.
Regularnie uprawiam seks z Gakim – powiedziała spokojnie, obnażając przy wszystkich swoje piersi. – Oprócz tego sypiam z trzema innymi mężczyznami. Też regularnie.
Zrzuciła z siebie sukienkę i kopnęła ją z odrazą. Bielizny na szczęście nie ściągała, bo miała własną.
To znaczy – majtek, bo Lula nie przywykła do biustonoszy, więc nigdy ich nie nosiła.
W życiu miałam więcej partnerów niż twój syn szarych komórek. NADAL myślisz, że będę jego narzeczoną? – syknęła, mierząc ją wściekle wzrokiem.
Miała gdzieś, że to szlachetna. Ta kobieta ośmieliła się naruszyć wolność Luli jak nikt inny. Nawet jej własna rodzina nie wpadła na tak bzdurny pomysł, aby zmusić ją do małżeństwa.
Nie uznaję monogamii. Mam kilku facetów naraz. OSTATNIE, czego bym w życiu chciała, to małżeństwo. Prędzej znajdziesz mnie martwą niż w łóżku twojego synalka.
I odwróciła się na pięcie, idąc w stronę drzwi. Jej ostry wzrok na moment wylądował na Gakim.
Idziemy stąd – oznajmiła mu.
Z pewnością cieszył się z wyznania oraz striptizu swojej dziewczyny, prawda?
Gdy Lula przekroczyła próg, rzuciła jeszcze przez ramię do Chunky’ego:
Jesteś żałosny. Nigdy nie zwiążę się z hyclem.
I zadarła dumnie główkę. W ręce trzymała komórkę, mając zamiar wysłać do Hirokiego ponaglającego esemesa.
Najwyższy czas, żeby wydostał stąd ją i Gakiego.
Powrót do góry Go down
Panicz Chunky

Panicz Chunky


Who is who? - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Who is who?   Who is who? - Page 2 EmptySob Gru 19, 2020 7:52 am

Oczywiście, że wiedział jaka jest Lula i, że tak łatwo nie odpuści. Kobieta stawiała na swoim, była nie do przegadania. Chociaż Poparzonemu też się nie widziało przebywać ze starszyzną, to jednak wynalazł plusy i postanowił z nich skorzystać. Chociażby regeneracja sił, poprzez uzupełnienie krwi. Jak Lula chciała walczyć skoro była jeszcze trochę osłabiona? Nie była ze stali.
Całe szczęście przystanęła na ten pomysł i zgodziła się zostać na uzupełnienie braków w energii poprzez posiłek.
Nie obeszło się też bez wyjaśnienia, acz sam Gaki zbytnio nie wiedział. Aż tak bardzo w rodzinę nie ingerował.
- Elvira jest starszyzną, więc może wydawać się, że ma jakiekolwiek powiązania. Chociaż zgaduję, że pilnuje Kodeksu.
Wzruszył lekko ramionami. Już dość pytań i wywiadu na temat Kuroszki. Niech złapią tyle ile mogą, a później się zmywają.
Kiedy zaczęli zasiadać przy stole, Elvira obserwowała uważnie swoich nowych gości, nie dając im jednak po sobie tego poznać. Ignorowała też niechęć Luli. Chociaż nie było to objawem wrogości... raczej troski. Wszak znała krnąbrną dziewoję od momentu, kiedy ta wyszła na świat.
Zamierzała też powiedzieć o genialnym pomyśle jednego z przedstawicieli - nieobecnych, co prawda - nie żeby popsuć im humory, tylko poinformować. I jak wiadomo przyjęli to źle.
Wszyscy.
No prawie, bo Chunky z nerwów zaczął więcej jeść. Nie wtrącając się w rozmowę matki i przyszłej - niedoszłej narzeczonej. Przecież każdy wiedział w tym pomieszczeniu, że narzeczeństwo nie było nawet brane pod uwagę. Nawet Gaki nie zamierzał tego tak zostawić.
- To już przesada! Nie mieszaj jej w swoje zasady.
Rzucił Poparzony, nim Lula zaczęła wyzywać. Oczywiście Elvira zachowanie dziewczyny przyjęła z odrazą. Od razu wezwała służbę, żeby posprzątali.
Zresztą...
Niedługo będą musieli sprzątnąć również zwłoki Luli. Mogła być wściekła, ale nie żeby ubliżać jej jedynemu synowi.
- Lula. Lepiej stąd wyjdźmy.
Chwycił Gaki wampirzycę za ramię, starając się ją jakoś opanować. Kolejna walka ze szlachetną i to o wiele silniejszą od Bagiennej Damy, nie wchodziła w grę.
Chunky mimo ubliżenia mu, miał głupawy uśmiech na twarzy.
- Mamusia zaraz zrobi z ciebie pokarm dla roślinek. Głupia.
Ostatnie słowo zaznaczył, oblizując przy tym palce z pozostałości po krwistym sosie. Co do Elviry...
Kobieta wstała gwałtownie. Teleportowała się od razu, żeby znaleźć się tam, gdzie stała Lula. Lula broniła się? Proszę bardzo. Wampirzyca od razu przejdzie do uniku, a później ataku. Zamierzała chwycić młodą za głowę i wbić w ścianę. Nieważne co się stanie, Gaki chwyci Lule i ją odciągnie. Nie chcąc żeby jego ukochana, która dała tak wybitnie odważną wypowiedź oberwała.
- Podziwiam cię za akt odwagi, ale to nie jest dobra chwila na takie rozmowy. Uciekamy stąd.
Zgodzi się? Na Hirokiego poczekają najwyżej w pobliżu domu. Warto też zaznaczyć, że Poparzony poczuł się dumny - Lula naprawdę lała na prawo i miała gdzieś zdanie innych. Elvira powinna wziąć sobie mocno do serca jej zachowanie.
- Myślisz, że jestem zachwycona pomysłem narzeczeństwa?! NIE JESTEM! I myślałam, że zdołamy się z tego jakoś wykaraskać... LECZ TY! Mała, brudna i zafajdana dzikusko... UBLIŻŁAŚ MOJEMU SYNKOWI! Zabiję cię nim zdążysz znowu udostępnić swoją weneryczną cipę kolejnym.
Szponiastym pazurem wskazała na Lulę. Wściekła matka zdolna jest do wszystkiego, jeśli chodzi o ochronę potomstwa. Co do samego dziecka... a raczej wyrośniętego gbura.
- Mamo, ona znowu mnie wyzywa.
Bąknął smutnie, mierząc do Luli widelcem. No tak... Żałosny hycel. Przecież nie jest żałosny! Aż musiał zatopić zębiska w sporym kawale uda jakiejś młodej dzierlatki. Taka depresja!
Szlachetna zapewne rozszarpałaby i Gakiego z powodu wściekłości oraz tego, że towarzyszył Luli. Pal licho powiązania.
Pal licho wszyscy.
Pal licho, że ktoś właśnie podjechał pod dom, wysiadł z samochodu i wszedł do środka. Ten ktoś kierował się w stronę jadalni, zaciekawiony hałasami.
Jeśli więc Lula z Gakim chcieli wyjść, na ich drodze zatrzymał się jednooki rosły mężczyzna.
- Ringo!
Krzyknęła szlachetna. Jednooki szlachetny wyglądał groźnie, lecz mina... No cóż... Wyrażała zaskoczenie wymieszane z podziwem.
- Elviro! Rozumiem, że Chunky ma wiązać się z... Lewitującymi cyckami! Zazdroszczę!
Zawołał pokazując na dwie dorodne piersi biednej Luli. Zapewne się jej to nie spodoba; bo Elvirze owszem. Gakiemu również.
Chunky natomiast... przejął się bardziej tym, że ojciec znowu zacznie mu dogryzać.
- Coś niesamowitego, od razu miałeś podgląd, grubasku. Ja tak nie miałem, no... poza tymi licznymi wymuszonymi stosunkami.
Zaśmiał się jakby mówił genialny, lecz bardzo nieśmieszny dla innych żart. Gaki pociągnął do siebie wampirzycę, dając do zrozumienia, że chcą wyjść. Ringo jednak ani na milimetra się nie przesunął.
Byli w tarapatach. Znowu.
- Niech ich diabli wezmą! Nie chcę żadnego małżeństwa dla Benjamina!
Zaprotestowała szlachetna, podchodząc z drugiej strony. No ładnie, byli dodatkowo otoczeni.
Powrót do góry Go down
Lula

Lula

https://family-friendly.forumotion.com/t17-lula#23

Who is who? - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Who is who?   Who is who? - Page 2 EmptySro Gru 23, 2020 9:26 pm

Skoro Elvirze nie podobała się idea narzeczeństwa i nie planowała jej forsować, trzeba było o tym powiedzieć od razu, tuż po tym, gdy oznajmiła swojemu żałosnemu tłustemu synalkowi, że Lula ma być jego narzeczoną. Zamiast tego zrobiła chwilę ciszy… i dostała małe przedstawienie od Amazonki.
Zwykle Lula panowała nad swoimi emocjami. Można ją było wyzywać od najgorszych kurew, rzucać w nią ziemią, zgnilizną czy śmieciami. Ledwo nawet rzucała takiemu delikwentowi spojrzenie. Było jednak coś, co niesamowicie ją rozsierdzało – a co właśnie zrobiła ta świrnięta szlachetna.
Spróbowała odebrać jej wolność tylko dlatego, że miała (w teorii) lepszy status w wampirzym światku.
Lula odpłaciła więc się pięknym za nadobne – też uderzyła w to, co było dla Elviry najważniejsze.
W jej syna.
Miała gdzieś, że zdenerwuje szlachetną. Chciała dobitnie jej uzmysłowić, jak bardzo gardziła Chunkym i jak ją brzydził. Nawet teraz, gdy widziała, jak tylko żre, żre i żre, robiło jej się niedobrze. Nabrała ochoty, aby zrzygać mu się na talerz – chociaż to pewnie też by zjadł.
Totalnie zignorowała swojego przyszłego narzeczonego. Zresztą i tak musiała bronić się przed wściekłą Elvirą. Nie atakowała jej, jedynie unikała ataków. Rzecz jasna, nie dała rady umknąć tak szybkiej wampirzycy, więc została wbita w ścianę.
Cóż, plus był taki, że jej nagie piersi zdobiła teraz warstwa tynku.
Odkaszlując kawałki gruzu, mruknęła do Gakiego:
Nie musisz powtarzać.
Pewnie, że chciała już stąd zwiewać. Powiedziała Elvirze, co myśli, więc wystarczy. Nigdy nie kłóciła się dłużej, niż było to potrzebne. Bo niby po co?
Szlachetna zaczęła wrzeszczeć i ją obrażać, najwyraźniej myśląc, że takie określenia jak brudna, zafajdana dzikuska czy weneryczna cipa ją obrażały. Jeszcze czego.
Wolałaby mieć kiłę, niż być dziewicą i szykować się do seksu z…. z tym ziemniaczanym czymś.
Nie siliła się na żadną odpowiedź, bo w jej mniemaniu ta stuknięta dwójka nie zasługiwała na dalsze słowa. Wysyłała esemes Hirokiemu, ciągnąc Gakiego poza drzwi – domyślała się, że przed szałem szlachetnej trzeba szybko uciekać.
Szkoda tylko, że drogę zagrodził im jakiś jednooki dziwak. Lula po zapachu poznała, że również był kimś ważnym. Od razu więc go znielubiła. Zwłaszcza przez to, co powiedział.
Kimkolwiek jesteś, nie masz prawa o mnie decydować – warknęła więc sucho. – Nigdy w życiu nie zwiążę się z tym… czymś. – Nawet imię Chunky’ego nie mogło jej przejść przez gardło.
Ringo zaczął nawijać zboczonymi tekstami, co niezbyt obeszło Lulę. Była z tych, dla których nagość i seks to czysta natura. Absolutnie się tego nie wstydziła i niczego, co związane z seksualnością, nie uważała za temat tabu. Nawet więc nie zauważyła, że Ringo wlepiał wzrok w jej nagie piersi. Bardziej interesowało ją to, że nie chciał przepuścić jej i Gakiego dalej.
Przepuść nas. Wychodzimy stąd. Nie będzie żadnego małżeństwa – oznajmiła grobowym tonem, patrząc z dołu na Ringo.
Jeśli nadal się nie odsunął, to sięgnęła dłonią do jego opaski na oku – i mocno ją schwyciła, jednocześnie pociągając.
I nie chcę nigdy więcej widzieć tego grubego hycla.
Ponieważ nie miała żadnej kieszeni, wcisnęła Gakiemu swój telefon do ręki. Akurat Hiroki odpisał, że niedługo będzie teleportował się w okolicy i po kolei ich zabierze. Parę minut i będą wolni.
Tylko że trudno mu będzie wejść na teren posesji, skoro znajdują się tu tak silne wampiry. Hirokiemu najlepiej byłoby spotkać się trochę dalej stąd.
Lula widziała kątem oka, co pisał jej chłopak. Niedobrze. Szlachetna pewnie dogoni ich w trymiga, zwłaszcza że nadal nie byli w pełni sił. Ale był jeden sposób, aby jej uciec…
Zauważyła bowiem kluczyki do auta zawieszone przy jednej z kieszeni Ringa. Miała sprawne złodziejskie paluszki, więc potrafiłaby je niewidocznie capnąć… tylko że wampir nie mógł patrzeć w tę stronę.
Przysunęła się więc, dotknęła lewitującymi cyckami jego klatki piersiowej, aby go rozkojarzyć, i powiedziała chłodno:
Nigdy w życiu nie wyjdę za mąż.
Jednocześnie niepostrzeżenie zajumała kluczyki. Przyciągnęła niewidocznie dłoń do swojego ciała i… włożyła sobie breloczek w majtki.
Innej skrytki po prostu nie miała. Życie.
Tuż po tym mocno szarpnęła Gakim i jednym susem wyminęła Ringo, pod jego ramieniem. Prosto do samochodu!
Powrót do góry Go down
Panicz Chunky

Panicz Chunky


Who is who? - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Who is who?   Who is who? - Page 2 EmptySob Gru 26, 2020 9:52 am

Cudowny posiłek przerodził się w koszmarną, niezapowiedzianą wizytę. Elvira już nie mogła patrzeć na dwójkę i odsunęła na bok powiązania oraz wszystkie obietnice. Obrażono jej ukochane dziecko, więc nie mogła tego od tak zostawić. Zamierzała zamordować dwójkę, a zwłoki rzucić poziomem E na pożarcie.
Mogłoby do tego dojść, gdyby nie pojawienie się Ringo. Szlachetny wbrew pozorom nie był wrogo nastawiony, raczej był nieco zaskoczony.
Elvira mówiła swoje: krzyczała o unieważnieniu ślubu. Chunky jadł i przejmował się jedynie tym, że polędwiczki z niemowląt z przepisu mamusi właśnie się kończyły. A Lula z Gakim? Chcieli uciekać.
Taki o to mały chaos. Ringo aż podrapał się po powiece zdrowego oka.
- Jeśli mam być szczery, też nie wybrałbym Chunkiego.
- BENJAMINA!
Elvira na nazwanie syna aż jęknęła w złości i szybko poprawiła męża. Jednooki wciągnął powietrze, kontynuując.
- Taaak. Dokładnie. Ale wracając... też nie wybrałbym go na swojego męża. Matka za bardzo go rozpieściła.
Zgodził się z Lulą. Trzeba przyznać, że biedaczka miałaby źle mając takiego męża, który wciąż ukrywa się pod maminą spódnicą, a sama mamusia chucha i dmucha na niego. Niezbyt dobra partia.
Ale niestety...
- Tylko trzeba dotrzymać słowa twojej rodzinę. Smutne życie znaczących rodów.
Honorowy Ringo. Oczywiście złapać za opaskę się nie dał; cofnął się w porę. Gaki również odsunął Lulę.
- Słuchaj, wujaszku. Chcemy stąd wyjść.
Dodał, gdy Lula zażądała przepuszczenia. Ringo zastanowił się przez chwilę. Evlira stała w pobliżu, kipiąc ze złości. Również nie zgadzała się na ślub, tylko... Po co ta gówniara dokładała drewna do ognia i utrzymywała ogień?
- Zatłukę cię.
Wysyczała, tworząc w dłoni kolec. Zapewne Lula miałaby go wbitego w plecy, który przeszedł by przez klatkę piersiową, gdyby nie gruby hycel - Chunky zakrztusił się jadłem. Szlachetna od razu wycofała moc, niszcząc w ten sposób sopel i rzuciła się w stronę syna. Musiała mu pomóc! Przynajmniej Elvira dała im spokój.
Co do Ringo... Lula oparła się swoimi nagimi piersiami o jego tors, na co ten zareagował uśmieszkiem.
- Och domyślam się! Ale walić już to! Innym razem cię dopadniemy i... tak właściwie w innych okolicznościach pokazałbym ci z czego słyną samce z rodu Kuroszy.
Z politowaniem spojrzał na Gakiego. Wątły, poparzony smutasek. Nie to co jednooki Ringo! Łamacz kości i pożeracz dziewic. Puścił oczko Luli, gdy ta odsunęła się. Nie musiała walczyć o ucieczkę. Szlachetny odsunął się z ich drogi. Byli wolni.
- Trzeba ją złapać! I ukarać! Raniła słowami Benjaminka!
Warknęła w złości Elvira, głaszcząc czule blond włosy synalka, który zapijał jadło sporą porcją krwi. Zupełnie nie przejmował się całą sytuacją, póki miał koryto pod nosem. Ringo pokręcił głową, wyrażając niesmak. Jednak zdobył się na krótki uśmiech.
- Innym razem, siostrzyczko. I tak w ogóle ta mała sekutnica zabrała mi kluczyki od samochodu. Dobrze, że był wypożyczony.
Zaśmiał się Kurosz. Cóż, może kiedyś znowu spotka się z Lulą i poznają się... inaczej? Skoro lubiła się miziać się i prezentować swoje cudowne piersi... Aż przeszedł go dreszcz przywołany podnieceniem.

Gaki z Lulą uciekli z posesji samochodem. Skierowali się tam, gdzie miał pojawić się Hiroki. Podczas podróży (Gaki prowadził) trwało chwilowe milczenie. Poparzony musiał je jednak przerwać.
- Myślę, że od tej chwili twoje życie leży w niemałym zagrożeniu. Moja rodzinka nie odpuszcza tak szybko.
Zaczął rozmowę, zerknąwszy na Lulę. Czy ona kiedyś zasłoni te piersi?
- Oczywiście nie pozwolę, żebyś była z tym sama. Nie po to walczymy o wolność, żeby ją tracić.
Dorzucił, mając nadzieję, że Lula przyjmie pomoc i nie zechce walczyć z Kuroszami. Toć to czubki, którzy zrobią wszystko, żeby postawić na swoim.
Powrót do góry Go down
Lula

Lula

https://family-friendly.forumotion.com/t17-lula#23

Who is who? - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Who is who?   Who is who? - Page 2 EmptySob Gru 26, 2020 5:18 pm

Skoro zarówno Lula czy Elvira, jak i Ringo zgadzali się z tym, że Chunky to fatalny materiał na męża, dlaczego Amazonka nadal miała wrażenie, że to żałosne narzeczeństwo nie zostało cofnięte? Rzecz jasna, ona tego nie zaakceptowała i nie myślała o Ziemniaku jak o swoim ukochanym. Litości!
Niemniej chciałaby mieć spokój. Ostatnie, czego potrzebowała, to arystokratyczne wampiry mącące jej spokój.
Jakich rodów? – warknęła chłodno do Ringa. – Mam gdzieś wszystkie rody, a już zwłaszcza swój. Moja rodzina to kanalie. Nie przyznaję się do niej.
No i proszę, wyjaśniła niedoszłemu teściowi. Więzy krwi ją nie obchodziły. Nie znosiła rodziców i brata, więc nie miała zamiaru spełniać żadnych ich zachcianek. Właściwie już niedługo planowała uciec z domu i zerwać wszelkie kontakty z rodziną – chciała przenieść się do miasta, gdzie ze swoją szajką stacjonował Gaki.
Wyczuła, że Elvira próbowała ją zaatakować. Nie zdążyłaby tego uniknąć. Całe szczęście, że Kartofel nie umie przełykać i że akurat się zakrztusił. Lula przynajmniej będzie miała całe plecy.
Zwężając oczy, przyjrzała się uważnie Ringowi. Brak oka, postawna sylwetka, krzepa… Z pewnością był silnym, doświadczonym wampirem i Lula sto razy bardziej wolałaby legnąć z nim niż z Chunkym, tylko że…
Ta gadka o rodach…
Zobaczymy – syknęła więc. – Może jak wytłuczesz na moich oczach parę psów z Rady, to chętnie się przekonam, z czego… słyniesz.
Postawiła jasny (choć mało realny) warunek tego, aby się z nim przespała. Gdyby Ringo okazał się anarchistą, mógłby zostać jej kolejnym chłopakiem, ale cóż – na to się raczej nie zanosiło.
A wątłego, poparzonego smutaska i tak kochała, ot!
Wyciągnęła Gakiego dumnie z domu i pobiegła w stronę auta. Tuż przed drzwiczkami włożyła dłoń do swoich majtek i podała wampirowi kluczyki. Mokre czy nie, wszystko jedno.
Obserwowała cały czas w lusterku dom, pilnując, czy nikt ich nie będzie gonił. I nie, nie miała zamiaru się ubierać. Przecież zaraz teleportuje się gdzieś ze swoimi dwoma chłopakami, co na pewno skończy się zrzuceniem przez wszystkich ubrań. Zaoszczędzi czas, będąc naga.
Nie dotknę twojego kuzyna kijkiem – mruknęła chłodno. – Mam też dość moich krewnych. Chyba planują przyłączyć się do Rady. – Umilkła na moment. – Gaki, jeśli to się stanie, nie wytrzymam w domu ani dnia dłużej. Ucieknę do ciebie.
Schwyciła jego jedną dłoń, zaciskając na niej palce. Jasne, że miała zamiar walczyć z Gakim o wolność, równość i anarchię seksualną. To był najważniejszy cel w jej życiu.
Dostrzegła w końcu w oddali Hirokiego. Wyglądał o niebo lepiej. Gdy auto się zatrzymało, wyszła na zewnątrz i pociągnęła Gakiego w stronę swojego drugiego chłopaka.
Najwyższy czas na przyjemności, aby mogła oderwać myśli od Chunky’ego i jego stukniętej mamuśki.

Koniec.
Powrót do góry Go down
Sponsored content




Who is who? - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Who is who?   Who is who? - Page 2 Empty

Powrót do góry Go down
 
Who is who?
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 2Idź do strony : Previous  1, 2

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
FamilyFriendly :: Zakończone-
Skocz do: