FamilyFriendly
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.


Tylko dla zaprzyjaźnionych.
 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  FAQFAQ  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Cukiernia Karmelowa Mila

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Milky

Milky


Cukiernia Karmelowa Mila Empty
PisanieTemat: Cukiernia Karmelowa Mila   Cukiernia Karmelowa Mila EmptySob Kwi 25, 2020 8:31 pm

Cukiernia Karmelowa Mila 5e4c2df60727bc9c40632686a8399bf3

To tutaj można skosztować coś słodkiego, napić się pysznej kawy i posłuchać muzyki. Oczywiście nie zabrakło też oddzielnego pomieszczenia dla klientów, którzy pragną zamówić słodki katering na przyjęcia okazjonalne.
Właściciel: Logan Kuroiashita.
Powrót do góry Go down
Milky

Milky


Cukiernia Karmelowa Mila Empty
PisanieTemat: Re: Cukiernia Karmelowa Mila   Cukiernia Karmelowa Mila EmptySob Kwi 25, 2020 9:03 pm

- Och, spójrz na ten! Ma tyle dekoracji i poziomów! Idealny na nasze wesele!
Zaświergotała pełna entuzjazmu młoda kobieta, wskazując palcem na zdjęcie białego tortu w katalogu. Siedzący obok niej mężczyzna uśmiechnął się i czule pogłaskał ją po dłoni, którą za chwilę pochwycił.
- Skoro ci się podoba, to oczywiście.
Zgodził się, na co jego partnerka cicho zachichotała. Siedzący na przeciwko wampir w milczeniu i sztucznym uśmiechem obserwował kwitnącą przyszłą parę młodych. Mimo że na zewnątrz wyglądał przyjaźnie, wewnątrz odczuwał ogromną wściekłość. Nie mógł sobie pozwolić na wolne, ani też odmawiać przyszłym parom zamawiania tortów weselnych albo innych kolorowych pierdół mające zaspokoić podniebienia oraz pragnienia klientów.
- O! O! Zobacz! Ten jest jeszcze lepszy! Ma tyle warstw, jest kremowo biały i te śmieszne różyczki dookoła! Są z cukru?
Nie, z betonu - najchętniej w taki sposób odpowiedziałby Logan, który powoli już tracił na własnym profesjonalizmie: cierpliwość sięgała ku granicy. Wtem rozbrzmiał telefon wampira, na co też aż się wzdrygnął. Przepraszająco zerknął na parę, która z zaciekawieniem przyglądała się nagłej sytuacji. Nie powinien co prawda odbierać telefonu przy klientach, ale jeśli czegoś zaraz nie zrobi, straci ich... Na zawsze.
- Państwo wybaczą. Ważny telefon.
Szybko dodał, wstając z fotela i odsuwając się od biurka. Młoda para powróciła do przeglądania katalogu, a w między czasie Milky wyszedł zza drzwi gabinetu. Wyświetlacz nie mógł oszukać.
Francis. Kiedy ostatni raz z nim rozmawiał?
Odebrał telefon w którym od razu rozległ się ciepły głos z wyraźnym francuskim akcentem.
- Mój najdroższy kuzynie? Prawda, że to ty?
- Francis! Oczywiście! Nie spodziewałem się tak nagłego telefonu od ciebie. Coś się wydarzyło, że dzwonisz?
Nie mógł powstrzymać wyszczerzonego uśmiechu. Zębiska zaś błysnęły, a grymas wreszcie pozostał szczery. Wszak kiedy rozmawiał z ów wampirem od razu dostawał dobrego humoru, bo przecież najlepiej jest rozmawiać z kimś, kto nadaje na tych samych falach.
- Ach, nic wielkiego! Poza tym wolałbym porozmawiać z tobą osobiście, bo jak widzisz... Jestem w blisko twojej cukierni z prezentem dla ciebie. Słyszałem smutne wieści...
Urwał, coby dać czas na przyjęcie informacji. Kurosz aż zacisnął dłoń w pięść, zerkając na drzwi od biura. Że też musiał mieć klientów i to jeszcze tak niezdecydowanych oraz ckliwych. Tak czy siak, postanowił zadziałać: poprosił kuzyna aby wszedł do cukierni i poczekał. Natomiast Logan wrócił do gabinetu. Państwo było już na szczęście zdecydowane, więc nie pozostało nic innego niż wypełnienie formalności oraz wstępna zapłata. Gdy się już ze wszystkim uporali, Logan był wreszcie wolny. Odprawieni ludzie minęli czekającego w lokalu elegancko ubranego Francisa z drobnym chłopaczkiem. Kobieta przelotnie spojrzała tylko na twarz chłopaka, ale nie powiedziała nic. W końcu powinna się przejmować kimś innym, kiedy niebawem sama ma wielki dzień?
- Francis! Jak miło cię widzieć!
Odezwał się Logan, gdy tylko przekroczył próg sali. Gestem zaprosił swoich nowych gości, chcąc uniknąć ciekawskich uszu. Kontynuację rozmowy zaczęli w momencie zamknięcia drzwi od biura. Francis zasiadł w fotelu, a drobnemu chłopakowi kazał stanąć przy biurku. Nie mógł siadać. Nie kiedy Logan zaczął się mu bacznie przyglądać, zupełnie ignorując fakt pochodzenia człowieka.
Ferma. Straszna sprawa.
- Przedstaw się chłopcze, panu Loganowi i powiedz coś o sobie.
Padło polecenie nim Mleczny cokolwiek powiedział.
Powrót do góry Go down
Ukye

Ukye


Cukiernia Karmelowa Mila Empty
PisanieTemat: Re: Cukiernia Karmelowa Mila   Cukiernia Karmelowa Mila EmptySob Kwi 25, 2020 10:59 pm

Gdybyście czekali na pewną śmierć, wieść o pewnych odwiedzinach wywołałaby u was strach. No bo jak to? Czy to nie było zakamuflowania stwierdzenia, że idzie się na rzeź? Wiele osób przebrnęło przez fermę Francisa, pojawiało się i znikało bez śladu. Żył tu zaledwie tydzień, lecz pewnie tyle trwały pełne badania na jakość tkanek organicznych, aż przyszła pora na niego. Wielu współwięźniów reagowała dramatycznie, kiedy musiała opuszczać celę. Jedni rzucali się podejmując ostatnią próbę ucieczki, inni krzyczeli i błagali rzewnym głosem o litość. Jeszcze inni godzili się ze swoim losem. Chłopaczek o drobnej aparycji swoim zachowaniem był najbliżej tej ostatniej grupie, choć w jego dużych, okrągłych oczach czaił się lęk zmieszany ze łzami. Nic nie mówiąc i nie biadoląc na swój los podążył za Francisem...
...rzeczywiście na spotkanie. Przed wizytą został wysłany na kąpiel i odświeżenie garderoby z zasobów wampira. Miał tego tyle, że nie trudno było znaleźć coś, co pasowało do charakteru Jasnowłosego, jednocześnie było w miarę odświętne. Wybrał więc jasne lniane spodnie, białą koszulę, odrobinę za duży sweter do serka w ciemnobrązowym odcieniu oraz białe trampki. Wyciągnął kołnierzyk spod sweterka, po czym zgłosił cicho gotowość do wyjścia. Teraz zupełnie nie wiedział, co go mogło czekać. Przecież przed śmiercią nie musiałby wkładać eleganckich ubrań, tylko umrzeć w łachmanach, prawda?
Im dłużej przebywał z wampirem o przystojnych rysach twarzy, tym bardziej nie mógł zrozumieć swojego położenia. Posłusznie wykonywał polecenia, ale dało się zauważyć nerwowy tik, jakim było wbijanie paznokci w swój nadgarstek. Nie wszystko da się zamaskować, zwłaszcza przed krwiopijcą. W pewnym momencie zjawili się przed wytworną cukiernią, w której pachniało na kilometr samymi doskonałymi wypiekami. Nie było tu pełno ludzi, w zasadzie jedna para zakochanych. Mogli być ostatnią deską ratunku do uwolnienia Ukye spod jarzma kuzyna Logana. Mogli, lecz odezwało się w młodzieńcu jego nadszarpane, niepewne egzystencji ego zabraniające wołania o pomoc. Albo intuicja, że wszystko dobrze się ułoży.
Ciekawe czy pomylił się, a jeśli tak, to w jaki sposób.
Kroczył jak miniaturowy, marny cień za wampirem, który pozdrowił właściciela cukierni i razem wkroczyli do gabinetu. Napięcie rosło, nie miał odwagi podnieść wzroku na Milky'ego ani odezwać się w jakikolwiek sposób bez pozwolenia. Być może Francis przygotował go w ten sposób, albo zwyczajnie zjadała go trema. Dopiero kiedy kazano mu stanąć przy biurku i zabrać głos we własnej sprawie, ostrożnie podniósł duże oczy na nieznajomego o złotych ślepiach i cicho przełykając ślinkę wreszcie padło pierwsze słowo.
- Konnichiwa, Logan-sama - odezwał się nieśmiało i miłym dla ucha głosikiem, także grzecznie skłaniając się w pasie -Nazywam się Ukye Kento. Mam osiemnaście lat... Urodziłem się we wiosce Hyunkai - nie umiał utrzymać za długo wzroku na Milkym, toteż spuścił spojrzenie pesząc się i rumieniąc wyraźnie - Umiem sprzątać, prać. Uczę się gotować. Lubię rysować i mam alergię na truskawki.
Te kilka zdań, jakie z siebie wyrzucił, przyszły mu z trudnością. Jeśli miałby siebie sprzedać, to powinien był być bardziej przekonujący, ale co zrobić, kiedy inne atuty (o ile miał) zostały utracone wraz z pamięcią? Zresztą... sam siebie dołował w myślach, że nic z tego nie wyjdzie. Że prędzej czy później umrze, a teraz jego rolą było chwilowe zabawienie Karmelowego na zlecenie jego kuzyna.
- Posiadam grupę krwi AB.
Dodał na koniec. Tak, to zdecydowanie podpowiedział mu Francis, aby podzielił się ów wiadomością. Do tej pory nie wiedział jeszcze o istnieniu wampirów, a Kuroszy traktował bardziej jak handlarzy żywym towarem bądź mafię. W każdym razie jemu nie przyszłoby do głowy podawać taką informację. Skłonił się jeszcze raz i spuścił wzrok na podłogę. Bezwiednie i z nerwów dalej przyszpilał sobie paznokciami rękę, której skóra w tym miejscu miała niejedną ranę i była cienka jak pergamin.
Powrót do góry Go down
Milky

Milky


Cukiernia Karmelowa Mila Empty
PisanieTemat: Re: Cukiernia Karmelowa Mila   Cukiernia Karmelowa Mila EmptyNie Kwi 26, 2020 11:06 am

Ukye powinien dziękować dobremu Losowi, że to on nie został wybrany na ścięcie, mimo posiadania ładnych, jasnych włosów. Francis nie raz miał ochotę skrócić chłopaka o głowę i z jego włosów uczynić dodatek do czapki, a z oczu stworzyć cudowną biżuterię. Nie można też zapomnieć o czystej, gładkiej skórze, zresztą bardzo pożądanej wśród wielbicieli wyrobów ze skór ludzkich. Cóż, wampir zmienił jednak zdanie, gdy tylko usłyszał jakie nieszczęście spotkało jego ukochanego kuzyna. Utrata muzy, sensu życia... Nie, nie mógł pozwolić na straty umysłowe Logana, stąd też postanowił oddać swój cenny skarb komuś innemu, komuś kto tego ewidentnie potrzebował.
Stąd też Francis siedział w gabinecie Mlecznego i nakazał przedstawić się chłopakowi. Milky wciąż nie mógł oderwać oczu od delikatnego, rumianego lica młodzieńca. Jego zapach zdążył już roznieść się po całym pomieszczeniu. Kiedy młodzieniec skończył mówić, Francis uśmiechnął się szeroko, powracając natychmiast uwagą na kuzyna.
- I jak? Co myślisz o swoim prezencie?
Spytał, zgadując iż Mleczny nie spodziewał się, że dostanie chłopaka na własność. Aż złapał kontakt wzrokowy z fiołkowymi ślepiami Francuza. Z początku nie mogło do niego dotrzeć.
- Naprawdę chcesz mi go podarować?
Mówił powoli, jakby bał się że cała ta sytuacja jest nieprawdziwa. Francis roześmiał się głośno i aż sięgnął po złożone na biurku dłonie Logana. Uścisnął je lekko, gładząc kciukami ich wierzch. Wychylił się nawet lekko, mrużąc powieki. Z gardzieli wampira wydobył się przyjemny dla ucha pomruk.
- Wiesz doskonale, że nie byłbym w stanie cię oszukać ani zasmucić, przyjacielu. Ukye jest twój, co znaczy iż możesz zrobić z nim co zechcesz. Nie chcę abyś kolejne lata spędził na rozczarowaniu i rozgoryczeniu. Ludzie są ulotni, nie zawsze można ich zmienić. Ale ten tutaj...
Przerwał, aby skinięciem głowy przywołać Ukye bliżej. Miał stanąć po stronie Logana.
- Jest gotowy nawet stać się wampirem, gdy tylko tego zapragniesz. Naciesz się nim jak tylko zechcesz.
Dokończył, wypuszczając tym samym Milkiego wolno. Kurosz aż odsunął się krzesłem, z zamiarem wstania. Drobna postać Ukye została osaczona przez nowego właściciela. Francuz tylko obserwował.
- Mój milutki, malutki człowieczku.
Zaczął, pochyliwszy się nad nim. Szponiaste dłonie wylądowały na wiotkich ramionach, po czym przyciągnął bardziej do siebie.
- Więc jesteś z wioski? Masz rodzinę? Ktoś będzie za tobą tęsknić?
Mimo iż treść pytania brzmiała tak, jakby Logan się martwił, nie było w nich ani cienia z troski. Wszak na samą myśl się podniecał, że ten ktoś drobny mógł mieć rodzinę, ktoś kogo kiedyś kochał. Miał pewnie też marzenia... A teraz? Stał się samotną, pozostawioną samą sobie lalką do zabawy. Zimna dłoń pochwyciła policzek, unosząc jego twarz ku sobie. Chciał się przyjrzeć oczom.
- Naprawdę, Francis. Jestem tak bardzo szczęśliwy. Jak ja ci się odwdzięczę?
Nie mógł nacieszyć oczu widokiem młodego, przez co aż zapragnął jakoś wynagrodzić odstąpienie zabawki przez przyjaciela... Oczywiście ten pokręcił głową w odmowie.
- Wystarczy, że teraz go skosztujesz.
Uniósł kącik ust, wskazując palcem na Ukye. Kuroszowi nie trzeba było powtarzać: z łatwością uniósł objęte ramionami ciało Ukye i bez żadnych skrupułów dobrał się do miękkiej, ciepłej szyi. Pierwsze koty za płoty.
Francuz z niemałą fascynacją obserwował jak Logan spija krew ze słabego ciała utraconego materiału na ozdobne elementy.
Ale czego się nie robi dla przyjaciół?
Gdy Logan przestał pić, odstawił ostrożnie młodego na podłogę. Wytarł dłonią pozostałości krwi z ust, którą natychmiast oblizał.
- Prawda, że wspaniały?
Syknął w stronę kuzyna. Ten westchnął głośno i pchnął młodego w jego stronę.
- OSTATNI raz możesz go skosztować.
Zasiadając w fotelu, zaśmiał się. Francuz nie omieszkał nie skorzystać; młody od razu został wciągnięty na kolana po czym zgnieciony w żelaznym uścisku. Teraz Francuz atakował jego szyję... wbijając kły w tą samą ranę, którą zrobił Mleczny. Zapewne Ukye o własnych siłach nie będzie mógł stać.
Powrót do góry Go down
Ukye

Ukye


Cukiernia Karmelowa Mila Empty
PisanieTemat: Re: Cukiernia Karmelowa Mila   Cukiernia Karmelowa Mila EmptyNie Kwi 26, 2020 4:26 pm

W tamtych chwilach, kiedy siedział we zbiorowej celi pełnej przerażonych osób, zastanawiał się dlaczego jeszcze żył. Cóż, dla wampira jeden tydzień to niewiele, ale dla człowieka sparaliżowanego strachem w ciemnościach trwała wieczność. Jedni siedzieli dosłownie kilkanaście minut, jakby byli już od dawna sprawdzeni i wystarczyło ich jedynie złapać przy nadarzającej się okazji. On długo jak na kogoś tak bezużytecznego. Czyżby nawet jego ciało nie nadawało się na przetworzenie na galanterię? Być może jego ciche poddanie się wydłużyło jego czekanie na przeznaczenie.
Albo na to, by stać się podarunkiem dla kogoś innego.
Zupełnie nie wiedział, jak wypadł. Wszyscy siedzieli przez minutę w ciszy, wpatrzeni w Ukye jak w małego kanarka w klatce. Wtedy Francis zbliżył się do swojego krewnego i ucięli pogawędkę, jakby nigdy nic. Z tego co zrozumiał, miał zostać niewolnikiem i należeć do Białowłosego. Właściwie to by znaczyło, że nie umrze, prawda? Musiał tylko dobrze się sprawować. Tylko lub aż. Czy da sobie radę z zachciankami nowego Pana? Przygryzł dolną wargę, kiedy został przywołany jeszcze bliżej. Niezbyt wyraźny pomruk stał się już słyszalny, a słowa, jakie padły wprawiły młodzieńca w osłupienie. Jak to...? Jak to wampirem? Co tu jest grane? Czyli plotki były prawdziwe? Liczne morderstwa w mieście to sprawka krwiożernych istot z wyższym ego? Dotąd pusta głowa nastolatka nabrzmiewała od tylu pytań bez odpowiedzi, że z opóźnieniem zorientował się, że ma na sobie ręce Milky'ego. Ocknął się ze wzdrygnięciem, przy tym natychmiast znieruchomiał i zadarł główkę do góry. Wpatrywał się prosto w oczy wampira z krwi i kości, choć w oczkach Kento widać były pierwsze iskry od wilgoci. Wciągnął szybki haust powietrza noskiem, kiedy poczuł na swojej głowie palce ze szponami Logana. Podniosło się ciśnienie krwi, pierwsze kropelki potu zroszone na karku i skroniach zapachniały niczym wanilia.
- Hai... wioska... eeto... rodzina...
Powoli tracił płynność mowy, przytłaczała go pewna siebie sylwetka Milky'ego. Z wyglądu szarmancki, lecz licho wie, co siedziało w jego głowie. Żmijowate oczy świdrowały na wskroś prostego, niewinnego człowieczka. Jego ramiona otaczały niczym węże jego szczupłe ramiona i zaciskały się z każdym wydechem powietrza Ukye. Jak boa dusiciele. Chyba chciał wycisnąć z malca jak najwięcej aromatu strachu. Z powodzeniem.
- Rodziny... nie pamiętam... miałem, ale naprawdę... n-nie pamiętam... nikogo nie pamiętam...
Oddychał coraz szybciej, rumieńce zbladły wraz z przerażeniem, jakie przelewało się wszystkimi drogami krwionośnymi i nerwowymi po ciele. Mężczyźni wymieniali się uprzejmościami, nie tyczyło to jednak człowieka. Nadal był w imadle rąk wampira z karmelową cerą. Wtedy zobaczył po raz pierwszy kły Milky'ego. Długie szable zabłysnęły ostrym światłem. Zimne jak lód, ostre jak żyletki, którymi się ciął. Ale te wbiły się tak głęboko i nagle, że odruchowo wydał z siebie krzyk. Cieniutki, krótki, ale donośny. Brzmiał bardziej jak skrzypienie starych zawiasów we drzwiach. Próbował też w pierwszym impulsie odsunąć tors wampira od siebie. Drobne palce zaciśnięte w piąstki na nic się zdały. Już pierwsze upicie krwi pozbawiło Ukye woli walki. Mimo trzymania ich na torsie Logana, jedynie drżały, jak cały Kento. Z dużych oczu spłynęły pierwsze krople łez, moczyły wraz z kropelkami krwi ubranie Kurosza. Laleczka tak strasznie się bała, nie tylko samego gestu spijania krwi, trzymania w sidłach rąk, bólu od wyrywanej kłami szyi, lecz tego czy przetrwa ten atak. A nie był jedynym.
Co widział Logan podczas spijania krwi? Niewiele, najwyraźniej miał już skasowaną pamięć. W paru urywkach widział jedynie to, co mógł dostrzec Ukye. Twarze jego krewnych. Może to niewiele, ale dla kogoś, kto już wiedział, skąd wywodził się człowiek, mogło wiele pomóc w przyniesieniu im cierpienia. Na samym końcu dało się zobaczyć blade ręce chłopaka, które obficie krwawiły. Ten ostatni obrazek mógł wzmóc apetyt.
Ale nie był taki samolubnym wampirem. W podzięce za prezent dał swojemu przyjacielowi możliwość pożegnania się z jego zabawką. Zaraz Francis miał swój udział w uczcie, której przekąską była rzecz jasna krew młodzieńca. Białowłosy cicho łkał, kiedy tracił raz po raz cenny płyn, siły w nogach. Ohydne uczucie beznadziejności, niby odczuwane na co dzień, nabrało na takiej mocy, że nawet nie próbował podnosić rączek na Francuza. Wszystko z niego uleciało. Jakakolwiek chęć walki o swoje życie.
Wreszcie, kiedy obaj przestali spijać z niego posokę i pozostawili na moment samemu sobie, Ukye miał wyraźnie rozmazany obraz przed sobą. Oddech spłycony, zdeformowany słuch od pisku jak od wybuchu granatu tuż obok. Nie mógł podnieść się z podłogi, na której leżał jak porzucona lalka. Zdołał jedynie podkulić nóżki brudząc nowe spodnie w plamkach krwi. Zacisnął oczy i płakał. Sam siebie uciszał przytykając drżącą dłoń do ust. Nie wiedział, co zrobić... nie miał żadnej możliwości. Drugą ręką mógł jedynie przykryć ranę na szyi, lecz nie umniejszało to bólu. Szum w głowie. Samotność. Beznadzieja. Niech po prostu go zabiją. Byłoby po wszystkim.
Powrót do góry Go down
Milky

Milky


Cukiernia Karmelowa Mila Empty
PisanieTemat: Re: Cukiernia Karmelowa Mila   Cukiernia Karmelowa Mila EmptyPon Kwi 27, 2020 6:53 pm

Strach, bezradność, bezsilność... A gdy jeszcze te wszystkie składniki się wymiesza i doprawi niewielkie, wiotkie ciało, powstanie prawdziwa uczta dla podniebienia. Ukye okazał się właśnie taką istotą; nie był się w stanie obronić, a jego łzy wcale mu nie pomagały i nie wzbudzały litości w oprawcach. Mleczny zaczynał czuć co raz to większe podniecenie, przez co dosłownie pragnął dobrać się do osiemnastolatka i wchłonąć całego, nie pozostawiając ani jednej kosteczki. Byłby wyśmienitą waniliową babeczką.
Dłońmi błądził po chudych plecach chłopaczka, wsłuchując się w jego ciche słowa. Był niczym przerażone pisklę, pisklę które wpadło w szpony podłych drapieżników.
- Mów dalej, mów więcej...
Pospieszał i zachęcał jednocześnie, wciąż trzymając usta tuż przy jego uchu. Niestety nadszedł moment w którym Logan zatopił kły. Wtedy krzyk Ukye wypełnił gabinet, na co siedzący obom wampir wyszczerzył się w diabolicznym uśmieszku. Zabawa człowiekiem... Czy można mieć lepszą rozrywkę?
Waniliowy nie miał chwili wytchnienia, bowiem gdy tylko Logan zaprzestał dręczenia go, trafił w ręce Francisa. I on nie omieszkał wbić swoich kłów, aby spić kilka kropel krwi. Musiał aż przytrzymać człowieka, inaczej mógłby wyślizgnąć się z lodowatych ramion. Dopiero wypuszczony, osunął się na podłogę. Wampiry przyglądały się skulonemu ciału chłopaka, który niemo płakał. Blady, niemalże na granicy utraty przytomności. A może nawet i śmierci?
- Nie musisz płakać, Ukye. Przecież nic się nie stało.
Zaczął fałszywie Francuz, pochylając się nad ciałem. Milky wyminął biurko, aby przykucnąć blisko nowej zabawki. Oderwał jego dłoń od ust, pozwalając aby zaniósł się głośniejszym płaczem.
- Powinieneś się cieszyć, chłopcze. Trafiłeś w dobre ręce. Wiesz, że zabiorę cię do swojego domu? Tam się poznamy lepiej. Ukye... Słyszysz? Przestań płakać. Przestań, bo znowu mam ochotę cię ugryźć.
Syczał szczerząc zębiska groźnie. Złote ślepia błyszczały żywo, co znaczyło że wcale nie kłamał. Pożądanie łechtało apetyt wampira, co gorsza niebezpiecznie pochylił się. Lecz do ugryzienia nie doszło: Twarz Kento została odkryta i mocno przytrzymana za brodę, a wtedy Logan przejechał językiem po wilgotnym od łez policzku. Nie bardzo lubił słony smak, ale dla łez mógł zrobić wyjątek.
- Nie muszę się nawet pytać o to, czy ci się podoba. Wszystko widać jak na tacy.
Odezwał się Francuz, przyglądając się z zadowoleniem całej upiornej scenie. Kurosz aż musiał się zaśmiać. Pogłaskał białe włosy chłopaka niemalże z czułością i delikatnością, jakby miał do czynienia z kociakiem a nie człowiekiem.
- Zgadza się. Ukye jest wspaniały, więc ciężko byłoby się nim nie cieszyć. Delikatny, słodki i pachnący niewinnością. Wzbudza we mnie dreszcze... I nie wiem czy są one zwiastunem miłości czy pragnienia pozbawienia go życia.
Odpowiedział w ogóle bez przejęcia że młody wszystko słyszał. Niemniej nie dało się ukryć: Milky głos był wypełniony chorą obsesją, miłością, którą rozumiał tylko on oraz siedzący na krześle Francuz. Ba, przecież dogadywali się najlepiej.
Powrót do góry Go down
Ukye

Ukye


Cukiernia Karmelowa Mila Empty
PisanieTemat: Re: Cukiernia Karmelowa Mila   Cukiernia Karmelowa Mila EmptyPon Kwi 27, 2020 8:34 pm

Im dłużej przebywał w takiej bliskości z Milkym, tym więcej krążyło sprzecznych myśli. Krępuje go, szydzi z niego, ogranicza ruchy, drąży w dziurawej pamięci, ale... był jedyną przepustką do życia. Jakby tak dobrze się zastanowić, gdzie jest granica między oddaniem siebie tylko po to, aby uniknąć śmierci? Zresztą miał inny wybór? Ani łzy, ani krzyk, ani strach nie odtrącił Białowłosego od bawienia się jego ciałem wedle woli. Przyciągnął na dobre ku sobie kruche jestestwo Ukye i mógł z nim robić, co żywnie pragnął. Spijanie krwi nie należało do przyjemności, bez jakiegokolwiek przygotowania na taki stan rzeczy po prostu oddał się instynktowi i krzyczał. Za krótko. Za mało efektownie. Jak całe jego życie.
Jak tylko mógł próbował coś z sobą zrobić, żeby nie leżeć w bezruchu. Uciec nie miał jak, jedyne co w jakimś stopniu mogło odprężyć zestresowane ciało młodzieńca to płacz i łzy. Z początku udało mu się stłumić jęki, żeby nie ściągnąć na siebie kolejnych ataków kłów, ale za późno. Wpadł w oko Milkyemu na dobre. Mimowolnie po wzięciu go ku sobie i odchyleniu dłoni od zakrytych ust, wydusił z siebie drżący płacz. Brakowało mu sposobu na odreagowanie nerwów. Był ograniczony, słaby, zniewolony. Mógł jedynie czekać na ruch Dominatora. Na jego słowa, polecenie, czyn. Słowa w tym momencie mogły go najmniej zranić, jednak nie miał w stu procentach pewności, czy jego zraniony i zlękniony umysł zniósłby i takie tortury. Stąd też zdziwienie wymalowało się na licu bladego chuderlaka.
Czy... czy Logan naprawdę zakochał się w Ukye?
Nie, nie był godny bycia drugą połówką dla kogoś, kto swą władczością mógłby zmusić gwiazdy do spadania u jego stóp. Ponadto jak kochać swego oprawcę? To swoiste przywitanie zwiastowało coś, na co nie był absolutnie gotów. Już nawet śmierć wydawała się bardziej znajoma niż zamiary Logana. Wiele ciemnych myśli zaatakowały jasną główkę, którą przeczesywały - zdawałoby się czule - pazury Kucharza. Miał za mało sił, by nawet odchylić głowę na bok od niechcianego dotyku. By nawet powstrzymać cieknące po twarzy łzy. By nawet łkać. Oczy z wolna zamykały się, lecz jeszcze nie stracił przytomności. Bał się oddawać w objęcia Morfeusza, choć w pewnym sensie... może mógłby to wszystko poukładać? Znaleźć jakiś pozytyw? Cóż, mógł jeszcze oddychać, jeszcze tkwić w koszmarze na jawie. Póki co nie znalazł zbyt wiele pocieszenia w wampirze o karmelowym odcieniu skóry, chociaż... teraz go tak ładnie głaskał... jakby uspokajał... tak dawno nie czuł namiastki dobroci, że nawet ta sztuczna czy nieszczera była mu potrzebna. Ostatni raz pociągnął noskiem i zmrużył powieki na moment. Oddech sugerował, że był blisko utraty przytomności, lecz bez pozwolenia wtrącił się do rozmowy. Nieśmiało. Cichutko. Będąc wtulonym w zimne ciało potwora.
- Logan-sama... -wyszeptał cicho, trochę bezwiednie dodając ckliwszy głos- ... nie zabijaj mnie... proszę...
Zmusił resztkę działających mięśni, w tym mocno nadszarpniętych szyi, aby utkwić błyszczące paciorki w krwiopijcy. Lekko zacisnął kościste palce na ubraniu Kucharza.
- Nie zabi-...
Zaschło mu w gardle albo zadławił się spływającą do środka krwią z szyi. Jakakolwiek była tego przyczyna, pozostało mu tylko wpatrywać się w obsesyjne oblicze Kusza. Obraz troił się, mroczki robiły się naprawdę silne, lecz jeszcze cicho dyszał.
Tak blisko samczego, dominującego ciała.
Powrót do góry Go down
Milky

Milky


Cukiernia Karmelowa Mila Empty
PisanieTemat: Re: Cukiernia Karmelowa Mila   Cukiernia Karmelowa Mila EmptySob Maj 02, 2020 10:05 am

Nie można było tego nazwać prawdziwą miłością. Nie była ona podkreślona szczerymi, zdrowymi uczuciami, a pragnieniami zaspokajania egoistycznych pragnień. Poza tym uczucia Mlecznego nie raz mogły kwalifikować się do obsesyjnych i niezdrowych. Tak jak w przypadku Ukye... W głowie Kurosza roiło się od okropnych myśli odnoszących się głównie do nowego prezentu.
Ścisnął go mocniej w ramionach, gdy młodzieniec zaczął ciszej łkać. Był co raz słabszy, gasł w oczach. Niemniej Logan ani na chwilę nie przestawał go przytłaczać swoją osobą. Całkowite zniewolenie, pokazanie kto rządzi...
- Nie mogę go tutaj trzymać. Potrzebuję swojej prywatnej przestrzeni.
Oświadczył, podnosząc ślepia na Francisa, który przytaknął.
- Nie dziwię się. Jeśli chcesz, mogę cie podwieźć do domu.
Zaproponował, wstając z fotela. Jednak Logan wciąż siedział na podłodze, przytrzymując mocno Ukye. Z młodym było naprawdę źle, najwidoczniej stracił za wiele krwi.
I jeszcze ten szept: błagający ton aby pozostawić przy życiu. Lico wampira zaś przyodział potworny uśmiech.
- Nie zabiję cię, cukiereczku.
Ciężko było wyczytać czy Logan kłamał. Mimo uśmiechu, zmrużonych ślepi... Jego ton pozostawał wiele do życzenia, jak również odruchu: pogłaskał po bladym policzki po chylił się, aby nacieszyć się po raz kolejny zapachem; poza krwią, dało się wyczuć nutę wanilii.
- Mniemam, że masz komu pozostawić cukiernię w obecnej chwili? Chyba, że mam kogoś poprosić...
Spytał grzecznie Francuz, który już szykował się do wyjścia. Wreszcie i Milky wstał. Oczywiście w ramionach trzymał chłopaka.
- Bez obaw. Pracownice zajmą się lokalem pod moją nieobecność. A teraz zapraszam, Francis, zapraszam cię do mojego mieszkania. Chcę uczcić nasze ponowne spotkanie i nie, nie odmawiaj mi.
Odpowiedział przyjacielowi, na co ten lekko się ukłonił. Jak widać nie miał zamiaru od tak zostawić kuzyna, nie po tak długiej rozłące.

z/t wszyscy
Powrót do góry Go down
Sponsored content




Cukiernia Karmelowa Mila Empty
PisanieTemat: Re: Cukiernia Karmelowa Mila   Cukiernia Karmelowa Mila Empty

Powrót do góry Go down
 
Cukiernia Karmelowa Mila
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
FamilyFriendly :: Restauracje-
Skocz do: