FamilyFriendly
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.


Tylko dla zaprzyjaźnionych.
 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  FAQFAQ  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Samael Asmodey

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Samael

Samael

https://family-friendly.forumotion.com/t66-samael#230

Samael Asmodey Empty
PisanieTemat: Samael Asmodey   Samael Asmodey EmptyPon Kwi 13, 2020 4:24 pm

Imię i Nazwisko:

Każdy posiada imię nieprawdaż? Każdy je posiada, jednak nikt się z nim nie rodzi. Imię musi zostać nadane dziecku po tym jak opuści łono matki. W zależności od zakątka świata i kultury imię nadaje się dzieciom w różnym wieku. Indianie nazywali dzieci po tygodniu od ich narodzin, niektóre plemiona Słowian nadawały imiona swoim pociechom dopiero gdy osiągnęły wiek 8 lat, a w skrajnych przypadkach nawet 12. Działo się tak dlatego iż od zarania dziejów wierzono, że na imię, trzeba sobie zasłużyć. W końcu to nie tylko przypadkowy zlepek liter i słów. Ono ma swoje znaczenie. Zawsze coś oznacza. Po poznaniu dziecka można było nadać mu imię opisujące w skrócie jego charakter, wygląd czy przynależność do danego plemienia. Cóż oznacza jego imię? Nadał mu je ojciec gdy pierwszy raz wziął swego pierworodnego na ręce. Samael Raziel Dracula. Jako iż nazwisko Dracula znane jest w każdym zakątku świata i jednoznacznie kojarzy się z wampirem, księciem ciemności nie trzeba przytaczać jego znaczenia. To i tak nie zmieniłoby postrzegania tego słowa przez ciemne masy. Natomiast jego imiona mają bardzo ciekawy rodowód. Samael (hebr. סמאל; Samaël, Samiel, Siegel, Satanael, Samuel, Sammael) – Anioł Śmierci: dostarczyciel wyroków śmierci ale i powstrzymujący egzekucję, kontrowersyjny anioł, oskarżyciel, uwodziciel, duch zniszczenia. Etymologicznie słowo Samael wywodzi się z hebr. „sami” – ślepy, lub aram. „samu” – jad, trucizna. Można więc to imię przetłumaczyć jako: „Ślepy Bóg” albo – „Jad Boga”. Pierwsze imię bez wątpienia otrzymał dlatego iż Kain przewidywał a może czuł, że jego syn przejmie głównie cechy charakteru rodu Dracula. Drugie imię wydaje się być natomiast życzeniem, nadzieją, że przyniesie pożądany efekt. Razjel (hebr. רזיאל‎, "tajemnica Boga", "anioł tajemnic" – Racjel, Akrasjel, Galizur, Sarakael, Suriel) – "anioł tajemnych światów i wódz najwyższych tajemnic". W kabale Razjel jest personifikacją sefiry Chochma (mądrość) oraz jednym z dziesięciu archaniołów świata berija. W tradycji Rabinickiej, Razjel jest legendarnym autorem Księgi Razjela, w której zawiera się cała mądrość ziemska i niebiańska. Jest to wyraźny znak, że ojciec życzy synowi wielkiej mądrości i roztropności.

Wiek:

Czas... Czas to wynalazek istot śmiertelny pomagający im w zagospodarowywaniu swego życia codziennego, obowiązków, pracy i tego typu rzeczy. Oprócz tego jest również bardzo wygodną jednostką do określenia jak długo coś, jakiś przedmiot lub ktoś 'istnieje'. Tak naprawdę określanie wieku człowieka to nie jest mówienie ile lat już przeżył a raczej ile mu jeszcze zostało. Ich żywoty są takie krótkie... W takim razie jak można podać wiek wampira? Przecież trudno określić ile życia mu pozostało. Może zginąć w każdej chwili z ręki łowcy lub innego krwiopijcy lub żyć całe stulecia i jeszcze dłużej. Na szczęście w przypadku tego osobnika nie trzeba się długo rozwodzić nad tym tematem gdyż przyszedł na świat stosunkowo niedawno bo 28 wiosen temu.

Zajęcia:

Zdecydowanie go to nie dotyczy gdyż uczył się w domu od prywatnych nauczycieli lub wcale bo zawsze brakowało mu cierpliwości do nauki.

Wygląd:

Samael należy zdecydowanie do grona osób wysokich. Jego naturalne 192 cm zazwyczaj są jeszcze podkreślane i potęgowane przez fakt iż na co dzień nosi na nogach pokaźnych rozmiarów glany zapinane na potężne, stalowe klamry. Niewątpliwie wzrost odziedziczył po rodzinie ojca gdyż tam większość mężczyzn jest ponadprzeciętnie wysoka.
Sylwetka z całą pewnością szczupła, nie jest „potężnym” mężczyzną o umięśnionym, wyćwiczonym ciele. W przeciwieństwie do ojca, jego ciało nie było ćwiczone setkami bitew i potyczek. Nie należy jednak do chuderlaków, chociaż szczególnie potężną bestią nazwać również go nie można.
Jego skóra jest blada, gładka i bez większych skaz. Od niedawna ozdobiona niezliczoną ilością tatuaży, nieco zwraca na siebie uwagę, dodaje mu jednak nieco tajemniczości i tak zwanego pazura. Włosy tego wampira naturalnie posiadały rzadko spotykaną, śnieżnobiałą barwę jednak z biegiem lat zaczęły szybko ciemnieć. Jeszcze kilka lat temu były niczym śnieg, teraz przypominają raczej smołę. Utrzymuje je w dziwacznej fryzurze – długa grzywa połączona z wygolonym niemal do zera bokiem. Jest to uczesanie na tyle charakterystyczne, że raczej trudno byłoby go pomylić z kimś innym. Ciemna grzywa opada na arogancką, dumną i nieco groźną twarz o szlachetnych rysach i zimnym obliczu oraz szkarłatne oczy z całkowicie czarnymi gałkami, spoglądające niemal na wszystkich z pogardą i z kompletna obojętnością.
- To zaskakujące, że jeszcze nie tak dawno był łudząco podobny do swojego ojca, teraz zaś stanowi jego zupełne przeciwieństwo. Naturalne zmiany w wyglądzie samodzielnie spotęgował jeszcze tatuując swe ciało, przebijając skórę mnóstwem kolczyków oraz całkowicie zmieniając styl ubierania się. Wielu członków rodziny bardziej widzi w nim już młodego Vlada III niż Kaina, co może być jednocześnie powodem do zadowolenia jak i obaw.

Zawód:

Cóż... zdaje się, że jest zbyt leniwy żeby posiadać zawód prawda? Z resztą jak było wcześniej wspomniane nigdy nie miał cierpliwości do nauki i zazwyczaj olewał ją jak tylko mógł. Mimo to amatorsko zajmuje się tworzeniem muzyki i fotografią. To drugie szczególnie cieszy jego mamę. No i niedawno nieco się usamodzielnił otwierając duży klub "Black Unicorn".

Wykształcenie:

Wykształcenie? O, jakieś ma. Jakby tak się głębiej zastanowić to na pewno podstawowe. Hmm... robił również gimnazjum oraz liceum. Chwila, dajcie pomyśleć... Czy on podchodził do matury? Moooże... Tak! Podchodził! Zdaje się, że nawet udało mu się ją zdać. Nie wiadomo tylko czy faktycznie się do niej przygotował czy też przekupił lub zastraszył kogo trzeba. Ale skoro ma papierek to wynika z tego, że ma średnie.

Charakter:

Mówi się, że dzieci to połączenie genów obojga rodziców, swoista mieszanka, która daje niepowtarzalną całość. Jest to jednak nieprawda. Czasem zdarza się, że geny ojca (lub matki) są silniejsze i dominują kształtując dziecko bardziej na swoje podobieństwo. Samael był swoistym połączeniem osobowości swoich rodziców. Odziedziczył sporo cech po Omitsu, jak i po Kainie. Było to specyficzne i bardzo niestabilne połączenie gdyż najwyraźniej dwa tak różne charaktery nie mogą obok siebie koegzystować a co dopiero łączyć ze sobą. Nic dziwnego, że jako młody wampir był niemal szalony. Kompletnie zagubiony w szale swych myśli, odczuć i pragnień, które mogły tak skrajnie różnić się od siebie, że nawet jego wprawiały w zdziwienie i zakłopotanie. Finałem tego wszystkiego było popadnięcie w obłęd i zezwierzęcenie gdy sytuacja osobista, przy dużym udziale jego narzeczonej oraz matki, sprawiła, że głowę wypełniła mu nieopisana wściekłość oraz chaos myśli, które nawzajem się wykluczały. Jego młody umysł nie wytrzymał i po prostu roztrzaskał się na kawałki zmieniając go w dzikie zaślinione zwierzę, które rzucało się z kłami na wszystko co się ruszało. Dla  bezpieczeństwa jego jak i otoczenia, ojciec skutecznie obezwładnił syna i zamknął w przygotowanej specjalnie dla niego celi w lochach pod zamkiem.
Wydawać by się mogło, że minęła cała wieczność zanim krwawy szał zniknął a szkarłatna mgła rozwiała mu się sprzed oczu. Stało się to dość nagle i zaskoczyło wszystkich. Ot, Samael wrócił do siebie, choć był jakiś inny. Chłodny. Opanowany. Nie wyrażający zbyt wielu emocji jeśli nie było to naprawdę konieczne. Dystansował się od wszystkiego nie przykładając uwagi do ludzi, przedmiotów czy wydarzeń. Stał się nihilistyczną, nakierowaną tylko na własną korzyść, górą lodu. Każdy jego gest, słowo czy czynność jaką wykonuje jest dokładnie przekalkulowana. Nic nie dzieje się przypadkiem. Bo wszystko czemuś służy i ma jakiś cel. Po co mówić cokolwiek jeżeli nie przyniesie to jakiegoś konkretnego efektu? Z takiego założenia wychodzi.
Chociaż od czasu do czasu zdarza mu się popaść w melancholijny nastrój ten szybko mu przechodzi zastępując go standardowym zachowaniem zimnego drania. Jest wyszczekany, cyniczny, często bezczelny i bardzo bezpośredni.

Rodzina:

Cóż, jego rodzina jest bardzo liczna i większości z osobistości ją tworzących nie zna ponieważ nie miał okazji ich poznać. Może kiedyś to nadrobi, gdy nadarzy się ku temu okazja. Ale, wymieniając tylko najbliższą rodzinę można skupić się na mamusi Omitsu i tacie Kainie.

Sługa/Pan:

Odłam Zakonu Smoka, młode wampiry zwane po prostu Smokami. I jest jeszcze Ziva, która pomaga mu w kwestiach biznesowych.

Krew:

Szlachetna

Moc/e + krótki opis i ograniczenia:

~Lustro~
Podczas starcia wampir ma możliwość odbicia ataku w stronę agresora. To znaczy, że zadając mu cios przeciwnik rani jego oraz sam siebie. Tyczy się to jednak jedynie mocy, broń biała oraz palna nie wchodzi w grę. Możliwość użycia 2 na 4 posty, czyli przerwa 2 postów. Moc odziedziczona po mamie.

~Smoczy ogień~
Pochodzący z rodu, który ma w herbie smoka, nie może nie potrafić ziać ogniem, prawda? Wampir potrafi przywołać spore ilości czegoś co nazywane jest smoczym ogniem. Wizualnie nie różni się on wiele od zwykłych płomieni, jest za to o wiele żywszy i bardziej żarłoczny. Dosłownie pożera wszystko co tylko się zajmie i rozprzestrzenia się dalej. Bardzo trudno go zgasić i ma cholernie wysoką temperaturę. Potrafi dłuższą chwilę utrzymać się nawet na czymś co teoretycznie nie powinno płonąć.
Sama moc polega na tym, iż użytkownik może ogień skierować w formie stożka (przypomina to właśnie zianie ogniem przez smoka) w dowolnym kierunku lub też utworzyć wokół siebie ochronną ścianę płomieni. Ogień topi stal czy skały, błyskawicznie pali drewno oraz zmienia żywe ciało w węgiel. Im więcej płomieni tym bardziej męczące jest wywoływanie i utrzymywanie ich. Dlatego średnio odpoczynek po typowo bojowym czy też obronnym użyciu tej mocy to 3-4 posty. Moc odziedziczona po dziadku choć podobną ma też jeden ze stryjów.

~Uścisk~
Jest to pewien rodzaj telekinetycznej manipulacji fizycznymi obiektami za pomocą wzroku. Moc polega na zmianie struktury obiektu gniotąc go i miażdżąc o ile zostaną spełnione pewne warunki. Cel nie może znajdować się dalej niż 20 metrów od wampira, musi być w zasięgu wzroku, nie może być zbyt duży (zmiażdżenie samochodu odpada, skrzynki na listy czy śmietnika jak najbardziej). Kolejnym minusem jest to, że ściskanie przez dłuższy czas obiektu o dużej masie czy wytrzymałości może spowodować krwawienie z oczodołów użytkownika mocy oraz silny ból gałek ocznych. Moc nie zadziała na zaklęte przedmioty które niwelują moce wampirów. Odpoczynek od mocniejszego użycia to od 2 do 3 postów.

~Smoczy wzrok~
Nawiązując kontakt wzrokowy z ofiarą, wampir jest w stanie go zauroczyć, całkowicie przejmując kontrolę nad jej ciałem i umysłem. Zniewolona osoba, niezależnie od wieku, rasy czy płci popada w bezgraniczną miłość i uwielbienie do swego oprawcy postrzegając go jako swego pana i władcę. Staje się niewolnikiem i zrobi wszystko byleby tylko zadowolić swój obiekt uwielbienia. Zabije każdego kogo wampir wskaże, okradnie, pobije, stanie się posiłkiem, cokolwiek pan sobie zażyczy. Zauroczenie nie trwa jednak wiecznie, ofiara nie zabije się również sama nawet jeżeli takie otrzymałaby polecenie. Jednak nawet po minięciu czasu działania mocy, poddana jej osoba jeszcze przez pewien czas będzie odczuwała jej skutki, mianowicie będzie żywiła wobec jej użytkownika cieplejsze uczucia, sympatię, może nawet pociąg.
(Czas trwania 4 posty. Odpoczynek 4)


Słabości:

~ Często lekceważy przeciwnika przez co może mieć poważne problemy,

~ Zbyt pewny siebie,

~ Ciągle poszukuje nowych wrażeń, które mogłyby jakoś urozmaicić mu życie, które uważa za potwornie nudne i statyczne,

~ Bardzo wrażliwy zmysł powonienia, co często powoduje nieprzyjemne skutki w postaci nudności, gdy przebywa w miejscu, w którym delikatnie mówiąc, nieprzyjemnie pachnie,

~ Klitrofobia – lęk przed byciem zamkniętym. Jeżeli zostanie zamknięty w jakimś pomieszczeniu może popaść w gniew lub panikę i za wszelką cenę będzie próbował się wydostać.

Pozostałe ważne informacje:

~ Świetnie strzela z wszelkiego rodzaju krótkiej broni palnej,

~ Biegle posługuje się japońskim, niderlandzkim, rosyjskim, angielskim i rumuńskim,

~ Pochodzi z obrzydliwie bogatego rodu Asmodey dawniej znanego jako Dracula,

~ Podrywacz,

~ Jest strasznie kapryśny i szybko się nudzi,

~ Zna sztukę walki Krav Maga,

~ Duża odporność na ból, wytrzymuje zaciskając zęby to po czym inni tracą przytomność,

~ Jest skonfliktowany z ojcem,

~ Wbrew pozornej obojętności troszczy się o osoby, na których mu zależy, choć nigdy się do tego nie przyzna,

~ Potrafi grać na gitarze oraz pianinie,

Historia:

Spędzenie tygodnia na dalekiej, mroźnej północy w towarzystwie pięknej kobiety niesamowicie uspokoiło rozkołatane nerwy i rozpalony umysł Samaela. Chwilowa ucieczka poza granice cywilizacji pozwoliła mu na zdystansowanie się od wszelkich problemów, zarówno osobistych jak i tych związanych ze sprawami dotyczącymi rodziny. Nic co dobre nie trwa jednak wiecznie a jak się okazało można próbować ukryć się przed problemami, jednak one i tak nas w końcu dopadną. Największym jego błędem podczas tego wyjazdu było nie wyłączenie komórki. Właśnie za jej pomocą otrzymał niepokojącą wiadomość, która na dobre zrujnowała mu małe wakacje i uniemożliwiła cieszenie się chwilami niemal niczym nieograniczonej wolności. Swojej towarzyszce powiedział jedynie, że chodzi o sprawy rodzinne, nie wdawał się w szczegóły. Z resztą znając już jego pochodzenie nie powinna wyrażać szczególnej chęci by drążyć temat.
Końcówkę urlopu spędził dość ponury, często zamyślony w jakiś nieprzyjemnych myślach co dało się łatwo poznać po jego twarzy. Gdy przyszedł już moment powrotu poinformował Veinę, że po wylądowaniu na lotnisku w Yokohamie, odwiezie ją do domu po czym rusza w kolejną podróż, nie wiedząc kiedy może wrócić. Nie miał też pojęcia czy w ogóle z niej powróci, lecz tego już nie dodał zachowując tak fatalistyczne przemyślenia dla siebie. W każdym razie odwiózł towarzyszkę tam gdzie chciała, uporał się z bagażami po czym op jakiejś godzinie ponownie siedział w samolocie zmierzającym do Europy. Tym razem jednak na Bałkany.
Otrzymanie wezwania do Poenari nigdy nie było czymś dobrym. Skoro starszyzna rodu, bojarowie, oligarchowie i potomkowie wielkich władców tamtych ziem chcieli go widzieć oznaczało to spore kłopoty. Najdziwniejsze w tym wszystkim było to, że Kain nie wiedział o żadnym wezwaniu jego syna. Czyżby starzy knuli jakąś intrygę przeciw głowie rodu? Nie od dziś wiadomo, że nie są w zbyt dobrych stosunkach. W dużej mierze chodziło o wybór małżonki białowłosego, płodzenie z nią czystokrwistego potomstwa oraz... zabicie poprzednio zasiadającego na tronie władcy. Jedyne co młodemu smokowi przychodziło do głowy to, że starszyzna chce go zwabić a następnie się go pozbyć jako niegodnego bycia następcą Kaina. Wszak w jego żyłach nie płynęła szlachetna krew. Drugą opcją było wykorzystanie go do jakiś działań przeciwko ojcu. Tak czy inaczej, nie miał wyboru jak tylko udać się w Karpaty, do siedziby swoich przodków...

Samael Asmodey YJDYdOi

Ponure, potrzaskane mijającymi wiekami mury i szczerbate wieżyce straszyły okolicę swoim wyglądem. Wyglądały tak odpychająco, że niewielu śmiałków zdecydowałoby się do nich zbliżyć a co dopiero zajrzeć do środka. Kolejnym efektem odstraszającym intruzów była lokalizacja. Całkowita dzicz, niemal nieprzejezdny las u stóp zamczyska, które górowało nad puszczą wznosząc się na piekielnie stromej górze. Samael był już tutaj niejednokrotnie i świadom był tego, że gdy tylko odźwierni zostaną poinformowani by go wpuścić, iluzja okrywająca siedzibę rozwieje mu się przed oczami. Ruiny znikną niczym fatamorgana na pustyni a twierdza stanie przed jego oczami majestatyczna i przerażająca jak przed wiekami. Poenari, zamek Vlada III Palownika. Leże Smoka.
Im bliżej był bramy tym włosy na jego karku jeżyły się bardziej. Mieszanina niepokoju i gniewu pozostawiała mu w ustach specyficzny posmak. Czuł coś czego nie odczuwał od bardzo dawna. Prawdziwy, pierwotny strach. Zaklął pod nosem kiedy omal nie podskoczył gdy tuż obok z wrzaskiem wzniosło się do lotów stado wron. Młody Asmodey, czy może Dracula, biorąc pod uwagę miejsce, w którym się znajdował, zacisnął pięści, odetchnął głęboko i przekroczył iluzoryczne wrota. Nie było już odwrotu, ułuda rozwiała się.

***

- Rozumiesz już czego od ciebie żądamy. - jeden z najstarszych wampirów jakie stąpały po tych ziemiach siedział u szczytu długiego stołu z rękoma złożonymi przed twarzą. Jego szkarłatne oczy były tak ciemne, że niemal czarne. Mircza, starszy brat Palownika. Nie przejął tronu po ojcu gdyż w momencie jego śmierci pozostawał w letargu, wampirzym śnie głębszym od śmierci. Wydawał się akceptować fakt, że to nie jego potomkowie rządzą rodem i swoją rolę jako przewodniczącego Rady Starszych. Samael nikogo nie bał się bardziej niż tego wampira. Ktoś kto żyje tak długo i wypił ocean krwi mógłby zgładzić go kiwnięciem palca i sama świadomość bycia wobec kogoś tak miernym sprawiała, że niemal miękły mu kolana.
Nie odpowiedział. Nie patrzył mu w oczy. Tylko pokiwał głową. Czuł się jak kilkuletnie dziecko strofowane przez dorosłego.
- Odpowiedz chłopcze. Nie nauczono cię mówić?
- Tak, Starszy. Rozumiem. - wycedził przez zaciśnięte zęby. Wrodzony temperament dawał o sobie znać wydając się nawet przewyższać lęk przed staruchami zasiadającymi przy tym stole.
- Bądź dumny. To czego dziś tu dokonamy przejdzie do historii rodu Dracula. Ceremonia, która się odbędzie była zapomniana przez wieki. Spotkało cię wielkie szczęście, że Starsi uznali cię za godnego.
- Oczywiście, Starszy. - żebym się zaraz nie posikał z radości... - dodał już tylko w myślach. Miał tylko głęboką nadzieję, że nikt z obecnych wampirów nie grzebie mu właśnie w myślach. Mircza uśmiechnął się dziwnie. Jednak go skanowali? Stary krwiopijca uniósł kącik ust z satysfakcją, może z prawdziwego rozbawienia. Trwało to jednak na tyle krótko, że mogło to być tylko przywidzenie spowodowane stresem.
- Nie ma na co czekać, Mircza. Zacznijmy tej nocy. Zobaczymy czy to nasienie Kaina się do czegokolwiek nadaje. - wtrącił się nagle gruby, brodaty krewny. Wyglądał jak prawdziwy bojar wyjęty z podręcznika do historii.
Starszy nie odpowiedział tylko oszczędnie pokiwał głową, nieprzerwanie wlepiając swoje przerażające oczy wprost w Samaela.

***

- Andrea... - młody Asmodey z poirytowaniem wiercił się na niewygodnej, lekarskiej leżance. Tu coś go uwierało, tam zaplątał się w jakiś kabel, których mnóstwo miał przyczepionych do klatki piersiowej. Każdy z nich prowadził do jakiegoś medycznego ustrojstwa, które monitorowało jego funkcje życiowe. Pikanie, szum i buczenie aparatury rozchodziły się po przestronnej sali, prowizorycznie przystosowanej do funkcji gabinetu.
- Już ci mówiłam. Nie wiem co dokładnie zrobią. Nie znam się na tym. - wysoka blondynka ubrana w śnieżnobiały kitel westchnęła i spojrzała na pacjenta unosząc wzrok znad dokumentacji.
- A dlaczego akurat ty musisz robić mi te cholerne badania? - warknął z rezygnacją opadając na leżankę. Poddał się bo walka z dyskomfortem w obecnej sytuacji była jak walka z wiatrakami. Musiał po prostu przecierpieć swoje i mieć to z głowy. Młody, głupi... nie wiedział co przygotowali dlań Starsi po zakończeniu procedury medycznej.
- Tak się składa, że aktualnie jestem jedyną osobą w Poenari, która posiada odpowiednie kwalifikacje do tego by cię zbadać. Kiedy starszyzna zacznie swój rytuał będę utrzymywać twoje funkcje życiowe na odpowiednim poziomie. O ile zajdzie taka potrzeba. A istnieje na to duża szansa. - kobieta poprawiła okulary, które za bardzo opadły jej na zgrabny nos. Przełożyła nogę na nogę i wlepiła lodowate oczy w krewnego.
- Jak ty nic nie rozumiesz... Taki młody i głupi. - westchnęła teatralnie. Odłożyła papiery na biurko i z towarzyszącym każdemu jej krokowi stukowi obcasów podeszła do aparatury. Z morza liczb, liter i wykresów odczytywała coś co dla laika było tylko zbieraniną losowych znaków i linii.
- Ty nie jesteś czystokrwisty, głuptasie. - rozpoczęła wywód - Smocze geny są zbyt silne żeby dać się zdegradować nawet poprzez łączenie ich z genami poślednimi. Nawet geny matki nie były wstanie stłumić twojego dziedzictwa, tylko je uśpiły. Z biegiem lat, pod wpływem jakiś silnych emocji mogłyby się same przebudzić. Starszyzna jednak nie ma na to czasu. Chcą pozbyć się twojego ojca tak szybko jak to tylko możliwe. Dlatego sami wywołają przebudzenie. Nie wiem dokładnie jak, czarnoksięstwo to nie moja specjalność.
Młody Smok prychnął i przewrócił oczami. Odkąd się urodził wszyscy chcieli o wszystkim decydować za niego. Matka, ojciec, starszyzna rodu. Każdy czegoś żądał nie pytając o to co czuje on sam.
Powinien czuć dumę? Wyższość albo radość? Bo tak naprawdę od zawsze krążyła w nim krew najwyższej kategorii, która była po prostu przytłumiona z naturalnych przyczyn? Wielu dałoby się posiekać żywcem żeby znaleźć się na jego miejscu, jemu natomiast nie robiło to żadnej różnicy. Chociaż nie... Właśnie to determinowało los jaki zgotowały mu staruchy tej nocy. Krew, krew, krew... Władza, ród, dziedzictwo. Na samą myśl w gniewie zaciskały mu się szczęki.
- Schrupałabym cię teraz. - karminowe usta blondynki uniosły się w uśmiechu gdy spoglądała na zupełnie nagiego pacjenta. Nie zareagował. W jej ustach brzmiało to wyjątkowo dwuznacznie. Andrea była jego krewną, kuzynką czy ciotką. W każdym razie raz w życiu widział faceta, a raczej to co z niego zostało, po tym jak skończyła się z nim zabawiać. Kiedy mówiła takie rzeczy równie dobrze mogło chodzić o seks jak akt kanibalizmu. Lub oba na raz.

***

Znajdowali się w głębokich podziemiach Poenari, o których niewielu członków rodziny w ogóle wiedziało. Według legendy były tu na długo zanim wzniesiono ponure zamczysko na szczycie góry. Kto wykuł te sale i korytarze? Tego nie wiadomo. Ważnym było, że garstka uprzywilejowanych Dracula wykorzystywała je wieki temu do uprawiania plugawej sztuki czarnoksięstwa. Pierwszy raz od bardzo dawna, podziemny labirynt raz jeszcze miał wypełnić się smrodem ciężkich kadzideł i rozbrzmieć echem bluźnierczych inkantacji zmieszanych z agonalnymi krzykami ofiar. Za jakie grzechy przytrafiło się to akurat jemu...
Przykuty do dwóch słupów ze z grubsza ociosanego, czarnego kamienia obserwował poczynania starszyzny. Godzinę wcześniej wymalowali na jego nagim ciele mnóstwo zupełnie nie znanych mu symboli a teraz krzątali się po całej sali gdzie kreślili jakieś kręgi i inne dziwne okultystyczne znaki. Lada moment miał rozpocząć się rytuał. Odpalono świece oraz kadzidła, oddalone nieco bardziej wampiry zaintonowały jakąś pieśń czy może modlitwę. Do przykutego Samaela podszedł nie kto inny jak Mircza. Młody Smok poznał go tylko po głosie gdyż ubrany był w ciemną szatę z głębokim kapturem narzuconym na głowę a wszelkie zapachy zostały stłumione przez kadzidła.
- Cieszę się, że okazałeś się na tyle mądry by nie próbować sprzeciwiać się woli Rady. Choć kilku Starszych kwestionuje twoje oddanie...
Młodszy wampir prychnął pod nosem. Teraz gdy znajdował się już na krawędzi przepaści nawet Mircza przestał być taki straszny. W tym punkcie zrobił się już obojętny, chciał by po prostu zrobili swoje i dali mu już święty sposób. Jakoś pogodzi się z myślą, że jego życie nie należy już dłużej do niego a wolność wyboru istnieje tylko iluzorycznie.
- Siostry i bracia. - przywódca tego wątpliwego moralnie zgromadzenia zwrócił się do swoich towarzyszy. - Dzisiejszej nocy obudzimy w tym oto szczenięciu smoczy gen, który haniebnie został uśpiony przez bezmyślność jego rodziców. Nie możemy winić dziecka za coś na co nie miało wpływu. Jego dziedzictwo zostało uśpione przez niegodne geny matki jaką wybrał dla niego ojciec. Wykorzystamy więc całą naszą wiedzę i potęgę aby wyrwać je z głębokiego letargu i przebudzić. Zaczynajmy.
Runy nakreślone na jego ciele zapłonęły krwawym blaskiem, jego oczy wypełniły się nieprzenikalną ciemnością a łańcuchy, które go krępowały napięły się do granic wytrzymałości. Chwilę walczył z narastającym z każdą sekundą bólem aż w końcu poddał mu się bez sił.
Za swą wierność Starszyźnie i poddaństwo ich woli Samael otrzymał nagrodę... Agonię.
Rozdzierany, palony przez krwawy, diabelski ogień staczał się w głębiny otchłani cierpienia. Niewypowiedziany ból, niekończąca się agonia. Czas przestał istnieć, tylko ta tortura i pogłębiająca się nienawiść do chorych ambicji, które skazały go na to piekło.
Dla Samaela minęła wieczność nim te męczarnie się skończyły zawracając go znad granicy obłędu. Ten rytuał go wyniszczył a jednak... wciąż żył.
Głos Mirczy dobiegł go niczym spod wody. Smok uniósł głowę i otworzył oczy co było w tej chwili wysiłkiem godnym tytana.
- Samaelu. Jesteś godzien.

KONIEC


Ostatnio zmieniony przez Samael dnia Pon Kwi 13, 2020 4:34 pm, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry Go down
Manuela
Gołąb Śmierci
Gołąb Śmierci
Manuela

https://family-friendly.forumotion.com/t7-manuela#11

Samael Asmodey Empty
PisanieTemat: Re: Samael Asmodey   Samael Asmodey EmptyPon Kwi 13, 2020 4:26 pm

AKCEPTUJĘ
Powrót do góry Go down
 
Samael Asmodey
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Samael

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
FamilyFriendly :: Karta Postaci - Gracze-
Skocz do: