FamilyFriendly
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.


Tylko dla zaprzyjaźnionych.
 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  FAQFAQ  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Legion

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Legion

Legion


Legion Empty
PisanieTemat: Legion   Legion EmptyPon Paź 05, 2020 10:14 pm

Imię i Nazwisko:
Sam siebie określa mianem Legion, choć jego prawdziwe imię to Sareth Asmodey. Wydaje się go jednak nie pamiętać lub po prostu z jakiegoś powodu go nie używa.

Wiek:
Nie jest wiekowym wampirem, liczy sobie tylko 52 lata.

Zajęcia:
Nocne

Wygląd:
Legion jest stosunkowo wysoki, mierzy 187 centymetrów jednak jego sylwetka jest raczej szczupła. Zdecydowanie ma niedowagę jednak nie wydaje się by w jakikolwiek sposób mu ona przeszkadzała. Budowa jego ciała nie należy do imponujących ani nie jest nawet zbliżona do męskiego ideału. Skóra wampira jest biała. Nie blada. Po prostu biała, jak kreda. Jest to tylko jedna z cech wyróżniająca go z tłumu innych krwiopijców. Zabawne, bo pozostałe również szokują głównie ze względu na kolorystykę. Włosy koloru mleka są długie, częściowo opadają na ramiona, częściowo będąc roztrzepane w nieładzie. Nie zakrywają jego dziwnych uszu. Małżowiny uszne Legiona są długie i wąskie, odstają w znacznym stopniu od czaszki. Bardzo często znajdują się w nich kolczyki w kształcie litery X co sugeruje, że kiedyś musiały zostać przebite.
Prawe oko jest ślepe, całkowicie pozbawione tęczówki i źrenicy. Fakt ten najczęściej skrywany jest pod czarną, materiałową przepaską. Lewe, zwykle łypiące na wszystko i wszystkich z podejrzliwością, jest smoliście czarne, z białą źrenicą i tęczówką. Z pewnością nietypowy widok. Równie nienaturalnie wygląda paszcza stwora. Perliście białe zęby i kły wyrastają z ciemnoszarej paszczęki, w której znajduje się wyjątkowo długi, cienki i giętki czarny jęzor. Szczęka wampira potrafi rozewrzeć się do stopnia powodującego rozerwanie cienkiej skóry na policzkach.
Groteskowej całości dopełniają tajemnicze czarno-białe rogi, wyrastające wprost z czaszki, tuż nad długimi uszami. Są wyjątkowo twarde, zaokrąglone ku górze, z nieregularnymi, ostrymi krawędziami.

Wykształcenie:
Brak jakichkolwiek informacji o tym by Legion ukończył jakąkolwiek szkołę w swoim życiu.

Charakter:
Przez swoją wyjątkowość, Sareth zawsze postrzegany był jako dziwadło i odtrącany był przez swoich bliskich. Z biegiem lat, izolowanie go od społeczeństwa tylko potęgowało odmienność a ostatecznym ciosem dla jego zdrowych zmysłów był wieloletni pobyt w placówce badawczej jako obiekt najróżniejszych, nieludzkich testów i eksperymentów. Sareth Asmodey umarł nieszczęśliwy, samotny i wzgardzony. Narodził się Legion, który, nie dba o to jak postrzega go ten okrutny świat. Który nigdy nie jest sam gdyż jest ich wielu…
Tym zdaniem w zasadzie można całkowicie opisać charakter tego ekscentrycznego wampira. Legion to nie jedna osoba a zbiór niezliczonych ilości osobowości zgromadzonych w jednym ciele i składających się na świadomość. Zawsze wyraża się o sobie w liczbie mnogiej, często rozmawia sam ze sobą i kompletnie nie rozumie gdy ktoś patrzy na niego ze zdziwieniem lub zadaje pytania odnośnie jego zachowania.
Legion wydaje się być bardzo infantylny, niewiele rozumie ze świata, który go otacza, jeszcze mniej rzeczy mu się podoba, a gdy tak się dzieje, wpada w jeden ze swoich szaleńczych stanów, czyli reaguje brutalnością i agresją, panicznym strachem a czasem nawet płaczem. Nie ufa nikomu oprócz samemu sobie, na wszystkich spogląda z nieustającą podejrzliwością, zdaje się też mieć pewnego rodzaju fobię społeczną. Nie lubi tłumów, stara się unikać hałaśliwych i zatłoczonych miejsc. Nie przepada za towarzystwem kogokolwiek. Jedynymi wyjątkami są zwierzęta. Ten wampir uwielbia wszystkie żywe stworzonka, które są puchate i urocze. Nie umiałby takiego skrzywdzić, w przeciwieństwie do ludzi i wampirów, z którymi zdarzało mu się rozprawiać wyjątkowo brutalnie.
Czarno-biały diabeł ma wyjątkowe trudności ze zrozumieniem świata i rządzących nim reguł. Woli po prostu żyć w swoim własnym szaleństwie i nie dopuszczać do siebie niczego ani nikogo z zewnątrz.

Rodzina:
Siostra.

Krew:
B

Moc/e + krótki opis i ograniczenia:

Czarne macki
Jeżeli sobie tego zażyczy, Legion może przywołać dwie pary smoliście czarnych macek, które wyrastają z jego pleców. Górna para, mierząca 8 metrów długości jest grubsza, silniejsza, wyposażona w malutkie, haczykowate wypustki przystosowana jest do podnoszenie, chwytania bądź krępowania ofiar. W razie konieczności, przy włożeniu w to odpowiednio dużo siły mógłby nawet zgnieść dorosłą osobę.
Druga para, o połowę krótsza, czyli mierząca 4 metry, jest dużo cieńsza i słabsza. Pełna jest krótkich, ostrych jak brzytwa ostrzy i kolców łącznie z końcówkami przypominającymi długie noże. Ich zastosowanie jest czysto bojowe, choć można się za ich pomocą również całkiem skutecznie bronić.
Cztery macki działają 2 posty z czasem odpoczynku 4 postów. Dwie macki działają 4 posty a
odpoczynek to 2 posty.

Diabelska spojrzenie
Prawe oko Legiona jest niemal całkowite ślepe. Niewiele nim widzi, jedynie niewyraźne kontury i mleczną mgłę. Mimo to nie jest to głównym powodem do tego by zakrywać je pod przepaską. Kryje się w nim coś jeszcze. Coś czego nie nauczył się w pełni kontrolować a co bardzo mogłoby utrudnić mu żywot gdyby nie zostało „zapieczętowane”.
Białe, diabelskie ślepie atakuje osobę, która na nie spojrzy, bombardując jej mózg szalonymi wizjami. Dla zaatakowanej osoby świat staje się kombinacją czerni i bieli, zaczyna wirować jak podczas jazdy zabójczo szybką karuzelą, wypełniają go upiornie wesołe śmiechy i muzyka rodem z wesołego miasteczka upiornych klaunów. Diabelskie oko w gwałtowny sposób ingeruje w mózg, dokładniej w układ błędnikowy, narząd wzroku i słuchu. Oprócz chorych wizji i halucynacji słuchowych silnemu zaburzeniu ulega poczucie równowagi, orientacja kierunków oraz wyczucie odległości.
Oko się „wyłącza” w momencie zaatakowania umysłu pierwszej ofiary i o ile nie zostanie zakryte, po upływie pewnego czasu, aktywuje się ponownie by zainfekować mózg kolejnej osoby nieświadomej niebezpieczeństwa jakie wiąże się ze spojrzeniem w nie.
Czas działania mocy to 3 posty z przerwą na odpoczynek wynoszącą 4 posty.

Pocałunek diabła
Kiedy czarna ciecz zalegająca trzewia Legiona, zostanie wprowadzona do organizmu innej osoby powoduje silne zaburzenia pracy mózgu. Ofiara popada w stan kompletnego „wyłączenia się” stając się na kilka godzin zupełnie nieobecna. Przestaje mieć kontrolę nad swoim ciałem co zwykle skutkuje całkowitym zwiotczeniem mięśni i ślinotokiem. Całkowicie zanika świadomość i chociaż jej oczy są otwarte, zatruta osoba nie widzi nikogo ani niczego. Pogrążona jest tymczasowo w wytworach własnego umysłu jakimi są głosy, halucynacje i urojenia. Efekty działania trucizny można porównać do skrajnie ostrych przypadków schizofrenii lub jak twierdzą niektórzy potężnej dawki substancji psychoaktywnych.
Objawy zatrucia pojawiają się nagle, natychmiast po dostaniu się czarnej cieczy do organizmu, utrzymują się w zależności od siły organizmu ofiary, od 3 do 4 postów w przypadku wampirów, u ludzi zwykle dłużej (zależy od decyzji MG i ilości przyjętej przez ofiarę substancji). Znikają w dość gwałtowny sposób powodując silne wymioty i niemal bolesne zderzenie i przytłoczenie otaczającą rzeczywistością.
Trudno nazwać to jako taką mocą gdyż Legion zupełnie nie kontroluje tego zjawiska a zwykle bardziej mu ono przeszkadza niż w jakikolwiek sposób pomaga. Smoliście czarnej cieczy zalegającej w jego wnętrznościach stale przybywa przez co często dochodzi do wyciekania jej bezpośrednio z ust, nosa a czasem nawet oczodołów wampira. Często też zdarzają mu się bardzo bolesne i niekontrolowane torsje i skurcze powodujące zwracanie trucizny. W przypadku gdyby przez dłuższy czas nie był w stanie jej z siebie wydalić sam padłby ofiarą zatrucia i zmienił się w śliniące się warzywo.

Słabości:

~ Bardzo nieufny ~

~ Nie lubi tłumów, tłocznych i hałaśliwych miejsc ~

~ Wstrętna ciecz zalegająca jego wnętrzności czasem potrzebuje ujścia co skutkuje wyciekaniem jej z ust wampira lub niekontrolowanymi, wyjątkowo bolesnymi torsjami ~

~ Anatidefobia - strach przed byciem obserwowanym przez kaczki. Objawia się obsesyjną wręcz nienawiścią do tych zwierząt ~

~ Łagodna forma antropofobii - strach przed ludźmi lub społeczeństwem, lękowe wyobcowanie i izolacjonizm. Najlepiej czuje się we własnym towarzystwie. Nie ufa ludziom/wampirom i społeczeństwu ~

~ Eremofobia - strach przed samotnością/pozostaniem samemu. Boi się tego choć mu to nie grozi bo przecież jest ich wielu… ~

~ Ostra jatrofobia - strach przed lekarzami. Legion panicznie boi się lekarzy, szpitali i wszystkiego co z nimi związane ~

Pozostałe ważne informacje:

~ Infantylny ~

~ Ma słabość do zwierząt, zwłaszcza tych futrzanych i uznawanych za urocze i słodkie ~

~ Życie kogokolwiek poza jego własnym (oraz „futrzastych przyjaciół”) nie stanowi dla niego żadnej wartości ~

~ Całkiem sprawnie radzi sobie z nożami i innymi ostrymi narzędziami ~

Historia postaci:


Narodzinom Saretha towarzyszyły liczne znaki czy też omeny, jak niektórzy lubią je nazywać. Niebo nakryły granatowe chmury, złowieszczo hucząc i błyskając ostrzami błyskawic spomiędzy swych ciemnych kołtunów. Nad rodzinny dwór zleciały się stada wron, wrzeszcząc tak potępieńczo jakby opętał je demon próbujący zakrzyczeć zarówno nadciągającą burzę jak i krzyki rodzącej właśnie kobiety. Domownicy oraz służba jeszcze nigdy nie słyszeli by poród był tak bolesny. Każdemu pchnięciu ciężarnej towarzyszyły strugi krwi w ilościach wprawiającej w zakłopotanie nawet starą akuszerkę, która odebrała w życiu już setki porodów. Jedno było pewne, matka nie przeżyje wydania na świat tego dziecka.
Gdy tylko ukazała się główka, wszystko stało się jasne. Malec nie był normalny. Z jego łysej, umazanej we krwi i płynach główki wyrastała para zakrzywionych rogów, które w drodze z macicy musiały zrobić krwawą sieczkę w organizmie kobiety. Nic dziwnego, że tak cierpiała i krwawiła. Po kilku minutach było jej już wszystko obojętne. Nie żyła. Pomimo niezdrowej bladości i ogólnej cudaczności noworodka, akuszerka zajęła się pępowiną malucha i strzeliła mu standardowego klapsa w chudy pośladek. Efekt był normalny, dziecko nabrało powietrza w płuca i zaczęło krzyczeć. Po chwili jednak krzyczeć miał zupełnie ktoś inny… Małe powieki otworzyły się. Lewe oczko było całe czarne z lśniącą, białą źrenicą i tęczówką. Prawe zaś… cóż. Pierwsza spojrzała w nie starsza kobieta. Z jej gardła wydobył się nieludzki wrzask a ona sama gruchnęła na podłogę. Po kilku minutach dołączały do niej kolejne osoby a pokój zaczął wyglądać jak zakład dla obłąkanych.

Pomimo niefortunnych narodzin, mały Sareth miał w miarę normalne dzieciństwo. Czas spędzał na zabawach ze starszą siostrą, tylko denerwująca przepaska na oku, którą zawsze kazano mu nosić, czasami mu przeszkadzała. Ojciec przestrzegał go jednak, że nie może zdejmować jej pod żadnym pozorem. Zawsze odnosił się do niego dziwnie, tak inni z resztą. Nie rozumiał słyszanych czasem przypadkowych słów kierowanych w jego kierunku przez dorosłych. Mówili, że był diablim bękartem, dziwadłem i matkobójcą. Nie znał znaczenia tych słów a siostra zwykle kazała mu je ignorować.
Wszystko zmieniło się pewnego pięknego, pochmurnego popołudnia kiedy do rodzinnej posiadłości zjechało się wiele przepięknych samochodów i powozów z końmi. Miało się odbyć spotkanie rodzinne i wszyscy byli bardzo zdenerwowani, służba krzątała się wszędzie, sprzątając, przygotowując pokoje gościnne i zajmując się najróżniejszymi rzeczami. Oczywiście najbardziej podekscytowane były dzieci. Miały szansę spotkać się z kuzynami, wziąć udział w przyjęciu, zobaczyć pięknie przystrojoną salę balową. Sarethowi jednak nakazano pozostać w pokoju. Ojciec osobiście zamknął drzwi na klucz i nakazał dziecku być cicho i nie wychodzić pod żadnym pozorem.
Płakał długo, skulony na swoim niewielkim łóżku i zaczynał wreszcie rozumieć te wszystkie dziwne słowa jakimi obrzucali go dorośli gdy myśleli, że nie słyszy. Był inni niż wszyscy, bano się go a jednocześnie traktowano z chłodnym dystansem i pogardą. Wymknął się i całe jego dotychczasowe życie legło w gruzach. Nie wiedział w jaki sposób stracił swoją przepaskę, być może spadła gdy szarpał go jeden ze sług, próbując siłą zaprowadzić na powrót do pokoju. Kiedy pierwsza osoba padła dotknięta nagłym atakiem szaleństwa skończyło się szarpanie a zaczęło bicie. Nie pomagały skamlenia, że jest tylko dzieckiem i nie potrafi kontrolować swojej mocy. Kolejny mężczyzna porażony obłędem osuwający się na podłogę zwiastował tylko pogorszenie się sytuacji uciekiniera. Wtedy coś w nim pękło i zaczął się bronić używając do tego potwornie długich macek…

Jak długo tułał się samotnie po lasach i bezdrożach? Nie był w stanie określić. Żywił się tym co znalazł lub udało mu się złapać chociaż bardzo nie lubił krzywdzić zwierząt tylko po to by zaspokoić swój głód krwi. Zadowalał się owadami, czasami jakąś jaszczurką czy ptactwem. Stał się niemal jak dzika bestia. I pewnej nocy, tuż przed świtem, gdy poszukiwał jakiejś jamy by skryć się przed wschodem słońca natknął się na coś czego nigdy wcześniej nie widział. Leśna polana lśniła od różnokolorowych świateł, świat wręcz falował w szaleństwie barw dużych namiotów i kolorowych wozów. Wędrowny cyrk.
Wszystkie te światła oszołamiały młodego wampira i jednocześnie ciągnęły go do siebie jak ćmę przyciąga płomień. W ten sposób został schwytany.
Zamknięto go w klatce, używano jako dziwadła, atrakcji do pokazywania na nocnych pokazach, w nagrodę karmiąc krwawymi ochłapami mięsa niewiadomego pochodzenia jakie rzucano tresowanym lwom i tygrysom. Sareth zaczął utożsamiać się z tymi biednymi stworzeniami zmuszanymi, podobnie jak on, do zabawiania hałaśliwej, rozwrzeszczanej i okrutnej gawiedzi. Planował, że jeżeli kiedykolwiek uda mu się wydostać z klatki, ucieknie razem ze swoimi futrzanymi przyjaciółmi.
Nie było mu to jednak dane…

Którejś nocy, obudził się w zupełnie innym miejscu. Znajdował się w sterylnie białym pomieszczeniu, wypełnionym oślepiającymi lampami i dziwnie buczącą maszynerią. Nie mógł się ruszyć. Grube, skórzane pasu skutecznie uniemożliwiały mu poruszanie się. Zmuszony do leżenia, wpatrywał się w sufit. Odgłos otwieranych drzwi zwiastował nadejście jakiejś osoby. Człowieka, jak zorientował się po zapachu. Nie widział go za dobrze, jedynie śnieżnobiały lekarski kitel. Mężczyzna opowiedział mu sucho, że wypatrzył go na pokazie dziwadeł w cyrku i zainteresował się nim na tyle, że odkupił od właścicieli za sporą kwotę. Poinformował wampira również o tym, że zajmuje się badaniem takich przypadków jak on. Odmieńców, nienaturalnych stworzeń, które nie powinny istnieć według praw natury. Wtedy krwiopijca nie zdawał sobie jeszcze sprawy co właściwie kryje się pod sformułowaniem „badanie”.

Jego życie stało się bólem i samotnością. Złość i nienawiść już dawno z niego uleciały dając pole bezsilności, rozpaczy i cierpieniu. Sareth umarł, któregoś dnia lub nocy. Poddał się i zwyczajnie nie mogąc już więcej znieść koszmaru, zniknął. Odszedł gdzieś daleko, gdzie nikt już go nigdy nie znajdzie. Tak narodził się Legion. On nigdy nie był samotny, nienawidził tajemniczego doktora tak samo jak się go bał, pragnął wydostać się z tego piekła i wziąć pomstę za krzywdy jakich doznał… to znaczy Sareth doznał w swoim krótkim życiu. Wraz z przemianą zaszły w nim również inne zmiany, które szybko przykuły uwagę badacza. Przyzwyczajony do faktu, że jego ofiara od lat pozostawała całkowicie bierna i kompletnie się poddała, zaniedbał zasady bezpieczeństwa i nie przywiązał krwiopijcy do łóżka tak jak należało.
Pasy pękły, tak samo jak kolana człowieka, które zostały brutalnie odgięte w drugą stronę. Czarno-biały diabeł zbliżył się do swojej ofiary. Włożył palce do ust mężczyzny, otworzył je szeroko, uszkadzając przy tym stawy żuchwy i choć chciał on wrzeszczeć z bólu nie był w stanie tego zrobić. Legion zwymiotował smoliście czarną mazią wprost do gardła swego niedawnego dręczyciela. Robił to tak długo aż przełyk rozwarty pełen był obrzydliwej cieczy.
Pozostawił swojego oprawcę w permanentnym szaleństwie, czołgającego się niczym larwa i równie nieświadomego otaczającego go świata.

Nieoczekiwanie, po wielu latach samotnej tułaczki odnalazł go ktoś kogo kojarzył jedynie jak przez mgłę. Bo to nie były jego wspomnienia a Saretha, który umarł dawno temu. Wysoki, białowłosy i mroźnooki wampir tytułujący się nazwiskiem, które dla Legiona było znajome dokładnie z takich samych przyczyn jak sam jego posiadacz. Co się stało podczas tego spotkania? To już historia na zupełnie inny raz.

Inne wasze konta:
Wie kto ma wiedzieć.
Powrót do góry Go down
Manuela
Gołąb Śmierci
Gołąb Śmierci
Manuela

https://family-friendly.forumotion.com/t7-manuela#11

Legion Empty
PisanieTemat: Re: Legion   Legion EmptyPon Paź 05, 2020 10:16 pm

Akceptuję :*
Powrót do góry Go down
 
Legion
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
FamilyFriendly :: Karta Postaci - Gracze-
Skocz do: